Dzisiaj wlazłam w końcu do przerębla 😉 zimno z ostatnich dni sprawiło, że nasz akwen częściowo zamarzł, od brzegu lód miał 7 cm, trzeba było zatem użyć piły motorowej, żebyśmy mogli do wody wejść.
Przez chwilę miałam lekkie wątpliwości, czy dam radę, bo to już nie przelewki, ale spoko. Tak naprawdę jestem w tej chwili w stanie wejść do każdej wody 😂 w sensie zimna i ciepła.
Duża część naszego klubu bawiła dzisiaj w Mielnie, w którym to odbywał się doroczny zlot morsów. My nie pojechaliśmy, z różnych powodów... Może za rok, jak dobrze pójdzie....
Tak sobie pomyślałam, że gdybym nie zaczęła mojej przygody z włażeniem do zimnej wody
w listopadzie, to w tej chwili nie byłoby opcji, żebym doń weszła.
Dzisiaj przyjechała pewna rodzina, rodzice z dwójką dzieci. Pana sobie kojarzyłam, pani nie. Zrobiła intensywną rozgrzewkę swoim dzieciom - i słusznie, ale kiedy doszło do wejścia do wody, to dzieci zanurzyły się do kolan, objęły swoją rodzicielkę mocno w pasie i w płacz, bo zimno
i nieprzyjemnie.... Traf chciał, że w pewnym momencie państwo ci stanęli obok nas, zaczęli rozmawiać na temat tej akcji. No to ja się wymądrzyłam, że ja morsuję od listopada i dzięki temu jestem w stanie do wody teraz wejść... Pani stwierdziła, że w listopadzie jest dla nich za ciepło 😂
No cóż, im może tak, ale dzieciom niekoniecznie.
Nie, żebym pisząc o tym teraz, potępiała tych rodziców, ale trochę mnie ta sytuacja rozśmieszyła - wzmianka o gorącym listopadzie, a z drugiej żal mi tych dzieci było, bo mogły mieć zabawę,
a nie stres.
Potem zresztą ubrały się i ślizgały po lodzie.
A od jutra mam w końcu ferie. Naczekaliśmy się na nie w tym roku...
I dobrze, bo już na oparach każdy jechał.
Chłopu mój natomiast, jutro zaczyna....nową pracę.
Tak, tak, tak mu tam dobrze, czyli niedobrze było, że po ponad trzydziestu latach na kolei, musiał się z niej zwolnić. Władze nasze, tzn.chodzi mi o powiat i gminę, twierdzą, że u nas praktycznie bezrobocia nie ma. No może i nie ma, ale chcąc coś sensownego znaleźć, trzeba poprosić znajomych, żeby cię zarekomendowali. A jeśli ich nie masz, to sobie pracuj np. w firmie sprzątającej wielki koncern motoryzacyjny, która żyłuje ludzi do granic możliwości, a najchętniej ma nocki, bo wtedy nie ma behapowców z koncernu, którzy będą wymagać, by pracownicy nosili odpowiednie maski ochronne, czy jakieś tam inne "duperele". Kto się tam nimi będzie przejmował ...
Albo możesz pracować na śmieciówie przez całe lata, a potem kasy ci nie wypłacą, bo po co.
Ale przecież bezrobocia nie ma. A jak ktoś nie może czegoś normalnego znaleźć, to znaczy, że sobie na to nie zasłużył najwyraźniej. Nie nadaje się do życia w młodym, dynamicznym
i rozwojowym społeczeństwie, ot co.
Pewnie to znacie, a jak nie znacie, to się tylko cieszcie.
Do tej firmy, Chłopu mój został zarekomendowany przez swojego kolegę, który tam już od lat pracuje i wcale nie na jakieś wysokie stanowisko, tylko na produkcję. Gdyby nie ten kolega, to pewnie nie byłby faworytem na to miejsce.
Przykre, ale prawdziwe.
Żeby do końca marudzenia nie było, to kilka zdjęć z dzisiejszego dnia. Zrobiłabym ich więcej, ale tak mnie trzęsło, że czym prędzej udałam się do samochodu, rozkręciłam ogrzewanie na full
i jakoś mi przeszło. W domu natomiast - ciepła kąpiel ;)
Udanego tygodnia wszystkim życzę :)
Przed chwilą przeglądałam lokalne wiadomości i czytałam o morsowaniu i ....o Tobie pomyślałam i proszzzzz!!!!! Na zawołanie ;)
OdpowiedzUsuńHa,ha, dobre :)) Jak na zamówienie, znów bręczę o morsowaniu ;)
UsuńAle to taka moja odskocznia jest, a może kogoś jeszcze namówię?
http://www.radio.bialystok.pl/wiadomosci/index/id/152234
UsuńGdyby jakiś wariat był w pobliżu to zapewne bym spróbowała ;)
A tak samej w pojedynkę do pobliskiej rzeki nie chce się biec.
Poza tym nie wiem czy Chłop mój by mnie nie wywłaszczył za takie wyczyny ;D
Feriuj siem!
;)
Trochę poferiuję ... ;)
UsuńObejrzałam sobie zdjęcia bandy świrów w Sokółce :)) Fajne takie pączkowe morsowanie :))
W pojedynkę nie ma co, bo może być niebezpieczne. No i w grupie idzie się do wody z tłumem ;) a Chłopa zawsze można zabrać ze sobą.
Niech zdjęcia robi i ciuchów pilnuje ;)
Nie no, ja sie do takich fanaberii zupelnie nie nadaje. Po prostu umarlabym na smierc nawet w "cieplej" wodzie listopada, z przerebla juz bym nie wyszla zywa, wyniesiono by mnie w bryle lodu. Never, never, NEVER!!!
OdpowiedzUsuńNa szczęście nie jest to obowiązkowe, Panterko ;) Też myślałam, że się nie nadaję, a tu taka niespodzianka :)) Wejście do przerębla ma miejsce najpierw w głowie, a potem fizycznie ;)
UsuńTaki jeden stał dzisiaj w wodzie dobre 10 minut, opierając się wdzięcznie o lód :)) Jakoś nie zamarzł, może dlatego, że dużo tłuszczyku miał na sobie ;)
To i mnie pewnie szlag by nie trafil, choc szoku termicznego zapewnie i tak bym nie uniknela, bo tluszczu to mi nie brakuje.
UsuńLekki szok termiczny jest nawet wskazany ;) bo zimno uruchamia procesy naprawcze organizmu. Tak przynajmniej twierdzą spece od krioterapii.
UsuńFakt jest taki, że po wyjściu z wody nic mnie nie boli, bo czasem jakiś staw u mnie też zapiszczy ;)
Długie czekanie na ferie ma jedną zaletę - Wielkanoc bliżej i trochę wolnego. Te w pierwszym terminie każą potem czekać i czekać...
OdpowiedzUsuńMyślałam, że jak się juz wyjdzie z lodowatej wody to nie trzęsie człowiekiem, widać to tak nie działa. Dzieci też by mi było żal, widać jeszcze nie złapały bakcyla. Dobrego feryjnego wypoczynku.
Dziękuję, Ewo :) Zgadza się z tym późnym terminem :) Wracamy, a tu prawie marzec, a potem miesiąc i znowu trochę wolnego.
UsuńCo do trzęsionki, to właśnie zaczyna telepać, kiedy się ubierzesz, to takie śmieszne uczucie, jakby zimno z ciebie wychodziło ...
Umieram z zazdrości z okazji ferii...
OdpowiedzUsuńTo są moje pierwsze ferie od kilku lat i sama sobie ich zazdroszczę ;) w w zeszłym roku byliśmy, co prawda na wyjeździe, ale w drugim tygodniu już musiałam mieć zajęcia z dorosłymi. A w tym - luz.
UsuńChociaż bez takiego wypasionego wyjazdu.
...co nie zmienia faktu, że i tak umieram :)
UsuńA tak z innej beczki: co to jest, to takie w kratkę na wodolodzie?
Nie mam pojęcia, co to jest ;) może wędkarze z tego korzystają ...
UsuńMyślałam, że Wasz basen :))
UsuńNie zmieścilibyśmy się tam wszyscy hahaha ...
UsuńI tak ciasno w tym przeręblu było ;)
No i dlatego było Wam ciepło :))
UsuńCoś w tym jest ;)
UsuńBrrrrr...to o mnie, a dla Ciebie gratulacje!!! Zgadzam się z tobą, że takie wejście do przerębla zaczyna się w głowie, więc może...ale na pewno nie w najbliższym czasie ;)
OdpowiedzUsuńWytchnienia w ferie i fajnie spędzonego czasu życzę :)
Dziękuję, Marija :)
UsuńJeśli ktoś chce, a ma wątpliwości, to zachęcam rozpoczęcie morsowania od początku sezonu, czyli koniec października/początek listopada. Albo w marcu na koniec, kiedy jest już cieplej na dworze.
Nie wiem bo nie próbowałam być morsem ale chyba nie dałabym rady. Chłodny prysznic może być ale nawet ciepła woda listopadowa to koszmarne brrr na sama myśl. Podziwiam Cie Lidziu.
OdpowiedzUsuń:)) na szczęście jest to "sport" bez ograniczeń wiekowych i w każdej chwili można zacząć. Wszystko przed Tobą, Kaziu :))
UsuńWoda w listopadzie miała chyba 7 stopni. Ale świeciło słońce i na dworze było ciepło :)
Według mnie woda w morzu nawet w upalne lato jest za zimna !! Ostatnio czytałałam że ponoć takie ekstremalne hartowanie poprawia odporność organizmu...Ja jednak wolę ciepełko !
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
Dla mnie też woda w morzu za zimna zawsze była. No właśnie - była, bo może teraz się mi odmieni ;)
UsuńO, a u mnie ferie już się skończyły i dzieciaki mniej lub bardziej radośnie wróciły do szkoły. A z morsowaniem to tradycyjnie - podziwiam. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPewnie w większości mniej radośnie ;) bardziej radośni byli rodzice :))
UsuńTo feriujemy wspólnie w tym roku...;o)
OdpowiedzUsuńMorsowania nie komentuję, bo zaraz mam trzęsiawę z zimna...;o)
Jakoś tak razem nasze województwa połączono kilka lat temu i mamy razem :)
UsuńSzczerze mówiąc, kiedy na zdjęcia patrzę, to też się dziwię, że ja tam włażę ;)
Lideczko gratuluję tego przerębla bardzo. Mnie przeraża zimna woda choć ona podobno zdrowia doda. Radości życzę kochana, niech się dzieje tylko dobrze i najlepiej jak tylko może być dla Was obojga. ♥
OdpowiedzUsuńDziękuję, Elu za miłe słowa ♥
UsuńZ tym zdrowiem, to pożyjemy, zobaczymy, ale na pewno nie zaszkodziła nam do tej pory.
Zdrowiej, Elu i niech wszelkie dolegliwości idą sobie precz, raz na zawsze i nieodwołalnie.
Im jestem starsza, tym bardziej łaknę ciepła, a marznę z byle powodu, choć warstwa tłuszczyku coraz grubsza! Ale z chorą tarczycą i marznięcie i tycie to niestety normalka.
OdpowiedzUsuńPodziwiam Cie Lidko i trzymam kciuki żeby zawsze Ci sie chciało, żebyś była zdrowa i pełna werwy.
No i żeby Twemu Chłopu dobrze było w nowej robocie. Przykro, że musiał odejsc z tej, która była jego życiem.
Udanych ferii życze i miłego przeręblowania! Bu, bul!:-))
Dziękuję, Olu :)
UsuńW sumie to mi się najczęściej nie chce ;) ale trochę się przymuszę i jadę, wchodzę i jestem z tego zadowolona. W innych dziedzinach życia, różnie to bywa, niestety.
No przykro odchodzić, ale dobrego wyjścia z tej sytuacji nie było. I nie było woli ze strony osób z tak zwanej kadry kierowniczej ... ale cóż ...
Wyrazy najwyższego uznania.
OdpowiedzUsuńBardzo dzielna z Ciebie dziewczyna.
:-)
Dziękuję, Stokrotko :)
UsuńBrawo. Ja w życiu nie weszłabym do takiej wody. hehe Podziwiam. :)
OdpowiedzUsuńBardzo przyjemny blog. Serdecznie pozdrawiam i życzę, co najlepsze. :)
Dziękuję bardzo i odwzajemniam życzenia, oczywiście :)
UsuńPodziwiam i gratuluje. Mysle ze morsowanie to zdrowa pasja, taki rodzaj hartowania sie. Sama nigdy nie polubilam zimnej wody, nawet w upalne lato nie sprawialo mi przyjemnosci zanurzenie w basenie czy morzu.
OdpowiedzUsuńDziękuję :) U nas też bywają ciepłe dni, a woda w morzu ma 10 stopni. Mało kto wtedy wchodzi tam, by się ochłodzić ;)
UsuńJak dobrze pójdzie, to przekonam się latem, czy hartowanie sprawia, że chętniej wchodzę do wody ;) bo do tej pory - niekoniecznie korzystałam z takich kąpieli.
brrrr....ja bym nie miała odwagi tam wejść
OdpowiedzUsuń