odkąd nie ma z nami Bonusa.
I jest z nami Franio.
Zastanawiałam się, czy w ogóle o tym pisać, bo trochę zniknęłam z blogosfery. Tak jakoś trudno się mi było zebrać do pisania i odwiedzania Waszych blogów ostatnio.
Smutek i tęsknota towarzyszą mi, może nie codziennie i nie non stop, ale są. To irracjonalne, wiem. Bo czasu się nie cofnie przecież.
Franio znalazł się u nas kilka dni po odejściu Bonusa. Jak to wielokrotnie pisałam - nie był dla mnie antidotum na smutek i gdyby nie mój mąż, to kot mieszkałby dzisiaj gdzie indziej. Bo to mąż był inicjatorem adopcji nowego kota. A dlaczego Franio? Może przeznaczenie akurat? Nie wiem.
Franio zmienił się przez ten rok. Tak trochę. Stał się bardziej miziasty i nakolankowy, nie tracąc swojego charakterku. Jego super niania też to zauważyła, a ona ma lepszy wgląd w sytuację.
Krótko po swoim przyjeździe do nas, okazało się, że Franio ma bardzo wysokie parametry trzustkowe. Trudno powiedzieć, czym było to spowodowane. Co oznacza "bardzo wysokie"? A to, że u niego było 15, a norma jest 3.
Daliśmy mu czas i na dzisiaj jest unormowany. To oznacza, że dostaje specjalistyczną karmę - głównie mokrą, suchą rzadko i co parę dni gotowane mięso kurczaka. Surowe też uwielbia i wystarczy wyciągnąć je w kuchni, to kot od razu przybiega i się go domaga :) Staje na dwóch łapkach i maukoli. Trochę też dostanie, ale bez przesady. Rzyg raz na kilka tygodni. Czasem jest to nabój z kłaków, czasem sama ślina.
Nie lubi past odkłaczających.
Poza tym, mamy kota - zielarza.
Na balkonie, w szczelinach, zagnieździły się krwawniki i Franio je podgryza czasem. A potem rzyg. Lubi też wrzosy - sprawdzałam, czy nie są trujące. Nie są.
Używa ich w tym samym celu. Leczniczo ;)
Kocimiętki nie rusza. Skubnął czasem lawendę i kozłka.
Ale największy hit był z aksamitką, po której wywalił z siebie robale. Skąd wiedział? A skąd ja wiedziałam, żeby je kupić i na balkonie postawić?
I przytyło się mu. Ale nie jakoś bardzo mocno. Waży jakieś 4 kg.
Nie lubi jeździć samochodem. Miauk jest przez całą drogę. U weta też nie lubi, jak mu się grzebie tu i ówdzie, albo maca. Zaliczył torbę i różowe majty na głowie, ale o tym już pisałam.
Od pierwszego dnia wiedział, gdzie kot śpi ;) Na człowieku :)) Chociaż teraz ma na grzejniku wiszące legowisko, które bardzo lubi i w nocy tam śpi. Tzn.część tej nocy, bo reszta jest na człowieku ;) A w czasie upałów - na balkonie.
Kuweta - bezbłędna.
Miał kot naprawdę ogromne szczęście w całym nieszczęściu, że mógł zostać złapany i znaleźć nowy dom. Bo jak zgubiony został stary - tego nie wiemy. Wiemy tylko, że był.
Tak Franio sypiał sobie, ale teraz już nie. Niania wysnuła teorię, że może przez to zapalenie ucha??
Franio kocha słoneczko miłością wielką :) Ale w godzinach największego upału na balkonie, kot chowa się do transporterka, który stoi w mieszkaniu za kanapą. ( Pamiętacie post o pożarze?)
I nasza czarna pantera - kilka miesięcy był już u nas ,zdrowy i radosny .... chyba ... bo przecież też stracił dom.
Cóż, wracamy więc do pracy. Mam ją, a wtedy był to dla mnie bardzo trudny czas - zawodowo.
I kiedy się polepszyło, kot odszedł ...
Cóż, życie płynie dalej, sobota, gorąco na dworze, myślami jestem już w robocie ;) W tym roku dostałam wychowawstwo ....zobaczymy, jak to będzie i co się z tego chaosu, jaki panuje na początku roku szkolnego, wyłoni.
Z chaosu na pewno coś się wyłoni i będzie dobrze. Może praca przegoni trochę smutki?
OdpowiedzUsuńFranio to Franio, kot ma szczęście, że ma Was. Pomiziaj rudzielca i powiedz że bardzo go lubię.
Sama wiesz, jak to jest na początku roku szkolnego... W tym roku nie mam internatu, tylko same zajęcia dydaktyczne. I wychowawcze 😉
UsuńSmutki, jka to smutki... Pracy będę miała dość i w tym roku.
Frania pomiziam od Ciebie na pewno. Dziękujemy 😁 leży sobie teraz na balkonie, póki słońce go stamtąd nie wygoni. Silne słońce, rzecz jasna.
Po smierci zwierzaka sama mysl o zaadoptowaniu drugiego wydaje sie swietokradcza i zdradziecka, a nie zdajemy sobie sprawy, ze czesto ten nastepny ratuje nas od zwariowania z bolu. Potem i zycie zaczyna sie prostowac, jakby Franio wniosl w nie dawke szczescia.
OdpowiedzUsuńMam nadzieje, ze poczatkowy chaos w szkole szybko sie ustabilizuje, a wychowawstwo przyniesie Ci tylko nowe doswiadczenia i pozytywne emocje.
Dokładnie. Ja bym oszalał gdyby nie Chessur.
UsuńI przychodzi zmęczenie walką o zwierzaka, nadzieją pomieszaną z beznadzieją. Ja chyba tak szybko zwierzaka bym nie wzięła, ale stało się inaczej i w żadnym razie nie żałuję, rzecz jasna.
UsuńTak to zawsze bywa na początku roku szkolnego, ale potem się uklepuje i jakos do przodu idziemy z tym wszystkim. Trochę mnie to wychowawstwo przeraża :)) Bo dawno już nie miałam i fajnie byłoby, gdyby przyniosło same pozytywy ;)
Kocurku - Chessur to chyba każdego wyciągnąłby z otchłani tym swoim łobuzowaniem :)))
Bardzo zajmująco piszesz o swoich kotach. Jakoś tam w tej robocie będzie, niełatwo ale damy radę, w razie czego wracaj na blog i dziel się wrażeniami:-)
OdpowiedzUsuńBo ja jestem kociara :)
UsuńZawsze jakos tam się wygładza i stabilizuje ... zobaczymy. Jutro pierwsze starcie :)))
Wszystkiego najlepszego i proszę Draniowi duży tort Robić z puszki i świeczkę tam dać z kabanosika!
OdpowiedzUsuńDziękujemy :) Dużego nie zrobię, bo skubany nie zje ;)W sumie to nawet nie wiem, czy Franio kabanosy lubi ... bo my ich nie kupujemy, baaardzo rzadko ... ale mięso z kurczaka to i owszem, bardzo chętnie.
UsuńU nas to samo z dziewczynami... Odeszły jedna po drugiej, w dwumiesięcznych odstępach, a zaraz potem wepchała się w nasze życie Fanta. Tak, "wepchała się' to najlepsze określenie. Ona po prostu życzyła sobie z nami zamieszkać.
OdpowiedzUsuńBo my myślimy, że wybieramy zwierzaka, a tak naprawdę wygląda to chyba trochę inaczej. I nie ma wyjścia.
Usuń... i karmić trza, gdy rzeczony życzy sobie ważyć ponad 7 kg :)
UsuńOczywiście 😂 toż to kawał zwierza jest już. Bonus też taki duży był...
UsuńWczoraj słuchałam trochę naszego kuratora oświatowego, no więc we Wrocławiu w szkolnictwie wszystko gra jak tralala ;) Za tydzień ma jeszcze dopowiedzieć jak to dokładnie ma wyglądać z trzecimi zmianami w szkołach średnich, według kuratora w naszym mieście takowych nie będzie.
OdpowiedzUsuńBardzo ważne, że masz pracę, fajnych wychowanków Ci życzę!
Bonus pozostaje w naszej pamięci, a Franiowi niech zdrówko dopisuje i niech się stara sprawiać wam jak najwięcej radości :)
Dziękuję, Marija :)
UsuńU mnie w szkole nie ma żadnych trzecich, a nawet drugich zmian. Lekcje trwają do 15, te główne, bo potem to wiadomo - jakieś dodatkowe są po południu. I podejrzewam, że w większości szkół wygląda podobnie. Dodatkowo, zatrudniono u nas chyba 13 nowych osób. Nie wszyscy na całe etaty, ale chyba większość z nich tak. Wiem ,że moja szkoła to nie cała Polska, ale poprzeglądam sobie plany w innych szkołach i będę wiedziała lepiej, czy uczniowie chodzą na dwie zmiany, a nawet trzy, czy też nie.
Już rok? Jak ten czas szybko leci. Dopiero co pamiętam rozpacz nas dwóch - Ty z powodu odejścia Bonusa, ja z powodu zaginięcia Pusi, a tu proszę - Pusia znalazła się cała i zdrowa, a Wy otrzymaliście od losu Frania. I z nikim mu nie będzie tak dobrze jak z Wami. Pozdrawiam i życzę wytrwałości w pracy.
OdpowiedzUsuńCzas tak szybko leci, że nie wierzę, że minął rok...
UsuńDziękuję za życzenia, wytrwałość będzie mi bardzo potrzebna ;)
Ja też długo rozpaczałem po tragicznej śmierci mojego ostatniego jamniczka 6 lat temu, to było trudne przeżycie, czasem pupil jest tak samo ważny, a nawet ważniejszy niż człowiek... Pozdrawiam i jak najwięcej uśmiechu życzę! ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję, Maks :)
UsuńDla mnie zwierzę jest członkiem rodziny, więc żałoba, smutek, rozpacz po jego odejściu to dla mnie oczywistość. A kto tego nie rozumie, to już jego problem.
No cóż,życie toczy się dalej a nam zostają wspomnienia.Czasami bywa dobrze ale kiedy popatrzymy do tyłu to oczy mgłą zachodzą.
OdpowiedzUsuńSpokojnej pracy.Przytulaki i drapki dla Frania.
Dziękuję, Orko :) Franio sam się domaga drapanka, głaskanka, nawet można go już wziąć na ręce i trochę poprzytulać, oraz potarmosić.
UsuńSama wiesz, jak to jest z odejściem zwierzaka, masz to jeszcze bardziej na świeżo niż ja ...
Też zniknęłam z blogsfery, ale zamierzam wrócić (tylko nie wiem kiedy to nastąpi ;) ). A zwierzaki...? No jak żyć bez tych antydepresantów?! Spojrzysz na taki umorusany pyszczek i wpatrzone w Ciebie oczy i problemy są od razu mniejsze ;)))
OdpowiedzUsuńZauważyłam, że nawet już zdjeciowego bloga nie prowadzisz. Ale, nic na siłę...bo to nie ma sensu.
UsuńSzczególnie psy tak wiernie patrzą, koty to inna bajka 😍 ale przyjdzie toto na kolana, zwinie się w kłębek, bo zimno i już ☺️
Prawda to Lidko, kocha się i później cierpi.Mnie bardzo brakuje moich kotków, tesknie, wspomonam, czasem porównuję. Najinteligentniejsza byla koteczka, bez dwoch zdań. Chlopaki to chlopaki, kazdy jest inny. Ze starej gwardii zostal Rysiulek , 10 lat juz z nami jest, a Robinek skonczyl 29 lipca 2 latka.
OdpowiedzUsuńPowodzenia w pracy, kolejne wyzwanie podejmujesz, oj, będzie się działo!
Ty też masz straty kotków tak dość na świeżo.... Dobrze, że są te dwa futra, którymi trzeba się opiekować 💗
UsuńDziękuję za życzenia ☺️ zobaczymy, jak to będzie. Wyzwanie jest i to spore. Jutro na dzień dobry 6 lekcji z nowymi klasami (w sumie klasy nowe dwie jutro, tylko mam z nimi więcej godzin) i godzina z klasą drugą. Zaczynamy ostro z kopyta, bo w tym roku zdają egzamin zawodowy już. A kilka godzin nam przez strajk wypadło, to trzeba nadrobić.
Ciekawe te spostrzeżenia z raczenia się kotka ziołami. I jak tu nie wierzyć w instynkt ?
OdpowiedzUsuńSama jestem zdziwiona, ale to prawda, co kot wyprawia 😉 i jest dowodem na istnienie instynktu i mądrości jednocześnie.
UsuńZwierzątko potrafi być wielkim przyjacielem i miłością. Na dodatek jest czymś w rodzaju odgromnika.
OdpowiedzUsuńA Tobie życzę satysfakcji w bardzo trudnej pracy nauczyciela i na dodatek wychowawcy.
Serdeczności.
Dziękuję bardzo za życzenia ☺️ i odwzajemniam się - dla Twojego syna.
UsuńMimo wszystko, warto mieć zwierzaka w domu, oczywiście zapewniając mu odpowiednią opiekę,móc poświęcić czas i miłość ☺️
Po każdym zwierzu pozostaje w serduchu zadra, i czasem dźga...;o) Za Frania takie tłumy trzymały kciuki, że musiało mu się udać...;o) Tobie też się wszystko poukłada jak trzeba, Dobrzy Ludzie już tak mają...;o)
OdpowiedzUsuńDziękuję, Gordyjko ♥ Franio miał dużo szczęścia, jak wszystkie adoptowane zwierzaki, które miały szczęście trafić do dobrego domu ;)
UsuńZwierzęta domowe są dla nas prawie jak dzieci. Są częścia rodziny. Zajmują nasz czas i serce. Nie dają sie nudzić. Doskonale wyczuwają nasze nastroje. Nieraz wiedzą o nas wiecej, niz jakikolwiek człowiek. Kochamy je i troszczymy się o nie jak tylko umiemy i cierpimy, gdy dzieje im sie jakaś krzywda, toczy choroba, albo odchodzą.
OdpowiedzUsuńBonus był i będzie w Twoim sercu, takoż i Franio. Serce ludzkie, choć tyle cierni w sobie i smutków nosi wiele znieśc potrafi i wiele z siebie innym dać.
Spokojnego, nowego roku szkolnego zycze Ci Lidko. I w ogóle wszystkiego dobrego!***
Dziękuję, Olu i wzajemnie :)
UsuńTy masz trochę dzieciaczków pod opieką ;) Oprócz zmartwień, dają człowiekowi tyle radości, jakkolwiek Franio to mała menda jest, ale przyjdzie na kolanka, pomruczy, poprzytula się i jest ok. :)))
Bardzo ciekawie napisane. Gratuluję i pozdrawiam serdecznie !!!
OdpowiedzUsuń