Kilka dni temu, ku mojemu zaskoczeniu otrzymałam przesyłkę, w niej tomik zatytułowany
"36 wariatek", a autorka to Katarzyna Kadyjewska.
Wiedziałam, że Kasia wydała swoje wiersze, za któreś z nich dostała wyróżnienia i nagrody - niestety dokładnie nie pamiętam za które, ale to zawsze można dokładnie sprawdzić, każde
z nich cieszy :)
Kiedy Kasia ogłosiła na fejsie wydanie tego tomiku, to serdecznie jej pogratulowałam
i oczywiście poprosiłam o namiary, gdzie mogę ten tomik nabyć. A tu taka niespodzianka :)
Nigdy nie byłam i do dzisiaj nie jestem kimś, kto rozczytuje i rozsmakowuje się w poezji. Niektóre wiersze, z którymi miałam do czynienia, owszem - celne, trafne i serca sięgające, ale większość to niekoniecznie. Po prostu tak mam - prozaiczna do bólu jestem ;)
Ale z trzydziestoma sześcioma wariatkami jest inaczej. Może dlatego, że napisała je kobieta, moja rówieśniczka, mniej więcej? Może dlatego, że wiele spraw widzimy tak samo, przy czym na wiele innych spraw patrzymy inaczej? Możliwe, że dlatego, iż przez kilka lat Kasia pisała bloga, którego czytelniczką byłam i w jej wierszach przebijają się tematy, które poruszała w swoich wpisach, czasem bardzo osobistych... A może dlatego, że jest cholernym ;) Koziorożcem, a klimaty koziorożcowe mam bardzo dobrze opracowane, ponieważ Koziorożców w moim życiu nie brakuje, lgną do mnie w sposób niewyobrażalny?? Taki żarcik, ale coś na rzeczy jest, naprawdę :)))
Bo ja to porąbana Wodniczka jestem - dla jasności sytuacji ;)
W każdym razie zaczęłam czytać pierwszy wiersz, drugi i odłożyłam książkę. Zostawiłam sobie czytanie na moment, kiedy będę sama w domu i będę mogła spokojnie sobie popłakać. Ten moment oczywiście nadszedł. 36 wierszy o wariatce, których większość ścisnęła gardło
i wycisnęła łzy - moje. Bo gdzieś tam odnalazłam swoje emocje, które kiedyś były i na szczęście już tylko były moimi, albo są moje, albo wiem - czy wydaje mi się, że wiem, co "wariatka" czuje/czuła i jakie to trudne.
Przepiszę Wam wiersz z okładki. Czemu ten? Bo daje nadzieję - to oczywiście moje odczucia.
Wariatka rusza w drogę
na drogę wzięła dwie garście słońca
miały wystarczyć
nie wystarczyły
ktoś próbował
rozstrzelać ją śmiechem
inny pchnął słowem
prosto w serce
jakiś pirat
zepchnął do rowu niepamięci
teraz idzie z rękami pełnymi burzy
wystraszyła nawet wiatr
bo i on boi się szaleńców
a ona przecież
jest wariatką
Poniżej okładka książki ze strony wydawnictwa KryWaj,
http://www.krywaj.pl/sklep/ksiazki/453-36-wariatek-9788367080064.html
Tak się chciałam z Wami podzielić paroma refleksjami, a Kasia to Frau Be, pewnie część z Was doskonale ją pamięta.
Trzymajcie się zdrowo 💗
Oj, to mnie ubiegłaś, bo tez dostałam i zamierzałam napisać, a ten wiersz z okładki to mój ulubiony:-)
OdpowiedzUsuń:)) jestem bardzo ciekawa Twojej recenzji, Jotko :)
UsuńTeż jestem wariatka. Czytałam pobieżnie, ale to potrzebuje skupienia i samotności. Nie wiem, który jest moim faworytem,bo każdy ma coś w sobie. Trzymam kciuki za kolejne tomiki!
OdpowiedzUsuńNo właśnie, każdy z nich coś w sobie ma...
UsuńNie znam bloga Frau Be.
OdpowiedzUsuńPoezję lubię wybiórczo, nie wszystkie wiersze nawet tego samego autora do mnie przemawiają. A wiersz przytoczony przez ciebie wiersz bardzo mi się podoba :)
Bo tak to najczęściej działa, że nie zawsze wszystko się podoba, nawet jeśli jest to ten sam autor.
UsuńBlog jest zamknięty, ale mam nadzieję, że w końcu się otworzy :)
Też jestem wariatką, ale akurat z tego powodu nie mam kompleksów (choć w innych kwestiach znalazło by sie ich trochę). Bo to wariacja osoby zbyt mocno czującej, emocjonalnej, głęboko przeżywającej to co sie dzieje dookoła oraz to, co przeżywają inne żywe istoty.I choć jak sie mocno przeżywa, to i boli wszystko mocno, ale lepiej chyba tak, niż nic nie czuć, być robotem, automatem, zombie.
OdpowiedzUsuńI bliska mi jest poezja. Nie każda, ale własnie taka, która mocno coś w człowieku porusza, znajdując oddźwięk w sercu, nie dając sie ominąć i zapomnieć. Dlatego podoba mi się przytoczony przez Ciebie wiersz, Lidko. Chociaż "podoba", to niewłaściwe słowo. On dotyka mnie głęboko i mocno...
Różnie z tym czuciem bywa, jedni czują i to mocno, a inni znieczulają się, by nie czuć.
UsuńInne wiersze Kasi dotykają jeszcze bardziej, a skoro mnie dotknęły, to Ciebie, Olu tym bardziej.
Znałam blog FrauBe.
OdpowiedzUsuńI cieszę się Kasia Kadyjewska napisała tak dobre wiersze...
Z pewnością i ja jestem wariatką...
Na pewno :) jak większość z nas :)
UsuńKojarzę Frau Be, chociaż nie odwiedzałam jej bloga. Ale kojarzę też taką sytuację, gdzie na jakimś blogu czytelnicy udzielali jej rad, jak wydać własny tomik poezji. Cieszę się, że doszło to do skutku. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTeż się cieszę, zawsze fajnie, kiedy się jakieś marzenia spełniają :)
UsuńWiersz piekny, emocjonalny. Kojarze bloga Kasi oczywiscie i bardzo lubie poezje, zawsze lubilam.
OdpowiedzUsuń