Kilka dni temu, nasza koleżanka Dorota popełniła wpis na swoim blogu o własnoręcznie robionych konfiturach
z truskawek. Zainspirowałam się jej postem, postanowiłam również zamknąć w słoikach smak lata ....
z truskawek. Zainspirowałam się jej postem, postanowiłam również zamknąć w słoikach smak lata ....
Dzieło jest na ukończeniu prawie.
Przedwczoraj poprosiłam Chłopa mego, aby zagłębił się w piwniczną czeluść, chwycił pierwsze lepsze dwie siaty ze słoikami i przyniósł mi je ;) Bo czego, jak czego, ale słoików u nas nie brakuje, bo je zbieram, niestety.
Bo się przydadzą ... taaa
Po selekcji, wybrałam kilka z nich, a tu zonk. Pokrywki nie pasują :( I co teraz?
Do wyrzucenia. Serce boli, ręka się wzdraga, ale muszę, bo co z nimi zrobić?
Życie jest straszne.
Chociaż z drugiej strony, jest to może przyczynek do odgruzowania piwnicy? I wywalenia 2/3 klamotów które i tak się na nic nie przydadzą?
Moje słoiczki, biedne ;)
Też tak macie?
Tez tak mam :)
OdpowiedzUsuńZbieram sloiczki, a jakze :)
A potem przy robotach dzemowych i innych konsumpcyjnych jest dramat zakretkowy...
Wiec z niektorych robie lampioniki, a reszta idzie do kubla pod tytulem "szklo"
Dobrze, ze taki mam - osobiscie musialam go ostatnio wykupic na wlasnosc :)
To dobrze, że nie tylko ja mam taką manię ;)
UsuńPojemnik na stłuczkę jest może wygodniejszy niż worki, które u nas rozdawane są właścicielom domów. Bo my mamy pojemnik, rzecz jasna. Na makulaturę też, ale i tak sporo osób wyrzuca śmieci, jak popadnie.
O lampionikach też myślę i zostawię przez to słoiczki o oryginalniejszych kształtach.
Dramat jest, bo słoik pełen, chcesz go zakręcić o tu kicha - nic nie pasuje ...
Dramat ;) W takim wypadku padaja w mej kuchni dramatyczne slowa... ;)
UsuńGdyby tak ktos posluchal - to by stwierdzil, ze jestem wielka chamka ;)
Oj tam, czasem trzeba chamkę wypuścić ;)
UsuńJa zbieram , bo jestem nieuleczalnie chora na słoikomanię ;P
OdpowiedzUsuńLubię napełniać , lubię jak zawartość wybywa i smakuje ponadto .
Słoiki sortuję rozmiarem i z zakrętkami mam podobnie. Na bieżąco wyrzucam te nie pasujące do reszty .;)
Ponadto mam tak ,że partiami napełniane słoiki zakręcam jednym kolorem (tzn. każda partia innym kolorem )
Noooo!
;D
http://wkuchniwpiwnicywogrodzie.blogspot.com/2011/08/soikomania-moim-ulubionym-hobby.html
http://wkuchniwpiwnicywogrodzie.blogspot.com/2011_09_01_archive.html
Twoje słoiki to są Słoiki!! I te zakrętki jednakowego koloru ... wygląda to imponująco i chce mi się podobnych przetworów w mojej piwnicy :)
UsuńPrzepisy na Twoje leczo są bardzo ciekawe, przecier pomidorowy z bazylią .... może coś zrobię, kiedy pomidory rozkręcą się na dobre :)
Jak patrzę na skład tego, co znajduje się w Biedronce np., to wolę nie jeść, nie kupować, nie patrzeć, bo po co mam się denerwować ...
Co tam słoiki, ja zbiłam cały karton naczyń szklanych różniastych, co je byłam wyciepłam do piwnicy, gdyż-albowiem mi się znudziły i je na najniższy poziom wyniesłam.I jednego razu zachciało mi się umyć podłogę w piwnicy,karton złapałam za boki, a one naczynia plask, bo pod ich ciężarem się dno roztwarło i wszystko brzdęęęk.Co się nasprzątałam w kolankowej pozycji, bo rzecz się działa pod schodami;))A uzbieranych słoików w ilości pięć reklamówek wyrzuciłam, bo się nie doczekały napełnienia i prosiły mnie,co będziemy ci miejsce zajmować, wyrzuć nas.Pozdr, Lila
OdpowiedzUsuńTe kartony już takie som ... przebrzydłe jedne ... w najmniej odpowiedniej chwili się rozwierają. Naczyń trochę szkoda, ale z drugiej strony, zrobiło się miejsce na coś innego ;)
UsuńCo do wyrzucania słoików, to mam wrażenia odwrotne niż Ty ;) wydaje mi się, że one proszą, by ich nie wynosić do kosza ;))
Przybij piątkę! Zwały zalegające piwnicę proszą o ostrą selekcję. Od czasu do czasu odgruzowuję po wierzchu, reszta zostaje. Słoikomanię też mam. Problem zakrętek rozwiązałam częściowo, wynosząc słoiki zakręcone. Czeka mnie niebawem wycieczka do piwnicy bo zużyłam słoiki, które zachomiczyłam w kuchni.
OdpowiedzUsuńPrzybijam :))
UsuńW kuchni nie mam za bardzo miejsca, tzn. byłoby! Eureka! teraz mnie olśniło :)) Do góry na szafkach ;)) Chyba by mnie wywieźli po próbach wątpliwych "ozdabiania" kuchni ;))
W piwnicy też mam zwały proszące o ostrą selekcję ;) nie tylko słoików ;)
A bo nieprawidlowo sloiczki przechowujesz, mus wszystkie w komplecie z nakretkami na gwincie, a nie osobno, bo przy kilkudziesieciu nie dopasujesz juz nakretek. No chyba, ze metoda Kopciuszka, setek prob i bledow to pewnie dalabys rade.
OdpowiedzUsuńNajwazniejsze pytanie: czy zrobilas te konfitury? :)
Niby tak robię, ale i tak czasem już nie pasują. Musiałabym kupić sobie piękne komplety z pięknymi nakrętkami ze zdjęciami na każde przetwory i wtedy byłoby inaczej. Zobaczymy. Może się w końcu ogarnę z tym pierdolnikiem w piwnicy i nie tylko.
UsuńKonfitury zrobiłam i wyszły tak zarąbiście dobre, że dawno takich nie jadłam :) Może jeszcze dorobię więcej, jesli truskawki będą, bo juz się ponoć kończą.
Napiszę jeszcze o nich post :))
Zakrętki do słoiczków można dokupić.
UsuńA można, można, nawet tematyczne :)) Tylko jak tu lecieć i dokupywać, jak robota rozgrzebana ;) Chociaż teraz niedaleko mnie jest polomarket i w tej chwili mają słoiki i dekielki na stanie. W razie czego - zostawię wszystko i polecę kupić ;)
UsuńPolecieć może Chop w międzyczasie ;)
UsuńJa tam siem nie wcale, a wcale nie chwale, ale jak przystępuje do pracy to sobie przyszykowuje front robót ;)
Albo Bonus ;))
UsuńPrzygotowanie frontu robót jest bardzo dobrą koncepcją, też oczywiście mam umyte słoiki i mniej więcej dopasowane zakrętki, ale w praniu okazuje się, że .... coś zawsze się nie dopasuje ;)
Bonus załatwiłby sprawę ras, ras ;)
UsuńO tak, odpowiedni gość do takich zadań :))
UsuńSłoiczków nie zbieram ale przy smażeniu owoców na dżemy palę garnki ! W ubiegłym roku pobiłam swój własny rekord....trzy spalone garnki...jeden udało się uratować, w tym roku na razie jeden spalony gar (nie do uratowania...)....!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
Biedne garnki, szkoda ich ... też kiedyś jeden spaliłam, ale wszelkie główne pracę robię w jednym, dużym, znanej firmy ;) i on się nie pali :)
UsuńPozdrawiam Cię również serdecznie :)
Nie. Mam odwrotnie - manię wyrzucania wszystkiego, co nie było przydatne od tygodnia wstecz.
OdpowiedzUsuńMam taką kuzynkę ;) jest to na pewno dobra umiejętność. W przypadku słoików na pewno tak :))
UsuńI w moim skomplikowanym przypadku klaustrofobiczki z manią powiększania ciasnej przestrzeni życiowej.
UsuńI dobrze, bo w przeciwnym razie Twoja Letnia zgłosiłaby Cię do programu z Perfekcyjną, albo do jakiegoś o nałogowych zbieraczach, którym trudno się ze swoimi zbiorami rozstać, mimo, że już miejsca w domu nie mają.
UsuńSłoiki zbieram tylko te o ładnych kształtach, dla reszty jestem bezlitosna ;) Przetworów nie robię bo i tak ich nikt nie je. Moja mama kiedyś jadła konfitury, teraz jada pieczywo z cukrem i niestety jest to nie do przeskoczenia, aha jeszcze miód wchodzi w rachubę.
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o truskawki to jestem na etapie robienia kisieli i galaretek. Po niedawnym strajku moich jelit, niestety staram się nie jeść surowych owoców. Zatem miksuje truskawki, gotuje dodaje do nich skrobię ziemniaczaną i mam kisielek, albo w takich gorących rozpuszczam galaretkę i odstawiam aby się zsiadła, no i jest pyszne :)))
Pewnie, że jak nikt nie je, to bez sensu robić. Dla siebie zawsze kupisz i to dobrej jakości również :)
UsuńM. po operacji też kisielki jadł, własnoręcznie robione :)
Bo, jak zobaczyliśmy skład tych z papierka, to stwierdziliśmy, że lepiej zrobić samemu - robota taka sama, a smak lepszy :)
Jasne, że tak! Ostatnio - z bólem serca - zostawiam już tylko pokrywki. Teraz produkują przeróżne gabaryty. Najlepiej przechowywać w stanie zakręconym:). Wtedy się nie pogubią. Cóż, to temat na odrębny post. W każdym razie witaj w klubie:))
OdpowiedzUsuńZawsze możemy założyć na fejsie grupę wsparcia pt. Słoikowe zbieraczki - maniaczki :))))
UsuńI tam wymieniać się doświadczeniami ha,ha ....
Część przechowuję w stanie zakręconym, część w stanie wolnym ;))
No masz Ci los,nieopatrznie przysporzyłam Ci powodu do porządków piwnicznych!:)
OdpowiedzUsuńSłoikow zal,kilka faktyczniem ozan przerobbić na fajne lampiony,owinąc koronką,obwiazac drutem,sznurkiem,,ale część jednak trzeba wyrzucic,jesli zadne pokrywki nie pasują, a może da się pokrywki dokupic?
Podobno teraz te nowe pokrywki są jednorazowe,co sezon trzeba wymieniać:(
Bardzo dobrze, Doroto :)) ,że przysporzyłaś. Może w końcu się zmobilizuję, bo na razie marazm na całej linii był.
UsuńMam tego tyle, że wystarczy i na lampioniki, i na wywalenie do kosza, oraz na całą gamę przetworów :))
Z tymi jednorazowymi pokrywkami coś na rzeczy może być, a dokupię, kiedy już wyczyszczę swoje zapasy ;) w naszym ogrodniczym takie ładne dekielki mają, ze zdjęciami przetworów wszelakich, ogórki, truskawki,grzyby i co tam jeszcze ;)
Też takie mam, i nie do wszystkich słoików pasują, i na dodatek niby trzymają,a później jak sprawdzam za jakiś dłuzszy czas, okazuje sie np.że niestety szlag przetwór trafił.
UsuńTrzeba się za jakieś dawne sposoby chwytać,przecierać przed zakręceniem białkiem czy co.
Już sama nie wiem, ale zawsze trochę przetworów mi się psuje,a każde pasteryzuję ,odwracam do góry dnem,przykrywam do wystudzenia.. ech.
O białku nie wiedziałam ;)
UsuńAle tak już jest z psuciem się, może to też zależy od partii owoców w słoiku, albo faktycznie od szczelności dekielków ...
u mnie zdecydowanie od dekielkow
UsuńPewnie tak jest, u mnie też.
UsuńStaram się odkładać tylko skompletowane, słoik + nakrętka ale zdarza się , podobnie jak u Ciebie. Był taki czas ,ze słoików miałam dużo , później pozbyłam się części ale zawsze jak robię przetwory , brakuje mi odpowiednich.
OdpowiedzUsuńProblemu nie mają tylko Ci którzy przetworów nie robia :)
Pozdrawiam serdecznie
Otóż to, kto nic nie robi, takich problemów nie ma :)) Chyba, że lubi sobie słoiki gromadzić dla samego gromadzenia :)))
UsuńPodczas pracy zawsze coś wyskoczy, jedynie Perfekcyjna Pani Domu jest przygotowana na każdą okoliczność i w razie braków - samochód z kierowcą do sklepu może wysłać :)))
A jakże, zbiera się słoiczki, a potem kupuje się nowe. Z zakrętkami:)))
OdpowiedzUsuń:))) czemu nie, po co się denerwować i szukać dekielków w swoich zbiorach, jak co drugi nie pasuje ;))
Usuńoczywiśce, że mam tak samo...
OdpowiedzUsuńostatnio musiałam zapakować dżemik z truskawek w litrowe słoiki, bo innych jak się okazało, nie miałam .... wszystkie zakrętki się przekręcały!
Buziaki zbieraczko :******
Dobre z tymi litrowymi dżemikami :))) Chociaż, jeśli wszyscy u Ciebie będą go jeść, to raz dwa zejdzie :)
UsuńAle swoją drogą, miałaś pecha z tymi wszystkimi zakrętkami, czasem tak bywa.
Ścisk :******
Wyłącznie tak mam...;-)))
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie z prośbą o udzielenie odpowiedzi. ... jakie są różnice...
To dobrze, że naprawdę sama nie jestem ;)
UsuńWczoraj zastanawiałam się nad odpowiedzią i nic mądrego mi do głowy nie przyszło ;)może dzisiaj ...
U mnie również nie inaczej. Słoiki rzondzo.
OdpowiedzUsuń:)) co one w sobie mają, że człek im ulega ;)
UsuńZbierałam, ale ponieważ kupuję nowe to wywalam stare, do czasu wywalenia jednak są i leżą czekając cierpliwie. :) A mnie interesuje przepis na konfitury bardzo, zdążysz Lideczko przed skończeniem się truskawek? :)
OdpowiedzUsuńElu, moje konfitury, to pełen spontan, kompilacja przepisu Doroty i jakiegoś internetowego :))
UsuńNajpierw zasypałam cukrem truskawki i odstawiłam na noc do lodówki. Potem zaczęłam smażyć, a właściwie bardziej gotować, bo w garnku i puściły dużo soku. Jak się trochę podgotowały, to rozdziabałam je blenderem i dodałam soku z dwóch limonek - na 2 kg truskawek.
I tak przez cały dzień je smażyłam po trochu. A na koniec - do jednej części dodałam prawdziwą wanilię, a do drugiej części listki mięty. Trochę podsmażyłam i do słoików.
Na ciepło smakowały niesamowicie, na zimno też.
Cukru dałam tak na oko ;) Ale wyszły mi nie za słodkie, z lekko gorzkawą nutką limonek, które wycisnęłam, nie obierając ich - w wyciskarce.
Mężowi smakowały bardziej te z miętą, mi - z wanilią.
Ale ogólnie - szał :)) Chyba nigdy żadne konfitury nie wzbudziły we mnie takiego entuzjazmu ;))
Dziękuję, już zapisałam w pamięci, muszę koniecznie zrobić tak jak napisałaś, zaciekawiły mnie te smaki. :)
UsuńNie wierzę, że wyrzuciłaś te nakrętki !! One gdzieś tam są !! Wyślij Ślubnego z misją archeologiczną...;o)
OdpowiedzUsuńWyrzuciłam :(( tzn. ślubny do kosza wyniósł i śmieciarze już zawartość kosza wywieźli :( co ja najlepszego narobiłam! ;)
UsuńOdzyskałaś materiały wtórne...;o)
UsuńNiestety nie odzyskałam ;)
UsuńZa czasów moich dziadków i pradziadków,na strychu i w piwnicach był skład wszelkiego szmelcu.Ale wtedy był problem z wywozem śmieci a i oszczędność robiła swoje. Ja oczyszczam przestrzeń do minimum, jednak jakieś tam słoiczki zbieram na przetworki i mikstury ;) Te konfitury wyszły Ci takie dobre, bo na pewno Bonusik pomagał, może mieszał łapką jak nikt nie widział ;)
OdpowiedzUsuńWłaśnie, wszystko mogło się przydać ;)
UsuńA czasem zgniło i zbutwiało, a nie zostało wykorzystane.
Ja zabałaganiłam trochę moją przestrzeń przez ostatnich kilka lat, ale może ją odbałaganię w końcu. Zbieram na to siły ;)
Bonusik na pewno łapecką zamieszał w nocy :)) miał szansę :) a poza tym to czarny kot, który jak wiadomo wszem i wobec - jest magiczny :))
o jej.... a samych zakrętek niemożna kupić? Myślę że można, ale nie wiem gdzie chyba w sklepach gospodarstwa domowego
OdpowiedzUsuńMożna kupić :) ale do wielu słoików nie pasują, bo mam jakieś po dżemach niewymiarowe. I oryginalne zakrętki nie pasują, bo najwidoczniej są to jednorazówki.
UsuńW marketach też są, sezonowo.
Moja mama tak ma, ja na szczęście genu zbieractwa nie odziedziczyłam :)
OdpowiedzUsuńTak, bo wszystko "przydasie", a w rzeczywistości zagraca naszą przestrzeń życiową ;)
Usuńna moje próby zbieractwa mam skuteczne lekarstwo - moja córka ;) bez litości wyrzuca/oddaje i na nic moje protesty ;)
OdpowiedzUsuńDobrze mieć taką osobę :) Moja mama też by chętnie do akcji wkroczyła, ale nie zachęcam jej do tego, wręcz przeciwnie :))
UsuńZ tymi nakrętkami to jak ze skarpetkami, nijak do siebie nie pasują;-)
OdpowiedzUsuńTo bardzo trafne podsumowanie, Haniu :)))
UsuńTak właśnie jest.