Nie będę oryginalna, jeśli napiszę, że luty śmignął niczym kometa, czy bardziej może meteoryt w sierpniu. Czas podsumować ten miesiąc, jeśli chodzi o aktywność sportową.
Trochę lepiej niż w styczniu, ale doopy nie urywa.
nordic walking - 59,1 km
bieganie - 11,5 km
marsz - 3,7 km ( włączony spacer nad morzem)
Razem: 74,3 km
Ogólnie pokazuje mi, że to 11 godzin treningu, a liczba km na podstawie kroków w lutym to: 167,56.
Oczywiście było tego więcej, bo nie zawsze zegarek noszę. Zadowolona nie jestem, bo taka trochę niemoc mnie dopadła, chociaż z drugiej strony - jest ciut lepiej i większa mobilizacja. Ale dzisiaj chciałam pójść po południu, uległam jednak Franiowi, kładąc się na kanapie .... niby tylko pół godziny, a z tych pół zrobiła się ponad godzina. I już "fazula niechcemisie i pococitowogóle" włączona, ciemno na dworze i po ptokach.
Wczoraj też nic z tego, bo była akcja "kot". Otóż w piątek za moją bratową przyszedł do domu kot. Z osiedla bloków, które są w połowie drogi ode mnie do mojego domu rodzinnego. Jako, że mają już dwa koty, kot ten został odniesiony pod bloki, bo brat myślał, że jest stamtąd, z tego stada.
Wczoraj na fejsie pojawiło się takie ogłoszenie, że nieduży kotek chodzi za ludźmi, jest zadbany, ale może jest czyjś, albo ktoś go niech weźmie do domu... no i zdjęcie tego kotka z piątku. Koniec końców poszłyśmy z bratową go wczoraj szukać. Wracałyśmy już do domu - do jej domu, było "kicianie" i chcemy przechodzić przez ulicę, a ten kotek wybiegł z budowy, przez tę ulicę, zatrzymał ruch samochodów, na szczęście nikt go nie przejechał, dobiegłyśmy do niego, samochody ruszyły, a mały dał się zapakować pod kurtkę bratowej i zaniosła go do siebie, do domu.
Kotek ma, na moje oko jakieś pół roku, jest czysty i zadbany, umie się bawić, w domu poczuł się jak u siebie, zna kuwetę.
Teraz pytanie - zwiał komuś, czy ktoś go wyrzucił?
Na osiedlu nie ma oczywiście żadnych ogłoszeń papierowych na sklepie np., w necie też cisza.
To chyba mają trzeciego kota. Rezydentki na razie z fochem, a jedna z nich zapomniała już, że też znajdą była jakieś półtora roku temu.
No nic. Zobaczymy. Pojadą do weta, kotek się do miejsca i ludzi przyzwyczai i tyle.
A chłop mój ma końcówkę zapalenia płuc. Pani doktor dała mu jeszcze tydzień zwolnienia L4, żeby się doleczył.
Trzymajcie się zdrowo 💗💖💝
Z wytęsknieniem czekam na rozpoczęcie sezonu rowerowego... To tak w temacie aktywności sportowej :)
OdpowiedzUsuńMój mąż też :) juz niedługo będzie można wsiąść na rower i z przyjemnością pojeździć, bo teraz jednak za zimno i tej przyjemności nie ma.
UsuńChlopu powrotu do zdrowia!
OdpowiedzUsuńJa sie nie mam czym pochwalić, bylo zimno,slisko i malo chodzilam.
Dziękuję :) już powoli wraca. U nas mimo wszystko jest cieplej i mniej śniegu było. Ale już bliżej wiosny niż dalej :)
UsuńO zapalenie płuc, to nie zwykły katarek, niech wraca do formy jak najszybciej i bez żadnych komplikacji niech się obędzie!
OdpowiedzUsuńNo i niech wiosna przyjdzie, zachwycająca, pachnąca i niech nam się chce chcieć!!! :)
Takie dziwne to zapalenie płuc było, bo bez gorączki w zasadzie, ale trochę źle się czuł i coś tam na rtg jednak wyszło. A rodzinna podczas osłuchiwania usłyszała.
UsuńDzisiaj u nas było ciepło, słonecznie, Franio zaliczył pierwszy balkoning :) Wiosny już nam się chyba wszystkim chce :)
Mi urywa doope jak widzę Twoje wyniki, możesz być z siebie dumna.
OdpowiedzUsuńLuty to taki miesiąc, gdzie większość ludzi jedzie już na oparach i marzy o wiośnie, jej zapachu, odgłosów, kolorów.
Niech Ci Mąż zdrowieje Lidus i Ty bądź zdrowa i nabieraj sił na wiosenna aktywność 😊❤️
Orszulka
Dziękuję, Orszulko i trzymam kciuki za Ciebie - Twoje zdrowie 💗
UsuńMężu już lepiej, w sumie od razu dostał leki i był na zwolnieniu po weekendzie, kiedy się już gorzej czuł.
Staram się sił nabierać, bo na oparach też jadę. Marzec to trudny miesiąc ogólnie. Luty też, bo zima, obojętnie jak by nie była.
Koleżanka z pracy mówiła, że konie jej własne linieją już na potęgę, więc zimy u nas już nie będzie :)
No u nas chyba tez już odpuszcza, bo Feliks linieje na potęgę
UsuńCodziennie wyczesuje z niego garść kłaków, które zanoszę do ogrodu, żeby ptaszki miały z czego wić gniazdka, będzie im mięciutko 😊
Orszulka
Na pewno odpuszcza, nie ma innej opcji, Orszulko :)
UsuńFranio nie daje się za bardzo czesać .... a świetny pomysł masz z wynoszeniem tej sierści do ogrodu 💗
Podziwiam Cie za Twoje osiagnięcia w chodzeniu i bieganiu. Nie chce Ci się, ale mimo to dajesz radę przekonać samą siebie do tego wysiłku. Na pewno Twoje ciało jest Ci za to wdzieczne.
OdpowiedzUsuńA co do zapalenia płuc - to nie przelewki. Kiedyś miałam i aż wylądowałam na to w szpitalu pod kroplówką. A było to zapalenie powikłaniem po grypie. Człowiek nigdy nie wie, co go dopadnie i jak da sobie radę z choroba. Dobrze, że Twój mąż już jest na finiszu chorowania. Pozdrawiam serdecznie Was oboje oraz kotka, rzecz jasna!:-))
Ano właśnie, nie można zdrowia lekceważyć, jeśli się coś dzieje, bo teraz bardzo łatwo coś złapać. U nas w szkole jelitówka ponownie, również nauczyciele i nasze dziewczyny sprzątaczki też padły. Chyba cztery, bo dzisiaj z jedną, która u nas w budynku jest rozmawiałam, a ta mi mówi, że sama została ...
UsuńW marcu jeszcze nie byłam, ale może jutro. Chciałam dzisiaj, ale położyłam się z Franiem na kanapie i dwie godzinki minęły 😂
Pozdrowienia dla Was wszystkich, Olu 💗
Podziwiam za aktywność. Zdrowia życzę nie tylko chłopu.
OdpowiedzUsuńDziękuję, Arteńko i życzenia odwzajemniam :) Bo zdrowie najważniejsze jest.
UsuńWydawało mi się, że pisałam komentarz...
OdpowiedzUsuńU mnie spacerowo kiepsko, bo pilnuję wnuka, wiec moje plany drastycznie padły!
zdrówko kochane niechaj nas nie opuszcza, a małżonek niechaj wykorzysta każdy dzień bez wyrzutów sumienia!
Słoneczka i ciepełka.
jotka
W spamie nic nie ma, więc może poszedł w kabelki ;)
UsuńPrzyjdzie wiosna, to trochę więcej z wnukiem wyjdziesz na spacer :) no i sama dla siebie również.
Za życzenia dziękuję i odwzajemniam :) mąż nie ma już z tego powodu żadnych wyrzutów sumienia. Nie warto.
Podsumowanie lutego:
OdpowiedzUsuń- na szczęście był krótki,
- minął.
Do wakacji jeszcze 4 miesiące...
Tak, a po drodze święta, majówka, matury, egzaminy zawodowe ... przeleci raz, dwa.
UsuńOtóż to. Marzec zawsze juz trąci nadzieją. Wiem już, że w tym roku na maturze pytamy nawet w sobotę :|
UsuńMój mąż prowadzi teraz kursy sobotnie, wraca z jęzorem do ziemi!
Usuńjotka
U nas też mamy egzaminy w soboty i niedziele - zawodowe bywają. Możemy sobie później wziąć dzień wolny za pracę w weekendy.
UsuńJotko - straszne, naprawdę...
Kolejny piękny wynik aktywności.
OdpowiedzUsuńPrzygoda z kotem przednia, zwłaszcza z tym zatrzymaniem ruchu drogowego.
Pozdrawiam
Na szczęście było to na drodze osiedlowej, takiej główniejszej, ale mniej uczęszczanej.
UsuńPozdrawiam Cię również :)
Sporo zrobionych kilometrów, boski wynik. Dobrej niedzieli <3
OdpowiedzUsuń