Gdy trzech Króli mrozem trzyma będzie jeszcze długa zima.
Na Trzech Króli słońce świeci wiosna do nas pędem leci.
Na Trzech Króli słońce świeci wiosna do nas pędem leci.
A jak jest u Was?
U mnie słońce świeci, a co z tą wiosną będzie - czas pokaże. Bo z Barbarą się nie sprawdziło. Była po wodzie i Święta też były po wodzie. Cóż ... jak się różnymi harpami pogodę modyfikuje, to potem tak jest.
Ale dzisiejszy mój wpis nie będzie marudzący.
Przeżyłam tydzień w nowej pracy i ani razu nie chciałam stamtąd zwiewać, chociaż oczywiście idealnie nie jest, ale nigdzie nie jest chyba, tak naprawdę.
Towarzystwo dorosłych ogólnie życzliwie mnie przyjęło, chociaż zdaję sobie sprawę, że co niektórzy mendowaci są, ale to też nic dziwnego :)) a dzieciory, jak to dzieciory ... ogólnie nie najgorsze, zwłaszcza kiedy porównuję chamstwo i agresję z poprzedniego miejsca pracy z tymi tutaj.
Pożyjemy, zobaczymy ...
Jestem oczywiście zmęczona, bo do Poznania muszę dojechać pociągiem jakieś 45-50 minut
i jeśli zaczynam lekcje rano, to mam jeszcze jakąś godzinę w zapasie. Plus tego jest taki, że idę wtedy pieszo, zajmuje mi to jakieś 20 minut, to są niecałe 2 km wedle nawigacji.
A w samej szkole trenuję step aerobic, gdyż mieści się ona w ponadstuletnim budynku, pokój nauczycielski jest na samej górze, czyli na drugim piętrze, czyli tak naprawdę na trzecim blokowym, bo w starym budownictwie schody są dłuższe ;)
I tak kilka razy trzeba tam wejść i zejść.
Kondycję sobie odbuduję przynajmniej ;)
Zmęczenie wynika też z planu lekcji mojej poprzedniczki, nawalone godzin na maksa przez trzy dni, pozostałe mniej, bo jeszcze pracowała w innej szkole. To ja się nie dziwię, że się rozchorowała.
Ja też muszę moje dotychczasowe działania oddać komuś, bo nie zamierzam nawalać do utraty sił i przez cały dzień. Kot tęskni, Chłop tęskni, ja też nie mam już tylu sił i chęci, bo w imię czego. Kasy? Nie jest znowu nie wiadomo jak wielka.
Pożyjemy, zobaczymy ...
Na razie życzę Wam udanego dnia i weekendu, zamierzam za chwilkę wziąć kijki i ruszyć
w trasę moją na przejazd, porobić zdjęcia, bo mi tego brakuje.
Aczkolwiek wybraliśmy się z Chłopem w drugi dzień Świąt i w Sylwestra na kijki do lasu, którego już prawie nie ma. Zrobiłam parę zdjęć, niektórych miejsc nie można poznać, bo las jest powycinany po sierpniowej nawałnicy, a droga tak porozjeżdżana,że wejść i przejść nie idzie.
A jutro - chlup do wody ;) taki mam plan bynajmniej, przynajmniej ;))
Dobrze, że lepiej niż poprzednio i pozytywy znalazłaś.Ważne, żeby przeważyły te minusy i jakoś do wakacji dotrwasz.
OdpowiedzUsuńŚwiętuję z konieczności w domu, bo chociaż ciepło i nie pada to smog jest i powietrze ciężkie. Zła jestem z tego powodu, ale nie mam ochoty wdychać paskudztwa. owagi na jutro życzę i dobrego chlupania.
Liczę, że dotrwam, trochę wolnego po drodze będzie, albo luzu bardziej, bo gimnazjaliści mają egzaminy w kwietniu i próbne już w styczniu, potem święta, maj ..., no i ferie, u nas tak, jak u Ciebie na końcu ;) ten drugi semestr zawsze jest krótszy i szybszy, bo pokawałkowany różnymi okazjami ;)
UsuńTen smog chyba specjalnie jest u Was produkowany ... paskudztwo. Na Księżyc chcą latać, a takiego czegoś nie umieją rozpędzić.
Odwaga jutro się przyda, nie da się ukryć ;)) zawsze się przydaje :))
Hohohoho słychać, że z nowym rokiem dziarskim krokiem zaczęłaś zapitalać i tak trzymej ;)
OdpowiedzUsuńU nas słońce było, ale siem zmyło, nie wyrobiłam na Orszak Trzech Króli, ale jakąś przebieżkę raczej sobie dzisiaj jeszcze zrobię :)
We środę złożyłam wniosek o emeryturę i jakoś mi tak trochu dziwnie, że EMERYTKĄ będę ;)
:)) trochę się otrząsnęłam, nie da się ukryć ;)
UsuńU nas też słońce się zmyło, kiedy wracałam z kijków, kurde no :/ mam nadzieję, że Twoja przebieżka była udana :)
Do statusu emerytki się przyzwyczaisz zapewne ;)Chyba więcej przywilejów będziesz miała niż do tej pory? Moja kuzynka poszła w tym roku na świadczenie przedemerytalne i też jej dziwnie się zrobiło ;)Jest cztery lata młodsza od Ciebie i ma dobrze zarabiającego męża, więc nie musi się martwić o byt ;) zresztą, na tym świadczeniu też tysiąca złotych nie będzie miała, tylko więcej.
I to jest chyba jeden z nielicznych plusów urodzenia się na początku roku ;)
Heh, to ja dostałam propozycję wyjazdu na zimowisko jako wychowawca. Trochę mnie to zdziwiło, bo po tym jak na letnich koloniach chłopiec rozbił sobie rękę myślałam, że otrzymałam taką opinię, że z pracą w tym biurze mogę się pożegnać. A tu proszę - taka niespodzianka. Czyli może nie było z moją pracą tak źle... Super, że i Tobie się podoba w tej nowej pracy bo to jest bardzo ważne. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńNa pewno źle nie było :) Nie jesteś w stanie przewidzieć wszystkich wypadków, wystarczy, że dziecko się przewróci o wystający krawężnik. Ważne, że w danym momencie byłaś z grupą i sprawowałaś opiekę. O tym trzeba pamiętać, jeśli jesteś opiekunem :) Tak samo jest na dyżurze w szkole.
UsuńZimowisk oto wyzwanie, kolonie też :)) Obce dzieciaki ... nie powiem, ja nigdy się na to nie zdecydowałam.
A ja korzystam z wolnego dnia i opierdzielam się na całego.
OdpowiedzUsuńI tak trzymaj :)))
UsuńWygląda na to, że jestem w tym naprawdę dobra. Cóż, po prawie czterech miesiącach bez jednego wolnego dnia należy mi się i już!
UsuńJak psu zupa Ci się należy, jak psu zupa ... kurczę, cztery miesiące??? Toż to jakieś chore jest :(
UsuńJak psu zupa...
UsuńMój Dziadek karmił naszego psa, wypasionego owczarka podhalańskiego, tymi samymi zupkami, które my jedliśmy, klęcząc przed nim z łyżeczką (!) i błagając niemal ze łzami w oczach: "zjedz, Bartuś, dobra zupka..."
- - - - - -
Chore, pewnie, że chore... żeby człowiek zatrudniony na pełny etat nie mógł przeżyć miesiąca. Muszę pracować dodatkowo, po pracy i w soboty, niedziele...
Ja pierniczę ... z tymi zarobkami.
UsuńAle obraz dziadka Twojego karmiącego psa - rewelacja :))) Pisz tę książkę i wydaj ją,zatrudnij dobrego promotora ;) a wtedy pluniesz na morderczą robotę 24 godziny i 7 dni w tygodniu.
Zwłaszcza to "chlup do wody" rozruszało mnie na maksa:))
OdpowiedzUsuńJesteś tytanem, co ja mówię, wulkanem wręcz, energii. W każdym bądź razie życzę Ci siły spokoju, której bezwzględnie potrzeba na niewdzięcznej, nauczycielskiej niwie.
Errato - zachęcam Cię do takiej aktywności :)) A masz na pewno okazję u siebie i to w morzu :))
UsuńTeraz mam więcej energii, bo jeszcze niedawno było źle i niedobrze.
Za życzenia serdecznie dziękuję, tak spokój jest wręcz nieodzowny :)
Dasz radę:)
OdpowiedzUsuńDziękuję Agato :) Mam nadzieję :)
UsuńCieszę się, że dobrze jest u Ciebie i co ważne - masz pozytywne nastawienie.Od niego multum przecież zalezy. Nigdzie nie ma ideałów, więc naprawdę ważne jest aby umieć się jakos odnaleźć w tym ,co jest nam dane, dostrzec tam blaski i mieć siłe i ochotę na inne działania, jak np. morsowanie albo spacerowanie z kijkami i zdjęc pstrykanie! Mnie by sie chciało np. na jakiś kurs tańca z męzem isć, ale od nas wszędzie daleko ,więc kicha. Zamiast tego tańcujemy sobie po domu. Tłuszcze rózniste sie nam przy tym trzęsą, nogi plączą, ale przynajmniej nikt tego nie widzi i dobrze!:-))
OdpowiedzUsuńBuziaki gorące zasyłam!:-))***
Próbuję znajdować te pozytywne rzeczy, aczkolwiek ostrożnie i z pewnym niedowierzaniem ... niestety tak ostatnio mam. Ale dobre i chociaż małe postępy.
UsuńCzytałam Olu, Twój wpis, tylko jeszcze nie skomentowałam, bo z telefonu cosik nie mogę za bardzo ;) muszę z komputera.
Taniec fajny jest, tłuszczyki wytrzęsie i uklepie ;) Zawsze można jakiś kurs w internecie znaleźć, albo korespondencyjnie :)) a może wiosną gdzieś obok Was coś się zacznie?
Pozdrawiam :))
Obok nas nic sie raczej nie zacznie,bo to wieś z przewagą schorowanych emerytów. No, chyba że sami byśmy cos zorganizowali, ale na to potrzeba sali, trenera, kasy itp. Za duzo z tym zamieszania. To sobie lepiej w chałupie potańcujemy zimą dla rozgrzewki, podpatrujac tych tańcujących w TV albo w necie.
UsuńA wiosną znowu zacznie sie robota w gospodarstwie i to będą nasze codzienne tańce - łamańce!:-)))
Serdeczności i duzo pozytywnych mysli Ci slę kobieto-syreno!:-)))
Dobrze, że się Wam chce, a taki kurs przydałby się schorowanym emerytom. Trochę więcej ruchu, wyjścia z domu ... chociaż wiem, że to mrzonka w większości przypadków.
Usuńściskam Cię:*
Lidus, kocham Cie miloscio wielkom! Lejesz nadzieje w serce moje, wprawdzie slonca dzisiaj nie bylo za wiele, ale co najmniej dodatnia temperatura, wiec moze ta wiosna szybko zawita, czego zycze sobie i innym, ktorzy tesknia.
OdpowiedzUsuńOraz ciesze sie, ze jestes zadowolona z nowej pracy. :)
Aaaa, alzheimeroza nie boli, ale nalatac sie trzeba! Zapomnialam podziekowac za kartke swiateczna, ktora dotarla dzisiaj. Zawsze lepiej niz wcale. :)))
UsuńCieszę się, że mnie kochasz :))) Na dole bloga wrzuciłam link do przysłów na każdy dzień. Zawsze tam człowiek coś pozytywnego znajdzie ;)
UsuńKartka dała sobie czas na dojście :)) Ale najważniejsze, że dojechała na miejsce, dziś też święto, jakby nie było ;)
Trzech Kroli to wlasciwie jeszcze Weihnachten. :)))
UsuńDokładnie tak, Weihnachten pelnom gembom 😂
OdpowiedzUsuńCzyli, że nie taki diabeł straszny jak go malowali...;o) Ale zapobiegawczo za uchem czasem go podrap !! ;o)
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki nieustannie...;o)
Dziękuję, Gordyjko :)
UsuńOstatnio nie rozpędzam się ze zbytnim optymizmem, bo się boję, że mi tak przywali, że sie znowu będę kilka lat zbierać.
Podrapać - to dobry pomysł :)
Rozśmieszyłaś mnie tymi harpiami ;))).
OdpowiedzUsuńI dobrze, że dobrze i dobrze, że chlup do wody :))
:) chlup było, chociaż przed się nie chciało. Ale daję radę ;)
UsuńPowiało optymizmem i nawet w nagłówku zmieniłaś grzybki na piękne kwiaty !!
OdpowiedzUsuńPozwodzenia w nowej pracy i sympatycznego chlupania !!
Pozdrawiam serdecznie :)
Kwiatki jakieś takie ładniejsze ;)
UsuńZa życzenia serdecznie dziękuję i też Cię pozdrawiam, Elu :))
U mnie też było słonecznie, zatem czekam na wiosnę;) No z tym lasem to tak samo i u nas, gdzie się nie ruszyć rżną i na dodatek zostawiają, jak sie korniki mają nie panoszyć? piekne małe jodełki widzielismy, zapewne to wycinanie samosiejek,ale czy nie mozna było drzewek sprzedac/podarować/ wykorzystac, tylko tak jak wyciete zostawic?
OdpowiedzUsuńEch..
Dobrze,ze w nowej pracy jest lepiej niż w starej, ale te dojazdy, meczące bardzo. No ale co zrobic, zawsze masz to wyjscie,jak juz bedziesz maiła dosyc, odejdziesz i juz:)
Niektórzy bardzo lubią wycinać ... debile.
UsuńDojazdy są niestety męczące. No i sama praca przez to też, bo ideały tam nie chodzą ;) ale do czerwca dam radę, a potem sie zobaczy.
Fajny pozytywny tekst. Miło się czytało. Życzę powodzenia w nowej pracy. :) Miłego dnia, pozdrawiam. :)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo i pozdrawiam również :)
UsuńTo cieszę się, że jesteś zadowolona. Dojazd z pewnością Cię męczy, ale w dużych miastach przemieszczenie się z jednego krańca na drugi /jak się jedzie do pracy i wraca w godzinach szczytu/ trwa często jeszcze dłużej.
OdpowiedzUsuńPowodzenia Lidio.:-)
Dziękuję, Stokrotko :) Przyda się :)
UsuńTak, z dojazdami jest jak piszesz. Z koleżanka jedną rozmawiałam i jej dojazd zajmuje tyle czasu mniej więcej, ile mi. Z tą różnicą, że tramwaj ma co 10 minut, a ja muszę na konkretną godzinę się na dworcu stawić ;) Ale w korkach nie stoję :)
Tak sobie myśle i mnie teraz olśniło, ze dojazd do pracy tez ma swoje dobre strony Lidus. Można sobie popatrzeć na swiat, poobserwować ludzi, wyciszyć się choć na chwile. Ostatnio nie mogę do pracy dojeżdżać autem ze względu na silne leki, które biorę. Jadę sobie najpierw metrem, później autobusem i tak ponad godzinę mi schodzi na obserwacji otoczenia i wspoltowarzyszy podróży :) Mam tez czas na wiele przemyśleń ;) Doszłam do wniosku, ze trzeba trochę wyluzować - przynajmniej w moim wypadku, czerwona lampka mi się zaświeciła w końcu ;) Ściskam Cię mocno Pani Morsowniczko :)
OdpowiedzUsuńAno jasne, że dojazd może być taka chwilą dla siebie, jak dobrze idzie :)Dwa albo trzy razy w tygodniu jadę z koleżankami połowę drogi, jest z kim pogadać. A tak - racja, różnych ludzi się widzi i różne obserwacje można poczynić ;) A inni pewnie obserwują nas :))
UsuńZ tym wyluzowanie zgadzam się w pełni. Przynajmniej trzeba próbowac i choć trochę to zrobić.
Odściskuję :*
Liduś, życzę Ci powodzenia w nowej pracy. Nie daj się, postępuj zgodnie z samą sobą.
OdpowiedzUsuńWiesz, ja wyszłam z założenia, że skoro do tej pory nie dorobiłam się z uczciwej pracy milionów. to już mi to nie grozi.
Uściski:)