Jak w tytule. Niby nic wielkiego się nie dzieje, ale nie mam ostatnio sił na nic praktycznie. Ani na bloga - swojego, ani na blogi inne, trochę na fejsa, ale głównie strony z kotami, na których można się pośmiać i pożartować i to wszystko.
Praca nie cieszy, tylko wkurza mnie coraz bardziej robienie z nas debili i zrzucanie na nauczycieli całego zła świata.
A dzieciaki po trzech latach zdalnych są tak rozjechane, że rozumie to tylko ten/ta, co uczy w szkole lub ma dzieci szkolno - studiujące. Ale co tam, piniędzy dla szkoły na nic ni ma, ale dni powiatu można robić, niech się ludziki zabawią. Nawet nie będę pisała, co nauczyciele mieli robić na tej imprezie, bo mnie zatkało i odetkać nie może, ale niektórzy nie widzą w tym nic zdrożnego. I zgłosili się do owych działań ...
Fakt - byłam ostatnio z uczniami w Warszawie na finale olimpiady przedmiotowej i nawet nieźle na niej wypadli - co mnie bardzo cieszy oraz nie zrobili siary w hotelu, co też się liczy.
Fakt - sportowo nadal działam sobie i dość często chodzę z kijkami - to mnie chyba jakoś w pionie trzyma.
Fakt kolejny - jestem świadoma tego, co robię, jak się zachowuję i jak czasem marudzę, co jest pozytywne
i próbuję coś z tym zrobić. Z efektami różnymi. Cóż - menopauza, może kiedyś przejdzie.
I tak to leci.
Będąc w Warszawie, zamiast ruszyć w czasie wolnym w miasto i zanurzyć się w jego rytmie i tłumie ;), pojechałam do arboretum i nieistotne, że ponad sto km od stolicy. Zrobiłam tam sporo zdjęć i mam nadzieję pokazać je tu na blogu.
Trzymajcie się ciepło :)
Myślałam, że ja tylko taka bezsilna....
OdpowiedzUsuńU mnie tylko pocieszenie finansowe w pracy mej. Dostałam dobrą podwyżkę. Chyba pielgrzymki z wypowiedzeniami dały zarządowi firmy do myślenia.
Nie, nie tylko Ty ... jest, jak jest, zdaję sobie sprawę, że tak podły nastrój do niczego dobrego nie prowadzi, stąd moja aktywność ruchowa, czy działka. Jakoś na to siły znajduję. Od kilku miesięcy noszę się z zamiarem dania wypowiedzenia, bo to wszystko, co się w szkołach dzieje i ze szkolnictwem to jakaś parodia jest. A z naszą szkołą to już w ogóle.
UsuńAle dobra, pomarudziłam i wystarczy.
Trzymaj się :*
Mam wrażenie, że coraz wiecej osób jest w podobnym do opisywanego przez Ciebie, stanie. Czasy takie, że ma sie wrażenie, iż pętla z każdej strony sie zaciska i coraz trudniej dostrzec światełko w tunelu. Każdy stara sie sobie radzić jak tylko sie da, żeby wyrwać sie z tego przygnębienia, lęku, frustracji. Działka, ogród, park, rower, kijki, malowanie, pisanie....Cokolwiek. byleby choć na chwilę było na duszy lepiej. Byleby czuc smak życia.
OdpowiedzUsuńLidko, pozdrawiam Cię z mojej górki pod lasem i wielu dobrych chwil życzę na przekór wszystkiemu co nas otacza i odbiera radość oraz sens!***
Właśnie, Olu - robienie cokolwiek jest konieczne, żeby jakoś się podnieść i przestać się wiecznie zamartwiać i oddawać swoją energię nie wiadomo czemu i komu, zamiast uczyć się z niej korzystać.
UsuńDziękuję, Olu za ten komentarz :***
To napiszę, nie żeby Cię pocieszyć, bo co to za pocieszenie, że innemu też nie za dobrze. Mnie też energia siadła, padła i leży. Może to zmęczenie sytuacją ogólną? Włączając byłą zarazę, sytuację polityczną ogólnie i szczególnie? Menopauza to chyba przy tym wszystkim pryszcz, pryszczyk niewielki. Bo ile można żyć, tryskając energią i radością, w domu bez klamek? W którym powoli i okna są zasłaniane?
OdpowiedzUsuńW Dniu Dziecka życzę Ci radości, beztroski i głupawki w dużych ilościach.
Wiem, Agniecho, że jestem naprawdę w niezłej sytuacji - naprawdę tak jest, jeśli spoglądam na to obiektywnie i z boku, tylko tak czasem musi mi się ulać. I doskonale wiem i znam wiele osób, którym jest naprawdę trudno. Sytuacja ogólna to jedno, ostatnie dwa lata dały nam ostro popalić - bez względu na poglądy i wglądy odnośnie tego i owego. Jeśli dochodzi do tego problem w domu, to nie da się wiecznie tryskać energią i radością, bo ona się wyczerpie.
UsuńDziękuję za życzenia :) odwzajemniam je na tyle, na ile to w Twojej sytuacji możliwe ... dzisiaj miałam wolne, bo zaczęły się egzaminy zawodowe, a w komisji akurat nie byłam, bo nie mogłam. Za to w sobotę idę do roboty - też na egzamin.
Święta racyja Lidka, energia ma to do siebie że się wyczerpuje, przez kilka lat, życie wymagało ode mnie takiej ilości energii, że wyczerpała mi się do cna. Już drugi rok ładuję baterie ale idzie mi to powoli, a to co się dzieje wkoło opóźnia ładowanie.
UsuńJako że żyję już długo, mam więc skalę porównawczą, bywało w mym życiu znacznie gorzej, powtarzam to sobie jak mi nastrój zjeżdża do zera ;)
Fajnie, że się nie dajesz i pomimo że pod górkę to dostrzegasz że to życie takie całkiem do d..y to nie jest. Nie damy się, co nie? :)
Właśnie - przecież bywało gorzej i przeżyłyśmy. Ładowanie energii musi chyba potrwać, jeśli bateryjki miałaś do cna wyczerpane, co oczywiście dziwne nie jest. Otoczenie na pewno nam w tym ładowaniu nie pomoże, mam na myśli sytuację dookoła nas, musimy same działać i nie dać się tym, którym na rękę nasze zamartwianie się, smutki i depresyjne nastroje. A to, że się będę wkurzać na daną rzecz, to problemu nie rozwiąże, dlatego próbuję innymi sposobami - różnie to wychodzi.
UsuńNie chciało mi opublikować komentarza. Próbuję.
OdpowiedzUsuńMasz rację, sytuacja ogólna dołuje. Do tego osobiste sprawy. Ja powoli dochodzę do siebie, ale kiedy uświadamiam sobie, co się wkoło dzieje, to od razu mi gorzej.
OdpowiedzUsuńSwoją drogą intryguje mnie, co nauczyciele mieli robić na tej imprezie.
Ninko, na sytuację wkoło niewiele możemy, niestety ... możemy jedynie jakoś tam wpływać na nasze samopoczucie, ale Ty o tym wiesz przecież.
UsuńNapiszę Ci, co nauczyciele mieli robić na tej imprezie, tzn. jacyś się znajdą do tego szaleństwa .... tak po cichu napiszę ;) tańczyć mieli - przed panem starostą .... taniec Jerusalema coś tam. W równych koszulkach mieli tańczyć, bo trzeba było swój rozmiar podać... aż mną zatrzęsło, bo starostwo tnie wszystkie koszty, w naszej szkole szczególnie, a tu takie wymysły. Żenada po prostu.
Ej, ej, tylko nie ciepło! Bacz pilnie, co i do kogo piszesz :-)
OdpowiedzUsuńOj tam, się czepiasz ;) a wolisz, żeby było Tobie ciepło w tym zimnie, czy zimno na zimnie?? Chyba lepiej, kiedy jest zimno, a Tobie i tak ciepło, nieprawdaż?? :)))
UsuńNie! Wolę zmarznąć, bo zawsze da się jakoś rozgrzać. A gdy jest gorąco, nie ma ochłody ani ratunku znikąd...
UsuńA ja właśnie nie lubię marznąć i wolę, kiedy jest ciepło, a nawet gorąco. Upały mi zazwyczaj nie przeszkadzają.
UsuńMnie jest obligatoryjnie gorąco, bez względu na porę roku. Każdy stopień w górę to umarł w butach. Nie ma czym oddychać, łeb pęka w szwach, czacha dymi, jajecznica wylewa się uszami.
UsuńTrudno mi sobie to wyobrazić, ale przecież każdy reaguje inaczej.
UsuńDlatego odliczam dni, bo od sierpnia mnie w szkole nie zobaczą!
OdpowiedzUsuńChodzą słuchy, że po ostatniej podwyżce (?) sporo kadry nie wróci do szkół, zobaczymy...
Fajnie masz w sumie :) Nie sądzę, żeby te odejścia były masowe, szczególnie w mniejszych ośrodkach. Duże miasta - pewnie tak, ale takie małe mieściny - chyba niekoniecznie. Zobaczymy, zresztą.
UsuńTeż czuję się podobnie jak Ty. Życzę Lidziu dużo sił i cierpliwości. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo i życzę Tobie tego samego :*
UsuńJa się dowiedziałam dzisiaj, że u nas żadnych podwyżek nie przewidziano... a tylko dokładają pracy. Przyjdzie styczeń, może rząd podniesie to i nam podniosą...
OdpowiedzUsuńTeż nie mam energii na nic.
Mefciowi karma idzie! :) I to mnie przynajmniej cieszy, bo on kocha te chrupy, i niech je, niech nabierze troche ten chuderlak nasz 13 letni.
Ucałowania dla Jaśnie Pana Frania!
PS. O szkole wolę nic nie mówić, rozjechane te dzieci - masakra
UsuńMoja pensja zwiększyła się od maja o 128 zł. Tak więc ten ... Dobrze, że Mefciu ma apetyt i jest zdrowy, 13 lat to już niezły wiek, ale niech żyje jak najdłużej - czarnuszek kochany :)
UsuńUcałowania przyjęte, dzisiaj Franio dostał fretkę z zooplusa i kompletnie przy niej odjechał :)))) zobaczymy jutro. Opakowanie od fretki też wzbudziło jego duży entuzjazm, ale musiałam mu zabrać.
Szkoda że nie napisałaś wcześniej do mnie że będziesz w Warszawie. Może udałoby się nam spotkać na kawie....
OdpowiedzUsuńW sumie nie pomyślałam, żeby pisać, chociaż w którymś momencie dałoby radę się zobaczyć zapewne. Chociaż byłam dość krótko, acz intensywnie ;)
UsuńPrzysiądę na chwilę. Wszystko Pani opisała co czuję i w jakim stanie jestem.
OdpowiedzUsuńZapraszam na dłuższą chwilę :) Mam nadzieję, że stan taki w końcu minie.
Usuń