Ze dwa tygodnie temu, jedna z naszych koleżanek blogowych poprosiła mnie na fejsbuku, żebym coś o morsowaniu
napisała ...
A dlaczego o morsowaniu? Dlatego, że zaczęłam w tym roku, ku zaskoczeniu własnemu i innych :))
Tak
naprawdę to jestem zmarzluch klasy najwyższej, albo prawie najwyższej,
zimy nie lubię - niektórzy z Was może pamiętają może marudzenie zimą i
radość z upałów itd. ...Zimna kąpiel pod prysznicem? W życiu never,
niech inni się katują, ja preferuję cieplutką wodę, albo nawet
i gorącą.
Z drugiej strony natomiast, dlaczegoż by to miałoby przeszkadzać mi w zimowych kąpielach?
Naskrobałam więc ten tekst, rzuciwszy go w pewne miejsce na fejsie, a potem stwierdziłam, że po drobnej przeróbce na bloga go dać.
Może kogoś z Was to zainteresuje, albo zainspiruje?
;) Albo rozśmieszy?
No wienc od niedzieli jestem pełnoprawną członkinią naszego miejscowego klubu morsów

No wienc od niedzieli jestem pełnoprawną członkinią naszego miejscowego klubu morsów
i foczek
:D Dostałam certyfikat, gdyż już trzy razy kuper w chłodnej wodzie zamoczyłam i od tego momentu mogę kapać się we wszystkich przeręblach, wodospadach i morzach świata
;)


Gdyby ktoś, nawet w zeszłym roku powiedział mi, że będę w stanie wejść
do zimnej wody w listopadzie i to niejeden raz, to kazałabym lekarza
zmienić i to szybko.
Cóż, nie mam pojęcia, jak to się stało, ale nabrałam ochoty na morsowanie, bo stwierdziłam po zeszłym roku, dość przeziębieniowym dla mnie, że czas na hartowanie organizmu.
Chłopu mój morsował dwa lata temu, w zeszłym sezonie miał przerwę, a przed tegorocznym stwierdził, że wróci do zimnych kąpieli. A ja na to mu, że pojadę z nim i może też wejdę do wody.
I tak było. Samemu ciężko zmobilizować się, ale z grupą świrusów - jakoś łatwiej.
Nie przygotowywałam się jakoś specjalnie do pierwszej kąpieli. Bo tutaj wszystko chyba w głowie siedzi. I jak jesteś do tego przekonana, to wejdziesz, jak nie, to nie.
A teraz jak to technicznie wygląda, mniej więcej.
Wiadomo - strój kąpielowy, a na głowę czapka, na łapki rękawiczki. Bo przez głowę ucieka mnóstwo ciepła, więc trzeba je zatrzymać, podobnie z dłońmi, jak masz mokre, to ci zimno. Wchodząc do wody się je odruchowo zamacza, a tutaj trzeba ten odruch powstrzymać.
Jak już się człowiek tak ubierze, przed wejściem do wody obowiązkowa rozgrzewka. Trochę biegamy, trochę ćwiczymy, a potem wszyscy chlup do wody. Czujesz zimno, czasem drzesz japę, że ci zimno, po chwili robi się ciut cieplej, siedzisz parę chwil i wychodzisz - pobiegać. Po biegu wskakujesz ponownie do wody, która jest duuużo cieplejsza już :) Znowu siedzisz w niej parę minut - to już od ciebie zależy, ile, wychodzisz pobiegać i znowu chlup.
I my po trzecim razie wychodzimy, warto mieć na brzegu duży ręcznik albo szlafrok, szybciutko się tym owijasz i lecisz się przebierać.
Też szybciutko, bo zimno
:D
Ja zaczynam od stupek, bo te mam zazwyczaj zamarznięte.
Później jest ognisko, coś do zjedzenia, do picia, mały piknik, rozdanie dyplomów i jedziemy do domu.
A w domu - zazwyczaj pod gorący prysznic, żeby się dobrze rozgrzać, bo telepie niestety
;)
W niedzielę przegięłam z rozgrzewką .... jako, że Chłopu kierował samochodem, to ja przyjęłam trzy szybkie rozgrzewacze i z nóg mnie ścięło
:D naprawdę.
Wsiadałam do samochodu, to miałam lekką mgue i szumek w głowie, ale było mi ciepło
:D przed domem wysiadłam sama, na pierwsze pięto weszłam, a jakże, ściągnęłam buty, kurtkę i .... padłam na wyrko. I znowu było mi zimno.
Cóż, nie mam pojęcia, jak to się stało, ale nabrałam ochoty na morsowanie, bo stwierdziłam po zeszłym roku, dość przeziębieniowym dla mnie, że czas na hartowanie organizmu.
Chłopu mój morsował dwa lata temu, w zeszłym sezonie miał przerwę, a przed tegorocznym stwierdził, że wróci do zimnych kąpieli. A ja na to mu, że pojadę z nim i może też wejdę do wody.
I tak było. Samemu ciężko zmobilizować się, ale z grupą świrusów - jakoś łatwiej.
Nie przygotowywałam się jakoś specjalnie do pierwszej kąpieli. Bo tutaj wszystko chyba w głowie siedzi. I jak jesteś do tego przekonana, to wejdziesz, jak nie, to nie.
A teraz jak to technicznie wygląda, mniej więcej.
Wiadomo - strój kąpielowy, a na głowę czapka, na łapki rękawiczki. Bo przez głowę ucieka mnóstwo ciepła, więc trzeba je zatrzymać, podobnie z dłońmi, jak masz mokre, to ci zimno. Wchodząc do wody się je odruchowo zamacza, a tutaj trzeba ten odruch powstrzymać.
Jak już się człowiek tak ubierze, przed wejściem do wody obowiązkowa rozgrzewka. Trochę biegamy, trochę ćwiczymy, a potem wszyscy chlup do wody. Czujesz zimno, czasem drzesz japę, że ci zimno, po chwili robi się ciut cieplej, siedzisz parę chwil i wychodzisz - pobiegać. Po biegu wskakujesz ponownie do wody, która jest duuużo cieplejsza już :) Znowu siedzisz w niej parę minut - to już od ciebie zależy, ile, wychodzisz pobiegać i znowu chlup.
I my po trzecim razie wychodzimy, warto mieć na brzegu duży ręcznik albo szlafrok, szybciutko się tym owijasz i lecisz się przebierać.
Też szybciutko, bo zimno

Ja zaczynam od stupek, bo te mam zazwyczaj zamarznięte.
Później jest ognisko, coś do zjedzenia, do picia, mały piknik, rozdanie dyplomów i jedziemy do domu.
A w domu - zazwyczaj pod gorący prysznic, żeby się dobrze rozgrzać, bo telepie niestety

W niedzielę przegięłam z rozgrzewką .... jako, że Chłopu kierował samochodem, to ja przyjęłam trzy szybkie rozgrzewacze i z nóg mnie ścięło

Wsiadałam do samochodu, to miałam lekką mgue i szumek w głowie, ale było mi ciepło

Prąd rozgrzewa zatem tylko na chwilę, przekonałam się na własnej skórze.
Kotu do mnie przyszedł, się położył obok i tak sobie pospaliśmy jakieś pół godziny. To wystarczyło mi, żeby do siebie dojść.
Tak wienc, nie ma co przeginać z alkoholem na rozgrzewkę, bo owszem - chwila i jest ci ciepło, a potem i tak telepie.
Kotu do mnie przyszedł, się położył obok i tak sobie pospaliśmy jakieś pół godziny. To wystarczyło mi, żeby do siebie dojść.
Tak wienc, nie ma co przeginać z alkoholem na rozgrzewkę, bo owszem - chwila i jest ci ciepło, a potem i tak telepie.
Morsowanie jest prawie dla każdego. Uważać powinny jedynie osoby chore
na serce i mające nadciśnienie. Wiadomo - kontrola lekarska i ostrożność
wskazane.
A po co się morsuje?
Dla zdrowotności
;)
Nie wiem, jak u mnie to wyjdzie i co wyjdzie ...po pierwszej kąpieli
miałam katar w połowie tygodnia, ale tutaj stres i zmęczenie zrobiło
swoje, a niekoniecznie kompiel
;)
Jeszcze tylko napiszę, że byłam w sobotę w Warszawie na Kongresie Naturoterapeutów - dużo ciekawych rzeczy usłyszałam, ale odnośnie morsowania.
Jeden pan doktor mówił o leczniczym działaniu gorączki i krioterapii. Podczas nich aktywowane są tak zwane HSPS-y, czyli białka szoku proteinowego, które mają uruchamiać procesy naprawcze organizmu.
A po co się morsuje?
Dla zdrowotności


Jeszcze tylko napiszę, że byłam w sobotę w Warszawie na Kongresie Naturoterapeutów - dużo ciekawych rzeczy usłyszałam, ale odnośnie morsowania.
Jeden pan doktor mówił o leczniczym działaniu gorączki i krioterapii. Podczas nich aktywowane są tak zwane HSPS-y, czyli białka szoku proteinowego, które mają uruchamiać procesy naprawcze organizmu.
Wracając do mojego pluskania się w zimnej wodzie - na razie jest
fajnie, podoba się mi, na chwilę choćby, człowiek odrywa się od dołów i
smutków ... no i odkrywasz u siebie coś nowego.
Bo w życiu, naprawdę w
życiu nie przypuszczałabym, że wlezę do lodowatej wody i będzie mi
fajnie z tym.
Fakt - poczekajmy na zimę i mrozy, ale nie mam ciśnienia, że coś muszę. Mogę, bo chcę
:)
Fakt - poczekajmy na zimę i mrozy, ale nie mam ciśnienia, że coś muszę. Mogę, bo chcę

Mam chęć wykapać się w zimowym morzu :))
W lutym jest zlot morsów w Mielnie :)))
A wczoraj, kiedy kąpałam się pod prysznicem, miałam wrażenie, że trochę chłodniejsza woda nie wywołuje u mnie odruchu wycofania się spod niej z gęsią skórką ;)
Tak więc, pożyjemy, zobaczymy, Chłopu mój też się kąpie ... mam nadzieję, że na zdrowie, bo jeśli coś będzie nie tak, to trzeba będzie przerwać zabawę.
Dziękuję za uwagę ♥♥♥
Dziękuję za uwagę ♥♥♥
