W sobotę odkryłam coś, czego nigdy nie przeżyłam ... nawet jako dzieciak chodzący do szkoły.
Buty do biegania zgubiłam.....
Jak kurna, zamotany dziecior w szkole ...
W piątek wróciłam późno do domu, bo byłam w internacie, a w sobotę mieliśmy jechać na zawody. Stwierdziłam, że uszykuję sobie wszystko rano, a rano się okazało, że butów nie mam ...
Gdzie są?
Nie mam pojęcia ...
Podejrzewam, że zostawiłam je po poprzednich zawodach na ławce i nie wzięłam. Ktoś je sobie zabrał, bo pisałam do organizatorów i nic takiego do nich nie trafiło. Buty nie były nowe, trochę już podniszczone, ale jeszcze trochę mogły mi służyć.
Ręce opadają ...
A mój Chłop nie lepszy ...
Wczoraj okazało się, że nie może swojej jednej kurtki znaleźć ... też ją miał na tych zawodach felernych ...
Ręce opadają po prostu.
No i szkoda, zwlaszcza ze czlowiek nie spi na pieniadzach, a nowe kupic trzeba :(
OdpowiedzUsuńSpecjalnie dla Ciebie nagralam kolejke, a Ty nie przyszlas poczytac :(
http://swiattodzungla.blogspot.com/2018/10/brocken-cz3.html
No właśnie, buty trzeba kupić, a kurtki Chłopu mój ma jakieś inne, na szczęście. Ale zawsze żal zgubionych rzeczy ...
UsuńCo do kolejki - a bo wrzucasz takie posty w środku tygodnia, kiedy ja mam zawirowanie i spiętrzenie godzin ;) zapomniałam zostawić komentarz ...
O jak niefajnie.
OdpowiedzUsuńNiestety :(
UsuńO, to to zawody bokiem Wam wyszły...
OdpowiedzUsuńMoja koleżanka robiła jesienią porządki w szafach, bo stwierdziła, ze szafy nie są z gumy, a do wiosny miała dokupić to i owo na wyprzedażach.
Wiosną szukała jakiejś kurtki, mąż butów i dopiero po czasie przypomnieli sobie, że poszukiwane rzeczy wyrzucili jesienią:-)
Trochę wyszły ...napisałam nawet do organizatorów z zapytaniem o moje buty, więc nie znaleźli. Ktoś je sobie wziął po prostu :(
UsuńTwoja koleżanka sama te rzeczy wyrzuciła, a że zapomniała, to już insza inszość ;)
Lidka serdeczne myśli ślę!!!
OdpowiedzUsuńButów, ani kurtki nie zgubiłam, bo nie miałam okazji, ale w tamtym tygodniu gubiłam...czas. Wygląda na to, że się wyłączałam i uciekałam z rzeczywistości. Zaczęłam się niepokoić, ale jak na razie mi przeszło...Jak byłam młodą dziewczyną zdarzało mi się to bardzo często, nie pamiętam w jakim momencie to się urwało, chyba jak zaczęłam pracować z dziećmi. Nie chciałabym aby wróciło...
Dziękuję Marija i Tobie się odwzajemniam :)
UsuńWcale się Tobie nie dziwię, że Twój umysł się wyłącza ... widocznie - sama wiesz, zresztą.
Mam nadzieję ,że było to jednorazowe. Tak myślę, jaki preparat sobie zaordynować na poprawę pamięci, chyba jakiś miłorząb ... tylko, żebym pamiętała i go kupiła, oraz regularnie brała ;)
Niefajnie, oj wiem coś na ten temat - zgubiłam prawie nowy czarny sweter.:(
OdpowiedzUsuńEhhh, jak to się kurczę, dzieje ... człowiek świadomy i zdrowy w miarę na umyśle, a tu takie kwiatki ...
UsuńKurczę, no czasami człowiek jest rozkojarzony. Współczuję, bo to zawsze strata finansowa:(
OdpowiedzUsuńNa jakiś kurs uważności musiałabym iść ;)
UsuńKochana,zdarza się,szczególnie,że ostatnio mieliście głowy zaprzątnięte czym innym, no trudno, pożegnajmy buty i kurtkę i oby już nic takiego się więcej nie przytrafiło.
OdpowiedzUsuńBuziaczek na pocieszenie.
No dokładnie, trzeba te rzeczy pożegnać i tyle. I pamiętać o zebraniu i zabraniu swoich wszystkich rzeczy, jak się skądś wychodzi lub wyjeżdża ... obyśmy tylko zdrowi byli ...
Usuń:*
Nie tak dawno zgubiłam nowe okulary i nawet nie wiem jak i gdzie.
OdpowiedzUsuńMasz sporo na głowie to się zdarza, szkoda butów i kurtki, ważne że nie zgubiłaś zdrowia i chęci do biegania.
Okulary to większy problem ... rozkojarzeni jesteśmy i tyle ...
UsuńZdrowie - o tak, szlachetne jest i lepiej niech zostanie przy nas na zawsze ...
No to jesteście do siebie dopasowani
OdpowiedzUsuń:-)))
O tak :))) Nie da się ukryć, jak w korcu maku się dobraliśmy ;)
UsuńKiedys takie 'gubienia' byly przykre, dzisiaj chyba tylko zgubienie dokumentow by mnie zmartwilo.
OdpowiedzUsuńTak, bo większość rzeczy można odkupić, chociaż się człowiek przyzwyczaja do nich ... a z dokumentami gorzej, bo trzeba zdjęcia robić i po urzędach łazić ... w Polsce przynajmniej.
UsuńUmówiliście się z tym gubieniem ubrań? Zawsze się zastanawiam po co komuś czyjeś buty, zwłaszcza nieznajomej osoby - przecież na dobrą sprawę można się zarazić grzybicą, albo czymś w tą deseń.
OdpowiedzUsuńButów do biegania nie udało mi się jeszcze zgubić(zresztą mało rzeczy gubię), ale raz z plecaka wyleciał mi piórnik z zawartością, czego nie mogłam przeboleć.
Też należę do osób, które nie gubią rzeczy, ale przychodzi taki moment, że jednak coś mi zginie.
UsuńTaka synchronizacja wydaje się dziwna, coś widocznie w powietrzu było takiego ;)
Są ludzie, którzy nie mają oporów przed kupieniem używanych butów ... ehhhh ...
Omatko, się zaczyna, nie chcę Cię martwić. Najgorsze jest szukanie kluczyków od auta i telefonu. I okularów.
OdpowiedzUsuńTelefonu już szukam czasem. Kluczyki staram się odkładać na jedno miejsce, na razie się to w miarę udaje ;)
UsuńMoże miłorząb pomoże ;)
Nie pomoże:)
UsuńKurde :(
UsuńA może to materializuje się porzekadło, że opatrzność czuwa nad wariatami? Może gdybyście nie pogubili tych części garderoby, to po kolejnym biegu jedno z Was umarłoby na zawał, a drugie na zapalenie płuc? :))) Tu mi się przypomina tak (podobno chińska) bajka, w której stary ojciec, co by się nie działo, powtarzał ze stoickim spokojem: "Czy to dobrze, czy to źle - zobaczymy". I potem zawsze okazywało się, że złe wychodziło na dobre.
OdpowiedzUsuńChiński ojciec ma rację, jak najbardziej ... a co do kolejnego biegu, to żadne z nas nie zeszło na żadne zawały, czy zapalenia się płuc, bo w tę ostatnią sobotę pobiegłam w innych butach - one tak do końca do biegania nie są, ale dały radę ;)
UsuńSą rewelacyjne do długiego chodzenia, również w niewymagające jakieś bardzo góry.
Takie miejsko-górskie.
Może na jakąś fajną promocję na buty trafię?? :)))
Matkoboskazktóregobądźkościoła...
UsuńA wiesz, że przewidziałam taką Twoja reakcję? ;) Poza tym buty dzisiaj sobie kupiłam :) nie jakieś tam wypasione i drogie, ale takie fajne, mięciutkie i w promocji ;)
UsuńA. Czyli pantofelki do stąpania po puszystych dywanach :)
UsuńO, to dokładnie :)) Do stąpania po mięciutkim dywanie z jesiennych liści na ten przykład :)
UsuńTo jednak niedokładnie!
Usuń:)
Oj tam ;) nie mam puszystych dywanów w domu, zresztą ;) niepuszystych też nie. Chodniczek w przedpokoju jeno ;)
UsuńU mnie nawet chodniczka nie ma. Przy kotowiu praktyczniej jest miotłą przelecieć niż na klęczkach odkłaczać dywany. W ogóle nie lubię szmat porozkładanych i porozwieszanych po całym mieszkaniu, tylko siedlisko kurzu się w tym robi.
UsuńTak, bo kłaków trochę się nazbiera zawsze ...
UsuńBędąc w Au zgubiłam ulubiony sweter, do dzisiaj mi go brakuje. Myslę też jednak, że jakaś czastka mnie w postaci tego swetra tam została. Moze jakaś dziewczyna przemierza w nim sobie teraz bezdroża interioru albo wędruje po Błekitnych Górach? Ta myśl mnie pociesza...
OdpowiedzUsuńJednak widze po sobie, że skleroza narasta niebezpiecnzie. W tym roku pierwszy raz w życiu zapomniałam o urodzinach mojej przyjaciółki! Aż ona zaniepokojona zadzwoniła parę dni potem pytajac, co sie ze mna dzieje!
Pozdrowienia od zapominalskiej Oli dla zapominalskiej Lidki!:-)
Ty wyjechałaś z Au, a sweter został :) można i tak do tego podejść :)
UsuńMyślę, że to wszystko przez to, że czas ulatuje tak strasznie szybko, jak na jakiejś zwariowanej karuzeli i dlatego zapominamy o różnych rzeczach. Coś robisz, coś innego odwróci twoją uwagę i już do tego nie wracasz, bo robi się wieczór, noc i koniec dnia.
Pozdrawiam Cię Olu równie serdecznie :*
Ja zagubiłam ostatnio portfel, a tam wszystkie dokumenty i pieniądze - były nerwy i płacz. Mój mąż przez przypadek znalazł go w ... lodowce. Jestem ostatnio tak roztrzepana, ze nie myśle co robię.
OdpowiedzUsuńNieźle, nieźle ... ale najważniejsze, że się odnalazły. Tylko pytanie, jak się tam znalazły? ;)
UsuńLidko, współczuję straty, ale chyba już trzeba przeboleć. Dobrze, że oboje coś zgubiliście, to przynajmniej jedno drugiemu nie wypomina:))
OdpowiedzUsuńJa teraz mało gubię, bo mało wychodzę, ale zdarza mi się wepchnąć gdzieś coś i nie pamiętam gdzie... Ale pociesza mnie to, że czasem mi przybywa przedmiotów, które inni u mnie zostawiają:) Czapki, rękawiczki, parasolki, telefony i inne. Przy czym do dwóch parasolek nikt się nie przyznał. A dzisiaj halny przywiał mi na podwórko śliczną szafirową plastikową miskę, ciekawe komu z sąsiadów zginęła... Uściski!
Nie ma wyjścia, trzeba. To tylko buty, czy kurtka ...
UsuńZ rzeczy zostawionych, możesz, Miko zrobić wyprzedaż garażową ;) Miska też się przyda :))
:*
Witaj,
OdpowiedzUsuńchciałabym biegać,
ale nie mam siły, motywacji,
chciałabym łazić z kijami,
nie mam z kim.
A tak a propos gubienia,
to z tego co napisałaś wynika,
że jednak nieszczęścia chodzą parami. ;-)
Pozdrawiam. j.
Witaj Joasiu :) Mnie też ostatnio motywacji brakuje, podświadomość broni się, ile może ;) ale może w końcu dojdziemy do ładu.
UsuńZ kijkami też chodziłam, nawet regularnie i sama ... ale teraz też już nie chodzę ;) czekam zatem na wenę, kupując sobie nowe buty.
Eeee...taki problem to mały problem. Aby większych nie było!
OdpowiedzUsuńPewnie, że to nic w sumie, ale do tej pory się mi nic takiego nie zdarzyło ... stąd mi ręce opadły ...
UsuńMój mąż szukał swoich butów przez dwa dni. Szczęściem, zgubił je we domu...
OdpowiedzUsuńMy niestety nie i to nas martwi ...
UsuńMoże "uruchom" Antoniego ?? ;o)
OdpowiedzUsuńDobry pomysł :) chociaż ostatnio, tzn.odkąd Bonus nie żyje, mam wrażenie, że wszyscy święci mnie opuścili. Chociaż może to nieprawda jest.
Usuńja ostatnio zgubiłem klucze do mieszkania i wszystko wywaliłem z szafek a były w zamku :D
OdpowiedzUsuńI tak bywa ...najważniejsze, że się znalazły ...
UsuńWiele lat temu kiedy jeszcze zdrowie dopisywało, kupiłam materac masujący. Miał mi służyć w momencie, gdy z sił opadnę, a na masażystę czy rehabilitanta nie będzie mnie stać. Materac jest ale "diabeł ogonem przykrył" najważniejszą część czyli zasilacz.Buty sobie kupiłaś i jak zrozumiałam jesteś z nich zadowolona, a to najważniejsze. Jeżeli nie znajdzie się mężowska kurtka, to prezent na Mikołajki lub Gwiazdkę masz na zawołanie. Obojgu życzę powodzenia i nie gubienia nie tylko garderoby ale czegokolwiek.
OdpowiedzUsuńDziękuję, Iwono :) Czasem tak coś człowiek dobrze schowa, że kilka lat znaleźć nie może ;)
UsuńWspółczuję :/
OdpowiedzUsuńZdarza się i tym najlepszym :D Kto pobije mój rekord? w ciągu jednego miesiąca zostawiłam w kościele aż 6 parasolek hahahahahahaha i oczywiście miłosierdzie w tym miejscu bliźniego równe 0 - nikt nie widział, nikt nie znalazł :D jakiś łowca parasolek albo kolekcjoner chyba to był.
OdpowiedzUsuńNo nieźle :)) Parasolki z pewnością znalazły nowe domy ;))
Usuń