Nieodkrywczo napiszę, że nadeszła wiosna, po męczącej, jak dla mnie zimie, aczkolwiek człowiek miota się w kołowrotku niczym chomik i ciężko dostrzec ją, że przyszła pieszo - ta wiosna i wszyscy się już na nią cieszą.
Kończy się zatem sezon na morsowanie, aczkolwiek, bądźmy szczerzy, klimat się nam globalnie ocieplił i latem miewamy temperatury stricte jesienne, nieprawda.
Dwa tygodnie temu było pięknie i ciepło, na jeziorze gruby lód - 30 cm, się chłopaki nasze dzielne klubowe napracowały, żeby wyciąć w rzeczonym nieduży basenik dla bandy świrusów, którzy mają upodobanie w zimowym moczeniu kuprów i innych części ciał. Drobiazg tylko - nikt nie pomyślał o drabince, która ułatwiłaby wejście i wyjście, ale od czego inni, którzy podali pomocną dłoń?
Zero wiatru, impreza na plaży w Skorzęcinie udana :)
Parę ujęć z tego dnia:
Za to tydzień później - słońce, a jakże, czemu nie, świeciło nam jasno, na wodzie zero lodu
( byliśmy już gdzie indziej), ale wiał tak silny i zimny wiatr, że miałam wątpliwości, czy zdołam wejść do wody.
Weszłam. Dech mi zaparło na kilkanaście sekund, posiedziałam kilka minut i wyszłam. I wiele osób zrobiło tak samo, jeden raz i ubieramy się ;)
W sumie morsowanie to fajna przygoda :) Naprawdę.
To taka nieduża odskocznia od codzienności.
A codzienność to nasz dochodzący ciągle do siebie kot, wkurzony i zestresowany, bo ma założone ubranko, żeby ta rana mu się w końcu zagoiła. Byliśmy u pani wetki w środę na przemyciu i zmianie plastra z koloidem ... I pani wetka zauważyła w końcu, że coś zaczęło się dziać w kierunku powstania ziarniny, czyli gojenia się i zasklepiania. Tak mi się też wydawało, bo wysięku już prawie nie ma.
Jutro znowu jedziemy, kot się na pewno ucieszy - my też, zresztą.
Pomiędzy wizytami, to ja mu przemywam specjalnym płynem, ale tak dokładnie tego nie jestem
w stanie zrobić zapewne.
W tym celu muszę go wywabiać z szafy, w której kotu najchętniej siedzi, albo go stamtąd wytargać ... idzie mi coraz lepiej ;)
Przez ostatnie trzy dni mieliśmy w szkole rekolekcje ... Poznałam nowe zakątki Poznania, bo trzeba było iść z uczniami do kościoła, obyły też zajęcia w szkole, które dla mnie i nie tylko, okazały się kompletnie bez sensu. Wybrano albowiem projekcje dwóch filmów, ale czym kierowały się te osoby - nie mam zielonego pojęcia. Filmy były tak beznadziejne i nie dla młodzieży, że dawno czegoś takiego nie widziałam. Kompletna strata czasu.
I nie chodzi mi o to, że wyświetlono filmy o tematyce religijnej. Nie. Niechby były. Ale na te akurat szkoda było czasu i nie wiem, jakie miały nieść przesłanie. Bo prześladowanie księży w Hiszpanii za czasów Franco - powiedzmy sobie szczerze, nie interesuje przeciętnego nastolatka. Dorosłego też nie. Albo mało kogo.
Ale już po, może jakieś wnioski na przyszłość zostaną wyciągnięte.
Jak tak sobie jeżdżę codziennie pociągiem, to na torach widzę taki ciekawy sprzęt do prac przy przebudowie linii i sfociłam go. Ma taki ładny, żółty kolorek, a najbardziej podoba się mi samochód, który jeździ po szynach. Zdjęcia robiłam siedząc w jadącym pociągu, więc są jakie są, ale chcę Wam je pokazać :)
Miłego dla Was :)
W tym baseniku wyciętym w lodzie sporo Was było na metr kwadratowy. Świetne zdjęcia jeziora (1 i 4), a ten żółty sprzęt fajnie wygląda. Muszę sprawdzić czy u nas też podobnego używają przy budowie dodatkowej linii kolejowej.
OdpowiedzUsuńRekolekcje młodzieży w obecnej formie są nieporozumieniem. Pamiętam jak się chodziło do szkoły też w sobotę i rekolekcje zaczynały się w piątek wieczorem, sobotę po szkole i w niedziele cały dzień. Nauczyciele się nie angażowali i w ogóle było chyba poważniej.
Dokładnie - dużo nas :) ale przez to cieplej ;)
UsuńMoże uda się mi kiedyś zrobić ładniejsze zdjęcia, chociaż będzie to trudne z jadącego pociągu.
Też miałam rekolekcje po południu, każdy szedł, czas się znalazł, a nauczyciele nie wnikali - zresztą w socjalistycznej szkole nie powinni byli chodzić do kościoła nawet. A teraz zawracanie głowy, strata czasu, lekcji ... a z drugiej strony, trochę więcej luzu i dla nas. Ehhh ...
Oj, wstrzasnelo mna na widok tego lodu. Nie wiem, za jaka cene zdecydowalabym sie wejsc do przerebla, ale musialaby byc wielocyfrowa. Za darmo NEVER!
OdpowiedzUsuńBidny ten Bonus, tyle czasu juz trwa jego tortura, ale dobrze, ze idzie ku lepszemu, bo by kotel zwariowal do reszty ;)
My wchodzimy tam za darmo, mamy za to endorfiny i wygłupy w pakiecie :))) A po wyjściu zawsze jakiś piknik jest.
UsuńKoteł już ma dosyć, my z nim, ale oswobodziłam mu tylne łapki z ubranka, więc lepiej się mu chodzi. Sukces jest taki, że częściej z szafy wyłazi, na balkonie trochę posiedzi ... niestety, tak duża rana rozlizana potrzebuje kilku tygodni, żeby się zagoić.
Fajnie wyglądacie we wtej przerębli, jak szprotki w puszce i do tego kolorowe szprotki :) Fajnie jest mieć jakieś swoje "wariactwo", ubarwia życie :)))
OdpowiedzUsuńBiedne Bonusisko, dobrze, że zaczyna się goić, głaski dla niego :)
Jak remontowali naszą ulicę, to budowali od nowa torowisko tramwajowe, tyż takie różne maszynerie po torach jeździły, oczywiście także robiłam zdjęcia :)
Bo mieliśmy się przebrać :)) a żółty to barwy naszego klubu, więc takie mamy czapki, koszulki, albo polary - zależy, co kto sobie zamówił.
UsuńNa to kąpanie wzięłam słomkowy kapelusz i zawiązałam na nim kolorową chustkę :)
Za głaski dziękujemy, najważniejsze, że wyłazi z szafy.
Takich maszynerii po drodze widzę sporo, ale te żółte najbardziej się mi podobają :) Musiałabym samochodem tam podjechać, albo wysiąść z pociągu, zrobić fotki i poczekać na następny ;)
Ja Cię podziwiam za to morsowanie, normalnie złoty medal Ci przyznaje 😊 Sama od pewnego czasu moczę nogi w zimnej wodzie z dodatkiem lodu i jak na samym początku wkładam je do miski to... czasami i qrwa z emocji poleci. Potem już nie jest złe 😉 A gdzie tu mówić o całym zanurzeniu ciała - podejrzewam ze bym wlazła do tej przerębli ale brzydkich słów byłoby więcej 🙈 Uspokoilas mnie troszkę z Bonusem bo tak jak sobie policzyłam to dość długo trwa ten proces gojenia. Moja nieodżałowana bokserka, która była z nami 13 lat miała tez wycinana narośl na łapce, pamietam, ze pani weterynarz zaleciła mi pyłek pszczeli i on naprawdę zdziałał cuda. Wytargać Bonusa z szafy nie jest łatwym zadaniem, mój uwielbia siedzieć w szafie Bartka, w pudełku ze skarpetami 😊 Co do filmów rekolekcyjnych - przepraszam Cię Lidus ale nie bede komentować... Ale przynajmniej nie miałaś zajęć w klasie z młodym pokoleniem. Chwila wytchnienia. Cieszę się, ze napisałaś posta, podzieliłas się z nami czescia swoich chwil życiowych. Serdeczności śle z rozptaszonego śpiewająco Londynu 😊
OdpowiedzUsuńPrzy wchodzeniu do wody też mi się parę razy wymskło ;) ale potem to sama radość. Jedynie ten zeszły tydzień taki ekstremalny był. Ale w końcu to zima :))
UsuńU Bonusa to wszystko już byłoby zagojone, gdyby sobie nie rozlizał, mimo naszego pilnowania ... to raz, a druga rzecz - cięcie jest przy łapce, skóra została naciągnięta dość mocno i akurat w tym miejscu najwięcej się rusza.
Z późniejszej rozmowy z wetką wyniknęło, że oni zrobili to szycie rany, licząc sie z tym, że się może w pewnej chwili rozejść. No i to jedno miejsce się rozjechało, kot mu trochę w tym pomógł. Cięcie było bardzo długie, reszta się ładnie pozrastała. Bonus ma przyklejony plaster z żelem - Granuflex, na pewno znasz :)
Co do zajęć, to ja odmówiłabym przeprowadzania zajęć, bo nie jestem katechetą. Jedynie, to jakieś zajęcia plastyczne - kiedyś, w innej szkole robiłam, ale katechetka wszytko przygotowała i poza tym, były inne czasy ;)
U Was wiosna już na całego, u nas też ptaki śpiewają :)
1. Żółty kolorek jest obłędny.
OdpowiedzUsuń2. Widzę pozytywną stronę nadejścia wiosny - wreszcie będę mogła zrzucić to upiorne obuwie!
3. Czy jeżeli nauczyciel jest niewierzący, jest zmuszany do pójścia z uczniami do kościoła?
1. Tak, też uważam, że jest obłędny, zachwyca mnie za każdym razem, kiedy tamtędy przejeżdżam.
Usuń2. :)) ja boso nie latam, ale zawsze człekowi lżej, gdy zrzuci czapkę, czy ciężką kurtkę :)
3. W sumie nauczyciel jest w pracy, ale u nas sporo dzieciaków chodzi na etykę, więc myślę, że w tym przypadku zamiast zajęć rekolekcyjnych, można przyłączyć się do zajęć etycznych, bo i takowe przez te trzy dni były.
Osobiście źle się w tym kościele czułam,taki jakiś dziwny jest i nie podobało się mi w nim. Ale jakoś przeżyłam ;) Zawsze to nie ja musiałam się produkować, tylko inni.
Jednak godzi to w konstytucyjne prawo. No chyba, że dobra zmiana już i w konstytucji zaszła...
UsuńNiestety, wiele rzeczy godzi w nasze konstytucyjne prawa ... co do religii i rekolekcji i wolnych dni na nie, bo same rekolekcje niech sobie będą, to żaden z nierządów nie zrobił nic w kierunku oddzielenia tych spraw od szkoły, czy państwa. Nawet ci rzekomo lewicowi ...
UsuńJak sama tych praw sobie nie wydrzesz, to nikt ci nic nie podpowie i nie da. Tak jest w wielu dziedzinach i to jest przykre i smutne.
Dlatego próbuję szarpać, choć łatwo nie jest.
UsuńA co do Bonusa... Ciesz się, że jest jak jest. U mnie permanentna żałoba, Agunię pożegnałyśmy dwa miesiące temu, a Kinię w poniedziałek...
Bardzo, bardzo mi przykro z powodu Twoich kotków ... Miejmy tylko nadzieję, że są szczęśliwe tam, gdzie przebywają i razem ...
UsuńTylko Ty cierpisz, tak już na Ziemi jest to głupio urządzone ...
Naprawdę mi przykro.
Pewnie, że się cieszę, zwłaszcza że nasz były wet postawił na Bonusie już krzyżyk.
Postawcie teraz krzyżyk na weterynarzu!
UsuńNa szczęście postawiliśmy i jeździmy do innej przychodni. Tam są dwie panie i współpracujący inni lekarze, którzy w razie czego konsultują i operują trudne przypadki.
UsuńPodziwiam ze wchodzisz do lodowatej wody, nawet kiedy bylam mloda i zdrowa nie zrobilabym tego, moze glownie ze strachu ze mnie to wykonczy, wiem ze dobrze jest sie hartowac, logicznie moge to zrozumiec, ale psychicznie nie umialabym przelamac leku.
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki zeby Bonus zdrowial.
W młodości, a nawet do zeszłego roku takie szaleństwo mi przez myśl nie przeszło :))) Tak to się człekowi na stare lata odmienia ;)
UsuńChodziło właśnie o przełamanie tej psychicznej bariery, o nic więcej. Bo morsowanie jest praktycznie dla każdego, oczywiście jakieś obostrzenia zdrowotne są i przed trzeba sobie poczytać i zasięgnąć opinii lekarza ewentualnie. Osobiście nie zasięgalam, bom zdrowa jak kobyła, trochę mnie staw biodrowy boli i psycha czasem nawala ;) ale to akurat nie jest przeciwwskazaniem ;)
Lubię Cię czytać. Piszesz tak, że zatracam się i całkowicie zapominam o otaczającym świecie. Patrzyłam na te zdjęcia morsowe i pomyślałam sobie...ona żyje na całego. Podziwiam. :) Cieszę się, że kotek ma się lepiej. Zdrówka. :) Również podoba mi się to żółte autko czy co to tam jest. hehe
OdpowiedzUsuńRadosnego weekendu życzę. Uściski. :)))
Hehe .... tak o mojej pisaninie nikt jeszcze nie napisał :)))
UsuńCo do morsowania, to dla mnie w tej chwili nie jest niczym szczególnym, ale tak naprawdę, z boku stojąc - trochę jest. Sport ekstremalny, chyba najbardziej możliwy do zrealizowania - przynajmniej dla mnie, bo żadne skoki na bungee, czy wyprawy do dżungli mnie nie kręcą.
Nie wiem, co w tym żółtym samochodziku mają, ale może kiedyś się dowiem :))
Miłej niedzieli, Agnieszko :))
Cieszę się, że sie odezwałaś, Lidko!:-) Bonusik sobie rozlizał ranę? Szkoda, bo do tej pory pewnie juz miałby wszystko zagojone. Lizanie jest u zwierzów instynktowne i czasem działa leczniczo a czasem wręcz przeciwnie.Moje psy liża sie wzajemnie, jak sie gdzieś skaleczą, pogryzą albo coś im sie tam niedobrego robi na skórze. Zwłaszcza Zuzia wspaniale swoje córeczki wylizuje. I dzieki temu goi się u nich wszystko w try miga. Chyba ma w tej slinie jakieś naturalne antybiotyki, czy cóś!:-))
OdpowiedzUsuńPięknie wyglądacie jako morsy! Na pewno dobrze Wam razem. To taki oddech do codziennosci. Każdemu cos takiego jest przecież czasem potrzebne!
Uściski serdeczne zasyłam Ci w pogodną od rana niedzielę i lepszego niz ubiegły tygodnia zyczę!:-))***
Pewnie miałby, bo miesiąc minął od operacji i reszta rany jest ładnie zagojona. U kotów jest ten problem, że mają one szorstkie jęzorki i to bardzo, więc takie rany sobie wręcz rozszarpią samym lizaniem. Psy to co innego - gładkie języczki i wtedy to działa. Tak myślę.
Usuń:)) dobrze jest :) i dobrze razem poświrować ;)
Również miłej niedzieli Wam, Olu życzę :) I miłego tygodnia, ciepłego :)
Dzisiaj też się wykąpaliśmy ;) ale było ciepło i przyjemnie, bo bez silnego i przejmującego wiatru z wielkanocnym żurkiem na rozgrzewkę :)
Jak zobaczyłam Morsy tydzień temu w Bałtyku, to jeszcze mnie trzęsie...;o)
OdpowiedzUsuńI masz prawo do tego,bo tydzień temu było naprawdę zimno ;)Za to dzisiaj - jak latem :))
UsuńPuszczenia "Pasji" podczas rekolekcji w szkole podstawowej chyba nic nie przebije. Czasami zastanawiam się, czy tematyka rekolekcji nie powinna być gdzieś zgłaszana, bo jak słyszę od znajomych jakie są na nich poruszane tematy, to aż włos się jeży.
OdpowiedzUsuńA na kolejne morsowanie to nie ma rady, trzeba rok zaczekać. Ale pomyśl sobie, jakie to będzie radosne czekanie. Pozdrawiam
To naprawdę ktoś z tą Pasją przegiął na całego. Chyba tak powinno być - zgłoszenie programu rekolekcji do dyrektora dużo wcześniej, żeby ten zapoznał się z tematyką filmów np. ...
UsuńAno czekać będzie trzeba, chociaż czasem latem woda jest porównywalnie zimna, powietrze też ;)
Uwielbiam żółty kolorek!!!:-)
OdpowiedzUsuńA Ciebie nieustająco podziwiam za to morsowanie...
:-)
Modny ;)
UsuńChociaż to morsowanie się udało ... :)
Lidio, dziękuję za miłe życzenia ! Tobie i Twoim najbliższym również życzę radosnych Świąt !
OdpowiedzUsuńPrzesyłam też świąteczne głaski dla Bonusika !
Pozdrawiam :)
Dziękuję, Elu :)
UsuńZagłębiłam rękę w szafie i pogłaskałam od Ciebie śpiącego mocno Bonuska ;)