Mam sporo zdjęć, które zrobiłam z myślą o blogu - jakżeby inaczej ;) , a nie chce mi się ich porządkować, wybierać, zmniejszać, powiększać, pomniejszać i co tylko.
Ale dzisiaj może uda się coś wymodzić.
Najpierw o szkodniku balkonowym.
Jeszcze niedawno wyglądało tak:
Przyłapany na gorącym uczynku ;)
Ponownie powsadzałam nowe flance do doniczek i jest mała szansa, że kilka się utrzyma, gdyż kotek nasz stracił zainteresowanie rukolą, póki co.
A tak poza tym, strasznie szybko wszystko kwitnie, przekwita, ledwo nadążam ze zmianami. Niedawno bzy puszczały pączki kwiatowe, teraz już powoli przekwitają. Przekwitły moje ulubione białe tawuły, a kilka dni temu, ze zdziwieniem poczułam na ulicy zapach akacji ...
I faktycznie - już zakwitły. Gdyby nie ich mocny, acz subtelny zapach, chyba bym tego nie zauważyła.
Kilka dni temu sfotografowałam kwiatki takiego drzewka - niedaleko mnie jest jeszcze trochę nieużytków, które jeszcze nie padły ofiarą pazernych deweloperów.
Czy ktoś z Was wie, jak to drzewo się nazywa?
I robaczek ładnie zapozował ;)
Od paru dni pijemy z Chłopem różne soki z owoców i warzyw. Nabyliśmy albowiem drogą kupna wyciskarkę, którą postawiliśmy na kuchennym blacie - bo ciężkawa jest. I tak sobie mieszamy różne różności.
Dzisiaj np. wyszło coś takiego:
Mała zagadka: z czego został zrobiony sok?
Ktoś może powiedzieć, że nam odwaliło, ale tylko potwierdzę - tak odwaliło :))) Nie jemy mięsa, albo naprawdę nieduże ilości podczas rodzinnych obiadów - reszta rodziny jest, w większości typowo mięsożerna i do idei wegetarianizmu nieprzekonana, o weganizmie nie wspominając ;) Trzeba działać delikatnie, powoli, acz konsekwentnie.
Teraz te soki ....
Wiadomo, i tak człowiek ku śmierci zmierza, i tak, ale może uda się nam ciut zdrowiej kres życia osiągnąć?
Na razie mamy wolne, część społeczeństwa ma długi weekend ... u nas wyszło teraz słońce, a cały dzień chmurzyło się
i na deszcz zbierało. Niestety, nie spadła ani jedna kropelka.
Z Chłopem zaczęliśmy oglądać ciekawy serial amerykański pt. "House of Cards".
Polecił nam go nasz znajomy osteopata, który zmaltretował nas w poniedziałek.
Serial mnie nie zachwycił w pierwszym odcinku, ale wciągnął w drugim. Polecam więc, jeśli kogoś interesują kulisy władzy, powiązane z tym dziennikarstwo, kwestia przecieków do prasy.
O podobnej tematyce jest duńska produkcja "Borgen". Było podobnie. Pierwszy odcinek - taki sobie, mnóstwo wątków, osób, ale jak się skończył, to pozostał niedosyt ;)
Jeśli nie macie nic lepszego do roboty - polecam obydwa :)
Życzymy wszystkim miłego odpoczynku :)
Lidka to jest głóg, pięknie i bardzo mocno pachnie , a potem ma takie czerwone owoce.
OdpowiedzUsuńU nas akacje dopiero gdzieś tam zaczynają kwitnąć nieśmiało.
A z koteczka to prawdziwy ogrodnik Wam się zrobił, a po pracy to oczywiście , że odpoczynek mu się należy:))
Ps. Soczek ma ładny kolor ale składu nie podejmuję się odgadnąć:)
Dziękuję, Gardenio :)
UsuńCzłowiek całe zycie się jednak uczy :))
Skład soczku jest następujący: czerwona kapusta, marchewka, seler i ogórek :)Dobry też jest sok z kapusty z limonką. Na razie eksperymentujemy sobie dowolnie, tudzież robimy klasyki, czyli pomarańcze i jabłka :)
Koteczek tak - lubi czasem łapką w ziemi pogrzebać :))
Już dawno nie jadam martwych zwierząt o wcale nie powiedziałabym, że mi odwaliło :) Soki też od dawna robimy w sokowirówce i pijemy, nie widzę w tym niczego nienormalnego. Natomiast nie mogę wyjść z podziwu dla szkodnika, jak mógł czepić się najohydniejszej rośliny świata. Co prawda, jak czytam, poszedł w końcu po rozum do głowy :)
OdpowiedzUsuńNa szczęście coraz większej ilości osób "odwala" :))
UsuńJa też rukolę lubię :)) I szkodnikowi się nie dziwię, że się za nią zabrał ;) Wie, co dobre i zdrowe ;))
Tyle, że trochę się nią przejadł...
Rąbię wszelkie zielsko jak skrzyżowanie królika z krową, ale rukola mnie przerasta. Nie mogę. Śmierdzi mi to tak, że olaboga.
UsuńNic na siłę :) Zielska jest, na szczęście, do koloru i wyboru, więc każdy coś dla siebie znajdzie.
UsuńMnie jej zapach absolutnie nie przeszkadza i ten orzechowy smak uwielbiam :))
Już sobie grzebałam w pamięci , gdzie to rośnie i jakie ma owoce ,ale pierwszy komentarz dał Ci odpowiedź .
OdpowiedzUsuńTak :) Nie wiem dlaczego, ale ten głóg mnie zaskoczył - też coś ...
UsuńU nas też ani kropli, trwa wygląda jak w sierpniu po 3 miesiącach suszy.
OdpowiedzUsuńMnie tez wczoraj zaskoczyły akacje, pardą, robinie.
Soczek składa się z buraka, selera i jabłuszka.
U nas też trawniki żółte już są :( deszczu brakuje straszliwie, chociaż niby w niedzielę ma padać - wedle norweskiej mapy pogody. No oby.
UsuńModro kapucha dala taki ładny kolorek :) Seler też był, marchewka i ogórek :)
Smak - całkiem niezły, trzeba się trochę przyzwyczaić do soków warzywnych - bo do tej pory za dużo ich nie piłam.
Muszę trochę robiniowych zdjęć porobić ;)
Gardenia juz napisala, ze to jest glog. Ja jesienia zbieram owoce glogu i susze na herbatke, ktora ma wiele zdrowotnych wlasciwosci.
OdpowiedzUsuńCoraz czesciej mysle o takiej wyciskarce...Fajna rzecz, ktora podobno wyciska wszystko do "suchej nitki".
Nie mam pojecia z czego jest Wasz soczek, moze burak sie tam napatoczyl?;)
Bonusik szkodniczek juz sie najadl rukoli powiadasz ?;)
Fajnie, ze taki dlugi weekend w kraju - ja niestety musze zaiwaniac ale przyszly tydzien bede miala labe :)
Pozdrowienia serdeczne dla Was :***
Do głowy mi nie przyszło, że to głóg ;) trochę tych drzewek w okolicy jest.
UsuńWyciskarka zostawia dość suche resztki - zależy z czego, oczywiście.
Mamy ją kilka dni, ale zakup uważamy za udany :)
Taki czerwony kolor daje czerwona kapusta :))Z domieszką różnych innych soków, smakuje zaskakująco dobrze :)
Szkodniczek już się chyba najadł, bo nie rusza tych nędznych resztek :)))
Udanej laby, Orszulko, buziaki :*******
Lidka, dodaj do resztek trochę mąki, jajko i mleko i usmaż placuchy.
UsuńA wiesz, Hana, że zastanawiałam się, co z resztek zrobić?? Jako oszczędną Wielkopolankę, takie marnotrawstwo mnie boli ;)
Usuń:)))
Tak zrób, ja nie żartuję! Poczytaj ostatni post Jagody w "Chata Magoda" - znajdziesz u mnie w zakładce po prawej.
UsuńMuszę zobaczyć ten wpis.
UsuńMój szkodnik rukolę próbuje za każdym razem jak kupię. Na balkonie nie urośnie, próbowałam.
OdpowiedzUsuńNie wiem z czego soczek kolorkiem jagody przypomina.
U nas też już kwitną akacje, bzy przekwitły.
Toś mnie zmartwiła, Ewo, że nie urośnie .... trudno. Przynajmniej Bonus miał radochę z wyciągania roślinek z ziemi :))
UsuńJagody niestety nie - bardziej prozaicznie - czerwona kapusta :)
Wow...to z niej też można sok? Mam nadzieję, że smakuje mało kapustowo. Ja robię sobie zmiksowane mieszanki z natki pietruszki, owoców, rukoli.
UsuńTak, sok jest ponoć bardzo zdrowy dla osób z problemami żołądkowymi. Sam smakuje kapustnie i jest dość ostry niestety, ale wystarczy coś dodać, np. limonkę i już jest inaczej.
UsuńNatki i rukoli jeszcze nie miksowaliśmy :) Trzeba spróbować :)
U nas robinie akacjowe nie kwitną jeszcze, jeszcze bzy i głogi w pełnej krasie. Moje koty nie interesuja sie rukola, ale jako ogrodowe, polne i pasterskie maja mnóstwo innych atrakcji. Leon, mój niezyjący juz pare lat kot domowy miejski lubił wszelkie zioła w donicach.
OdpowiedzUsuńW soku burak chyba jest. Wyciskarki są super. Pozdrowienia dla Was i Szkodnika.
U nas rozpoczynają dopiero, ale lada moment rozhulają się na dobre :)
UsuńKoty domowe mają na pewno mniej atrakcji niż wychodzące i mniej różnorodnej zieleniny. Radzą sobie, jak mogą ;)
Bonus, oprócz rukoli, goździki lubi ;)
Emce napisałam pełen skład soku - kolor czerwony pochodzi z modrej kapusty :)
Dziękujemy za pozdrowienia, odwzajemniamy dla Was :)
Na kapuste bym nie wpadła. Musze spróbować.
UsuńKoniecznie :) Sam sok jest dość ostry w smaku.
Usuńnoszę się z zamiarem nabycia wyciskarki... jak tylko małżonek premię otrzyma ;)
OdpowiedzUsuńw soku podejrzewam buraka ale nie wiem z czym go połączyliście zeby się zrobił fioletowy :0
lub bakłażana
lub jagody/borówki amerykańskie
nie wiem co tam jeszcze mogłoby pokolorować sok na fioletowo :)
miłego weekendu :*********
Emko - Twój komentarz jest ostatni, jak na razie, więc Tobie pierwszej napiszę :))
UsuńCzerwona kapusta, marchewka, seler i ogórek :)
Buraczka nie dodawaliśmy, nic a nic ;)
Wyciskarka fajna jest, sposób produkcji soków zachęci, być moze każdego opornego "dziecia" do picia ;)
Miłego :*******
Trochę mnie zdziwiło Lidka, że nie przyszedł Ci do głowy głóg, na zdjęciu nawet stare owoce widać i on ma tak charakterystyczne listki. W mojej okolicy głogów jest całe zatrzęsienie, są także takie ozdobne, które mają intensywnie różowe pełne kwiaty, cudnie ich kwitnienie wygląda. Teraz jak byłam w objeździe kwitły bardzo intensywnie na Mazowszu. U nas białe głogi już przekwitły, po bzach nawet wspomnienia nie pozostało. W tym tygodniu zauważyłam kwitnącą akację, robinię, ewentualnie grochodrzew, bo i taką nazwą się spotkałam :))
OdpowiedzUsuńMoje jelita od jakiegoś czasu szaleją, dlatego nie mogę żadnej surowizny, tak że soki nie dla mnie :(
Nie wiem, dlaczego, ale nie wpadłam na pomysł, że to głóg :)) Czasem człowiek takiego zaćmienia dostaje.
UsuńNiby w Polsce klimat ten sam, ale po kwitnieniu roslin widac, że niekoniecznie :)
Bzy u nas jeszcze widać, ale wiele z nich już poprzekwitało. Szkoda.
Fakt, z surowiznami trzeba uważać, ja np. zauważyłam, że sok z buraka ( ha,ha) mi nie służy, a mężu mojemu to i owszem. On powinien go pić tak poza tym, ze względu na swoją biedną krew...
Oby Twoje jelita się uspokoiły, Marija ..., wiem, jaki to problem, bo w rodzinie "jelitowców" mam.
ostatnie zdjęcie Bonusa cuuuuuuuuuuuuuuudne :)))
OdpowiedzUsuńSłodziak nasz :)) Na poprawę humoru dobre :)
Usuńtakie soki lubię wyciskane:) kolor ma taki ametystowy Twój sok:)
OdpowiedzUsuńJa bardziej z tych mięsożernych jestem ale widziałam już sporo filmików PETA że mam ogromne wyrzuty sumienia zrezygnować z mięsa nie mogłabym całkowicie chyba, ale za to mleka prawie w ogóle nie piję, najwięcej to w słodyczach....
Tak, dokładnie ametystowy - może na zdjęciu tego tak dobrze nie widać ;)
UsuńEhh, z mięsem jest taki problem, że powstały ogromne kombinaty, w ktorych zwierzę traktowane jest jak przedmiot. Mnie to bardzo boli, a jeszcze bardziej, gdy widzę tiry, a w nich zwierzaki. Kojarzą się mi jednoznacznie, nic na to nie poradzę.
Kiedyś było inaczej, patologii nie brakowało, ale chyba bardziej humanitarnie te zwierzęta traktowano.
Też się filmów różnych naoglądałam, to raz.
A dwa - nigdy za mięsem nie przepadałam. Jak miałam wybór, to go nie jadłam.
I ucieszyłam się, kiedy mój mąż decyzję o niejedzeniu podjął.
Ale my nikogo do niczego nie namawiamy, nie komentujemy, nie krytykujemy mięsożerców, bo to do niczego dobrego nie prowadzi. Sami też nie jesteśmy jacyś bardzo restrykcyjni, czasem ryby jemy, to się nazywa, że jesteśmy jaroszami :)) Niedawno w jakiejś książce się doczytałam.
PS. Mleka nienawidzę od dzieciństwa :))
Podejrzewam że dzisiaj wychodzą na światło dzienne różne sprawy których dawniej ludzie nie chcieli znać nie chcieli wiedzieć dziś nie żeby sami szukali ale są organizacje które pewne rzeczy pokazują, uświadamiają.
Usuńkomentowanie zwłaszcza w emocjonalny sposób (jak słyszałam) ponoć wegetarianie i mięsożercy pewni to do niczego nie prowadzi bo co da bicie piany skoro każdy ze smakiem przy swoim ostanie.
Też prawda z tymi sprawami, które teraz na jaw wychodzą, dzięki różnym organizacjom, czy po prostu internetowi.
UsuńKto chce, niech sobie walczy z jedzącymi inaczej, ja nie zamierzam. Mam dość problemów wokół siebie, żeby tracić energię na jałowe dyskusje.
Marchewka, pokrzywa, seler naciowy i natka pietruszki oraz jabłuszko u nas króluje taki sok. :) Wyciskarka to cudowne narzędzie. Ryby lubię i owoce morza uwielbiam ach te krewetki :) ale i bywa że mięso zjem najchętniej indorka niewielką ilość.
OdpowiedzUsuńMam grupę krwi zero a to myśliwi i mięsożercy, staram się bardzo ograniczyć myśliwego w sobie wolę zbieraczy i rolników. :)
Seler naciowy też próbowaliśmy, nie zachwycił, ale w innych kombinacjach - kto wie ;)
UsuńTeż mam grupę zero ,ale jestem wyjątkiem, bo naprawdę nigdy za mięsem nie przepadałam. Reszta rodziny - "zerówki", mięso lubi i to bardzo. Tylko ja taki odmieniec jestem :))
Ja też ma grupę zero, lecz jakoś nie ciągnie mnie do mięsa zbytnio. Jadam niewielkie ilości i tak zostanie. Soków nie uznaję, pijam wyłącznie wodę. Zresztą preferuję jedzenie. Jadam więc takie ilości warzyw i owoców, że mi wystarczy. Lubię chrupać coś konkretnego zamiast pić.
UsuńTeż dobrze :))
UsuńŻeby wszystkie szkodniki były tak słodkie ;) soczki i wegetarianizm bardzo dobry trop.A Wiosna pędzi jak szalona na spotkanie Lata :)
OdpowiedzUsuńSzkodniki są przeważnie mało słodkie ;))
UsuńCo do pędzenia - zgadzam się w zupełności. Czerwiec u bram, a niedawno kwiecień się ledwo kończył.
A tak poza tym, maila Ci napisałam :)
Ojojoj,gdzieś ten mail się musiał zapodziać.Poszukam, jak znajdę odpiszę,jak nie dam znać tu :)
UsuńOk. to daj znać, najwyżej wyślę jeszcze raz.
UsuńUroczy ten Twój szkodnik :)) Ja mojemu szkodnikowi wszystko wybaczam nawet kopanie dołków w ogrodzie ! Jestem fanką soków, teraz piję buraka z jabłkiem i pomarańczą. Poproszę przepis na Twój soczek !
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
Zapomniałam dodać, przepiękny widok na nagłówku !!!!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Dziękuję, Elu :) Sama to zdjęcie zrobiłam.
UsuńA soki pijemy różne, co pod ręką ;) Mąż też buraki sobie wyciska - mi za bardzo nie służą. Ja lubię pomarańczę z jabłkiem, trochę limonki, albo cytryny ...
Dzisiaj mieliśmy trochę granatów z jabłkiem i pomarańczą.
Z warzywnych - ten ze zdjęcia składał się z czerwonej kapusty, marchewki, selera i ogórka.
Pozdrawiam Cię również :)
Odpoczywam nieustannie.
OdpowiedzUsuńI nadziwić się nie mogę.
Wyjątkowo serdecznie zapraszam do siebie.
:-)
Czytałam przed wyjazdem, już nie zdążyłam skomentować... Ale post niesamowity i Twoje przeżycia też :)
Usuń