Zakwasy niesłusznie nazywane są zakwasami, bo proces, który odbywa się w naszym organizmie po przetrenowaniu, nie ma wiele wspólnego z kwasami ;) No chyba i jedynie z kwaśną miną, kiedy człowiek próbuje wspiąć się na pierwsze piętro, a tu wszystko boli.
Albo wstać z krzesła próbuje i przejść normalnie kilka kroków.
Takie coś spotkało mnie dzisiaj, ponieważ wczoraj poważyłam się na wzięcie kijków nordicowych do rąk i na przejście - uwaga - 4 km w tempie spacerowym dość. Przeszłam te 4 km w 45 minut, co łatwo przeliczyć i zauważyć, że żaden to wyczyn.
I jeszcze chwilę na przejeździe postałam, bo pociąg jechał, a chciałam zrobić wieczorne zdjęcie.
Dzisiaj rano, oraz do tej pory czuję owe zakwasy.
Fakt, miałam długą przerwę, bo mnie biodro bolało i nie chciałam przesadzić. Teraz jest lepiej, więc dobrze byłoby wrócić do pewnej aktywności kijkowo - biegowej i rowerowej ostatnio.
Dzisiaj natomiast, pojechałam sobie kilka kilometrów rowerem i podziwiając przydrożne, kwitnące tarniny, grusze, jabłonie, zsiadałam zeń co chwilę, żeby zrobić zdjęcia.
Pokażę je w następnym wpisie, a dzisiaj tylko wieczorne.
Udanego weekendu wszystkim życzę, bez kwasów i zakwasów :)
PS. Muszę kupić sobie nowe kijki, bo stare odmawiają współpracy ... dobrze, że kiedyś popełniłam post na temat kupowania kijków, teraz te porady mogę dać sama sobie he,he ...
Pociag-widmo - niesamowite zdjecia! :)))
OdpowiedzUsuń:)) a robiłam srajfonem, wiec i tak nieźle wyszły :)
UsuńTylko ziuuuu, i juz przelecial:)
OdpowiedzUsuńTak było :) W tym miejscu pociągi pędzą, ile mogą, czyli te 120 pewnie i też, bo czasem tylko gwizd słychać ;)
UsuńFajne te wieczorne zdjęcia. Dzisiaj zauważyłam , że całkiem mi siadła kondycja. muszę się za siebie wziąć. Tylko....znudziły mi się stare trasy, a na nowe nie mam pomysłu.
OdpowiedzUsuń:)) Kondycja siada, niestety bardzo szybko :(
UsuńTak się przyzwyczaiłam do tej mojej trasy, że wczoraj rowerem też nią pojechałam, tylko trochę dalej, a potem z powrotem, żeby każdy krzaczek tarniny sfocić :))
A może, wsiadłabyś w jakiś pociąg, czy tramwaj i podjechała sobie w nowe miejsce? Skoro stare trasy już Ci się znudziły?
Zakwasy...Miewam dosć często, bo dostaję nagłego zrywu do jakichs ciezkich prac - typu wyrzucanie gnoju z kurnika, czy przekopywanie grządek. A na drugi dzień - kicha!Gdyby człowiek codziennie tak tyrał nie byłoby problemu - i nadwagi, he, he! Na rowerek też mi sie chce, bo długie spacery już nie na moje stopy. A taka piękna pogoda sie zrobiła! Maj bardzo majowy. Oby mu tak zostało.Będzie mozna gdzieś wyjsc, cos zobaczyc, zdjec napstrykac.A propos, to też mi sie podoba to Twoje zdjęcie mknącego pociagu!:-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cie ciepło Lidusiu i dobrego weekendu życzę!:-))***
Od ciężkich prac zakwasy też są, nie da się ukryć ...a codziennie nie będziesz przecież gnoju z kurnika wywalać ... jedynie z grządkami da się teraz coś porobić ;)
UsuńŻyczę Ci udanych spacerów rowerowych, Olu :) U nas też ładnie, słonecznie, kiedyś to się na pochód trzeba było wybrać :))
Ściskam :*****
Piękny efekt ziuuuuuutu ci wyszedł i w ogóle cudne te kolejowe zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńCo do zakwasów no to mam je na co dzień, szczególnie przy wchodzeniu na to moje trzecie piętro, powoli uczę się z tym żyć... . Co prawda po tych zastrzykach jakby ciut ciut lepiej było :)
U nas piękniusia pogoda, a straszą że mają wyjść chmury , więc zwiewam zaraz na spacer, coby się zamaić :)
Niech nam wszystkim będzie majowo :)
Z takim też ziuuuut pociąg obok mnie przeleciał ;)
UsuńTwoje trzecie piętro jest faktycznie wymagające :( szkoda, że windy nie można tam zamontować ...
Majowo niech będzie :) Tez chyba zaraz wyjdę, bo coś też się chmurzy.
Ale fajowe to pierwsze zdjęcie!
OdpowiedzUsuń:)) a tak jakoś samo się zrobiło ;)
UsuńBo pociąg sam przejechał :)
UsuńDokładnie tak było. Sam przejechał, ja mu nie pomagałam :)) Nawet byłam niezadowolona, że tak się mi zamazało wszystko, a okazuje się, że zdjęcie wszystkim się podoba :))
UsuńBrawo, brawo, nieustająco cię podziwiam. Dla mnie Lidka = kijki, bieganie i pociągi. :) No, może i jeszcze chłop. :) I Bonus!
OdpowiedzUsuń:)) Bonus najważniejszy :))
UsuńMoje sportowe wyczyny, to nieustanny upadek i podnoszenie się, i znowu przerwa ... jak sinusoida, ehhh.
Za mocno wzięłaś się za kijkowanie(kijowanie?). A na zakwasy najlepiej rozruszać tę samą partię mięśni w podobny sposób.
OdpowiedzUsuńMoje najgorsze zakwasy pochodzą z wędrówek z gór.Z pociągu tyłem wychodziłam ,bo mięśnie odmawiały mi posłuszeństwa .
Chyba pójdę na tory pociągi pooglądać . Z tymże u mnie mało ich jeździ. Czasami jakaś czuchunka do Hajnowki ;))
A bo ja wiem, czy za mocno? Podejrzewam nieprawidłowe chodzenie, bieganie i stąd te problemy. No i jak człowiek dopiero po czterdziestce bierze się za sport, to niestety, niestety ... staram się bardzo, żeby nie przesadzić, tyle z tego wychodzi.
UsuńWczoraj sobie rowerem pojeździłam, dzisiaj jest już lepiej.
Zakwasy mnie zaskoczyły, bo szłam naprawdę niezbyt szybko.
A góry wymagające są, nie da się ukryć ;)
Dobrze, że chociaż czuchunka jedzie ... bo dalej, do Białowieży już pociągiem się dostaniesz ...
Z ciekawości spojrzałam, ile pociągów wyjeżdża z Hajnówki dzisiaj. Cztery.
Współczuję ! Mnie kiedyś na zakwasy pomogła sauna ale to było nad morzem...w mojej mieścinie nie ma takich luksusów !
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Sauna - fajna rzecz :) U nas jest, na basenie, ale mieści się on na drugim końcu miasta, więc specjalnie tam nie pojedziemy ;) Zostaje jedynie ciepły prysznic w domu i nadzieja, że na trzeci dzień miną ;)
UsuńPozdrawiam Cię również :)
Zdjęcie pierwsze się nie będę powtarzać, przedmówcy zachwyt właściwy okazali już. :) Zakwasów współczuję wiem jak bolą, do kupienia kijków się przymierzam a mąż mnie namawia. :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe słowa, Elu :)
UsuńA męża trzeba posłuchać w tej kwestii :))
Pierwsze zdjęcie niesamowicie Ci się udało!
OdpowiedzUsuńA zakwasów nie mam, chyba po ogrodowym treningu?
A wcale się do tego zdjecia nie przymierzalam specjalnie :))
UsuńJak się trenuje, to zakwasów faktycznie nie ma ....
tak kusi wsiąść do pociągu....i pojechać choć na kilka dni...
OdpowiedzUsuńJesli możesz, to wsiądź i jedź :) Jutro wolne dla prawie wszystkich :)
Usuńno niestety nie za bardzo mogę w tym rzecz,.... gdybym tylko mogła...
UsuńSzkoda ... ale tak to już bywa.
Usuńpamiętam jak wchodziłam po schodach przez kilka dni po pierwszym od dłuższego czasu aerobiku. ło matko i córko!
OdpowiedzUsuńbolesność zakwasów jest wprost proporcjonalna do okresu zastania... u mnie to trwało dobrych kilka lat, więc.... do dziś pamiętam ;))))
szybkiego powrotu do sprawnosci :) :********
Dziękuję, Emko :) Mam taką nadzieję, że będzie w miarę szybki, bo zawody w maju tuż, tuż ...
UsuńNiestety, tak to z zaniedbaniami jest, im starsze, tym trudniejsze do usunięcia i bardziej bolą.
Buziaki :******
zakwasy na kijkach? przecież biegałaś? to dlatego, że ruch jest inny? ja ze sportu to tylko spacery ;) i gimnastyka kręgosłupa "dla zdrowotności"
OdpowiedzUsuńOstatnio niestety nic nie robiłam, wiec zaczęłam powolutku z kijkami. A tu taka niespodzianka ;)
UsuńDzisiaj już mnie nie bolą, najwyżej będą nowe po dzisiejszych rowerowych ekscesach ;)
Gimnastyka jest jak najbardziej wskazana, trzeba tylko o niej pamiętać i ... robić ;)
Pierwsze zdjęcie rewelacyjne:)
OdpowiedzUsuńBardzo serdecznie dziękujemy za odwiedziny. Pozdrawiamy:)
Dziękuję :)
UsuńPozdrawiam również, a Waszą stronę zaraz w ulubionych zapiszę :)
Dziękujemy:)) Pozdrawiamy serdecznie, życząc miłego niedzielnego popołudnia :)
UsuńDziękuję i odwzajemniam życzenia :)
UsuńCiepła kąpiel i szklanka soku pomidorowego...Dobra tez jest "szumka", napój z sody oczyszczanej...;o)
OdpowiedzUsuńO soku pomidorowym i sodzie nie wiedziałam. Dziękuję za te informacje :))
UsuńCzyżby pociąg widmo...?? ;)
OdpowiedzUsuńChyba nie ... wydawał się całkiem realny :))
UsuńPo pierwsze, minimum 10 minut rozgrzewki przed jakimkolwiek sportem. Po drugie, minimum 10 minut porządnego rozciągania, od razu po wykonanym wysiłku i coś białkowego do zjedzenia lub wypicia. I po problemie, zakwasów więcej nie będzie. ;)
OdpowiedzUsuńTyle, że to miał być spokojny spacerek, po których zakwasów nie ma :)))
UsuńZaskoczyły mnie, skubańce ;)
Zapraszamy na wspólny wieczór przy lampce wina lub filiżance herbaty. Obchodzimy dziś dziś małe blogowe święto i Ciebie nie może przy tej okazji zabraknąć:) Będzie nam miło, gdy dołączysz do naszego wirtualnego spotkania. Przy okazji dziękujemy pięknie za dotychczasowe zainteresowanie tym, co się dzieje na b aRT at home:)
OdpowiedzUsuńOjej, pewnie już po wieczorze ... dziękuję za zaproszenie, zaraz zajrzę, moze jakieś resztki sie ostały ;)
UsuńAle fajne foty, szczególnie pędzący... super uchwyciłaś.
OdpowiedzUsuńZakwasy u Ciebie to pewnie tylko na chwilę:)