niedziela, 26 maja 2024

Zajrzałam na bloga w końcu ...

nic odkrywczego nie napiszę, że czas zapiernicza jak głupi i mamy już koniec maja, a niedawno majówka była.
Majówkę spędziliśmy nad morzem, w naszej stałej miejscówce, do której jeździmy niczym psychofani za swoim idolem. Co kto lubi. Wielu znajomych lubi co roku gdzie indziej jechać.
Pojechaliśmy z Franiem, rzecz jasna. Odbył jeden spacerek, teraz przychodzą tam miejscowe koty, które właścicielka trochę dokarmia i nasyczały na naszą sierotkę - chudzinę rudą, pierdołę. Nieładnie. Wyjaśniałam im, że są niemądre, bo nasz kot na pewno jedzenia im nie ujmie. W sumie - mają kompletnie przerąbane ... takie wiejskie koty. Długo by pisać.

Za to te dwa koty spod bloku miały więcej szczęścia. Koteczka jest u sąsiadki. Sąsiadka ją, co prawda wypuszcza - z parteru - nie pochwalam tego, ale z drugiej strony koteczka to mała spryciara i ulicznik wychowany na tym osiedlu, więc niech się dzieje to, co dla niej najlepsze. Koteczka to mała łajza niewdzięczna, bo ucieka przede mną i ma to gdzieś, że kilka miesięcy codziennie ją rano koło siódmej karmiłam. Ale może i dobrze. I tak sobie sąsiadkę wybrała.
A ten przeziębiony kocurek trafił do dt, który stał się jego stałym domem. Co ciekawe, to jego obecna opiekunka próbowała go już kiedyś złapać. Niestety robiła to na koc i kot ją pogryzł. Jeździła potem zastrzyki p.wściekliźnie. Jednakże byli sobie pisani, bo trafił do niej z fundacji. Bardzo szybko się oswoił, bardzo lubi mizianie po brzuszku! Leży na swojej opiekunce i w ogóle - sama słodycz. W domu ma kolegę, 15-letniego pieska, z którym się zaprzyjaźnił. Dzięki tej przyjaźni pies się więcej rozruszał, a kot się uspokoił. Lubią razem leżeć do siebie przytuleni. Niesamowite, prawda?
Opiekunkę jego znam osobiście, bo - od jakiegoś czasu chodzimy na siłownię, z chłopem mym. Siłownia należy do jednej z sieciówek i tam pracuje opiekunka tego kota. Oczywiście nie wiedziałam o tym, że to ona, tylko kiedyś zaczęła komuś opowiadać historię swojego kota. Wtedy jeszcze na tymczasie. A ja ćwiczyłam i słuchałam, a potem się odezwałam, ona zrobiła wielkie oczy, skąd znam jej kota .... w dodatku dziewczyna wydawała się mi znajoma - to była uczennica z naszej szkoły. Nie uczyłam jej, ale kojarzyłam ją sobie. Czyli świat jest jednak mały.
Mam teraz więc wieści na bieżąco :) i bardzo mnie cieszą.

Z innych wieści - chłop mój miał w zeszły poniedziałek operację, czy bardziej zabieg na kolano. Usunięto mu częściowo łąkotkę. Mamy nadzieję, że będzie poprawa, ale wiadomo - te zabiegi kończą się różnie. Na razie dość sprawnie porusza się o jednej kuli - nie ma to jak filmiki na jutubie ;) bo w szpitalu był tak krótko, że żaden rehabilitant do niego nie dotarł, żeby go poinstruować, co i jak. Aczkolwiek sam szpital i opieka - w porządku. Nie był to nasz szpital powiatowy, tylko w sąsiednim powiecie. Cóż, zobaczymy ...

Trzymajcie się 💗

13 komentarzy:

  1. Zdrowia życzymy!
    Ja też mam łąkotkę uszczodzona i ubytek jakiśtam ale póki lekko chrupie i nie boli to mówili nie ruszać ;)
    Ciekawe za ile lat mnie ten zabieg spotka ..
    A wieści o kotkach cudowne! Jak w z książki! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy :) Póki nie boli, to faktycznie - po co ruszać. U niego już był ból i to silny chwilami, więc nie było na co czekać.

      Usuń
  2. Przesyłam pozdrowienia zza grobu...

    OdpowiedzUsuń
  3. Oby do końca roku szkolnego!
    Zdrówka dla męża i spokoju dla Ciebie:-)
    Trzymaj się jasnej strony mocy!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Staram się, ale wiadomo, jak to jest.

      Usuń
  4. Niech mążuś dochodzi do zdrowia i formy, będzie dobrze , niech suplementuje wiekszą dawkę D3, wapń, po urazach , operacjach i zabiegach to ważne. Na rechabilitację bedzie chodził?
    Ech, mój w przyszły piątek bedzie mial operacje , laparoskopowo będą mu usuwać dwie przepukliny.

    Kotkom się ułożyło, można odetchnąć!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci za przypomnienie o witaminie i wapniu :) Na razie ma sam robić ćwiczenia w domu, okaże się po wizycie w przyszłym tygodniu.
      Przepuklina też nie jest jakimś ciężkim zabiegiem, ale człowiek zawsze przeżywa. Mam nadzieję ,że wszystko będzie dobrze u Twojego męża. Z moim na sali był też jeden przepuklinowiec. Razem z nimi wyszedł do domu we wtorek, a w poniedziałek miał zabieg.

      Usuń
  5. Ja jestem panikara, więc wiesz😃 Musi być dobrze, najgorzej ze to 50 km stąd ta klinika, ma być operacja i wypis w tym samym dniu, tak więc ktos go musi przywieźć, mam nadzieję, że znajomi bedą mogli.

    OdpowiedzUsuń
  6. Przepraszam, nie było tu przypadkiem mojego komentarza?

    OdpowiedzUsuń

Bardzo miło mi, jeśli zostawiasz komentarz :) Każdy czytam i na każdy staram się odpowiedzieć.