Poszliśmy z Moim kiedyś do miasta, w piątek bodajże ... już nie pamiętam, po co, ale to nieistotne. Ważnym szczegółem w tej opowieści jest to, że wracając powoli do domu, wstąpiliśmy jeszcze do dwóch lumpeksów. Osobiście to Chłop zaraził mnie kupowaniem w tych sklepach, bo on czynił to kiedyś bardziej namiętnie, teraz już może mniej, jakby nie było - spowszedniało mu to najwyraźniej ;) Ale lubi do dziś i często coś sobie upoluje za parę złotych.
Ja nie mam natury łowcy i nie umiem się pchać w kolejce, jak coś dają - odchodzę na bok, bo tłumu nie lubię i źle się w nim czuję, nie chodziłam więc w poniedziałki na otwarcie, bo po pierwsze często byłam w pracy, a nawet, jak ostatnio nie bywałam, to patrz powyższe.
W tym jednym najwyższe ceny są właśnie w poniedziałki, a potem już coraz mniej towaru, ale
i taniej jest.
Jako, że i sknerusek mały wielkopolski jestem, to przyjemniej się mi kupuje później. I tak często po mieście nie chodzę, bo nie mam kiedy, ale teraz miałam wolne.
Do rzeczy jednakże.
Weszliśmy sobie do wspomnianego lumpeksu, przeglądamy sobie rzeczy, ja np. swetry i nagle macam go ... ojaciekręcę, ale milusi!! Kolorek też ładny, ciemnozielony, trochę mały się wydaje, patrzę czym prędzej na metkę, a tam: rozmiar XS, 100% angory, zdiełano w Chinach, nazwa jakiejś firmy mi nie znanej, trochę dziwna, bo kojarząca się z machlojkami finansowymi ;) .... ale ta miękkość, jaki on miły w dotyku!!
Co tam rozmiar, co tam bananowe republiki ... rozum mówi: na co Ci taki mały sweter, przecież nie wejdziesz weń, rozmiar XS to ty w podstawówce nosiłaś ... posłuchałam i odeszłam .... oglądać jakieś torebusie ...
Włączyło się serce: kup! Będziesz miała co miziać, jak kot nie będzie chciał i zwieje przed twoimi karesami ;) a może jakoś uda się go przerobić?? Coś wszyć, doszyć, ładnie skomponować
i będzie w sam raz!
I kosztuje tylko dwa złote, bo jest taki leciutki, że waga ledwo go wyczuła ...
Serce wygrało, wzięłam sweterek do kasy, Chłopu dorwał nowiutką kurtałkę, uregulowaliśmy rachunek i w poczuciu dobrze spełnionego obowiązku, udaliśmy się do drugiego lumpeksu.
Tam panują już zgoła inne zasady. Ceny są wypisane na metkach, wedle uważania właścicieli, ale co chwilę jest jakaś promocja. Np. kup dwie rzeczy, trzecia gratis, albo wszystko po 50% ... też fajnie.
Do tego mają dużo nowych rzeczy, dużo ubrań roboczych, najczęściej też nowe ...
No i chodzimy sobie, przeglądamy wieszaki .... w oko wpada mi czarna marynarka ze sztruksu. Pięknie odszyta, nówka w zasadzie, można prać w pralce, jak zawsze szukam metek ... a tam nazwa firmy Madonna. Nooo, brzmi fajnie, bez względu na to, czy jest to kolekcja TEJ Madonny, czy jakiejś innej ;) po drodze do przymierzalni zgarniam sztruksową koszulę, paczę na metki znów - made in France: jakaś miła odmiana od made in Azja .... chociaż do Azji nic nie mam ... mierzę, wszystko ładnie pasuje, no i te metki hehehe ... biorę. Zwłaszcza, że dzisiaj jest promocja: druga rzecz z wybranego asortymentu gratis.
Ale w międzyczasie przeglądam apaszki i szale ... macam, przeglądam, radarek w moich dłoniach działa pełną parą i oczy się mi szeroko ze zdziwienia otwierają ... chusta malowany jedwab ....
a jeśli podróbka, to bardzo, ale to bardzo udana ... cena 4 zł ...
Zwróciłam na nią uwagę tym bardziej, że w domu mam apaszkę, którą dostałam kiedyś od jednej z naszych blogowych koleżanek ... w podobnym stylu zrobioną.
Kolory z tych podobających się mi, więc biorę. Drugą mogę sobie wybrać jako gratis.... ta druga to ładny fiolecik w kwiatki, turecka najprawdopodobniej.
Ale ta jedwabna .... matkoż moja, w życiu na coś takiego w żadnym lumpku nie trafiłam!
Wracając jednakże do początku i do zielonego sweterka ...
Wszystkie rzeczy zostały wyprane, z bólem wielkim wyschły, dzisiaj podjęłam próbę wbicia się
w rozmiar XS i dałam radę .... bananowa firma jest firmą amerykańską, wiedziałam, że rozmiarówka jest tam inna, ale żeby aż tak???!!!
Wiedzą, jak człowiekowi humor poprawić i nie pozbawiać złudzeń, że jest się mimo wszystko wiotką łątką :)))
I mała sesja zdjęciowa, chociaż ze względu na brak dobrego światła wygląda to, jak wygląda. Ale nie są to zdjęcia na pokaz mody, czy do sklepu internetowego ;)
Sztruksowa koszula i dwie chusty |
Jest XS? Jest! |
Rzeczony sweterek i jedwabna chusta |
M jak marynarka ;) |
I tak to się nam rok 2018 kończy ...
Dla mnie był to rok pełen zmian zawodowych i straty, która sprawiła, że serce roztrzaskało się na kawałki i do tej pory mozolnie te kawałki zbieram, kleję, ale idzie mi tak sobie. Co zrobić ...
Mam nadzieję, że lumpeksowa opowiastka się Wam podobała ...
Zyczę Wam udanego powitania Nowego Roku ( my zostajemy w domu, jakoś chyba przeżyję możliwe sąsiedzkie balangi, głupie strzelaniny i sztuczną radość, i tym podobne) ....
Wszystkiego najlepszego w 2019 Wam życzę ♥♥♥