i apogeum zmęczenia. Mojego.
Czwartek był ekstremalny, ponieważ jak wyszłam z domu o 7.30, tak też wróciłam doń o 7.30 - tyle, że wieczorem. Kot rzucił mi spojrzenie z kolekcji: "Jesteś pewna, że nadal tu mieszkasz?",
w głowie się kręciło, jakbym była po spożyciu, a w perspektywie czaił się podobny piątek. Już od samego myślenia i perspektywy nic się nie chce.
Odwołałam na szczęście popołudniowe zajęcia w szkole językowej, które dobrze byłoby dociągnąć do końca czerwca i z bólem głowy, oraz szumem jak po alkoholu, zakończyłam te szaleństwa. W piątek.
Za to dzisiaj - pełnia szczęścia :)) Rano nigdzie nie musiałam iść, potem spokojnie na zakupy, potem ze spokojem załatwienie ubezpieczenia OC i mieszkania, przebranie kota w klosz, spacer, przebranie kota w ubranko i tak sobie dzień mija.
Stwierdziłam, że mało człowiekowi do szczęścia trzeba, ale nie przeżywając takiego ekstremum, chyba bym tego szczęścia nie poczuła.
Taki paradoks ;)
Wiem doskonale, że opisany tryb życia nie jest dobry. Niestety mam w tej chwili niewielkie pole manewru, żeby to zmienić, mogę oczywiście zrezygnować z pracy, walnąć te dojazdy i wszelkie inne dodatkowe zajęcia, ale cóż ... póki co, rachunki do płacenia są, jedzenie kupić trzeba, kotu również, leczenie tego ostatniego też trochę kosztuje, chociaż nasza pani wet nie na każdej wizycie bierze od nas kasę - chwała jej za to :)) Życie ...
W poniedziałek miałam jechać na dwie godziny do pracy, ale po raz pierwszy w życiu jestem dojeżdżająca i mi się upiekło ;) dobre kobiety rzekły, że mam nie przyjeżdżać, one w razie czego powiedzą, że byłam i pokręcą się za mnie po szkole ;)
Pisząc powyższe mam na myśli moje lata podstawówki i liceum, które to szkoły kończyłam
w moim mieście. Trafiłam albowiem do szkoły podstawowej pod nazwą Zbiorcza Szkoła Gminna - większość wie, o co chodzi ;) i do klasy właśnie z dojeżdżającymi. Czy bardziej - dowożonymi autobusami z pobliskich wiosek.
Klasa licealna - połowa koleżanek mieszkała poza naszym miastem i zawsze, kiedy trzeba było przyjść po południu na coś tam, albo w sobotę dodatkowo, to kto przychodził? Noooo ..... my. Miejscowi. Bo reszta nie miała czym dojechać, rzekomo.
Tak to było.
Mam też nadzieję na wyjazd kilkudniowy nad morze. Tylko nie wiem, kiedy, bo Chłopu nie wie, kiedy będzie miał wolne. Ot, takie igraszki dorosłych ludzi z dorosłymi ludźmi ... w pracy, zawodowe igraszki ;)
Kota zabieramy ze sobą, bo nie zostawimy go nikomu ze smarowaniem rany, a poza tym jego niania i tak wyjechała.
Wiosna tak szybko leci, że ledwo jedno zakwitło, to już przekwita i następne leci. Ot, rzepak chociażby. I bez ostatnio się rozhulał.
Ja jednakże chcę pokazać kilka zdjęć sprzed 2-3 tygodni, czyli kwitnące mirabelki - piękne były, wczesne tawuły - u nas jeszcze nie kwitną, a te poznańskie już przekwitły i takie tam inne forsycje ;)
To zaczynamy, wczesna wiosna, 35 zdjęć ;)
Dopiero na powiększeniu zauważyłam nitkę ciągnącą się od wyraźnego pąka ;) |
Budynek w głębi, to remontowana nastawnia |
Wczesna biedroneczka, petronelka po naszemu ;) O wiele piękniejsza i subtelniejsza od tych egzotycznych. |
Widok, jak na pustyni ;) a to tylko remontowane tory kolejowe ...tam w głębi |
I tak sobie remontują jedną z główniejszych linii kolejowych. Pociągi na razie tędy nie jeżdżą. |
Młodziutki krwawnik m.in. |
Wydaje mi się, że forsycja w tym roku, kwitła szczególnie obficie |
Drzewo mirabelkowe, już dawno przekwitło. Kilka dni, potem deszcz i po kwiatach |
Forsycja z brzydalem ;) obok naszego sklepu. |
Ulubione moje tawuły, też już w tej chwili przekwitły. Cieszyły moje oczy w Poznaniu. Chadzam tędy z dworca do pracy i z powrotem, jeśli mam dużo czasu i nie jestem padnięta. |
A to już wiśnie ... |
Udanego wypoczynku wszystkim życzę :)
PS. Co do kota:
Wczoraj pani wet wymyśliła sposób, żeby kotu mógł kołnierz nosić ( więcej powietrza i szybsze gojenie ma to spowodować), a nie miał dostępu do rany i nie kombinował ze ściąganiem tegoż. Otusz - założenie go na odwyrtkę. Jakoś to zaakceptował - powiedzmy ... przy nas nie ściąga, ale ...
Oczywiście na noc i kiedy nas dłużej nie ma - kotu znów w ubranku ...
Bo przy kloszu kombinuje, jak życie pokazało i mając dużo czasu - spokojnie ściągnąłby go
( dzisiaj wyszedł był sobie na balkon i tak sprytnie oparł kołnierz o szczebelki, że powolutku, powolutku ... uwolniłby się od znienawidzonego ustrojstwa), a ranę rozlizał ...i całe leczenie poszłooooo by w pizzzzzz ...... du.
Od lutego, zresztą.
Piękne zdjęcia, a najśliczniejsze z biedroneczką. U nas budują dodatkową linię kolejową i krajobraz podobny, z ta różnicą, że po starej obok pociągi jeżdżą.
OdpowiedzUsuńJa po każdym pracowym czy innym armagedonie kapcaniałam na tydzień.
Dziękuję, Ewo :)
UsuńPrzy takich budowach zawsze rozpierducha musi być. U nas ma niby trwać do czerwca tego roku, ale ja tego nie widzę ;) nie ma takiej opcji, żeby się zakończyła za dwa miesiące. Tak sobie ktoś wymyślił, że obydwa tory wyłaczą, a na tych wyłaczonych odcinkach wprowadzą komunikację zastępczą. No i zarobi szwagier kochanki żony, który zapobiegawczo kupił dwa duże autobusy na ten przykład i dziwnym trafem przetarg wygrał ...
Człowiek niby dobrze się czuje, jest zdrowy, ale po takich akcjach - nie mam sił. A jeszcze wcześniejsze problemy z kociambrem ... zanim doszliśmy do operacji ... i jeszcze wcześniejsze sprawy. I to zdrowie podkopuje.
Ślicznie.Wzruszające te młodziutkie roślinki, wszystko pnie się ku słońcu.
OdpowiedzUsuńMoja kotka też usiłuje zdjąć sobie wenflon,potrząsa łapiną;)
Hanna
Dokładnie tak jest :) I co roku ten sam spektakl, który zachwyca :)
UsuńZ wenflonem też u nas było podobnie, nie wyjął go co prawda, ale wydłubał to zamykanie od niego ... dłubacz jeden.
Zdrowia Twojej kotce życzę :*
Trzeba kotu kaganiec założyć ;) A te kwitnące kwiaty wszelakie wiosenne zbyt szybko się ulatniają - nawet człowiek nie wie kiedy i już ni ma... obecnie jestem na takim etapie, ze jak słyszę słowo praca to robi mi się słabo ;)
OdpowiedzUsuń:)) też by zdjął ;) to cwaniak kuty na cztery łapki i kombinator na całego.
UsuńMnie praca męczy, kosztuje mnie dużo czasu i sił. Za dużo, niestety. Nigdy tak nie miałam.
Ale słabość na słowo "praca" rozumiem doskonale. Miałam tak w zeszłym roku.
Uważaj, bo któregoś pięknego dnia kot Cię do domu nie wpuści :D. W dodatku tak będą kombinować jak im się coś nie podoba, że w końcu usunie tą rzecz. Najlepiej unieruchomić mruczka, ale to chyba nie możliwe :). Przepiękne zdjęcia, mam nadzieję, że spacer chociaż trochę Cię zregenerował. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJest to możliwe, że nie będzie chciał wpuścić ;) ale mam nad nim przewagę wielkościową i kilogramową, więc nie ma opcji ;)
UsuńSytuację z zasłonięciem rany mamy jako tako opanowaną, ale czujni musimy być cały czas. Niestety, kotu nie wytłumaczysz, że ma nie grzebać przy ranie i opatrunkach. Unieruchomienie byłoby w ostateczności ;)
Tak, spacer zawsze regeneruje :) chociaż część z pokazanych zdjęć zrobiłam w drodze na dworzec lub z powrotem ;)
Dziękuję za miłe słowa, pozdrawiam Cię również :)
To wiosna to rzeczywiście jakby oszalała. Pędzi do przodu i coraz piękniejsza się robi.
OdpowiedzUsuńWiesz - takie "zarobione" dni jak miałaś ostatnio są potrzebne żeby docenić ten relaks i "nieśpieszenie" się.
A dojazdy koleją to faktycznie męcząca sprawa.
Ale dojazdy z jednego końca dużego miasta /często z 2 przesiadkami/ na drugi koniec do pracy to jeszcze chyba gorsza sprawa. A tak ma mój Młodszy. Dobrze, że teraz długa majówka i że ma wolne.
Koteczkowi współczuję i przytulam jak mi się to uda...
Serdeczności.
I zapraszam do Amfiteatru Flawiuszów w Rzymie :-0
W jakimś programie rolniczym w naszym lokalnym radiu słyszałam, że ta szalona wiosna to dzięki temu, że kwiecień jest ciepły. Logiczne :)) I przez to też prace na polach ruszyły mocno z kopyta.
UsuńTak bardzo na sam fakt dojazdu pociągiem nie narzekam, bo jeździ się nieźle, ale musze byc na konkretną godzinę na dworcu i czasem w Poznaniu czekam na rozpoczęcie lekcji 1,5 godziny, czy dwie. Mam natomiast koleżanki z Poznania, czy spod Poznania, które tyle samo czasu potrzebują na dojazd do pracy. Albo i więcej. Twój Młodszy też się na pewno umęczy z dojazdami ... odległości w dużych miastach są straszne ...
Już wczoraj do amfiteatru zajrzałam, ale dzisiaj doczytam dokładniej :)
Za przytulanki w imieniu kota dziękuję :)
Pozdrawiam Cię serdecznie :)
Co mogę powiedzieć...skro nie chce mi się klepać pesymistycznego elaboratu...No może pesymistyczny nie byłby, bo konkretnie realistyczny. A jakie realia są to każdy wie...
OdpowiedzUsuńA tak z innej beczki.Tory kolejowe u nas też naprawiają. Nawet most na Bugu jest odmalowany i remont nadal trwa. Mam sporo fotek, ale na portalu ;).
Ano właśnie ... z realiami styka sie każdy z nas, obojętnie, gdzie by nie mieszkał i jaką miał sytuację rodzinną ... przynajmniej większość z nas. Staram się patrzeć na świat realnie i przenikliwie. Najczęściej się mi to udaje ;)
UsuńZ kolejowymi remontami jest taka sprawa, że jakoś niedawno temu dostali kasę, jeśli sie nie myślę, częściowo unijną, czyli naszą, którą do kasy unijnej wpłaciliśmy ;) A skoro jest kasa do wyrwania, to remonty sie zaczęły, a przy okazji możliwość zarobienia dla różnej maści firm szwagra, firemek, konsultantów i tak dalej.
A jak masz fotki, to wrzuć może na swojego bloga, co???
Dam Ci linki do znajomego bloga:
Usuńhttps://mierzwiceikrainabugu.wordpress.com/2017/04/23/bedzie-most-jak-ta-lala/
http://www.rynek-kolejowy.pl/wiadomosci/plk-naprawily-most-nad-bugiem-bedzie-szybciej-miedzy-siedlcami-a-czeremcha-84628.html
A zdjęcia kiedyś oam. Jak zrobię aktualne, bo starych nie chce mi się wklepywać. Most w zieleni ładniejszy jest ;).
Bardzo Ci dziękuję :) Przeczytałam obydwa artykuły i już wszystko wiem ;) Szczególnie z komentarzy pod artykułem gazetowym ... Poziom tegoż faktycznie taki sobie. Ja bym to lepiej napisała ;)
UsuńZajrzyj na email ;)
UsuńPacze
UsuńZ tego, co zrozumiałam, to po strasznym maratonie w pracy kroi Ci sie teraz parę dni wolnego? Niech zyją długie weekendy i życzliwe koleżanki, które zastapią Cię w pracy!:-) Odpocznij kochana, naładuj akumulatory jak sie da. A to morze to w najbliższym czasie ,czy dopiero w wakacje?
OdpowiedzUsuńKotek Twój spryciulek, za magika mógłby robić, takiego prestigitatora, który nie wiadomo jak z najgorszych wiezów pod wodą umie sie wyswobodzic!
A Twe zdjęcia śliczne, pogodne, radosne. Wiosna na nich delikatna, wzruszajca i słodka jak dziecko!
Miłego weekendu, Lidko!:-)***
Tak, Oleńko :) Mam wolne do przyszłego poniedziałku, czyli chyba 7.05 :)
UsuńParu życzliwych i uczynnych ludzi się jeszcze znajdzie :) ta jedna to zadeklarowana kociara, zresztą :))
Morze w najlepszym wariancie w najbliższy wtorek, w gorszym - środa. Nie planowaliśmy tego wczesniej, ale trzeba z domu się ruszyć, otoczenie zmienić. Jedziemy zresztą w nasze stałe miejsce :) Kotu nasz już raz też tam był.
Może jakieś pokazy z udziałem kota zorganizuję? ;)
Dziękuję za miłe słowa, Tobie, Olu też miłego weekendu życzę :***
Szef Pana N., jak tylko Ślubny zaznaczy w grafiku urlop, stwierdza, że właśnie miał brać wolne na te dni...Kołomyję z urlopem mamy od "dziestu" lat i ciągle trudno przywyknąć...;o)
OdpowiedzUsuńA teraz zrób sobie herbatkę z forsycją i delektuj się odpoczynkiem !! ;o)
Tak to z urlopami jest, paranoja kompletna ...
UsuńU nas forsycja już przekwitła, muszę u rodziców zobaczyć, bo te ze zdjęć nie nadają się do parzenia ;) I nigdy takiej herbatki nie piłam, ale w końcu sobie zrobię :)
No właśnie tak by się nam marzyło, aby życie było jednym wielkim pasmem przyjemności, no ale natura tak nas urządziła, że gdyby nie było trosk, to ta radość, by nam się raz, raz, przejadła, bo w życiu potrzebna jest dwubiegunowość, bardzo ważne są jednak proporcje :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że ta wiosna tak szybko przemija, u nas bzy i kasztanowce w pełnym rozkwicie, jeszcze tylko tycio tycio i będzie po kwitnieniu. Nie mogłam się wczoraj nadziwić, że córka mojego wiejskiego kuzyna nie wie co to bez lilak ;)
A moja "światowa" bratanica, nie wie co to forsycja...
Fajnego wypoczynku życzę :)
Dziękuję, Marija :) Mam nadzieję, że w końcu będzie coś fajnego ... bo te proporcje u mnie zachwiane są od dawna, ale cóż ....
UsuńTo, co piszesz o dziewczynach, jest straszne !!! Jak to możliwe?? Przecież nie są to gatunki rzadkie, tylko się człowiek o nie potyka, w mieście nawet ...
Wiosna w Polsce jest piekna, kiedy patrze na Twoje zdjecia to sie wzruszam wspomnieniowo, nawet mam wrazenie ze czuje zapachy tych wszystkich ukwieconych drzew i krzewow.
OdpowiedzUsuń:) piękna, szkoda tylko, że tak daleko mieszkasz, Mari ... bo mogłabyś częściej na wiosnę przylecieć do Polski ...
UsuńKiedy opuszczalam Polske wiedzialam ze nigdy nie wroce nawet na chwile,
Usuńchcialam byc jak najdalej, zachowalam tylko piekne wspomnienia, w zasadzie udalo mi sie wymazac te przykre, moze nie do konca ale prawie, bo w myslach przywoluje tylko do co bylo piekne i dobre, przyrode zawsze dobrze wspominam i tesknie do polskich lasow, ale ta tesknota sprawia mi przyjemnosc.
To zmienia postać rzeczy :)
UsuńNa szczęście masz Internet i w każdej chwili swoje wspomnienia możesz uzupełnić obejrzeniem zdjęć. Z każdego zakątka Polski. I w każdej chwili.
Szczerze mówiąc, Liduszka, nie zaimponowałaś mi... Od wielu miesięcy tak ciągnę - od 7.00 do 20.00 z drobnymi przerwami, z sobotami i niedzielami... Nawet "majówki" nie mam wolnej. Albo mnie szlag trafi już wkrótce, albo zostanę cyborgiem.
OdpowiedzUsuńPisząc to właśnie o Tobie myślałam .... wiem, że wiele osób tak ciągnie i to jest straszne. Nieludzkie. Jakby komuś zależało, żeby zrobić z nas cyborgi, czy jakieś inne istoty wyprane z uczuć i z oczami na zapałkach.
UsuńTeż mam popołudniami zajęcia, te dwa dni takie ekstremalne były, ale ogólnie to .... temat na dłuższą rozmowę. Albo i nie ;)
Ech, Lidkam jak ja to znam. Dlatego bardzo Ci współczuję, bo trudno wyplątać się z tej matni, o ile w ogóle.
OdpowiedzUsuńZdjęcie z biedronką przepiękne. I inne zresztą też.
Dziękuję :)
UsuńNo właśnie, ilu nas zaplątanych w te matriksy .... miliony mroweczek ludzkich, wysypujących się codziennie choćby z dworca PKP w Poznaniu... każda idzie w swoją stronę, by po południu, albo - co gorsza wieczorem, przytuptać z powrotem na dworzec, wsiąść do swojego pociągu i przez chwilę nie myśleć, że jutro znowu i znowu i znowu ...
Takie życie na Ziemi ...
Nie wiem skąd to "m" się tam wzięło:)
OdpowiedzUsuńTak to juz jest, ze musi byc ciemno, zebysmy docenili jasnosc... Dobrze, ze znajdujesz powody do zadowolenia.
OdpowiedzUsuńNasza mala kotka chrypi i czka, nie wiem co ona pila wczoraj. trzeba zlapac za puchata doopke i do Veta! Oj nie bedzie szczesliwa!
Zabuell
Tak to zobaczyłam, kiedy skończył się ten młyn. Pewnie za moment zacznie się następny, ale to już tak jest.
OdpowiedzUsuńA jak kicia? Nasz się wczoraj wymiauczał, to dzisiaj jest spokojny. Tera, śpi i chrapię, jak nie wiem co 😉
Petronelka po Waszemu - pięknie się nazywa:)
OdpowiedzUsuń