Zima kojarzy się nam ze śniegiem, nartami, sankami, łyżwami, bałwanami - chociaż tych cały rok nie brakuje w tzw. przestrzeni publicznej ... chociaż ostatnio różnie te zimy wyglądają, szczególnie na zachodzie Polski. Choćby i teraz. Część z Was ma wokół siebie biały krajobraz
i w zależności od okoliczności, albo się nim zachwyca, albo wkurza, bo musi odśnieżać, dojeżdżać do pracy samochodem - ślisko, albo pociągiem - zimno i spóźnienia. A część, chcąc pozachwycać się baśniowymi krajobrazami musi jechać na południe Polski albo do Austrii, czy gdzie tam jeszcze ludzie na narty jeżdżą ...
W tej części Wielkopolski, w której mieszkam, czyli tak mniej więcej środkowej - śniegu nie ma. Trochę tylko gdzieniegdzie coś białego leży, niczym pączki cukrem pudrem posypane ;)
Jako, że mam trochę wolnego, zwanego feriami dla uczniów, a dla mnie to urlop w czasie, kiedy uczniowie mają ferie, to postanowiliśmy pojechać na parę dni nad morze. Nad morze ponieważ:
- lubimy morze
- chcieliśmy się w morzu wykąpać
- mamy tam stałą miejscówkę, do której możemy przyjechać z kotem
- ostatnio jeździmy z kotem, bo nasza super niania się nam wykruszyła, a nie chcemy go samego w domu na dłużej zostawiać, żeby raz czy dwa razy dziennie ktoś do niego wszedł, dał jeść, wyczyścił kuwetę i chwilę posiedział
Pojechaliśmy w niedzielę, mieliśmy być w sobotę z powrotem, ale jesteśmy już dzisiaj. Powód losowy właścicielki naszej miejscówki - niestety, tak to wyszło.
Ale chociaż kilka dni pooddychaliśmy sobie morskim powietrzem, dwa razy weszliśmy do wody, było dość słonecznie, acz wietrznie i zero śniegu. Nawet pączków posypanych pudrem nie było. O dziwo - po wyjściu z wody i ubraniu się - zaczęłam się trząść, co nie jest niczym dziwnym po morsowaniu, ale już dawno tego nie miałam.
Dzisiaj wracaliśmy w słońcu, Franio miaukolił, ale nie wymiotował - fakt, że przed podróżą został przegłodzony, ale w niedzielę też mu jeść nie daliśmy, a puścił małego, ślinowego pawika.
I jedziemy w ten sposób, że ja kieruję, a chłopaki siedzą z tyłu, Franio na smyczy, a M. mu ogranicza możliwość poruszania się. Chociaż dzisiaj siedział mi trochę na kolanach - Franio, oczywiście...
Kot jest trochę spokojniejszy, kiedy jedziemy prostymi i równymi drogami, wybraliśmy więc trasę złożoną z prawie samych "esek" i kawałek A2 - moglibyśmy więcej, ale nie zamierzam płacić chytrusom kupy pieniędzy za przejazd kilkudziesięciu kilometrów.
Najgorszy odcinek to 92 i jej normalna jezdnia, bo dwupasmówka kończy się kilkanaście km za Poznaniem i dopiero w Skwierzynie wjeżdża się na S3. No dobra, nieważne 😉 w każdym razie, jazda zajęła nam jakieś 4,5 godziny, co jest naprawdę niezłym wynikiem.
A teraz - Franio śpi, bo podczas jazdy za bardzo nie miał kiedy, a my rozpakowaliśmy się i po wyjeździe.
Kilka zdjęć:
Franio - podróżnik! Pięknie sie kocurek prezentuje w samochodzie!:-))
OdpowiedzUsuńI rzeczywiscie widać na Twoich fotkach, że nad morzem śniegu nie ma wcale, gdy w tym samym czasie u nas potęzne zaspy. Morze jest piękne o każdej porze roku. Nie trzeba mu do tego śniegu. Twoje morsowanie mi imponuje, ale jednocześnie już na samą mysl o nim szczękam zębami!:-)
Jeszcze parę dni urlopu Ci zostało. Odpoczywaj Lidko!:-))
Pięknie się prezentuje, ale co namiauczy to jego ;) Nie jest typem podróżnika, ten nasz Franio.
UsuńTrochę mrozu było przez dwie noce, bodajże. Aż się wierzyć nie chce, że u Ciebie, Olu potężne zaspy.
Nigdy nie byłam zimowa pora nad morzem, trzeba się kiedyś wybrać.
OdpowiedzUsuńFajnie, ze udało Wam się choć na kilka dni wyrwać i zmienić klimat 😊
Podziwiam za kąpiel morska w tych zimnych okolicznościach 😊
A Franio jest dzielny jeśli chodzi o jazdę autem 😊
No to teraz góry, czekam tu na Was 💗
Orszulka
Masz kawał drogi nad morze, nam to idzie szybciej ;) A zwłaszcza, jak sobie przetarliśmy drogę "eskami"... chociaż latem i tam też mogą być korki, ale co tam latem. Latem to będzie latem ;)
UsuńKąpiel była dość przyjemna, bo świeciło słońce, mimo wiejącego wiatru. W wodzie nie jest tak źle, gorzej, kiedy człowiek wychodzi i musi się ubrać ;)
Mam nadzieję, że góry wypalą ....
No ja tez mam taka nadzieje, ze góry wypala 😊
UsuńOrszulka
U mnie też bez śniegu. Super wycieczka, a Franio to dzielny podróżnik. Pozdrawiam z Wielkopolski.:)
OdpowiedzUsuńChociaż dzisiaj, kiedy poleciałam z kijkami nad nasze jezioro, to tam leżały takie resztki śniegu. Aż się zdziwiłam ;)
UsuńTak, Franio dzielny był :)
Fajnie żeście się trochę wyrwali z kieratu codzienności :)
OdpowiedzUsuńStanowczo zdjęć mogłoby być więcej ;)
Nie dziwię się że Franio nie spał w podróży ja też nie sypiałam, nawet jak jechałam 10 godzin w nocy do Niemiec, za to moja niemiecka koleżanka zasypiała prawie natychmiast, ciągoty do spania miała nawet jako pasażerka na motorze ;)
W tą zimę chyba niewiele morsujecie?
Będzie więcej zdjęć, wczoraj dałam tylko tyle, bo już mi się nie chciało dobierać więcej. Padłam do spania, jak kawka, ale Franio dał czadu, jak rzadko kiedy i budził mnie w nocy kilka razy, radośnie na mnie skacząc. Myślałam, że go oskubię.
UsuńCo do częstotliwości morsowania, to staraliśmy się tak co tydzień bywać, ale przez te przeziębienia, to ostatni raz był z miesiąc temu. Czyli przedostatni, bo teraz udało się nam dwa razy wejść do morza.
Franio przymknął oczka zmęczone pod koniec podróży, jak już zmęczył się łażeniem i miaukoleniem ;)
O, swietnie, że mogliscie sobie zrobić maly urlopik! Dzielny Franuś!
OdpowiedzUsuńDobre i to :) Franuś dzielny był, a za to teraz odbija sobie tę podróż nocnymi harcami po mnie i miaukoleniem ...
UsuńJaki ciekawy świata kot!
OdpowiedzUsuńGratuluję wypadu nad morze. U nas ferie przeszły niepostrzeżenie, bo ja u wnuka, do pomocy synowej, która wróciła do pracy, a mąż chorował, więc nie użył z ferii tego, co trzeba.
Oby do wiosny więc, to i jakiś dalszy wypad może się trafi.
jotka
On chętnie łaziłby bez smyczy po całym samochodzie, ale ze względów bezpieczeństwa nie pozwalamy mu na to.
UsuńChorowanie w czasie wolnym jest przykre, ale widocznie organizm Twojego męża powiedział dość i stwierdził, że w końcu musi odpocząć. Mam nadzieję, że się do końca wykurował, bo kolejne dłuższe wolne dopiero w kwietniu.
Trzymajcie się zdrowo :)
Morze to moja miłość życia, oprócz Blondyna Mojego Życia oczywiście :-))))
OdpowiedzUsuńMoja również - mam na myśli morze, rzecz jasna ;)
UsuńZaraz zdechnę z zazdrości i tyle będzie.
UsuńNo weź.... Jutro już wracam do pracy i nie będę już miała lepiej od Ciebie ;) a nad mozre to pewnie dopiero latem pojedziemy.
UsuńPhi! Ja już zdążyłam zapomnieć, co to są ferie...
UsuńJutro wychodząc ze szkoły o godzinie 15.10 też już nie będę o nich pamiętać ;)
UsuńTaki wypad nad morze na kilka dni to fajna sprawa. Dobrze, że Franuś przeżył Waszą kąpiel w morzu:)
OdpowiedzUsuńFranio tego nie widział ;) grzał sobie dupcię na słonecznym parapecie, a od dołu dodatkowym źródłem ciepła były kaloryfery :)
UsuńMorze poza sezonem to super sprawa ma niesamowity klimat, fantastycznie że udało sie Wam uskutecznić wyjazd
OdpowiedzUsuńTy masz bliziutko :) tak poza sezonem cisza i spokój tam, gdzie byliśmy.
UsuńTak jest najfajniej
UsuńTeż tak lubimy najbardziej :)
UsuńMi marzy sie wybrać na Hel po za sezonem, byłam i chętnie powtórzę to:)
UsuńTam nigdy nie byłam.
UsuńZimowe wypady nad morze też lubimy :)
OdpowiedzUsuń:)) fajnie byłoby częściej, ale dobre i to, co się udało.
UsuńRudy podróżnik! No to się porobiło 🙀😸
OdpowiedzUsuńRudy nie lubi za bardzo jeździć, ale cóż. Taki podróżnik bez wyboru ;)
UsuńDla mnie najlepiej to 2 w 1 hahaha Super fotki!
OdpowiedzUsuńDzięki :)
Usuń