Dzisiaj uświadomiłam sobie, że to pierwszy dzień, kiedy przychodzą tak zwani Zimni Ogrodnicy.
I faktycznie, coś w tym jest. Cały dzień było słonecznie, ciepło ,wręcz gorąco momentami, a wieczorem zerwał się chłodny wiatr, oziębiło się ,a teraz pada i trochę grzmi.
Gratka nie lada dla Bonusa, bo on burzy się nie boi i deszcz lubi :))
Mam poza tym sporo wiosennych zdjęć, tylko jakoś nie mam weny, żeby je wybrać i na blogu pokazać, bo szkoda ich na kiszenie w komputerze.
Zakwasy minęły oczywiście, wczoraj byłam znów na kijkach, bez skutków ubocznych na szczęście. Jutro zamierzam trochę pobiegać, bo zawody zbliżają się wielkimi krokami i wypadałoby jakoś się pokazać ;)
Chociaż bez przesady, oczywiście.
Lubicie stare podwórka i bramy?
Tydzień temu zaniosłam buty do szewca i zrobiłam kilka zdjęć podwórza, w którym mieści się zakład. Można nim przejść na skróty z deptaka na inną ulicę. Pełno tam gołębi, kamienica nadszarpnięta zębem czasu, ale ma to wszystko jakiś dziwny urok.
Kiedyś była tam piekarnia, jedyna prywatna chyba, w latach 80. Po pieczywo ustawiały się kolejki, a bułki miały bardzo charakterystyczny smak. W sumie były to bułki najzwyklejsze na świecie, pszenne, ale jednak wyróżniały się :)
Teraz miejsce to wygląda tak:
Dość przygnębiająco.
Ale piekarz ten działa dalej. Rozwinął swoją produkcję, ma sieć swoich sklepów i swoje wyroby dostarcza do jednego
z marketów na K. ;) U nas w mieście, przynajmniej.
Nie mam pojęcia, do kogo sklepik należy ... w szybie moje odbicie, też czasem czuję się, jak kompletna ruina ;)
W międzyczasie przestało padać i grzmieć. Zobaczymy, jak jutro pokaże się następny z Ogrodników - Serwacy.
Trzymajcie się ciepło ♥
PS. Słyszałam przed chwilą w jakichś wiadomościach, że we Wrocławiu wrony ludzi atakują ...
Atakują Lidka, ja też słyszałam z ...radia. Zdaje się na Akademi Ekonomicznej, na terenie kampusu jest kolonia wron, no i teraz gniazdują, kto przechodzi blisko gniazd, dostaje po ubie. Władze uczelni żalą się, że nie wiedzą co zrobić. Wystarczyło by chyba, zostawić je w spokoju i omijać teren gniazdowania. Po lęgu mają przewieźć kolonię w inne miejsce.
OdpowiedzUsuńMoją kamienicę znasz, klimaty bardzo podobne do tego co pokazujesz ;)
Tak, na AE. I w wypowiedzi ktoś mądrze radził, żeby zostawić je w spokoju, bo za miesiąc one się uspokoją.
UsuńTak, wszystkie stare kamienice są do siebie podobne ... podwórka też. Mój teść też w takiej mieszkał.
Oj tak, Marija, klimaty podobne!
OdpowiedzUsuńNormalnie "Ptaki" macie we Wrocku!
Paczaj, od nędzy do piniendzy. Taki potentat z budki rodem. Ty - ruina, boszszsz...
OdpowiedzUsuńTen sklepik kiedyś wyglądał dużo lepiej :)) Ale podziwiam tego pana, bo ma chłop łeb do interesów, jego dzieciaki też :)
UsuńTak się czasem czuję, niestety. Lidka w ruinie ;)
ale Ci Liduś Hana komplement zapodała przy piątku! aż się poplułam... :)))))))))))
Usuń:))) Niee, to ja w poście napisałam, że czuję się jak ruina, a Hana poddała słowa moje w wątpliwość :)))
Usuńostatnio czytam bez zrozumienia! ;)
Usuńale co się pośmiałam to moje ;))))
Tak myślałam, że szybciutko przeczytałaś tekst, potem komentarze i wyszła ruina :)))
UsuńAle śmiech jest jak najbardziej wskazany, mwiec na dobre wyszło :)
Po takich podworkach snuja sie duchy i zjawy przeszlosci. I ciekawie, i straszno.
OdpowiedzUsuńDokładnie tak jest, i ciekawie, i straszno. Zawsze mam lekkie opory przed wchodzeniem do takich bram, nie wiem ,dlaczego.
UsuńZrobiłabym więcej zdjęć, ale pełno ludzi się tam kręciło.
I u nas bywają takie podwórka. Lubię zaglądać w różne zakamarki.
OdpowiedzUsuńO wronach też słyszałam, bronią terytorium i gniazd, mam nadzieję, że ludziom nic głupiego do głowy nie przyjdzie i zostawią je w spokoju.
Chłop mój lepiej zna te zakamarki, bo to chłopak z miasta jest ;)
UsuńTeż mam nadzieję, że zostawią te wrony w spokoju, zresztą jakaś pani się wypowiadała w tym tonie.
A ja mam odruch: wiać z takiego miejsca i to jak najprędzej!
OdpowiedzUsuńJa często też, o dziwo ;)
UsuńTu akurat nie ma problemu, bo jest przejście na drugą ulicę, bez podwórza jako takiego.
Szkoda sklepiku...A jednak jest w nim nadal jakiś dziwny urok. Jakiś szept z zamierzchłej przeszłosci. Wspomnienie ruchu, pysznych bułek, sprzedawców za lada. Życie toczyło sie jak gdyby nigdy nic i nagle szast prast - pustka i cisza. A czas zrobił swoje.Poszedł naprzód. Cos stworzył, cos zburzył, coś postarzył, jednym dodał nadziei, innych smutku...Też mnei czasem bierze na takie przygnębijące mysli o ruinie, wiec Cie rozumiem Lidusiu. Zwłąszcza jak człlwiek sobie wspomni jaki był kiedys zdrowy, gibki, sprawny i pełen energii. A dzisiaj musi sie zadowalać marnymi resztkami samego siebie. No cóż. Zycie toczy sie nadal i nadal pełne jest dobrych chwil. Trzeba je łapać i cieszyc sie nimi, póki są...
OdpowiedzUsuńŚciskam Cie mocno!***
Ładnie napisane, Olu :) Dawni dzierżawcy tego miejsca mają obecnie sieć sklepów bardziej eleganckich i bardziej widocznych.
UsuńTak, miasto się rozrasta, pięknieje, wielki koncern wybudował tutaj fabrykę, co otworzyło niesamowite perspektywy przed naszym prowincjonalnym miasteczkiem - ho,ho .... klękajcie narody normalnie.
Kompletna schiza u nas zapanowała, jeśli Historia byłaby bytem osobowym, to w tej chwili kulałaby się ze śmiechu z powodu psikusa, jakiego nam uczyniła.
Tak trochę nie na temat napisałam, ale właśnie z czasem to wszystko sie wiąże.
Ale życzmy sobie tych dobrych chwili, bo na wiele rzeczy wpływu nie mamy.
Odściskuję :******
Ciekawe czy bułki z tej piekarni smakują lepiej niż z innych piekarni.
OdpowiedzUsuńA pieczywo kiedyś wiadomo z czego było, teraz czytasz a i tak nie zawsze prawdę piszą.
Na zdjęciach to nawet ruiny mają coś w sobie:)
A ja oczekiwałam deszczu bo tak zapowiadali , nawet nie podlałam obficie kwiatów licząc , ze mnie wyręczą a tu posucha. Może chłodniej ale słoneczko już świeci.
Troche deszczu by sie przydało :)
Pozdrawiam
Jest grono osób, którym smakują :) Osobiście preferuję jednakże te ze Społem :))
UsuńCzyli z pieczywem kombinują cały czas, jak mogą, przyjdzie za moment czas powrotu do samodzielnego pieczenia, co wiele osób już czyni. Ja jeszcze nie ;)
Może dzisiaj u Was popada :) Nam lekko podlało pola i ogródki, a dzisiaj od rana słońce świeci. Chociaż na popołudnie zapowiadają jakieś opady.
Pozdrawiam Cię również :)
Burzy i nasze kocie się nie boi. :) Takie podwórka znam i przejściowe nawet. Mieliśmy kiedyś jako młode małżeństwo mieszkanie tak zwane zastępcze, ukryta w zaułku mała jednopiętrowa kamieniczka, my na dole sąsiadka na górze. Do nas przechodziło się przez podwórko, obok dużej kamienicy, gdzie mieszkali różniści ludzie :) a w prywatnym domu obok, miał cukiernie i zakład pan Kacperek, pyszne pączki i bułeczki. :) Wszystko się zmienia, zaułek jest, prowadzi do niego przepiękna olbrzymia brama z łukami, kamienica jest Kacperka już nie ma.
OdpowiedzUsuńDzielny kot :)
UsuńTrochę tych zmian żal ...
A w takiej kamienicy podobnej, mój teść mieszkał. Od frontu kamienica, wejście do niej, długi korytarz i wejście na podwórko i dopiero do nich.
Oj, różni tam mieszkali i mieszkają ;)
Prawda i pan co w nocy w długiej białej nocnej koszuli z założoną szlafmycą wędrował do kibelka i towarzystwo "wesołe" nad wyraz i prości ale serdeczni bardzo ludzie. Ludzie tam byli generalnie dobrzy, gdy ciągnęliśmy z kamienicy wodę do naszej kamieniczki, wszyscy z dużej pomagali kopać przez podwórko, układać węże, pracowali wspólnie a potem wraz z sąsiadką - wtedy dla mnie starszą już panią, zorganizowałyśmy podziękowanie, przy dużym stole zasiedli wszyscy, jedli pili ale nie tańczyli :), to było piękne. :)
UsuńA co się chłop przebierać miał? U siebie w końcu był, nie? ;))
UsuńI właśnie, ludzie pracowali wspólnie, potrafili się dogadać co do np. wykopania wody, kanalizacji, a potem biesiada :)
przerażają mnie takie miejsca....
OdpowiedzUsuńi fascynują jednocześnie...
:******
Mnie też. Dokładnie takie same mam odczucia.
UsuńMiejsca te są straszne, ale coś w nich przyciągającego jest. Chociaż nie chciałabym tam mieszkać.
Buziaki, Emko :*****
brrr...mrocznie...
OdpowiedzUsuńBonusik burzy sie nie boi i deszcz lubi no no jest wyjątkowy!
A wystrzałów petard boi się panicznie. Kociamber jeden ;)
UsuńWyjątkowy jest, to fakt :))
Bidny ten sklepik, aż dziw, że go choć trochę nie ogarną na fasadzie. Trącenie myszką jest fajne, ale w tym przypaku to raczej jest obraz nędzy i rozpaczy...
OdpowiedzUsuńNie wiem, do kogo formalnie nalezy to miejsce. Ale ktokolwiek by to nie był, ma gdzieś sklepik i całe otoczenie. Tak to z kamienicami jest. Z zewnątrz, fasady jako tako, a środek - ruina. I obojętnie, czy jest prywatny właściciel, czy miasto ma te domy pod swoją "opieką".
UsuńUwielbiam stare podwórka.
OdpowiedzUsuńKiedys w Radomiu weszłam na takie podwórko bo zauważyłam tam ławkę. Chciałam poczekać na siostrę do której niespodzianie przyjechałam. Tak się tam zasiedziałam i naoglądałam różnych ciekawych starych rzeczy, że o Bożym świecie zapomniałam.
:-)
Wcale się Tobie nie dziwię ;) Wystarczy głowę zadrzeć i miasto pokazuje nam zupełnie inne oblicze. Albo wejść w jakieś nieznane podwórko ...
UsuńW moim miasteczku jest sporo starych podwórek ! Bałabym się tam zajrzeć...! Dobrze że Bonus nie boi się burzy, moja sunia chowa się w kącie i wychodzi dopiero po burzy !
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Tak, bo nigdy nie wiadomo, kto lub co czai się za bramą, czy murem ;)
UsuńU nas wiele z nich się trochę ucywilizowało, przed południem, czy dopóki sklepy są czynne, to można spokojnie wejść.
Bonus jest dziwnym kotem ,bo burzy się nie boi, ale petard bardzo ...
Pozdrawiam również :))
Lubię takie miejsca chociaż czasami pęta się tam sporo negatywnej energii.Ale też zapisana jest bogata historia obiektu i mieszkańców.Pozdrowienia :)
OdpowiedzUsuńNo własnie, stąd te nasze obawy przed wchodzeniem na stare podwórka i do starych bram ;)
UsuńPozdrawiam również :)