Upały nie odpuszczają, aczkolwiek u nas dzisiaj jest ciut, ciut chłodniej, wieje wiaterek, a w nocy popadało jakieś 5 minut może i zagrzmiało gdzieś z daleka. Z racji, że była trzecia w nocy, nie włączałam internetu, żeby sprawdzić gdzie są te burze.
Taki wiec sobie temat wymyśliłam i potraktuję go dosłownie, bez już żadnych aluzji, żaluzji
i innych rolet.
Odkąd skończył się rok szkolny, mam szczere chęci, by w końcu uporządkować pierdolnik w domu, który nagromadził się przez lata mego przygnębiającego półbezrobocia, ale tak średnio mi się chce. Aczkolwiek ostatnie tygodnie trochę mnie do aktywności zmobilizowały, zaczęłam więc jakiś czas temu od balkonu.
Wyglądał koszmarnie. Zeschnięte rośliny z poprzedniego sezonu, jakieś liście, płytki też już czystością nie grzeszyły ...
Zrobiłam kilka zdjęć tej hańby ;) Ale może wrzucę je na koniec postu ;)
Jeszcze w czerwcu, uszykowałam sobie niezbędne sprzęty typu worki plastikowe na śmieci, rękawice, sekator, kupiłam ziemię do kwiatów, farbę do drewna i zabrałam się do dzieła.
Zeschnięte rośliny wyrzuciłam bez sentymentu, paru bidulkom, przy których widziałam jakieś oznaki życia, dałam szansę, przesadzając do nowej ziemi i pojemników. Smętne pergole koloru nieokreślonego pomalowaliśmy na ciemny brąz. Wiklinowe koszyki na fioletowy.
Dokupiliśmy dwa nieduże, składane krzesełka i mały stolik...
I teraz wygląda to wszystko w miarę sensownie.
Nie mam jakichś wielkich zdolności dekoratorskich, ale co tam - w końcu można na tym balkonie usiąść, wypić kawę i gościa tam posadzić ;)
Zrobiło się trochę ciaśniej, kiedy wystawiam suszarkę z praniem, ale w końcu coś za coś.
A czemu mrówkowo?
Widzicie na zdjęciach taki sporawy koszyk jak do pyrów? ( czyli ziemniaków po polsku rzecz ujmując ;)) I emaliowany garnek, w którym rośnie sobie kozłek, czyli waleriana?
Otóż w koszyku jest gniazdo małych mrówek, a na roślinie są mszyce ... czyli obora dla mrówek
i ich "krowy". Ustaliłam z nimi, że mają mi do domu nie wchodzić - próby były, ale rozprawiłam się z nimi dość radykalnie i tak sobie koegzystujemy.
Tak naprawdę to bym się ich pozbyła, ale bez rozwalania im gniazda i zabijania tych pożytecznych stworzeń. Niestety nie mam żadnej działki, na którą zawiozłabym ten kosz i go po prostu z tym gniazdem zakopała. Tak więc na razie tak to wygląda.
A iglakowo?
Nie chciałam za dużo doniczek na balkonie, ale pewnego dnia mąż mój przywiózł z pracy kilkanaście mały sadzonek świerku i sosny. Oczywiście nigdzie ich nie ukradł,ani z lasu nie wykopał, tylko były to samosiejki, które rosły w tłuczniu, w torach. A oni je po prostu musieli powyrywać.
Jak widać - nie wszystkie się przyjęły, ale w razie czego stanę przed świętami na zieleniaku
i posprzedaję te, które zaczęły rosnąć :)))
Mówiłam Chłopu, że kasa im w tych torach rośnie ;) gdyby mieli trochę miejsca, to mogą powsadzać te małe roślinki do doniczek, a potem na dworcu sprzedać ;) w listopadzie, albo grudniu. Uczciwe ,z korzeniami, a nie jak to zazwyczaj bywa, wszystko ucięte, byle święta przetrwało.
Ale nie mają tam miejsca, więc cały plan poszedł w niebyt ;)
Oczywiście z tą hodowlą to mały żarcik był ;)
To teraz parę zdjęć "po", a potem kilka "przed".
Pewnie, że nie ma się czym chwalić, ale zostawię to sobie "ku pamięci" ;)
Mrówki w akcji |
Może jeszcze w tym roku dojrzeją? |
Cynia |
Ulubione miejsce kota |
A teraz - jak było "przed". Wrażliwi zamykają oczy i przewijają stronę do dołu ;)
Tych ostatnich zdjęć komentować litościwie nie będę ;)
Czyli pojawiła się nadzieja, że podobnie postąpię z resztą domu, trochę zaczęłam już robić, idzie powoli, ale może do końca wakacji się mi uda.
I napiszę jeszcze, że w sprawach zawodowych nastąpiły u mnie kolejne zmiany ...
Parę dni temu zadzwonił do mnie dyrektor szkoły, z której zwolniono mnie kilka lat temu
i .... zaproponował powrót. To jest już ktoś inny - tzn.inna osoba wygrała konkurs dyrektorski.
W dodatku mam uczyć przedmiotów zawodowych, czyli oznacza to dla mnie naukę
i przypomnienie sobie tego, czego nauczyłam się w czasie moich pierwszych studiów ...
Życie pisze naprawdę zadziwiające scenariusze ...
Zgodziłam się, ponieważ jest to praca na miejscu i nowe wyzwanie, aczkolwiek tam w Poznaniu źle mi nie było, tylko trochę czasu zajmowały mi dojazdy. I to przeważyło tak naprawdę.
Jak się Wam moja praca balkonowa podoba?
Może coś mi jeszcze podpowiecie? ;) A w kwestii mrówek? ;)
Miłego dla Was na nowy tydzień :)
Nie no, brawo Ty! Balkon jak z zurnala mieszkaniowego. Nie wpadlabym na pomysl malowania dwoma roznymi kolorami, ale to swietnie wyglada. Ten kolorb lawendowy wprowadza taki swiezy powiew.
OdpowiedzUsuńDobrze, ze dostalas prace na miejscu, dojazdy na dluzsza mete bardzo mecza.
A iglaczki mozesz zasadzic gdzies na trawniku kolo domu, kiedys beda dawaly cien.
Dziękuję za miłe słowa, Panterko :) Do żurnala to mu trochę brakuje, ale ... trzeba sobie humor czymś poprawić ;)
UsuńBardzo lubię fiolety i lawendy, więc musowo taki akcent musiał się u mnie pojawić. A z iglaczkami to zobaczymy, jak podrosną, niestety za bardzo nie mam trawnika, żeby je tam posadzić, ale coś może w tak zwanym międzyczasie się pojawi :)
Gratuluję, udana metamorfoza. co do mrówek to nie bardzo wiem co można zrobić, ważne żeby umowy dotrzymały i domu nie wchodziły.
OdpowiedzUsuńU mnie na balkonie jest bardzo wąsko i krzesełka chyba by się nie zmieściły, musiałabym wyrzucić bardzo przydatną szafkę na doniczki.
Dziękuję, Ewo :)
UsuńNasze balkony są dość obszerne, więc coś tam można wstawić ... czasem fajnie wieczorem posiedzieć, albo rano, bo pomiędzy to już gorąco jest i tylko pranie szybko schnie ;)
Metamorfoza bardzo udana, iglaczki sosenki, dosyp im toche koru lub nazbieraj szyszek, lubia. Kwasna ziemie, ja od czasu do czasu podsypuje fusami z kawy ,sa dobre jako nawóz.
OdpowiedzUsuńPorządki mnie tez czekają po powrocie do domu, ale cieszę sie na nie.
Powodzenia w pracy, masz o czym myśleć!
O, dziękuję Ci za te rady, Dorota :) Z tą korą i szyszkami dobry pomysł, a fusy od kawy też mam prawie codziennie, więc mogę je tak wykorzystać :)
UsuńO mojej pracy myślę nieustanie niemalże :))) a i tak okaże się wszystko we wrześniu, co i jak.
Udanych porządków Tobie życzę :)
No a miało być 3 krzesło dla Bonusa!!!
OdpowiedzUsuńBalkonik Ci wyszedł jak tra lala :)
Balkon macie spory więc ze dwa iglaczki bym zostawiła niech rosną do oporu, czyli dopóki nie zaczną wyłazić poza :)
Praca w miejscu zamieszkania to dobra opcja, szczególnie w zimie. Niech Ci przyniesie satysfakcję!!! :)
Trzecie już nie wejdzie ;) zresztą on teraz najczęściej leży na płytkach, bo podusia pewnie w dupkę parzy ;)
UsuńIglaczki - tak, są w fazie rozwoju, zobaczymy co z nich wyrośnie :)
Dziękuję za dobre słowa, Marija - mam nadzieję, że tak będzie z tą moją nową i trochę starą pracą.
Znakomita metamorfoza.:) Gratuluję nowej pracy i życzę pomyślności.:)
OdpowiedzUsuńDziękuję, Lenko :)
UsuńNo,chciałabym taki balkon:( Iglaczka sobie zostaw z jednego gdzieś w kąciku balkonowym i będzie Wam pachniało:)
OdpowiedzUsuńMam ciotkę w Twoim mieście i kiedy mieszkała na czwartym piętrze, to miała balkon szerokości parapetu otoczonego barierką. Od kilku lat mieszka na parterze tego samego bloku i tam nie ma nawet czegoś takiego. Tak to budowano kiedyś ... teraz też lepiej nie jest, ale już pod innymi względami ...
Usuń:) iglaczka jakiegoś na pewno zostawię, niech się tylko umocnią i zdecydują, czy rosną, czy schną.
Widziałam w Zawierciu jak do takiego bloku prostopadłościanu dobudowano balkony, jako konstrukcję zewnętrzną. Zrobili taki stalowy stelaż i na nim zamontowane były balkony, a w budynku wykute zostały otwory na drzwi balkonowe. Tak to wyglądało, bo nie widziałam fazy budowy.
UsuńBo jak dana wspólnota chce, to nie ma problemu dobudować. U nas w mieście też dobudowano podczas remontów i ocieplania budynków. To są takie stare bloki, z lat 50. lub 60. Stelaża nie widziałam, bo to na parterze było, więc chyba łatwiej je na takich balach postawić.
UsuńŁadnie wyszło.
OdpowiedzUsuńA mrówek do lasu, na pole, do rowu nie możesz wywieźć? One sobie poradzą.
Czarownico droga ;)- mrówki dzisiaj zostały wywiezione na nieużytek, w koszu, bez rozwalania i roślinka w garnku też. Bo zaczęły do domu się mi pchać i za dużo kombinować.
UsuńKombinujące mrówki to rzeczywiście stanowczo za dużo. Roślina to waleriana - dobrze widzę? Oddałaś ją naturze?
UsuńTak, to ta Twoja waleriana, ale możliwe, że jak mrówki się z niej wyniosą, to przyniosę ją z powrotem - też kombinuję, jak te mrówki ;)
UsuńMszyce na niej były, to się mrówy zainteresowały ...
Metamorfoza bardzo udana ! I podziwiam za chęć do pracy w tym upale :)A co do pracy, to co na miejscu ,to na miejscu !!! Docenisz to zimą, ale też parę grosików zostanie w kieszeni, które wydałabyś na dojazdy. Pozdrawiam BDB
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo za miłe słowa :) Porządki robiłam przed południem, kiedy jeszcze słońca nie było, bo potem byłoby to niemożliwe - balkon zachodni ...
UsuńJeździłam teraz zimą do pracy,do Poznania - nie było tak źle, ale i zima nie była jakoś bardzo upierdliwa. I ze względu na remont linii, pociągi odjeżdżały z naszej stacji, czekaliśmy tylko parę razy na autobus zastępczy.
Aspekt finansowy też nie do pogardzenia, bo wiadomo - na bilet miesięczny trzeba wydać, bilet MPK doładowywać co jakiś czas, a i na samym dworcu, kiedy się czekało, to zawsze jakaś kawa, albo drożdżówka, albo coś innego kusiło ;)
Ściskam Cię :)
Tzn.czekaliśmy na pasażerów z tego autobusu, bo oni u nas wsiadali do pociągu.
UsuńNieno, bardzo fajny balkon, do tego chyba dość spory, a nie jakiś tam rzygownik. Aż żal nie wykorzystać takiego potencjału w letnie wieczory.
OdpowiedzUsuń:) Tak, nie jest to malusi rzygownik ;) dlatego krzesełka zostały zakupione, żeby czasem sobie posiedzieć :)
UsuńW sprawie mrówek nie podpowiem, bo z biologii kiepsko od najmłodszych lat. Posprzątany balkon robi bardzo pozytywne wrażenie. Życzę, aby reszcie domu też się tak poszczęściło, a Tobie nie zabrakło wytrwałości. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńDziękuję, Iwono :)
UsuńZ mrówkami już sobie poradziliśmy - wczoraj zostały wyniesione z całym majdanem ;) na taki nieużytek niedaleko nas. Bo za bardzo się rozpanoszyły na balkonie i zaczęły masowo do mieszkania wchodzić ... miłość do zwierząt miłością, ale bez przesady.
Nawet na balkonie można zrobić przepiękny ogródek. Lidko, jestem pod wrażeniem! Pozdrawiam słonecznie! :)
OdpowiedzUsuńDzięki, Maks :)) Dawno Cię nie było :)
UsuńPiękny balkon i kto powiedział że trzeba mieć hekraty ogrodów by mieć piękne roślinki.
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo :) Na hektary nie miałabym sił ;) i chęci.
UsuńCałkiem zgrabny balkonik, u nas niestety mały i zbyt blisko sąsiadów...
OdpowiedzUsuńMrówki miał także mój syn, przyniesione wraz z donicą na gwiazdkę.
Warto czasami zrobić mały porządek, tak dla higieny psychicznej:-)
O tak, najgorzej zabrać się za porządki, ale potem - jaka satysfakcja po wywaleniu niepotrzebnych rzeczy :)
UsuńNie wiem, skąd te "moje" mrówki przylazły ...
Gratuluję wyboru, mam nadzieję, że będziesz z niego zadowolona. A kwiaty na balkonie prezentują się całkiem, całkiem. Mały ogródek Ci wyszedł :). I nawet masz nowe zwierzątka do hodowania :). Chociaż ostatnio usłyszałam od księdza, że też ma zamiar hodować mrówki, bo na psa nie zgodzili się jego przełożeni :)
OdpowiedzUsuńZwierzątek już nie mam, bo stały się zbyt ekspansywne.
UsuńA ksiądz może niech lepiej o chomiku pomyśli, albo patyczakach? ;) Mniej problemów niż z mrowkami, które łażą, gdzie chcą.
Cudownie zagospodarowany balkonik! :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam pielęgnować roślinki, na mojej werandzie i altance wisi sporo doniczek.
Pozdrawiam i zapraszam do mnie!
Dziękuję :)
UsuńStaram się ograniczyć liczbę doniczek, chociaż też lubię rośliny :)
Bardzo ladnie i kolorowo. Iglaki lubie, wierze ze wysylaja zdrowe fluidy, czy jak to nazwac.
OdpowiedzUsuńTaki duzy zewnetrzny parapet to dodatkowe miejsce, bardzo praktycznie. Lubie takie drewniane skrzynki, na balkonie przed porzadkami sa chyba dwie, bardzo ladne.
Cudna wiadomosc o pracy na miejscu.
O tak, iglaki pięknie pachną, kiedy słońce na nie mocno świeci :) ładniej niż najlepsze perfumy ;) Na balkon wychodzi okno z kuchni, a na parapecie - zawsze można coś postawić. Dodatkową doniczkę np.
UsuńW dużej skrzynce mam lawendę, a w jednej mniejszej zasadziłam krwawnik, który się u mnie na balkonie zagnieździł ;)
Praca na miejscu to jednak też są mniejsze koszty, bo nie muszę biletu miesięcznego kupować, ani doładowywać biletów na tramwaj, czy autobus.
Super balkon. Ja jak nie jestem na działce, to głównie przebywam w loggi na 10 piętrze. Cudnie jest, ale u Ciebie jeszcze cudniej.
OdpowiedzUsuń:-)
Dziękuję za miłe słowa, Stokrotko :) 10 piętro ma na pewno swój urok, kiedyś mieszkałam w akademiku na samej górze - fajnie było, tylko bez balkonu ;)
UsuńJestem pod wrażeniem, pięknie urządzone !
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie!
https://zuzove.blogspot.com
Dziękuję Zuziu :)
UsuńTeż ostatnio brałam się za metamorfozę balkonu :) Gratuluję nowej pracy :) Super, będziesz miała okazję do zmian :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńZmiany są od czasu do czasu konieczne, a u mnie wręcz niezbędne w pewnych dziedzinach życia :)
Kurde, nie znam się ani na mrówkach, ani na balkonach...
OdpowiedzUsuńNo na wszystkim znać się nie musisz ;) Dobrze, że się w końcu pojawiłaś na swoim blogu i na moim też :)))
UsuńJako posiadaczka miliona trzystu tysięcy mrowisk, radę mam tylko jedną...Tępić !!
OdpowiedzUsuńZeżarły mi nawet kosodrzewinę, więc Twój Chłopu może na tych samosiejkach biznes zrobić (w spółce z mrówkami)...;o)
Balkonik wyszedł śliczności wielkiej, więc musisz dalej porządki robić, żeby Ci się talent nie marnował...;o)
Dziękuję za radę, Gordyjko :) Mnie wystarczyło jedno mrowisko, które w zeszłym tygodniu zostało wyniesione na taki nieużytek niedaleko nas. Niestety, nie da się z mrówkami koegzystować na balkonie, bo co jakiś czas będą próbowały do mieszkania włazić i tu się urządzać. No bez przesady.
UsuńŻebyśmy mieli jakieś miejsce dogodne - ale może będziemy mieli ;) to powysadzamy je do bardziej sprzyjającego środowiska, bo niestety te nasze balkonowe, w większości się nie przyjęły :(
Talent do porządków to ja mam, po mamusi i jakiejś mitycznej ciotce, ale brakuje mi ich wytrwałości i zawziętości w sprzątaniu :))) Aczkolwiek uporządkowałam jeszcze szafę z ubraniami, bo tam się już też działo!
Ale mam nadzieję rozwijać go bardziej :))
Balkon wyglada uroczo,wiec metamorfoza udana.Bardzo ładny kolor kisza wiklinowego.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Dziękuję bardzo :) Kosze nadgryzione są już zębem czasu, więc je pomalowałam i efekt wyszedł bardzo fajny :)
UsuńPozdrawiam Cię również :)
Metamorfoza balkonu fantastyczna ! Przed wcale nie było źle !
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
Dziękuję, Elu :) Trochę bałagan był i nie było gdzie usiąść ... jedynie suszarka do prania miała więcej miejsca ;)
UsuńPozdrawiam Cię równie serdecznie :)
Mimo, że mrówka pożyteczne stworzonko ja ich niecierpie- aż mi ciarki przeszły po plecach na widok Twoich mrówek. Ale kwiaty to masz przepiękne, wielki szczun.
OdpowiedzUsuń:)) ja nic do nich nie mam, ale do domu im też nie pozwolę wejść.
UsuńDziękuję za miłe słowa :)
Super efekt ♥
OdpowiedzUsuńZawsze jest się czym chwalić , jeśli poczyniło się zmiany :) Pięknie zagospodarowany balkon,a do wrażliwców nie należę , więc i zdjęcia "przed " zniosłam ze stoickim spokojem :))
OdpowiedzUsuń