jak Bonus od nas odszedł za Tęczowy Most, czy jaki tam on jest ...
Serdecznie dziękuję wszystkim za wpisy pod poprzednim postem ♥♥♥
A wczoraj w naszym domu pojawił się Nowy Kot. Tak naprawdę to nie planowałam kolejnego zwierzaka, bo choroba Bonusa, jego odchodzenie kosztowało mnie mnóstwo emocji.
Los bywa jednakowoż przewrotny.
Tak się jakoś zdarzyło, że dwa dni temu, albo trzy, napisałam smsa do naszej koleżanki blogowej Gosianki, że bylibyśmy zainteresowani adopcją takiego smutasa rudego, którego Gosia miała w domu tymczasowym.
Kot kilkuletni, błąkał się po jednym z wrocławskich osiedli, nikt go nie szukał, a widać było, że kot domowy.
Scenariusze mogą być różne ... najprawdopodobniej został z tego domu wykopany, bo np. jego opiekun zmarł, zachorował, rodzina chętnie mieszkanie przygarnęła, a kota won.
Albo dziecko się urodziło, a wiadomo, że koty są nosicielami wielu chorób, mogą to dziecko zarazić, podrapać, albo tętnicę przegryźć ...( wystarczy poczytać fora durnych mamusiek,
a bardziej madek, pełne są bzdurnych teorii). Kota wydano może komuś, a ten ktoś kota won. Albo od razu won.
Ludzie to najpodlejszy gatunek na Ziemi. Nie wszyscy, rzecz jasna, ale wielu, wielu ...
W każdym razie smutas był jakiś czas u Gosi, został obejrzany przez weterynarza, założona została mu książeczka zdrowia i czekał na chętnych, którzy spróbują te smutki odeń odegnać.
No i trafili się jemu - my. Też smutni, dla których wiek kota jest atutem, a to, że nie lubi innych zwierzaków - nie przeszkadza, Bonus też nie lubił ...
Z Gosią i jej mężem spotkaliśmy się na nieczynnej stacji kolejowej w Zdunach. To sam koniec województwa wielkopolskiego. Dowieźli nam smutasa, żebyśmy nie musieli gonić te 200 km do Wrocławia i chwała im za to :) Smutas darł się przez całą drogę praktycznie - nic nowego dla nas. Bonus też się darł, bo nie lubił jeździć samochodem.
Uspokoił się na chwilę, kiedy wyciągnęliśmy go z wrocławskiego samochodu, ale kiedy został zapakowany do naszego - zaczął swój koncert na nowo.
Dostał od Gosi wyprawkę w postaci palety jedzonka i torbiszcza chrupek, oraz ogromnej kuwety, która ledwo nam się do łazienki zmieściła ;)
Okazało się też, że mamy jednakowe transporterki, więc nie przekładaliśmy delikwenta, jeden stresik mniej.
W domu kot się uspokoił, swój pobyt rozpoczął od zwiedzania mieszkania. Bez żadnego chowania się po kątach. Pobawił się nawet chwilę takim fruwającym motylkiem ... Łasił się do nas, mruczał, z zainteresowaniem wyglądał przez balkon ...
A najlepsze nastąpiło, kiedy udaliśmy się spać.
Smutas przytuptał za nami, ułożył się na moich nogach i parę godzin razem przespaliśmy.
Niezłe co?
Teraz odsypia nocne łazęgowanie, zwinął się w kłębek na mojej stronie łóżka i już nie podnosi głowy, kiedy tam po cichu zaglądam ...
No i dobrze ...
Oczywiście jedzonko zostało zjedzone, a kuweta ogarnięta z wszystkich stron, co świadczy
o jego akceptacji nowego miejsca. Chyba czuje, że to jego dom. Na zawsze.
Jeśli chcecie sobie smutasa obejrzeć, to zajrzyjcie do Gosianki - poświęciła post na swoim blogu :) Tu.
Serce boli, dusza boli, ale ten Nowy Kot trochę te smutki rozgonił już.
Gosiu - dziękujemy za podwózkę smutasa i jego wyprawkę :)
No to Feliks ma brata - trochę daleko ale ma :) Cieszę się razem z Wami, niech Wasz Dzudasek/ tak mawia mój Bartolini na naszego / przyniesie Wam wiele radości. Bardzo Was podziwiam za podjęta decyzje, ściskam Wasza trójkę bardzo mocno ❤️
OdpowiedzUsuńI taki sam zbój rośnie ;) Dzisiaj w nocy harcował, że miło ... do tego przytulas niesamowity ...
Usuń♥♥♥
No i imiona maja na F :) Ach, jak ja się cieszę :)
UsuńNo faktycznie :)) Muszę sobie dokładniej Twojego obejrzeć, czy są tacy sami ;) Tzn.naszemu brakuje kilku ząbków i kła z przodu m.in. wiec czasem tak śmiesznie wygląda ...
UsuńNo to widać, że przypadliście sobie do serca i może być fajnie. Kotek śliczny, oby dał Wam dużo radości:-)
OdpowiedzUsuńChyba tak. Kotek zadomawia się bez krępacji. Jest trochę płochliwy, ale to dziwne nie jest.
Usuń♥♥♥
No.
OdpowiedzUsuńTo ja znowu siedzę i ryczę.
-----
Coś Ci powiem. Nie planowaliście kota, ale on Was sobie wybrał. Tak jak ja po odejściu dziewczyn broniłam się rękami i nogami. Niuniuś miał być ostatni. Ale Fanta dobijała się do nas przez dwa miesiące. Ja mówiłam: "nie", a ona nie odpuszczała i oto jest.
Oni - Bonus i moje dziewczyny - wrócili, tylko w innych futerkach.
-----
Zaraz zawyję się na śmierć.
Ja razem z Tobą ❤️😢
UsuńTak, jak ktoś mi napisał - na reinkarnację nie ma mocnych. Nie chcesz zwierza, a ono i tak do Ciebie trafi.
UsuńFranio jest trochę młodszy od Bonusa - trudno zresztą powiedzieć dokładnie, ile ma lat. Ale rozrabiać zaczyna jak młody kociak.
Jeszcze dług obędziemy płakać ...
♥♥♥
Tak bywa, bo widac tak byc musi. Nasz Fusel odszedl w poniedzialek, a Kira zamieszkala z nami w czwartek i uchronila mnie od zwariowania z bolu.
OdpowiedzUsuńFrau Be ma racje, on sobie Was wybral, zaczarowal spojrzeniem ze zdjec. I Was ma!
Coś na rzeczy jest, bo przecież kotów do adopcji w naszym mieście nie brakuje ... albo kawałek dalej, 20 km, 50 km - w Poznaniu, w schronisku jest kociarnia ... ale czułam, że to ma być Franio.
UsuńTo ja czekam na relacje zdjęciowe. Ja tez mam wybrańca przy sercu. Serce boli ale tak jakoś inaczej.
OdpowiedzUsuńŻyć że Wam samych dobrych chwil by pamiętać wlasnie te dobre ❤️❤️❤️
Bo ten nowy kot zabiera nasz czas i uwagę odwraca, więc jest inaczej.
UsuńDziękujemy za życzenia, odwzajemniamy je oczywiście♥♥♥
💛
UsuńFajowsko, że kociurzysko tak dobrze odnajduje się w nowym miejscu!
OdpowiedzUsuńZostanie Franciszkiem?
Ciekawe czy będzie chciał chodzić na spacerki :)
Tak, imię mu zostawiliśmy, pasuje do niego idealnie.
UsuńWyjść to by już chętnie wyszedł z mieszkania, ale ciekawe, jak zapatrywać się będzie na szelki ... ale to później spróbujemy.
Zostaliście wybrani nie przez byle kota, lecz przez arcyksięciunia Franza Augusta!
OdpowiedzUsuńCzujemy się zaszczyceni ;)
UsuńPięknie... ;*... Niech odgarnia smutki i odgarnia... (ja tu pierwszy raz, od Gosi przyszłam, pozdrawiam ).
OdpowiedzUsuńWitaj Abigail :) Kojarzę sobie Ciebie doskonale :)
UsuńJuż trochę odgarnął ♥
Co do Kotów i urodzonych dzieci. Gdy rodził się mój synek nawet przez chwile nie pomyślałem o weksmitowaniu mojego kota. Jedynie co to żona robiła dodatkowe badania na choroby odzwierzęce. Po umeblowaniu pokoiku syna pierwszy w łużeczku oczywiście był mój koteł. Nigdy nie wyganiałrm kota i nie odganiałem koka od syna. Co prawda nie spali razem bo kot wolał spać ze mną i żoną. Uważam że dziecko jest bardziej odporne na alergeny. Nigdy też nie widziałem ani nie słyszałem żeby w moim mieście był przypadek "podgryzionych tętnic" przez kota i całym województwie a jestem Ratownikiem Medycznym to pewnie bym o tym słyszał. Mój kot został odratowany z kurnika jako jedyny nie miał siły uciec. Teraz już kilka lat pokazuje swoją wdzięczność za uratowanie od pewnej śmierci.
OdpowiedzUsuńBo te wszystkie rzeczy, o których pisałam, to są legendy miejsko - wiejskie po prostu, ale mają się doskonale, co widać i słychać. Niestety.
UsuńRozsądni ludzie robią tak, jak Ty z żoną. Badania i przygotowanie kota na pojawienie się dziecka. Wiadomo - kontrolować trzeba, ale nie przesadzajmy. Kot, czy pies też swój rozum ma i odpowiednio przygotowany potrafi kochać małego człowieka i bronić go z wszystkich sił.
Ja nie przygotowywałam, oni spali z nim w łóżeczku :) a wcześniej Mefisto spał na brzuszku, w którym był Młody 💓💓💓
UsuńMądre zwierzaki :)
UsuńFranio lepiej trafić nie mógł, chyba nie obeszło się bez interwencji Bonusa w kocim niebie. Niech Wam razem będzie jak najlepiej.
OdpowiedzUsuńByć może się jakoś dogadali ...
Usuń♥♥♥
Cudownie. Tak bardzo żałuję, że nie mogę adoptować.
OdpowiedzUsuńSzkoda, ale czasem tak bywa ...
UsuńImię Franciszek August zostaje? Bo skoro taki z niego samochodowy smutas, to może Tristan? Chociaż szczęściarz z niego, na przekór:)))
OdpowiedzUsuńTak, zostaje. Jest bardziej dumnym Franciszkiem niż nieszczęśliwym Tristanem :)
UsuńChyba i mimo wszystko Franio jest szczęściarzem w tym całym nieszczęściu, które go spotkało, bo znalazł prawdziwy dom.
To mu trzeba na dobranoc wiersze Franciszka Klimka poczytać :)
Usuń♥ nie znam, oprócz tego, który zacytowałaś :)
UsuńŻal mi Bonusa, bardzo żal ale dobrze, że z marszu wyznaczył swojego następcę! Niech Wam będzie dobrze razem :)
OdpowiedzUsuńDziękujemy, Elu :) żal pozostanie, ale widocznie Franio miał do nas trafić. To było silniejsze od nas i jakby z góry narzucone.
UsuńTo chyba rekord swiata w szybkosci "zadomowienia sie" kota. Dziekuje ze przygarneliscie rudzielca.
OdpowiedzUsuńBył nam chyba przeznaczony. Rekord na pewno, bo od pierwszych chwil zaczął się zadomawiać. Obleciał kilka razy mieszkanie, wpakował się do łóżka, jakby był tu od zawsze.
UsuńMyślę, że kotek jest Wam pisany. Tak szybko się zadomowił, tak szybko zaufał. Znalazł najlepszy dom, będzie szczęśliwy i myślę, że szybko między Wami narodzi się miłość. :)
OdpowiedzUsuńJuż nam do serc przypadł♥♥♥
UsuńTo najcudniejsze słowa!
Usuń♥♥♥
UsuńCudnie, jakie do wzruszajace ze szczescie sie usmiechnelo do smutnego Rudasa.
OdpowiedzUsuńCzytalam na zmiane z usmiechem i lzami w oczach i widzialam jak do spania ulozyl sie na Twoich nogach.
Miał dużo szczęścia w tym całym swoim nieszczęściu, bo trafił na łańcuszek dobrych ludzi, którzy go do nas doprowadzili :)
UsuńNo i się poryczałam, jakaś taka wrażliwa się zrobiłam i ryczę jak głupia.
OdpowiedzUsuńUkochał ciebie Liduś, i jesteś cała jego, tego rudzielca. Dobre fluidy wysyłasz, ja mam podobnie i wszystko co pełza, porusza się na dwóch lub czterech nogach, fruwa (mam na myśli zwierzyniec) lgnie do mnie jak muchy do lepu:)
Bądźcie szczęśliwi, buziaki:)
Bonus na zawsze pozostanie w naszych sercach.
Ja też się z wiekiem sentymentalna zrobiłam ...
UsuńWczoraj, kiedy wieczorem z pracy wróciłam, mąż mój z kotem oglądali sobie tv, Franio przytulony i rozanielony głaskaniem :) Fajny widok.
To ciekawe, że niektórzy ludzie przyciągają do siebie zwierzaki, a od innych uciekają.
Bonus ♥♥♥
Zapłacz, kiedy odejdzie,
Usuńjeśli Cię serce zaboli,
że to jeszcze za wcześnie
choć może i z Bożej woli.
Zapłacz, bo dla płaczących
Niebo bywa łaskawsze,
lecz niech uwierzą wierzący,
że on nie odszedł na zawsze.
Zapłacz, kiedy odejdzie,
uroń łzę jedną i drugą,
i - przestań nim słońce wzejdzie,
bo on nie odszedł na długo.
Potem rozglądnij się w koło,
ale nie w górę; patrz nisko
i - może wystarczy zawołać,
on może być już tu blisko...
A jeśli ktoś mi zarzuci,
że świat widzę w krzywym lusterku,
to ja powtórzę: on wróci...
Choć może w innym futerku
/F.J. Klimek/
💓💓💓
Czytałam ten wiersz po śmierci Amberka ...
UsuńMnie po zaginięciu Pusi też kilka osób chciało oddać swoje koty, bo wiedzą, że im u mnie byłoby dobrze. Ja jednak wolałam się na razie wstrzymać i w sumie dobrze się stało, bo oto Pusia cudownie odnalazła się równo 3 tygodnie od zaginięcia :). A na dwa koty niestety nie mogę sobie pozwolić...
OdpowiedzUsuńTo cudowna wiadomość, że uciekinierka wróciła :)) Super :))
UsuńMam nadzieję, że napiszesz na blogu, jak ją znalazłaś.
Nasz kot też będzie jedynakiem, bo nie przepada za innymi zwierzakami.
Znaczy się nowy koteczek bedzie u Was rządził!!!
OdpowiedzUsuń:-))
Chyba tak będzie :)
UsuńWłaśnie przeczytałam posta u Gosi. Cieszę się, że kotek trafi do Ciebie.
OdpowiedzUsuń:) Mam nadzieję, że on też się cieszy ;) Jest bardzo kochany i bardzo smutny.
UsuńNo to kocisko lepiej trafić nie mogło !! Przekaż mu gratulacje...;o)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że tak będzie ...Gratulacje przekazane, zainteresowany akurat czynił toaletę ;)
Usuń