W Pastelowym Kurniku wylicytowałam w niedzielę zdekupażowane kolczyki, których autorką jest Kretowata. Zaproponowała mi
w komentarzu u Hany i Miki, że może je przywieźć do mnie, mieszkamy niedaleko siebie w zasadzie, jakieś może 50 km. Przystałam na to, jak najbardziej i dzisiaj około trzynastej odczytałam maila od Kretowatej, wysłanego rano, że dzisiaj jej pasuje. Więc jeśli mi również, to przyjedzie.
Zdążyłam ogarnąć chatę, upiec ciasto kupić jakieś zjadliwe ciastka, przygotować herbatę i witałyśmy się na progu :)
Oprócz wylicytowanych kolczyków dostałam od niej jeszcze coś, czym sprawiła mi naprawdę miłą niespodziankę :)
Jedna strona medalu ;)
A tutaj druga :)
Fajne, nie? Nigdy nie miałam jeszcze kolczyków zrobionych metodą dekupażu, a teraz mam i to dwie pary :))
Nie wiem, kiedy minął nam czas, Krecik spędził/-ła u mnie kilkanaście chwil ;), mnie się wydawało, że godzinkę, może mniej, zegar pokazywał coś innego jednakże. To jest, zdaje się, objaw udanego spotkania :)
Mam nadzieję, że Kretowata wyjechała z podobnymi wrażeniami. Wydaje mi się, że tak :)
A dlaczego napisałam, że pierwsze koty za płoty? Bo to było moje osobiste pierwsze spotkanie z osobą, którą poznałam
w blogosferze. Wcześniej rozmawiałam przez telefon z Iloną jedynie, te kontakty też są fajne, takie spotkanie twarzą w twarz, to zupełnie coś innego. Mogło się okazać, albowiem, że jestem łysiejącym gościem w wieku 50 plus, w siatkowym podkoszulku
i typie Simsona ze znanej kreskówki, dajmy na to ;), naściemniawszy przedtem, że to, czy tamto.
Jeszcze raz - publicznie w tym momencie, bardzo Ci dziękuję za Twoje odwiedziny, za niespodzianki, które mi przywiozłaś i za to, że chciało się Tobie do mnie podjechać, niby niedaleko, ale wyprawa na pół dnia była :)
Jedno udane spotkanie i dwa posty z tego wynikły... :-))) Fajnie , że było fajnie ! I że już wiemy , że ani Kretowato ani Lidia nie jest łysiejącym dyszącym w podkoszulku :-)))
OdpowiedzUsuńZdecydowanie nie jesteśmy :))
UsuńNie dość, że ścichapęki, to jeszcze skoordynowane w czasie blogowym. Paczcie, jedna aukcja, a ile korzyści! Dla Tymianków i dla stosunków międzyludzkich! Lidka, kolej na nas!
OdpowiedzUsuńA tak szybciutko dzisiaj wyszło i dobrze :)) Faktycznie się z Kretowatą skoordynowałyśmy w czasie, pisząc i wysyłając posty. Fajna ta aukcja była, pod każdym względem. Może jeszcze ktoś z kimś się spotka i da znać, że ona to to ona, a nie materializacja Simsona z kreskówki ;)
UsuńHana, jestem za :)
No właśnie ile korzyści z tej akcji dla Tymianków :))))
OdpowiedzUsuńDokładnie, materialne korzyści i niematerialne. Obydwie ważne, moim zdaniem :)
UsuńByło super!!! I całe szczęście, że się wyrwałam na te pół dnia, bo to mi się bardzo rzadko udaje!!! Chata jak stała, tak stoi, w środku dalej "bimbrownia", a do Ciebie mam 30 kilometrów, bo żem skrótem darła bez lasy;) I widziałam jelenia w drodze powrotnej, tego mojego, wiecie;)
OdpowiedzUsuńByło super, wielkie dzięki;) A co Twój Kuchorz na to? Nie był w szoku aby???
Otdychłam z ulgą, że Twoje wrażenia są pozytywne :)) Zresztą, jakby nie były, to po pół godzinie wyrywałabyś do chaty, nie?
UsuńIno trzy dychy?? Późnij musisz mi ten skrót objaśnić ;) Jeleń widocznie się za Tobą stęsknił i wyszedł Ci na powitanie :)
Kuchorz, nie, jego trudno w szok wprowadzić ;) Musiałybyśmy nie wiem co zrobić, kapelę reagge zaprosić, zajarać co nie co, sumsiodów posproszać na wspólne delektowanie się muzyką ....
To już mamy wstępny konspekt kolejnego zebrania;) kapeli rege nie znam, ale barokową całkiem przyzwoitą już tak;)
UsuńJa też regge nie znam, ale moze być barokowa - jestem za :) Takiej muzy w tym bloku nikt nie słyszał zapewne,a na żywo to już w ogóle :)
UsuńKuchorz by się zdziwił :))
Ja znam hardrockową!
UsuńWarto zapamiętać :)
UsuńWszystkie będą dobre :) Na wywołanie szoku discopolowa nawet moze być ;))
Ejże! A w czym by komuś miało przeszkadzać, gdybyś się takim opisanym przez siebie "gościem" okazała? Czy to portal randkowy, by wygląd mógł mieć jakiekolwiek znaczenie? Dla mnie na przykład liczy się tylko to, co ktoś sobą reprezentuje, wygląd nie ma znaczenia. Przecież na ogół nie pokazujemy własnych fotek:-)).
OdpowiedzUsuńDla mnie też wygląd koleżanek blogowych jest mało ważny. Tu chodzi o to, że nie wiem, ile czasu gadamy sobie na blogach, ja piszę o sobie, że jestem kobietą, że to, czy tamto. Kretowata przyjeżdża, a tu drzwi otwiera facet, obleśnie się uśmiecha i do środka zaprasza ;))
UsuńA za plecami ma tasak i kabel telefoniczny;)
UsuńPotem do mieszkania wciąga, do krzesła przywiązuje, albo w piwnicy zamyka na długie tygodnie, tasakiem straszy ;)
UsuńI gwałci...
UsuńTo przynajmniej do syta i bez grzechu:-))).
Usuń:))))
UsuńDobre :))))
UsuńAle macie faaajnie! Na moj koniec swiata nikt nie chce sie wybrac :(
OdpowiedzUsuńNo uważaj, nie znasz dnia ani godziny;)
UsuńTrochę daleko do Ciebie, Panterko. Kiedyś byłam w Twoim mieście, ale wtedy o Internecie nikt nie słyszał, a jesli nawet, to o życiu blogowym żadna z nas nie śniła. Zresztą nie znałyśmy nawet słowa "blog".
UsuńTeraz sobie przypomniałam, kiedy to było - 1998 rok :)
Właśnie, zwłaszcza, gdy tak powiodłaś na pokuszenie tymi pięknymi widokami swojego miasta:-)).
UsuńNo, zebym Was nie potrzymala za slowo :)))
UsuńA w 1998 bylam tu i moglysmy sie przeciez spotkac :(
Ano byłaś już, Panterko. Ale widocznie nie był to czas ku temu. Ale życie bywa czasem zaskakujące i kto wie, czy któraś z nas niedługo się obwieści radośnie, że wybiera się do Twojej dżungli :))
UsuńDzien pelen emocji :) Wspaniale, ze sie spotkalyscie dziewczyny :)
OdpowiedzUsuńLidia, czy Kretowata ma wasy i futerko ? ;)
Emocji nie brakowało :) Pozytywnych, oczywiście.
UsuńKretowata nie ma wąsów i futerka. Chyba, że je, te wąsy, znaczy się ;) starannie zgoliła, a futro przewróciła na drugą stronę ;)
Lidka, tak musiało być. U mnie miała wąsy, futro i wydłużony ryjek!
UsuńZdecydowanie tak, bo u mnie ukazała ludzką twarz i postać :) Jak widać, Kretowata nasza ma wiele postaci ;)
UsuńNo jasne, i jeszcze czasem ukazuje się światu w kaczym puchu;)
UsuńWłaśnie, kaczy puch. Jak odwracasz futerko na drugą stronę, to ukazuje sie kaczy puch? ;))
UsuńAle tylko zimą;) Latem - siatkowy podkoszulek;)
UsuńU nos na takie fiuterko mówium, że jes z mysich p...
UsuńPożółkły w dodatku ;) z wypalonymi dziurami :))
UsuńTo już lepszy kaczy puch ;)
A propos wiadomej kurtki - na metce stało, że można w pralce prać, delikatnie w 30 stopniach. Raz się udało, a na drugi już nie.
Ileż tych mysich p.... trzeba by do uszycia fiuterka ;)
UsuńNie wim, ale u nos połno tegu toworu. Starczy z tych, co mom w aucie.
UsuńTo ino siadać i szyć ;))
UsuńJak coś się zrobi, to wraca do nas w trójnasób. Dobrego - to dobre. A złego... robić nie będziemy. Zrobiłyście świetną akcję i teraz Wam wracają je dobre rozpryski! Fajnie.
OdpowiedzUsuńCo racja, to racja,. Jagodo :) Pozornie zwykłe spotkanie, a ile fajnych komentarzy pod postami o nim, miłych emocji, czy jeszcze spraw, o których jeszcze nie wiemy :)
UsuńRozpryski są, a jakże. Ja na przykład pogadałam sobie dzisiaj przez telefon z Ewą z drugiego końca Polski:))
OdpowiedzUsuńFajnie, że stosunki międzyludzkie i międzyblogowe się rozwijają. Lidka, Kret jest mistrzem maskowania (sama widziałam fiuterko i łapki!), więc uważaj, to mogło być obliczone na pierwsze dobre wrażenie, żebyś nabrała zaufania, a dopiero potem... Ta siekiera i podkoszulek:))
W sumie to my też dzisiaj najpierw przez telefon chwilę rozmawiałyśmy...
UsuńMiko, wy widziałyście się kilka razy, to chyba wiesz lepiej ;) Nic to, łapki i futerko mi nie przeszkadzają :) A siekierę sobie kupię w geesie i naostrzę ;))
Żeby to siekiera i podkoszulek! Zapraszam do mojego ogrodu - tu możecie zobaczyć, co taki Kret potrafi zrobić!
OdpowiedzUsuńLidka w bloku to czuje się bezpieczna;))) Ma dużo doniczek, ale - za mały to areał dla Kreta;)
UsuńMogę sobie to wyobrazić :)) Glebę napowietrzy przynajmniej ;)
UsuńChociaż tak na poważnie, to może człowieka z lekka wkurzyć, gdy mu marchewki w powietrze wylatują ;)
Toteż nie przejawiłaś zainteresowania doniczkami ;))
UsuńMasz racje Lidko, takim spotkaniom zawsze towarzysza duze emocje. Czy aby na pewno to nie bedzie np. facet w podkoszulku siatkowym, albo jaki gwalciciel:)
OdpowiedzUsuńCzy nasze wyobrazenie osoby piszacej o sobie i swoim zyciu ktora spotkalysmy w swiecie blogowym nas nie rozczaruje, a my jej.
Ja o takim spotkaniu w realu pisalam w ubieglym roku, bylo tak jak w Twoim przypadku, fantastycznie, nie moglysmy sie nagadac i obie odnioslysmy wraznie jakbysmy sie znaly juz przynajmniej 100 lat.
Pierwsze koty za ploty, ciesze sie razem z Toba i zycze wiecej takich spotkan. Kolczyki bardzo fajne i oryginalne,dodatkowy prezent w postaci tabliczki ( bo nie wiem co to jest) czy zakladka, czy zawieszka na sciane tez superowata:)
Pamiętam ten wpis, Renatko, o Waszym spotkaniu i śnie Serpentyny przed :)
UsuńTabliczka moze być zakładką, chociaż nie do każdej książki, bo jest dość gruba, bardziej może jako zawieszka się sprawdzi. Kretowata mówiła, że raczej to drugie.
Mam nadzieję, że na tym jednym spotkaniu się nie skończy :)
U mnie dyndają jako zawieszki na drzwiach i ślicznie dyndają. Do książki szkoda, kto ją tam widzi, poza osobą czytającą?
OdpowiedzUsuńU mnie sporo rzeczy dynda tu i ówdzie, ale znajdę jakieś godne miejsce dla tej zawieszki. Może na drzwiach wejściowych, raz serduszka będzie widać, a raz wieżę .... albo na szafce kuchennej, którą sie rzadziej otwiera ....
UsuńA to zakładki są niby, 3 mm to ma - ale - za grube dla niektórych;))) U Hany dyndają, u mnie siedzą w kniżkach;)
OdpowiedzUsuńA next time jak się ociepli, z kijami ruszymy w teren nadwarciański;) Pięęękny on i pełno krzaczorów tam, a furkoczących nie widziałam nigdy;)
Sprawdzę organoleptycznie, na najbliższej czytanej książce ;)
UsuńJest szansa na ocieplenie, bo wiesz ..... ;) a w razie spotkania, to furkoczący dostanie w łeb kijkami i już. Albo mu ptaszka obijemy, to mu się odechce, przynajmniej na jakiś czas ;) Zresztą, za mały ruch tam jest, żeby się opłacało stać i furkotać ;)
Taka ladna jest ta zakladka albo zawieszka, ze chyba szkoda ja w ksiazke wkladac. Trzeba zawiescic, niech oko cieszy!
OdpowiedzUsuńWłaśnie dlatego się waham ;) skłaniając się ku zawieszeniu jej :)
Usuńpiękne kolczyki :)
OdpowiedzUsuńmiłe spotkania są fajne :)
:***
A zwłaszcza takie nieoczekiwane :)
Usuń:***
Piękne prezenty, wspaniała wizyta, pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńDziękuję, Moniko :)) Pozdrawiam równie serdecznie :)
UsuńI czyż to nie jest piękne dzięki internetowi spotykają się ludzie jak kiedyś u cioci na imieninach o czym Grzesiuk śpiewał. :)
OdpowiedzUsuńKiedyś wódka i mięso i tańce i dużo jedzenia a dziś ciepło i bliskość i podobne zainteresowania tylko są potrzebne. Widzicie? Nic się nie zmieniło tylko forma inna ale bliskość jakaś bliższa.
Serdecznie pozdrawiam dziewczęta.
Zdecydowanie wolę tę drugą formę :)) Serdecznie pozdrawiam Ciebie również, Elu :))
UsuńCudne prezenty i bardzo się cieszę, że spotkanie udane:) Wielu owocnych spotkań jeszcze życzę:)
OdpowiedzUsuńPrezenty ujrzały dzisiaj światło dzienne ;)
UsuńMam nadzieję, że będą kolejne spotkania :)
Gratuluję wygranej:)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo :))
Usuń