Od sierpnia zeszłego roku, dzierżawimy działkę na Rodos. Działka była zaniedbana z lekka, bo właścicielka nie miała czasu i chęci, żeby tam robić cokolwiek. Należała wcześniej do jej rodziców, a ci byli faktycznie pasjonatami... Widać tam ślady świetności 😁
My oczywiście nie zamierzamy uprawiać tam jakichś pracochłonnych grządek, bo bez przesady.... Wśród darni perzu wydaliśmy trzy grządeczki, na których posiane są jakieś rzodkiewki i sałaty... Ale perz nie odpuszcza. No nic, nie należę do osób, które zwracają uwagę na to, co sąsiedzi obok mają 😂 i, że tam żaden chwast nie ma prawa łebka wychylić...
Bo u mnie, to i owszem, ale tak jak na dokładniejsze porządki w mieszkaniu jeszcze nie nadszedł czas, tak samo na działce - jest w miarę ok., widać, że coś się dzieje.
No i w zamysłach - ma być to ogród angielski. Widziałam, że jeden z sąsiadów ma dokładnie taką samą koncepcję :)))
No to parę zdjęć ze soboty:
Fajnie nie kupować czegoś w sklepie, bo "jest na działce" |
Pani babcia sąsiadka ma sporo maków, teraz kwitną i jeden zagnieździł się u nas :) |
Nie wiem, co to, ale jakaś trawa ozdobna?? |
Te "leluje" ( zwrot by Pantera ;)) zasiałam sama |
A te zasiały się same. Chyba. |
Część rekreacyjna, po której fajnie chodzi się boso :) Trzeba tylko na mrówki uważać. |
Walczymy o nie ze szpakami - kto pierwszy ;)) |
Swieżynka - skalniak na zioła. Zioła kupione jako sadzonki w sobotę. |
Strasznie dawno nie miałam z ogródkiem do czynienia, ale fajnie taki azyl mieć. Plusem jeszcze jest to, że mamy blisko na te nasze Rodos. Znam je od dzieciństwa praktycznie, bo czasem na wuefie tam biegaliśmy, albo szło się gdzieś na skróty. Właśnie tamtędy. Mamy też tam studnię
z czynnym źródełkiem, bo widać, jak woda nachodzi, kiedy się ją czerpie. Kran z wodociągu też mamy. I prąd. I szopkę. Tylko boję się tam sprzątać i wywalać graty, bo nie wiem, jakie niespodzianki tam znajdę. Chłopu już znalazł przy pobieżnym wymiataniu spod stołu - szkielet kota :(
Pochował go gdzieś pod choinką.
Poza tym - maj mi gdzieś umknął. Rok szkolny się kończy - w sumie ostatnie dwa tygodnie,
a nawet tydzień, bo oceny wystawiam do końca tygodnia ...
Potem nie mam trzech miesięcy wolnego, bo jakieś dyżur w internacie - egzaminy zawodowe wszak mamy ... i rekrutację. Nie wiedzieć czemu, trwa do 17 lipca .... kiedyś do początku lipca ... a ponoć postęp techniczny poszedł do przodu.
Franciszek Rudolf okupuje balkon - cały dzień i pół nocy. Schodzi tylko na chwilę, w momencie największego żaru ( balkon zachodni). Dzisiaj jeszcze wytarzał się w roboczych spodniach Chłopa mego i leżał na nich jakiś czas. Kolejowy zapach smarów i karbidu działa na niego, jak najlepsza kocimiętka, czy inna waleriana. Widocznie zna i lubi te zapachy z poprzedniego domu/domów??
A ja w piątek miałam usuwany ząb ... kiedyś kanałowo zrobiony, ułamał mi się bardzo nieładnie
i jedyną opcją było pożegnanie się z nim na zawsze. Obyło się bez chirurgicznych interwencji
i wielkiego bólu po.
Czytałam kiedyś, że zostawianie martwych zębów - kanałowo leczonych jest błędem. Bo są martwe i mają negatywny wpływ na organizm ... możliwe. Tylko człowiek woli mieć zęba niż go nie mieć. A dla dentystów - no cóż, ile kosztuje ekstrakcja, a ile leczenie kanałowe?
Właśnie.
Do miłego wszystkim :)
Jakoś nigdy nie czułam powołania do grzebania w ziemi, ale fajna taka mało zobowiązująca działeczka, gdzie można sobie posiedzieć, coś tam grzebnąć :) Rzodkieweczki wyglądają pysznościowo!
OdpowiedzUsuńW Niemczech widywałam siatki na drzewach owocowych, ale widywałam także drzewa owocowe z których nikt owoców nie zbierał. Czereśni jeszcze w tym roku nie jadłam, truskawek zaś mało, ten maj też mi jakoś umknął...
To był warunek - mało zobowiązująca, bo M. ma traumę z dzieciństwa odnośnie działki ;) Kiedyś też inną rolę pełniły. Czereśni nie kupujemy, bo z drzewa trochę ich jest, więc się wszyscy najemy. Truskawki kupuję codziennie po trochu.
UsuńI tak to sobie czas leci. Rzodkiewki nie są ani pryskane, ani nawożone, więc smakują i wyglądają inaczej niż sklepowe.Mrówki musieliśmy z grządek pogonić, bo już się z nimi zaprzyjaźniały ...
no i pięknie u Ciebe
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo, Agato :) Jak ktoś takie dzikie klimaty lubi, to tak ;)
UsuńJezusiemaryjo.
OdpowiedzUsuńNo co? 😂😂😂 Dech Ci z zachwytu zaparło, nieprawdaż? 😉
UsuńJeżeli już coś miałoby mi zaprzeć, to raczej stolec... Rolnictwo to stanowczo nie moja dziedzina!!!
UsuńWiedziałam :)) Na Rodos to ja raczej mam do czynienia z szeroko pojętym ogrodnictwem ;) z podziałem na warzywnictwo, sadownictwo, kwiaciarstwo ;)
UsuńI może lepiej, żeby Tobie jednakowoż ten dech zaparło z zachwytu aniżeli rzeczony stolec, nieprawdaż? ;)
A co za różnica? Warzywnictwo, sadownictwo i kwiaciarstwo to rolnictwo!
UsuńZła wiadomość jest taka, że niczego mi nie zaparło. Stolca nie zapiera w ogóle, a dech może i zapiera, ale nie orka na ugorze...
Oj tam...
UsuńA wiesz, że istnieje coś takiego jak hortiterapia?
UsuńJa tam w ogrodzie nie haruję. Nie ma takiej opcji, która mnie by do tego zmusiła.
Dzialka to fajna rzecz, ale ja po robocie nie mialabym juz sily schylac sie, zeby pogrzebac w ziemi. Ale miec swoje warzywka czy owoce to potega, przynajmniej wiesz, co jesz. A i z dzieciakami byloby gdzie posiedziec.
OdpowiedzUsuńWy sie cieszcie, ze znalezliscie tylko kota, a nie czlowieka. Powoli slubny odgruzuje szopke, moze da sie z niej zrobic altanke, moze nawet bedziecie tam nocowac.
Schylam się tylko wtedy, kiedy mam chęć 😉 ale pamiętając, że jak się coś chce uhodowac, to trzeba trochę pracy włożyć.
UsuńNie strasz mnie tym człowiekiem 😯 Tam jest dość wypasiony domek, dwuizbowy, a nawet trzy. W jednej jest kanapa i to część mieszkalna, a druga to narzedziownia. A w trzeciej jest drewno do palenia w piecu. Bo pięć też jest, ale już nie bardzo nadaje się do użytku. No i nie wiem, co jest w tej kanapie i za nią.... Boję się tego ruszać 😂
Tojtoja też mamy w postaci drewnianego kakuaru. Więc jest full wypas, tylko zaniedbane z lekka.
Dokąd żyła mama to i ogród był. Była sałata i ogórki, maliny,poziomki, a w sadzie jabłka, śliwki agrest i porzeczki.
OdpowiedzUsuńTeraz chyba by mi się nie chciało grzebać w ziemi, ale zielony kawałek by się przydał, choćby po to żeby sobie posiedzieć.
Twoje czereśnie i rzodkiewki wyglądają apetycznie, przestrzeń do chodzenia też fajna i maki.
Życzę powodzenia w uprawach i żadnych więcej szkieletów.
Starsi ludzie uprawiali ogród, bo tak zostali nauczeni... I poza tym, łatwiej było u siebie coś wyhodować niż kupić... Chyba. Byliśmy bardziej samowystarczalni.
UsuńTak, fajnie taką przestrzeń mieć.... W sobotę sobie posiedzieć, albo w inny dzień wieczorem...
☺️
Ja też mam taką działkę RODOS... i to już ponad 25 lat.
OdpowiedzUsuńTeż nie wariuję z wyrywaniem chwastów, bo i one są potrzebne. A pokrzywy to już musowo trzeba zostawić jak wyrosły!!!.
Jedną grządkę to mam całkiem dziką - wiesz jakie fajne rosliny mi tam powyrastały???
Ooo, to masz ją ogarniętą... Przez tyle lat. U mnie pokrzywy nie rosną, perzu i krwawnika mam pod dostatkiem. I szczawiu 😂 oraz nawloci. Oczywiście wszystkiego nie kosimy, mamy wyodrębnione trzy grządki. Na jednej posialam kwiaty, żeby owady miały gdzie latać. Mam nadzieję, że ładnie wyrosna i zakwitną.
UsuńWyobrażam sobie tę różnorodność u Ciebie ☺️
Dumna właścicielko działki, nie przejmuj się perfekcją, to ma być wytchnienie i przyjemność:-)
OdpowiedzUsuńCzekam na koniec roku niecierpliwie, dla mnie to najgorszy okres, muszę kupić nagrody, zebrać podręczniki, koszmar, a tu upały...
Ząb mi sie też ukruszył, dentystka coś połatała, ale orzechy itp. już nie dla mnie...
Obyśmy zdrowe były!
Najważniejsze, żeby dobrze się tam czuć ☺️ a w bibliotekach szkolnych to faktycznie zamieszanie i sporo pracy, bo jeszcze uczniowie muszą książki pooddawać...
UsuńTeż denerwują mnie niespodzianki z zębami... Całe życie z nimi problem jest...
Ze zdjec wynika, że całkiem tam fajnie na tym Waszym zielonym kawałku ziemi. Dużo kwiateczków wszelakich a rabarbar oraz rzodkiewka dorodne i apetyczne. A z usuwaniem chwastów też uwazam, że nie ma co szaleć, bo i tak nie da sie im rady. No a wiele z nich jest pozytecznych. Z pokrzywy np. mozna zrobic sobie zdrowe herbatki albo płukanki do włosów alno zalac wodą i zostawić na słoncu - zrobi sie z tego wielce smrodliwy ale pozyteczny nawóz dla roślin!
OdpowiedzUsuńTemat zębowy napawa mnie traumatycznymi wspomnieniami oraz lękami na przyszłosć, bo muszę do zębologa znowu iść a bojam się po ostatnich torturach!
Pozdrowienia śle Ci ze słonecznego Podkarpacia, Lidko!:-)***
Tak, jest tam dużo zieleni i o to chodzi ☺️ pokrzywy u mnie nie ma, za to krwawnika jest dużo. I perzu.
UsuńPamiętam, Olu jak pisałaś o swojej zębowej traumie.... Wcale się Tobie nie dziwię, że cała w nerwach jesteś, bo musisz tam iść znowu. Ja też w ten piątek byłam w sporym stresie.
Serdecznie Cię również pozdrawiam ☺️ u nas też słońce i upał.
Toż to całkiem spore gumienko. Jak ktos ma zapędy i czas to mozna grządki uprawiać, a jak nie to tez fajnie. O ile ma sie spokojne sasiedztwo, bo z tym bywa roznie. Zatem milego działkowania Lidko!
OdpowiedzUsuńTak, sporawe ☺️ pani babcia sąsiadka ma podobnej wielkości i u niej nie ma miejsca na przypadkowe rośliny i samowolkę tychże 😉 ale ona jest na emeryturze to raz, a dwa ma dużą rodzinę, którą terorryzuje i do pracy ogrodzie zmusza 😂
UsuńSąsiedztwo mamy na szczęście w porządku,bo faktycznie - różnie z tym jest.
Wygląda bardzo przyjemnie, zwłaszcza ten młodziutki skalniaczek na ziółka, oby rozkwitał jak najpiękniejszy! Pozdrawiam! ;)
OdpowiedzUsuńMamy taką nadzieję, że będzie się ładnie rozrastał. Tylko trzeba go podlewać,bo mamy go w naslonecznionym miejscu.
UsuńNa bank fajnie się chodzi boso w takim miejscu. :) Pięknie u Ciebie, bardzo pięknie. Ogrody angielskie uwielbiam, stworzysz cudo. Połaziłabym po Twoim ogrodzie, tak tam relaksująco! Pozdrawiam cieplutko. :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję ;) Dziękuję za miłe słowa :) Jeśli będziesz kiedyś w Wielkopolsce - to może i taka okazja się nadarzy, żeby po nim pochodzić :) Daj znać tylko.
UsuńPozdrawiam Cię również :)
Toś teraz Pani na włościach !! ;o) A ja mam międzylądowanie...;o)
OdpowiedzUsuńTakie tam nieduże włościnki należące do gminy 😉
UsuńMiedzylądowania też ważne są ☺️
Pięknie na tym Waszym Rodos :).
OdpowiedzUsuńJa mam martwą jedynkę i trochę ciężko jest się jej pozbywać...
Dziękuję ☺️ pięknie to może być 😉
UsuńCo do jedynki to Ci się nie dziwię.... Robilabym to samo.
Bardzo podoba mi się Twoje Rodos ! Miło mieć miejsce gdzie nie słychać gwaru miasta !
OdpowiedzUsuńSkalnik na zioła zapowiada się wspaniale ! Mam nadzieję że wyhodowane zioła będą inspiracją aby podziałać na tym drugim blogu !
Pozdrawiam serdecznie :)
Na szczęście nie słychać :) Ehhh, ten drugi blog czeka cierpliwie na rozkręcenie, ale teraz będę miała wolne, więc ...;)
UsuńPozdrawiam Cię, Elu również :)