...
Post mój kieruję szczególnie do mam i babć małych dzieci. Do ojców i dziadków, oraz starszego rodzeństwa i kuzynostwa też ;)
Otóż przed Świętami wybraliśmy się z Chłopem do marketu. A tam, w koszu leżały sobie różne książki i książeczki dla dzieci szczególnie.
Z ciekawości zajrzałam i trafiłam na książkę o kotach - tytułu już nie pamiętam. Zaczęłam ją sobie przeglądać, cóż jeszcze nowego o kotach można napisać i czegóż to się dowiedzieć - mam na myśli wiedzę nader podstawową, a nie na poziomie kursów dla behawiorystów ;)
I cóż to moje znękane oczy ujrzały? Taki to ciekawy fragmencik, który musiałam, no musiałam sfotografować i się z Wami podzielić:
Normalnie wstrząsnęły mną te wiadomości. W życiu nie przypuszczałam, że koty są tak niebezpieczne, że dzieci należy
w jakąś siatkę spowijać, żeby kot, niedajbukznarwią się przy nich nie położył .... bo a nuż tętniczkę przegryzie, albo oddech wyssie, albo ogonem nosek zatka i dziecko się udusi ...
Co Wy na to?
Bo mnie zatkało.
Wiem doskonale, że dzieci plus zwierzęta równa się nadzór osób dorosłych. I nawet najbardziej zaprzyjaźniony zwierzak może udrapnąć, czy ugryźć. Ale siatka??
Wiem również, że koty nie przepadają często za dziećmi i nie szukają ich towarzystwa. Zwłaszcza koty starsze, które wcześniej nie wychowywały się z dziećmi - jak np. nasz Bonus.
I wiem również, że temperatura ciała kota jest wyższa niż człowieka, w tym dziecka też i to chyba kot ogrzewa człowieka,
a nie na odwrót. Nie wszystkie koty lubią się do człowieka przytulać - miałam i takie, i takie - to wiem ;)
Dawno już żadna książka nie zrobiła na mnie takiego wrażenia, jak ww., której nie kupiłam oczywiście, tylko jakby przypadkiem mi w ręce wpadła ;)
A tak poza tym ... zmieniając temat.
W Wielki Czwartek miałyśmy spotkać się z Panterką, która jechała na święta do rodziców. W wersji bardzo optymistycznej, jej autobus jechał przez moją mieścinę. Okazało się jednakże, że na wysiadanie chętnych nie ma, więc drugą opcją był mój przyjazd do Konina. Tam na pewno wjechał, zawsze to większa miejscowość ;), a poza tym mnóstwo osób z tamtych rejonów pracuje w Niemczech, mając rodziny w Polsce.
Niestety, spotkanie do skutku nie doszło, ponieważ autobus miał koszmarne spóźnienie i kiedy koło 3.45 wysłałam Ani smsa z zapytaniem, gdzie jest ( powinna w Poznaniu), otrzymałam odpowiedź, że ..... pod Berlinem.
A ja w ten dzień jechałam na pogrzeb do Poznania. Zmarła osoba z bliskiej rodziny, więc sprawa oczywista, że
w uroczystości będę uczestniczyć.
Za to w piątek, do mych drzwi zadzwonił zdyszany pracownik Poczty Polskiej i wręczył mi paczkę.
Wyobraźcie sobie, że Pantera wysłała ją w czwartek po południu, a ja miałam ją w piątek przed południem!
Żaden priorytet to nie był. Zaskoczone byłyśmy obie :))
Bonus żywo zainteresował się pudełkiem i sznurkiem:
Po odpakowaniu, okazało się, że to nie paczka z jedzonkiem, ale może, a nuż ;) czujnym trzeba być:
Co to mogło być??
Odpakowałam z reklamówki, a tam ....
.... 1000 pojazdów szynowych, 26 najpiękniejszych podróży koleją na świecie, oraz niemieckie koleje żelazne przez 175 lat :)))
Albumy super, jest co czytać i oglądać :))
Jeszcze raz dziękuję Ci, Aniu :*****
U nas dzisiaj było słonecznie, chociaż wietrznie, ale daje nadzieję na ciepełko, więcej energii życiowej i tak w ogóle, sami wiecie ....
Miłego weekendu życzę :)
PS. A wiesz, że kiedy skończysz czytać tego posta i spojrzysz w okno, to zobaczysz za nim wielkiego, zielonego
i uśmiechniętego smoka?
W skarpetce natomiast, zrobiła się Tobie wielka dziura na pięcie he,he ;)
Wiadomośc o kotach-potworach wstrząsneła mną do głebi! Ciekawostka, cóz to za istota napisała? Moze ma jakąs głeboką awersje popartą przykrymi wydarzeniami z dziecinstwa i na tym opiera swoją wiedzę? szkoda tylko, że po przeczytaniu jej rewelacji co poniektórzy mogą ise do kotów zniechęcić - skoro to takie monstra...
OdpowiedzUsuńSzkoda, zeście sie z Anią nie spotkały. Ale prezenciki z tego, co widze trafione - zwłaszcza te z pociągami na okładce!:-) Ania jest niesamowita!:-))
Czy ten zielony smok za oknem to Ty Lodusiu?!:-))Ha, Ha!! Daję Ci zatem dzióbka w zielony, primaaprilisowy dzióbek!:-))
Wiosna nastała to sie zaczyna wszystko pomału zielenic. Dusze nasze i usmiechy też. Tylko to przesilenie wiosenne jakos nie odpuszcza. Byle co człowieka męcyz. Ale co roku to jest. trzeba przetrzymac. Potem mam nadzieje, bedize lepiej!
Uściski wiosenne, zielone i pogodne zasyłam Ci Liduś w kwietniowy poranek!:-))***
Arcydzieło owe jest tłumaczeniem z jakiegoś innego języka, ale już nie badałam dokładnie, jakiego. Chyba niemieckiego.
UsuńRzadko zresztą do tego marketu chodzę, ale od jakiegoś czasu mają tam mój ulubiony ser włoski - takie nieoszukany, więc Chłop mój ten przybytek odwiedza, jak się ten ser w domu kończy ;)
Co do smoka, to pewnie i ja :))) mając zdolności do bilokacji i zmiany wyglądu ;)
A zmęczenie wiosenne też daje się nam we znaki, nic się nie chce, kości stare bolą, ale miejmy nadzieję, że to minie za moment.
Odściskuję, Olu :******
Zaglądam tutaj regularnie, jako cicha czytająca.
OdpowiedzUsuńTen fragment o kotach zmusił mnie do odezwania się. To nie jest odosobniony pogląd. Miałyśmy z córką przeprawę z nianią wnuczki, zanim się przekonała, że kot nie jest zagrożeniem i nie udusi dziecka, ani nie odbierze mu apetytu, jak się dziecko naje kociej sierści.
Fakt kotka pchała się do łóżeczka, ale w nogi bo koty lubią jak jest czysto, sierści gubi co niemiara bo to kot długowłosy, jak mała dokuczyła to drapnął, ale się nauczyła żyć ze zwierzakiem. Niania za to też się przekonała i kot jeszcze nigdy nie był tak starannie wyczesany. To co ludzie opowiadają pojęcie przechodzi, nie sprawdzą tylko wierzą w różne bzdury.
Witaj Ewo i zapraszam do częstszego ujawniania się :)
UsuńJa czasem też na Twojego bloga zaglądam :))
Najważniejsze, że u Was dobrze się skończyło i wszyscy, łącznie z kotem, na tym zyskali.
Kiedyś szukałam różnych przesądów na temat kotów, to fora mam są kopalnią "wiedzy" na ten temat. Włos się na głowie jeży w co te kobity wierzą ....
Nie, no rece opadaja na ludzka glupote!
OdpowiedzUsuńSama powiedz, Lidus, gdzie bedzie tym ksiazkom lepiej mniz u Was? Ciesze sie, ze moglam zrobic Wam mala przyjemnosc. :)
:)) na pewno będzie im dobrze. Tam jest tyle informacji, że albumy można bez końca przeglądać. Mam je na wierzchu, żebym o nich pamiętać ;)
UsuńNo cóż zabobony przyssały się mocno do naszego społeczeństwa i trzymają się z całych sił, zwłaszcza w niektórych środowiskach, edukacja, edukacja i jeszcze raz edukacja.
OdpowiedzUsuńNasza poczta jest nieprzewidywalna, już nieraz się o tym przekonałam. Ja też niedługo pokarzę co do mnie przyleciało :)
A zdawać by się mogło, że wszyscy tacy nowocześni, do sieci poprzyłączani, to i z różnymi zabobonami powinni dać sobie radę. A tu nic z tego.
UsuńNo nic, moze kiedyś rozsądna edukacja da jakieś efekty ...
Jestem ciekawa Twojej przesyłki, tzn., wygladu, bo co dostałaś to już wiem ;)
No nic, mus się wreszcie pozbyć tego tatałajstwa, kotów znaczy. Teraz wiem, dlaczego budzę się i nie chce mi sie wstawać, tylko dalej spałabym. Czajnik mnie poddusza, ot i tajemnica się wyjaśniła!
OdpowiedzUsuńHana niedługo calutko duszę z Ciebie wyssie ;)
UsuńA wtedy lekka i bezduszna wyciepniesz kudłate towarzystwo za drzwi.
UsuńBiedne my wszystkie kociary, bo te futrzaste tałatajstwa z nas wszystko wysysajo. I podduszajo!
UsuńBonus waży ok. 9 kg, więc ten ma możliwości, jeśli o duszenie chodzi. Niczym zmora na piersi usiądzie ....
To, zdaje się, arcydzieło z rzędu tych, jakie przedstawiłam onegdaj u siebie:
OdpowiedzUsuńhttp://fraube2.blogspot.com/2013/04/154-ksiazka-nad-ksiazkami.html
Doczytałam Twój wpis, jest po prostu powalający. Te myszki w szafie i naszyjnik z g....ien ....
UsuńTa "moja" książka była w sumie sensowna, taki standardzik o kotach, ale fragment mnie powalił. Może wiecej takich "kwiatków" było? Nie wiem ...
Od kilku czy nawet kilkunastu lat boję się wchodzić do księgarni. Można tam znaleźć coraz więcej takich kwiatków, że kopara opada.
UsuńNiedługo trzeba będzie tworzyć grupy wsparcia dla tych, co się księgarni boją ;) Bierzesz sobie niewinną książkę o kotkach, a tu cię siatką straszą ;)
UsuńMoże normalne czytelnictwo w ogóle zejdzie do podziemia...
UsuńJest to możliwe, zwłaszcza, że normalność już schodzi do podziemia. Takie odnoszę wrażenie przynajmniej.
UsuńNiestety, mam identyczne.
UsuńI jak tu, kurna żyć?
UsuńPójdę se pobiegać i zobaczę, czy mirabelki już kwitną na "moim" trakcie.
Łomatko...
UsuńTo ja idę poleżeć. Musi być równowaga w przyrodzie :)
Niby musi, ale nie ma ;)
UsuńZnowu miałam za długą przerwę i musiałam marszobieg zastosować, ale do mirabelki dotarłam :)
Nawet ładne zdjęcia porobiłam.
Matko... To już tak źle, że musisz mirabelek szukać? Może paczkę żywnościowa jakąś Ci wysłać? :))
UsuńWidziałam, że szczaw już rośnie. Może nie trzeba paczki?
UsuńUfff! :)
UsuńDziękuję Wam, dziewuszki za troskę, ale na razie paczek nie trzeba :))
UsuńAle przygotowanym trzeba być i wiedzieć, gdzie co rośnie. Tam, gdzie wczoraj byłam, rośnie sporo tych mirabelek, minus jest taki, że przy drodze, bocznej, bo bocznej, ale samochody tamtędy jeżdżą.
Szczawiu też poszukam he,he ...
bo Ania to super człowiek :) szkoda, że nie udało Wam się uściskać
OdpowiedzUsuńa ta książka... hmmm... w głowę zachodzę co taki kot może dziecku zrobić, żeby aż siatką się odgradzać... :/
Buziaki wielkie :*
Nie da się ukryć, że super, mimo, że mroczna, czarna Pantera ;)
UsuńJa też nie wiem, co kot może dziecku zrobić, zdaję sobie sprawę, że trzeba mieć się na baczności, żeby obydwa stworzenia sobie krzywdy nie zrobiły, ale jak się chce, to można - o czym świadczy komentarz Ewy.
W listopadzie popełniłam post o przesądach, znalazlam go, możesz sobie poczytać ku pamięci ;) http://zycieiszycie.blogspot.com/2015/11/czarny-kot-straszy-niczym-czarna-woga.html
Ehhh ....
Miłej soboty :*****
kiedyś mieszkałam w bloku, obok mieszkała niezbyt mądra kobieta, matka strasząca swoje dzieci... psami... czy jest to mądre wzbudzać w dziecku strachy i lęki? Nigdy nie zrozumiem takich "mądrości", no ale ignorancja pieniactwo i głupota zawsze sie gdzieś uchowają. Cóż
OdpowiedzUsuńNiestety się uchowają, jakiś taki dziwny mechanizm to jest ...
UsuńMatka, która straszy swoje dzieci różnymi psami, czy policjantami ... ręce opadają po prostu, a potem takie zeschizowane dzieciaki rosną.
no cóż... takie ich prawo wychowywać potomstwo zgodnie ze swoimi przekonaniami....
UsuńMnie również zatkało, ale i też okropnie rozśmieszyło. Co za głupi człowiek był stworzycielem tychże słów? Tak, już lecę po siatkę! Chore! :/ Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńTo jakaś zagraniczna autorka wypluła takie mądrości ...
UsuńA po siatkę koniecznie i musowo, zwłaszcza, jeśli u Ciebie w domu są małe dzieci ;)
A najgorzej na wsiach, tam koty "szanują" najczęściej jako "leczące" korzonki czyli jako skóry. :(( Przy najbliższej okazji poinformuję kuzyna, że wiem iż on uważa że martwe leczy a żywe zabija. wrrr.
OdpowiedzUsuńA tak w ogóle wiosna kochana Lidko wiosna, i przylaszczki kwitną i cudne fioletowe fiołki, to jest radość prawdziwa. :)
Ludzie, którzy tak sądzą to nie ludzie, tylko jakieś oczadziałe bestie. Wiem doskonale, że niektórzy tak sądzą i bardzo błędnie, bo najlepsza jest interakcja z żywym kotem, czy psem - sama wiesz to najlepiej. Jeszcze mruczącym w dodatku ... a te głupki się tego pozbawiają. I krzywdzą bezbronne stworzenia.
UsuńWiosna też mnie cieszy, fiołków i przylaszczek nie widziałam jeszcze na żywo, tylko na blogach. Ale moze jutro w lesie gdzieś zobaczę.
Bo dzisiaj tylko mirabelkę, która tylko czeka na jeszcze kilka ciepłych dni, żeby wybuchnąć kwieciem :)
Ta siatka, to żeby koty chronić !! Dzieci bywają krwiożercze !! ;o)
OdpowiedzUsuńNareszcie trzeźwa ocena sytuacji! :)
UsuńTeż mi taka opcja przez myśl przeszła ;))
UsuńNiesamowite, że w XXI wieku takie wiadomości-przesądy są rozpowszechniane.
OdpowiedzUsuńI to jeszcze w książkach ... ciekawe, ilu czytelników się przejmie owymi siatkami ;)
UsuńPiękny prezent dostałaś, choć pewnie Bonus był rozczarowany ;) Odnośnie książeczki, autor chciał przekazać coś wartościowego ale zrobił to w niefortunnie skąpy sposób. Chodziło zapewne o to że dla noworodka i niemowlaka tak do 5tego miesiąca, położenie się ciężkiego zwierzaka na klatce piersiowej i przysłonięcie twarzy rzeczywiście może się źle skończyć. Niemowlaki są zagrożone samoistnym bezdechem (śmiercią łóżeczkową) a kot(poducha, kołdra,obfity koc) może do tego doprowadzić. Taki maluch nie ma jeszcze sił żeby zwierza zwalić z siebie. Poza tym może nastąpić nagły alergiczny skurcz oskrzeli. Siatka to może przesada, wystarczy uwaga opiekunów ale gdy nie mają pewności to wyobrażam ją sobie jako rozpięta na stelażu i od góry chroniącą łóżeczko do pewnego czasu. Jak maluch podrośnie to sytuacja się odwraca, trzeba chronić kota ;) Raczej to mieli na myśli ale taki niejasny opis może zaszkodzić kotom, wzmagając zabobonną wiarę że zwierzak celowo chciał udusić lub podgryźć dziecko.Mało przydatna lektura, budząca niepewność,obawę,demonizująca koty, zamiast wyjaśniać co i jak.
OdpowiedzUsuńPewnie rozczarowany był, tyle jego, co nowe zapachy sobie obwąchał ;)
UsuńAle za moment i do niego paczki z jedzonkiem przyjadą. Dwie w dodatku :))
Wokół kotów narosło tyle mitów i legend miejskich, że coś niesamowitego. Powinno to być wyjasnione w taki sposób, jak Ty napisałaś. Kto ma styczność z kotami, to wie, że na dziecko i kota, czy psa trzeba uważać, a jak ktoś nie ma i zna tylko legendy - po takiej lekturze tym bardziej sprawy nie przemyśli.
Mam tylko nadzieję, że za dużo osób tej książki nie kupiło, a jeśli już, to dzieci w siatki nie zawijają ;)
Lidia, barzdo wspolczuje Wam z powodu smierci taty. No i mam nadzieje, ze marcowe klopoty troche przynajmniej sie rozwiazaly. A zdrowie, no wiadoma rzecz, najwazniejsze i tego Wam zycze;)
OdpowiedzUsuńPanterka niemozliwa jest, a Ty zostaniesz niedlugo prawdziwym ekspertem od szynowcow:)
MNie sie tez spotkanie nie udalo. Moze napomkne cos w Kurniku.
Glaski dla pana B.
Dziękuję, Kasiu. Paradoksalnie rozwiązały się poprzez taty odejście . I to większa część. A te, ktore pozostały, dają normalnie żyć.
UsuńSzkoda, że Twoje spotkanie się nie udało, może znajdę komentarz w Kurniku, jesli już go napisałas, bądź napiszesz ;)
Jesli przejrzę i przyswoję wiedzę z książek od Panterki ,to na pewno będę :) Tylko, że ja nie mam pamięci do tych wszystkich symboli parowozów i pociągów, tzn. często nie przywiązuję doń uwagi. A lokomotywy rozpoznaję po kolorach :))
Pan B. za głaski dziękuje, odglaskowuję Twoją buraskę słodką :)