Od jakiegoś czasu u mnie w mieście organizowane są warsztaty kulinarne. Prowadzi je dziewczyna, która na co dzień naucza
w szkole, a poza nią zamienia się w kucharkę, blogerkę kulinarną, uczestniczkę różnych konkursów i warsztatów dla maniaków gotowania.
Takimi warsztatami bardziej zainteresowany jest mój mąż, ale na te chlebowe ja poszłam.
Całe to przedsięwzięcie było niesamowitym wyzwaniem dla organizatorów, bo wiadomo, jak długo trwa wyrobienie i pieczenie chleba, czy bułek. Ale wszystko się udało :)
Grupa nasza liczyła 10 osób, zostaliśmy podzieleni na trzy podgrupy i każda miała zadanie zrobić coś innego, czyli: moja grupa piekła chleb owsiany, druga pszenne bułeczki z nadzieniem, a trzecia chleb z figami i czarnym pieprzem. Prowadząca przywiozła oczywiście słoik żywego zakwasu i zarobiony chleb według jej autorskiego przepisu z żurawiną i wiśnią.
Żebyśmy w przerwach czasu nie marnowali, polecono ;) nam zrobienie past do chlebów, żeby nie jeść ich na sucho.
Co nam wyszło?
Chleb owsiany, czyli z płatkami owsianymi i na drożdżach
Ten po lewej jest na zakwasie z orzechami laskowymi i śliwką
Z figami i czarnym, zmielonym pieprzem - na drożdżach
Nieposmarowany chleb to chleb z żurawinami i wiśniami, a na kanapkach nasze pasty różnego rodzaju
Każdy dostał po zakwasie i po trochu mąki razowej na pierwsze karmienie tegoż
Chleb z figami był bardzo ostry, ale pyszny. Po pobycie w Czarnogórze bardzo lubię figi, najlepiej świeże i prosto z drzewa niemalże ;)
Poza tym, upieczony został chleb z kminkiem, którego kawałek zjadłam bez wydziwiania i wydłubywania, bo nawet mi smakował. A bułeczki, których nie uwieczniłam, gdyż pożarte zostały ciepłe i w oszałamiającym tempie miały farsz z masła, czosnku
i pietruszki.
Pasty - różne: z pieczonej papryki i tuńczyka, krabowa z ananasem, z kurczaka i orzechami. Pyszne były :)
A co z tym stopem na przejeździe? Otóż dzisiaj wybrałam się na kijki swoją stałą trasą. Dochodzę do mojego przejazdu kolejowego, a tam z daleka migają pomarańcze i seledyny. Noo, pomyślałam sobie, ciekawe, czy chłop mój też tam działa,
a pewnie "bimbały" naprawiają, bo wczoraj się zepsuły, na moich oczach zresztą. Zamilkły, gdy na nie spojrzałam ;) Reszta, czyli rogatki i światła działały bez problemu.
Faktycznie. W trójkę tam pojechali, w tym chłop mój, ale to nie wszystko. Dodatkowo stali tam dwaj sokiści i samochód z anteną na dachu, taką satelitarną.
Podeszłam, oczywiście od razu był tekst, że kontrola się zjawiła :)) Chwilę z nimi postałam, zresztą i tak pociągi dwa jechały
i rogatki się zamknęły, a przy sokistach nie wypadało wręcz, nieprzepisowo przechodzić przez przejazd ( nigdy zresztą tego nie robię).
Przy okazji dopytałam o ten tajemniczy samochód. Otóż panowie ci ustawili przed przejazdem kamerę i nagrywali zachowanie uczestników ruchu drogowego, gdyż oprócz rogatek znajduje się tam znak STOP.
A skoro jest STOP, to mimo podniesionych szlabanów, powinno się doń stosować.
Pamiętajcie więc o tym, bo nawet nie zauważycie, a zostaniecie nagrane/nagrani ;)
Później panowie z kamerą byli u nas na dworcu i nagrali osoby, które nie przechodzą przez tunel, tylko lecą górą przez przejście dla pracowników kolei i osób niepełnosprawnych.
Szkoda, że nie skierowali swych ciekawskich oczu pod wiadukt, bo tamtędy też przełażą, co jest to o wiele bardziej niebezpieczne niż powyższe zachowanie.
Skoro jesteśmy przy tematach kolejowych, to wklejam zdjęcie zrobione wczoraj ( dzisiaj nic nie zrobiłam). Podoba się mi ta lokomotywa :) Poza tym maszynista zatrąbił na mnie ;), tylko nie wiem, jaki miał motyw :))
Miłego wieczoru :) Ostatni weekend karnawału się zaczyna, czy jakoś tak ;)