piątek, 21 grudnia 2018

Internatowe macki

Hej, hej, czy jeszcze ktoś tu zajrzy?? ;)
Nie sądziłam i nie przypuszczałam w mych najśmielszych snach, że tak może być. 
Bo przecież nauczyciele tyyyyyle zarabiają, średnią krajową spokojnie opykają, 18 godzin 
w tygodniu, trzy miesiące wolnego, żyć nie umierać, psze Państwa.
Możliwe, że gdzieś tak jest, w jakimś innym mieście, szkole, województwie ... bo ja jakoś tego nie widzę. 
Może czas nowe okulary zacząć nosić, ale w tych nowych chyba też nie bardzo ...
Osobiście jestem wykończona. Mam przy tym nadzieję, że nie rozchoruję się na Swięta, bo co to za przyjemność w wolne dni leżeć w łóżku. Co innego w robocze.
Trochę sama na to zmęczenie zapracowałam, gdyż albowiem nie odrzucałam propozycji nie do odrzucenia, polegających na braniu zastępstw za wielkich nieobecnych właśnie w internacie. 
Z internEtem nie mylić.
I zanim ktoś wykrzyknie - no to sobie zarobiłaś za te nadgodziny, bo przecież płatne są!, to wyprowadzam z błędu.
Niekoniecznie, albowiem jeśli o te godziny się rozchodzi, to mam pulę, którą muszę wyrobić. 
A z różnych względów nie miałam jej wyrobionej, więc pobrałam te zastępstwa. Taka specyfika pracy, o której nie będę się rozwodzić, żeby nie zanudzić.
Tym niemniej nadszedł moment, kiedy czara goryczy się przelała, mianowicie nastąpiło to we wtorek, kiedy miałam też za kogoś, ale popołudnie wydawało się wolne, czyli chciałam je spożytkować na zakupy ... a tu przyszłam do pracy i telefon od kierowniczki, czy mogę zostać 
2 godziny dłużej, bo dziecko koleżanki ma kaszelek, ojciec biologiczny tegoż dziecka absolutnie nie może z nim iść do lekarza i się nim zaopiekować, bo przecież matka jest tylko jedna, a ojciec nie zrozumie np. polecenia lekarza, albo zabłądzi w drodze do ośrodka zdrowia, tudzież zapomni o dziecku?? Albo jeść nie da? I takie tam ...
Zostałam godzinę dłużej, para mi z uszu poszła, zakupy poszły się pier ....dolić, ręce opadły i tak to sobie było ...
W środę oddałam się pracy niczym Chińczyk w fabryce, od rana do wieczora późnego, a w czwartek, który wyglądał całkiem nieźle, pan dyrektor szkoły zarządził radę nadzwyczajną 
z powodu jednej pannicy z internatu tegoż, która ..... coś tam. Zawracanie dupy miało miejsce 
o czwartej po południu, więc tego .... no.
Zeszły tydzień nic lepszy nie był, poprzedni też .... ale już koniec na tym. Mam mocne postanowienie poprawy. 
Praca w internacie nie jest ciężka fizycznie, trochę się czasem człowiek nałazi po pokojach 
i piętrach. Nie wiem, na czym to polega, ale psychicznie wali na mózg. Może dlatego, że kłębią się tam nastoletnie emocje, 24 godziny na dobę praktycznie, do tego nasze emocje, do tego kumulacja problemów - naszych, wszystkich i tak to jest.
Mam czasem wrażenie, jakby mnie macki oplatały. 
Fakt, pozytywnym aspektem są relacje z uczniami. Też mi trudno wytłumaczyć, na czym to polega, ale jest trochę inaczej, jeśli mam do czynienia z kimś, kogo uczę i spotykam w internacie, a tylko uczę.
Dziwne, ale prawdziwe.
Dziwny jest ten rok szkolny.
Kompletnie inny od wszystkich.

Zbieram się zatem do pracy mej, już macki swe po mnie wyciąga ;) 
Chciałam jednakże trochę napisać, trochę się pożalić, a może pochwalić ;)

Dziś przesilenie zimowe, wypełni się dokładnie o 23.23 :)

Trzymajcie się ciepło i nie dajcie zwariować.

66 komentarzy:

  1. Oj dokładnie! Ja też ostatnio nieco nerwa miałam, ale stwierdziłam, że ludzie, że przecież ja nie mogę się denerwować tym, że ktoś nie ma chęci. JA nie zachecę niczym, a ta osoba sama musi sobie "odrobić lekcje" i patrzeć codziennie w lustro. My nie jesteśmy nic winni. UCzę się tego. Dzięki annie Bzikowej i jej blogowi (tam jest nieco strefa narzekania tez i wsparcia) staram się radzić sobie z wszystkim na około i inaczej patrzeć.

    Choć Serce mi pęka, bo to pierwsze Święta bez Amberka. I mam tę kicię. Jest. Kochana bardzo. Ale bardzo w dziwnym miejscu musiała być. Ona nie widzi nic w legowiskach. NA łóżko boi się wejść. Woli parapet, a bawi się jak malutki kociaczek... Chessurek się uczy. dostaje smaczki za trafianie do kuwety, wszystkie pokastrowane pocieszam się, że pani w urzędzie wiedząc ile mam kotów i że to dla miasta 11 gęb mniej do dokarmiania (bo wydają karmę karmicielom) poszła na rękę i dala mi talony mimo, ze akcja się skonczyla. A znamy sie z wizyt u weta, widziala mnie nie raz na poczekalni z Amberkiem i wie ze nie udalo sie... Są jednak ludzie na tym swiecie.

    Co do pracy... Wszyscy mysla ze na pakowaniu to sie zarabia nie wiadomo ile, ale niestety nikt nie wierzy, ze nam placi minimalna plus za obecnosc, bo jak sie idzie na zwolnienie to sie ma 150 w plecy. Taka kara.

    Tesciowa pitoli, ze moglismy lepiej, wiecej... JA patrzę na Chessurka, patrzę na Lunę (bo tak ma na imię kicia podobna do Amberka) Patrzę na moją Trójcę, którą z Łodzi przywiozłam 7 lat temu, i ja wiem, że mam wszystko, To jest to moje więcej i wyżej. Zawuazylam, ze większość która ma nadmiar kasy ma i w głowie nasrane za przproszeniem...

    SPOKOJNYCH śWIĄT I UCAŁUJ RUDZIELCA ODE MNIE. pIĘKNY JEST!
    A i Wasze Serca posklejał troszkę mam nadzieję.
    TAk jak i mi vte małe łobuzy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. https://www.youtube.com/watch?v=FG2FoWl71Ok&feature=share

      Usuń
    2. Kot Bob jest niesamowity :))) Ale Frania tak nie przyuczę, bo zbyt płochliwy jest ;)
      Nadmiar kasy chyba mało komu na dobre wychodzi, tak naprawdę. A teściowa w Twoich butach nie chodzi, więc jej się może tak wydawać, ale to tylko jej. Tak to jest.
      Czy Franio posklejał? Nie wiem, moje chyba niekoniecznie, trudno mi jakoś to określić.
      Luna się pewnie nauczy, co to legowisko i, że niekoniecznie musi być parapet. Może tam na razie czuje się najbezpieczniej. Kto wie, co kotu w łebku siedzi. I to kotu po przejściach. Franio miał na pewno swój dom i bezbłędnie trafia, gdzie ma trafiać. Kuwetę znalazł ( Gosia mu ją kupiła i przywiozła z piaskiem, który miał we wrocławskiej) i zaakceptował to miejsce od razu - na szczęście, a żadnego legowiska mu nie kupiliśmy i dobrze, bo ma swoje ulubione miejscówki, jedną z kocykiem przywiezionym z dt Gosi. A nie, kupiliśmy mu jedno - na kaloryfer. I tam lubi spać, szczególnie w nocy, tzn. jej część na nim przesypia.
      Za życzenia serdecznie dziękujemy,odwzajemniamy, a rudzielec zostanie ucałowany, na razie śpi ;)

      Usuń
    3. Ja lubię moje spiochy busiac. One się przyzwyczaili i maja to gdzieś i dobrze :)

      Usuń
    4. Franio niekoniecznie lubi, żeby go w czasie drzemki miziać ;)

      Usuń
  2. Oj, trzymaj się Liduś! Bo cóż więcej rzec...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, Izydoru :)
      Od kilku godzin mam wolne :)) A do Ciebie mailowo się odezwę, bo mam pytanie odnośnie Twoich owieczek ;)

      Usuń
  3. Praca nauczyciela nie jest łatwa, nie jest lekka, jak to wielu myśli. Ogrom pracy, ja chyba bym już cały swój słownik brzydkich słów wykorzystała. hahaha :D Bardzo mocno życzę, by się uspokoiło. Całym sercem życzę, by zdrowie nie opuszczało i by święta radość przepełniała. Życzę wspaniałych chwil, niech będzie więcej relaksu niż roboty, więcej uśmiechu niż zmęczenia. Bardzo serdecznie pozdrawiam. Uwielbiam tak szczere posty, przytulam. :***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Agnieszko :) i życzenia odwzajemniam :))
      Swój słownik zużyłam we wtorek, ale nie pod adresem uczniów ;) ... dobrze, że mamy wolne, bo może faktycznie trochę się to wszystko wyciszy i uklepie.
      Bo wczoraj towarzystwo internatowe nawywijało, że hej. Kilka osób, nie wszyscy, rzecz jasna .... ehhhh ....

      Usuń
  4. Tak jest w całej Polsce, z tą różnicą, że w Warszawie i Gdańsku nie ma już kto pracować w szkołach, bo nikt nie chce ryć nosem za gówniane grosiki, więc Warszawka (nie wiem, jak na wybrzeżu) płaci dodatki motywacyjne w wysokości 100% (mam przyjaciół z tego środowiska w Warszawie, dziewczyna wymiata na trzech etatach i bierze co miesiąc ponad dychę do ręki). I już wiadomo, skąd media biorą te dane o zajebistych zarobkach nauczycieli. Każdemu z tych kłamców życzę, żeby musiał pracować w szkole. Dożywotnio!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obyś cudze dzieci uczył ... Tak myślałam, że w stolycy płacą więcej, bo kto im pójdzie do szkoły pracować na warunkach ogólnych. No a skoro w Warszawie tyle zarabiają, to ciołki myślą, że tak jest w całej Polsce. Dawno to zauważyłam, w odniesieniu do innych wiadomości, choćby pogodowych.
      Trzy etaty??? Ja pierniczę ... ciekawe, jak długo wytrzyma.
      Chociaż ja też mam tak jakby dwa, jakby tak wszystko zliczyć ... tyle, że u mnie sprawa nadgodzin wygląda inaczej ze względu na specyfikę szkoły i praktyki uczniów.
      Na uczniów na razie nie narzekam ... po raz pierwszy od pierdyliona lat. Taki mały bonus od losu, zamiast tego futrzastego ...

      Usuń
    2. Wolałabym futrzastego. Zdecydowanie. A Marycha ciągnie na trzy etaty już od lat, w tym jeden w soboty i niedziele. Babka jest niezniszczalna. A jak padnie, to zgarniam pulę, znaczy małżonka wraz ze spadkiem, bo i tak mnie kocha od 12,5 roku! :)

      Usuń
    3. O matko .... To się nazywa determinacja ... a małżonek, ewentualny wdowiec - czy nie będzie wymagał od Ciebie takiej katorżniczej pracy, żeby na poziomie się utrzymać? ;)

      Ja też bym wolała ... ale nie ma tak dobrze.

      Usuń
    4. I tak pracuje katorżniczo, a całe g... z tego mam. Małżonek natomiast zgarnie schedę po zaoranej małżonce, zresztą, sam też nie najgorzej zarabia.

      Usuń
    5. I co by tu zrobić, żeby jednak takiej katorgi nie było? A kasa płynęła? ...

      Usuń
    6. Wygrać w Lotto miliony? Wyjść za kogoś w rodzaju Rockefellera? Nie mam pojęcia... Gdybym wiedziała, to już dawno bym to zrobiła i byłabym lżejsza o dobrych parę kłopotów.

      Usuń
    7. I jedno, i drugie praktycznie nierealne, ale próbować można ;)

      Usuń
    8. Nikt nie obiecywał, że będzie łatwo, a my się na to w zaświatach zgodzili ;)

      Usuń
    9. O, przepraszam, niczego nie podpisywałam!

      Usuń
    10. Ja też niby nie ...
      A może ustnie wyraziłaś zgodę?

      Usuń
    11. Ani tyle! Ja małomówna jestem.

      Usuń
    12. Okiem mrugnęłaś i skinęłaś głową na nie, a oni po bułgarsku zrozumieli, że tak? ;)

      Usuń
  5. Wszędzie jest nędzna płaca. I wiem, że nie tylko na "dzikim wschodzie".
    Kilka dni temu złożyłam wypowiedzenie. I O DZIWO!!! dziś miałam telefon od mego przełożonogo. Temat podwyżka. 20 % stawki godzinowej w górę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ooooo, i co? Wycofasz wymówienie? Czy masz już tak serdecznie dość, że dasz sobie spokój?

      A te średnie krajowe to tylko o kant potrzaskać ... biorą się z kominowych zarobków prezesów spółek i tylko ludzi tym wkurzają.
      Pracuję w budżetówce, więc pensję mam narzuconą z góry, jedynie jakieś dodatki, typu motywacyjny, którego w tym roku nie mam, zależą od organu prowadzącego szkołę.

      Usuń
    2. Nie wiem, chcę jeszcze negocjować, ale zobaczymy w trakcie rozmowy na żywo. I nie zdążyłam jeszcze odbyć rozmów wstępnych... A "przyczyną wypowiedzenia są uwłaczająco niskie zarobki niewspółmierne do 27-letniego stażu, warunków pracy oraz mego zaangażowania w pracę."-to cytat z wypowiedzenia.

      Poza tym jest brak ludzi do prac wszelakich, a Ukraińcy czy Białorusini niekoniecznie te braki wypełnią...

      Usuń
    3. To życzę Tobie podjęcia dobrej decyzji :)

      Pewnie, że nie wypełnią ...

      Usuń
    4. Niby nic, ale łatwe to nie jest...

      Usuń
    5. Niestety ... takie decyzje często łatwe nie są.

      Usuń
  6. Ja pracuję regularnie za innych nauczycieli za darmo, bo bibliotekarzom za opiekę się nie płaci, a że za mnie nikt nie nadgoni, to mój problem. Dlatego nie jestem za strajkiem, chyba że moim prywatnym , coby za innych nie odwalać roboty, ja rozumiem, że ktoś choruje lub jego dzieci, ale ja jestem w jednej osobie i na jednym etacie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie ... i swoje życie prywatne.
      U nas też w ramach zastępstw jest napisane - czytelnia. Chociaż ze względu na specyfikę szkoły, starają się dawać normalne zastępstwa, albo trochę inaczej układać plan na dany dzień ... bo jak za dużo, to potem są komentarze - słuszne, poniekąd i dzieciory nawiewają z takich zajęć. Mimo, że lubią obie panie z biblioteki. Ale ile można tam siedzieć?

      Usuń
  7. Nie masz letko, ale kto ma? Nie istnieją chyba idealne miejsca pracy. Nawet kiedy hutę masz w domu, to ona też czasem skrzeczy, i to jak!
    Mimo wszystko z Twojej relacji i między wierszami wyczytałam, że troszkę lubisz tę robotę na nastoletnim polu minowym:) Świąt parę ciurkiem będzie, młodzież pojedzie do domu, a Ty trochę odsapniesz. A święta-sręta, wiesz...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie, że letko ni ma ... ale ostatnie tygodnie były dla mnie potrójnie obciążające ... pracę w szkolę dosyć lubię ;) ale zdecydowanie wolę zajęcia dydaktyczne niż internat. A łączenie jednego z drugim jest po prostu zabójcze.
      Póki co, na uczniów nie narzekam i niech tak zostanie, bo nie mam jakiejś chamówy - ale, żeby przeprowadzić lekcję, to muszę się do niej przygotowywać jak za młodu, czyli pisać sobie konspekt, bo z treściami nie miałam do czynienia ze dwadzieścia lat.
      Młodzież pojechał dość szybko, mam nadzieję ,że dojechali szczęśliwie do domu i te kilka dni sobie od siebie odpoczniemy ;)

      Usuń
  8. No nie ma lekko, coś na ten temat wiem, chociaż nie łączyłam internatu ze szkołą. Z tego co piszesz wnioskuję, że z Ciebie solidna, podchodząca do pracy poważnie osoba. Bo jakbyś sobie na trochę dystansu i luzu pozwoliła, może by mniej męczyła, ale to chyba nie w Twoim stylu. A solidnych to lubia czasem wykorzystywać. Odpocznij w święta, zdrówko pielęgnuj i o pracy nie myśl.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Coś w tym, Ewo jest ... ale mam naprawdę mocne postanowienie poprawy, żeby nie brać już za nikogo dyżurów i trochę tego popołudnia dla siebie mieć.
      Zobaczymy, co wyjdzie, ale tak dalej być nie może.
      Jutro morsowanie, więc prozdrowotnie będę działać :))

      Usuń
  9. Wiem coś na temat pracy nauczycieli. Pisałam Ci już chyba, że mój mąż i młodszy syn są nauczycielami. A kiedyś była mama i siostra. Znam pracę nauczycieli od podszewki. I zawsze ich podziwiam.
    Głowa do góry Lidio.
    :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak pamiętam, Stokrotko :) Historyk i geograf :)
      Pewnie, że jest cała masa nauczycieli, która robi wszystko na odwal się, a dzieciaki na korki muszą chodzić, ale ja tak nie potrafię. Lekcja jest lekcją, czasem trochę luzu może być, ale z moich przedmiotów zdają egzaminy zawodowe, no więc ...
      Dzisiaj mi trochę lepiej, bo się wyspałam :)

      Usuń
  10. Oj, Liduś. Zarobionaś po pachy w tym internacie. A to wykańcza i fizycznie i psychicznie.A teraz świeta...Może uda Ci sie odpoczać i odetchnąc od tego wszystkiego? Moze uda Ci sie osiągnąc w tym czasie spokój ducha? Bo to w sumie najwazniejsze, a zawsze właśnei o to najtrudniej...
    Ściskam Cię mocno z mojego zawirowania i serdeczne życzenia zasyłam oraz uściski serdeczne!:-)***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, Olu :) dzisiaj już mi lepiej :) chałupa częściowo ogarnięta, prezenty kupione, kasa wydana :))
      Mam nadzieję na ten spokój, bo tak trzeba. Inaczej człowiek jest nieszczęśliwy, chory i zdezorientowany. A coś dziwnego w powietrzu jest, więc tym bardziej ciężko.

      Usuń
  11. Wytrzymałości i zdrowia życzę:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, Arteńko :)) I wzajemnie :)

      Usuń
    2. Dziękuję. Ja już mam to za sobą:)

      Usuń
    3. Super :) teraz możesz zająć się w pełni tym, co lubisz :)

      Usuń
  12. Grunt ze lepiej! Zdjęć Frania sie domagam! 💛💛💛

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :))) on głównie w jednej pozycji się znajduje ;) krewetkowej heheh ....

      Usuń
  13. Znam to, a właściwie znałam, tyż miewałam propozycje nie do odrzucenia, bo przecież nie musiałam gonić do domu do małych albo chorych dzieci, między innymi dlatego zwiałam z tej instytucji.
    Nie rozchoruj się na święta, po świętach też, chociaż we Wrocławiu nauczycielska epidemia ;)
    A Święta nie Wam będą fajowskie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miało być: A Święta niech Wam będą fajowskie :)

      Usuń
    2. Tu pewnie podobny tok myślenia był, jakkolwiek więcej jest osób, które nie mają w domu małych i płaczących dzieci, więc .... czas powiedzieć "nie".
      Liczę na to, że w przyszłym roku będziemy mieli więcej klas, to i godziny dydaktyczne się znajdą w większej ilości. I tak coraz bliżej emy ;)
      Epidemia to poważna sprawa, kto wie, gdzie i jak wybuchną kolejne jej ogniska ;)

      Dziękuję za życzenia, Marija, odwzajemniam je, oczywiście :) Na Twojego bloga też zaraz wejdę :)

      Usuń
  14. Lidio, zdrowych i wesołych Świąt i ciepłe głaski dla Frania !
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, Elu :) Franio mocno się napracował dzisiaj i wczoraj, wszedł pod poduszkę świeżo obleczoną i wreszcie może sobie pospać ;)

      Usuń
  15. W każdym razie wesołych świąt i... wszystkiego kociego!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo, Tobie również :)) Szczególnie tego kociego ...
      Franio cały nerwowy dzisiaj był, bo musiał wszystkiego dopilnować, czasu na drzemkę nie miał, bidulek ;) Ale w końcu wyczuł, że koniec porządków, hałasowania odkurzaczem i może się położyć w poczuciu dobrze spełnionego obowiązku ;)
      Wlazł pod Chłopa poduszkę i zasnął.
      Co byśmy bez tych kotów zrobili?

      Usuń
  16. Praca nauczyciela, z cala odpowiedzialnoscia, jaka sie ponosi za wychowanie, bezpieczenstwo mlodego czlowiek, jest okrutnie wykanczajaca. Moj maz chwile wykladal na uczelni, a, ze tak, jak Ty, bardzo powaznie do tego podchodzil, a nie w sposob:"jakos to bedzie", to szybko zdecydowal sie zmienic robote. Mimo , ze mial wakacje. Duzo sil Ci zycze, zdrowia,niech tam Franciu Cie po kociemu rehabilituje;) Spokojnych Swiat Lidio Kochana.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, Kasiu :)
      Jak mnie z tejże szkoły kilka lat temu zwolniono, to szukałam pracy niekoniecznie w szkolnictwie. Nie wyszło i co dziwne, historia zatoczyła koło ... chociaż już w nie co innej konfiguracji.

      Usuń
  17. Zdrowych, pogodnych Świat i pomyślnego Nowego Roku.

    OdpowiedzUsuń
  18. No właśnie po to jest blog by na nim pisać, a co do Panów co to literalnie są tatusiami a jak przychodzi co do czego to mama jest jedna to brak słów.
    Wszystkiego dobrego!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, Filiżanko :)
      Ten tata akurat nie ma możliwości wykazania się w pełni, gdyż małżonka mu to uniemożliwia, twierdząc, że to ona najlepiej dopilnuje, zrobi, zaopiekuje się dzieckiem i takie tam ... dlatego to mnie wkurzyło. Bo gdyby było odwrotnie, współczułabym jej i odniosła sie ze zrozumieniem do całej sytuacji. No ,ale ... było, minęło, życie ...

      Usuń
  19. Lidziu, zdrowych spokojnych Świąt i duuuużo odpoczynku :) a zastępstwom mówimy stop! chyba już przydział nadgodzin wyrobiłaś?? (moja mama też była nauczycielką, zawsze się dziwiłam, że to lubi!)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, Elu i wzajemnie :)
      Można ten zawód lubić, takie dziwadła i hobbyści się trafiają ;) ale wszystko ma swoje granice. Nieprzekraczalne.

      Usuń
  20. Chyba też bym w końcu miała wszystkiego dosyć. Zwłaszcza, że praca w internacie potrafi dać w kość, a i dzieciaki/młodzież bardzo często ma różne dziwne pomysły na życie. Nie zazdroszczę odpowiedzialności.
    Zdrowych, rodzinnych, a przede wszystkim radosnych świąt Bożego Narodzenia życzę. Odpocznij sobie Liduś przez ten czas i nabierz sił, bo nigdy nie wiesz, co Cię jeszcze czeka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, Karolino :)
      Oj mają pomysły, jak się patrzy ... przed samymi świętami mała grupka nawywijała nieźle, ale nie będę o tym pisać - ze zrozumiałych względów ;)

      Usuń
  21. Tobie, Twoim bliskim oraz wszystkim czytelnikom tego bloga składam najlepsze świąteczne życzenia.

    OdpowiedzUsuń
  22. Liduś, wszystkiego najlepszego z okazji Świąt dla Ciebie i całej Twojej rodzinki!

    OdpowiedzUsuń

Bardzo miło mi, jeśli zostawiasz komentarz :) Każdy czytam i na każdy staram się odpowiedzieć.