Post dla wszystkich, co tu jeszcze zajrzą i przeczytają :)
Agniecha wrzuciła parę dni komentarz z takim pytaniem, odczytałam go dzisiaj i ze spamu wyciągnęłam.
Pewnie i Wam również podobnie jak mi, czas zapitala z prędkością światła. Jest nowy dzień, człowiek pokręci się w kółko, śniadanie, net, kot i już popołudnie, a nawet wieczór. Szczerze mówiąc - przerażające. Niedawno był czerwiec, zaczynał się mój wolny czas, a tu już koniec
i tak naprawdę nie wiem, kiedy to minęło. I czuję się zmęczona.
Dwa tygodnie byliśmy nad morzem, w tym miejscu co zawsze. Pogodę mieliśmy taka sobie, upałów nie było akurat wtedy, ale czas spędziliśmy dość aktywnie. Łącznie z prawie codzienną kąpielą w morzu :) to pozytyw mojego morsowania. Chociaż znam morsów, którzy latem się nie kąpią w naszym Bałtyku, bo woda jest im za zimna. A dla niektórych woda w październiku, czy listopadzie jest znowu za ciepła.
Cóż ... jakiś czas temu stwierdziłam, że dlaczego mam się ograniczać i dla mnie sezon kąpieli
w morzu, czy jeziorze trwa cały rok. Swoją drogą, niedługo u nas będzie możliwość morsowania w lodzie 😂
Chyba kiedyś pisałam, że niedaleko mojego miasta jest taka specjalna strefa morsowania. Mieści się na terenie kompleksu hotelowo - restauracyjno - konnego. Jest tam stawek do morsowania, dwie sauny i jacuzi zewnętrzne. I to jacuzi ma być wypełnione pokruszonym lodem, do którego można wejść. Nie wiem, czy się zdecyduję, z jednej strony chciałabym, ale
z drugiej - może jeszcze nie ten moment.
A dzisiaj wylądowaliśmy z Franiem u pani weterynarz naszej, na cito, bo zauważyłam że pod ogonem ma coś jakby wygryzione - dokładnie nie widziałam, bo Franio to kot niedotykalski
i widząc moje zainteresowanie, od razu zwiał. Okazało się, że to pchły!!!!
Wywaliłam jego domki, część legowisk, resztę piorę i czeka mnie praca z parownicą, by wyczyścić kanapy, krzesła i nie wiem, co jeszcze .... wycieraczkę sprzed drzwi też wywaliłam.
Tak szczerze, to nie mam sił na takie porządki ... do prania używam też olejku tea tree, a do parownicy wleję pewnie ocet lub olejek miętowy, bo wyczytałam, że działają odstraszająco na pchły. Ogólnie to ręce mi opadły.
Skąd się wzięły? Ano zewsząd. Tym razem padło na nas.
Dzisiaj u nas mocno padało, trochę pogrzmiało - deszcz potrzebny już był, bo po ostatnich dostawach wody, wszędzie było już bardzo sucho. Na ogrodzie też już podlewałam swoje pomidory. Po bodajże dwóch latach prób i błędów, mogę powiedzieć, że coś urosło na krzaczkach. Oczywiście idealnie nie było, ale progres nastąpił. Jeśli będzie mi dane, to
w przyszłym roku będzie jeszcze lepiej 💗 🍅🍅🍅
W tym roku też mam więcej roślin na balkonie i ogólnie w domu ... to takie przypomnienie sobie tego, co lubię, a nie słuchanie innych - a na co ci tyle kwiatów, to tylko robota z nimi jest. Straszne, ile w nas takich słów i cudzych przekonań drzemie, a my się temu poddajemy. Staram się takie coś wychwytywać i bacznie się temu przyglądać. Na ile jest to moje przekonanie lub skąd się ono wzięło i czy mi służy.
Zapisałam się też na zawody biegowe, bo trochę więcej biegam, z kijkami oczywiście też chodzę, zobaczymy jak to z kondycją będzie. Z tym moim bieganiem, to też ciekawa sprawa jest - obecnie na etapie takim, że ta moja rzekoma słabość jest też wynikiem pewnych wydarzeń
z dzieciństwa. Mocno zakopanych, ale nie muszę ich odkopywać, ważna jest świadomość. Tak to widzę. Na odkopanie przyjdzie może czas.
No i tyle byłoby na dziś.
Trzymajcie się wszyscy zdrowo 💖🧡💖🧡💗
No nareszcie, bo już myślałam, że zaginęłaś bez wieści, a Ciebie domowa dżungla pochłonęła!
OdpowiedzUsuńPowodzenia w bieganiu:-)
jotka
Tak, dżungla - to dobre określenie :)
UsuńDziękuję, może tym razem mi się uda :)
Współczuję pojawienia sie pcheł. One rzeczywiście potrafią sie zjawić nie wiadomo jak i skąd. I tak trudno pozbyć się tego dziadostwa z domu. No a do tego człowieka tez potrafią nieźle pogryźc.
OdpowiedzUsuńTo prawda z tymi cudzymi przekonaniami, które ni z tego ni z owego wpływają na nasze. Te opinie są niczym pchły. Osaczają i wdzieraja sie w naszą rzeczywistosć i postrzeganie świata a pozbyc sie ich trudno, w ogóle oddzielic od tego, co naprawdę myślimy my sami.
Dobrze, że sie odezwałaś. Serdeczne uściski Ci zasyłam, Lidko!*
No widzisz, Olu - ciekawa analogia z tymi pchłami i myślami ...
UsuńPóki co, mam nadzieję, że stworzenia nie będą u mnie bytować, Franio wygląda dzisiaj na bardzo nieszczęśliwego, bo wyrzuciłam jego ulubione budki z filcu, kocyki poszły do prania i ogólne zamieszanie było, łącznie z wizytą w gabinecie ...
To prawda, lato minęło nie wiadomo kiedy. Współczuję z powodu inwazji. Podobno pchły lubią siedzieć w szparach w podłodze, też by trzeba ta parownicą chyba.
OdpowiedzUsuńTak, też tam parownicą będę robić, mam do niej wąską końcówkę, więc jej użyję ....
UsuńBiedny Franuś, dostał kropelki na kark ?
OdpowiedzUsuńPamietam jak my walczylismy, woda z octem mylismy podlogi, półki, kupilismy preparat w spray'u , nieszkodliwy dla zwierząt, pryskalismy drapak, no ogolni. sprzatanie ,pranie, mycie, bo nawet i my bylismy pogryzieni.To byl koszmar,
No i Lutherek...
Tak, dostał wczoraj i po trzech tygodniach powtórka. Woda z octem to podstawa, mam nadzieję, że się dziadostwa pozbędę z domu. My, o dziwo pogryzieni nie jesteśmy, ale bywało, kiedy mieszkałam w domu rodzinnym i też tam koty mieliśmy.
UsuńLutherek 💗💗💗
No i masz rację, sluchaj siebie i rób to co lubisz i sprawia Ci frajdę.
OdpowiedzUsuńAch, roslinki,bardzo.mnie korci , zeby co nieco dokupic, bo zobaczylam ciekawe rodzaje gruboszy w carrefourze...No i w Leroy Merlin rozne fajne na balkon jeszcze moznaby, skoro jestem w domu...ale rozsadek mi tlumaczy, że nieeee, opanuj sie kobieto, oszczedzaj!
Ale kiedy jest się na grupie walniętych roślinkomaniaków ,to człowieka korci ;) dzięki Tobie i tej grupie zwiększył się mój roślinny stan posiadania. Dzięki Tobie, bo mi fejsbuk pokazał, że Ty lubisz wiadomą grupę, weszłam tam i przepadłam 🤣😂🤣😂🤣 chociaż też się hamuję, bo nie mam tyle miejsca, chociaż na pewno jakieś by się znalazło ;) Grubosze są piękne, może jakiegoś malutkiego sobie sprawisz? 😍
UsuńZauważyłam, ha,ha. Też nie mam aż tyle miejsca, zeby mialy dobre światło, wciąż czekam na półkę do pałacowego.
UsuńZauważyłam, ha,ha. Też nie mam aż tyle miejsca, zeby mialy dobre światło, wciąż czekam na półkę do pałacowego.
UsuńO to światło najbardziej chodzi ... niby mam pokój od zachodu, ale im dalej od okna, to roślinki gorzej rosną i ciągną do światła. Albo nie chcą kwitnąć, dopiero po przestawieniu na parapet.
UsuńU Przemka było wszystko o pchłach! Pamiętam jak walczył z nimi jak pojawiła się mała Mistic :) Pewnie na blogu u niego jest cały przepis jak to usunąć - włącznie z opisem wyciągania tych cholerstw z między płytek podłogowych nożem do masła... Oby u Was nie było tak strasznie!
OdpowiedzUsuńZdrowia dla Frania!
PS. Wcale sie na wrzesień nie cieszę, już widze ten ból i tysiące wiadomosci o co chodzi z praca domowa.....
A on jeszcze prowadzi bloga? Bo kiedyś czytałam, ale później już nie. Mam nadzieję, że tak nie będzie .... zaklinam rzeczywistość ...
UsuńWrzesień też mnie nie cieszy jakoś bardzo. Lubię wiosnę i lato, wrzesień bywa trudny z powrotem do rzeczywistości po letniej labie.
Nie prowadzi, ale blog wisi i można tam te porady znależć. Wciągnął się w nową pracę chyba :) na FB widać jego filmiki z pieskami i kotkami szukającymi domu :)
UsuńDziękuję. Zajrzałam od Ciebie :)
UsuńJak to? Zapchliliście kota?! A fe, nieładnie...
OdpowiedzUsuńA ja znowu w spamie. Tak mi tam dobrze, czy jak?!
OdpowiedzUsuńNo wiesz, niezbadane są wyroki bloggera 🤣
UsuńMnóstwo pchlarzy dookoła, to i jakaś na naszego biedulka przeskoczyła, a my mamy kłopot.
Byłam, przeczytałam, życzę dobrego tygodnia.
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo i wzajemnie, Lenko :)
UsuńBiedny Franuś. Mam nadzieję, że już jest lepiej.
OdpowiedzUsuńŻyczę powodzenia na zawodach.
Pozdrawiam
Dziękuję, Karolino :) mam nadzieję, że jest lepiej ... zawody dopiero pod koniec września, ale zleci.
UsuńPozdrawiam Cię również :)
Lubię mieć zielono w domu, jednak nie przepadam za pielęgnacją roślin, mam więc takie mało wymagające zielsko ;) Ze dwa lata temu kupiłam sansewierę, taką z żółtymi brzegami liści, fajnie daje radę z daleka od okna, a i moje kwiaty nie muszą kwitnąć hehehe lubię je za to że są zielone :)
OdpowiedzUsuńŻyczę ci w tych biegowych zawodach abyś przebiegła trasę w satysfakcjonującym cię czasie, no i może spróbuj wejść do tego lodu, będziesz miała satysfakcję :)
Dziękuję, Marija :) czas pokaże z bieganiem, a do lodu na razie nie wejdę, bo impreza odwołana. Za mało chętnych było.
UsuńTakiej z żółtymi brzegami nie mam, ale może ze szkoły skądś skubnę w końcu ;) Sansy są faktycznie bardzo wytrzymałe i też kwitną. Ale nie zawsze i nie wszystkim.
Współczuję zapchlenia, kiedyś też nas to dopadło, masakra... Do mycia podłóg używałam wtedy szamponu przeciwpchelnego. Szybka akcja dała dobre rezultaty, ale co nas wcześniej to dziadostwo pogryzło, to ojej!
OdpowiedzUsuńMorsowane jest super, uwielbiam zimną wodę :). No i też hoduję domową dżunglę, jak już człowiek zacznie, to końca nie widać! Zielone uzależnia :).
Narazie używam octu do mycia czegokolwiek, zobaczymy. Za dwa tygodnie kontrola u weta, bo mi kot za bardzo nie daje się oglądać i dotykać w różnych miejscach. A tam nie ma wyjścia.
UsuńTak, zielone uzależnia, zwłaszcza kiedy zapiszesz się do jakiejś grupy maniaków, którzy co chwilę wrzucają posty z zakupionymi roślinkami. Osobiście przystopowałam z zakupami, bo bez przesady, ale parę kwiatków w promocjach nabyłam.
Zimnej wody może jakoś nie uwielbiam, ale czasem lubię i lubię poczucie własnej mocy, że wejdę. I z przyjemnością posiedzę :)
Spokojnego Kolejnego Roku - 2024! 🌟
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo i odwzajemniam 💝
Usuń