Witajcie :)
Dni mijają w zawrotnym tempie, mam często wrażenie, że czas przecieka mi przez palce, a ja tak naprawdę nic konstruktywnego nie robię, nie działam, nic, zero, null ... wychodzę tylko z kotem na spacer, trochę przejrzę internety i koniec dnia. Jakaś niemoc kompletna mnie opanowała,
a tyle chciałam zrobić!
Z wielkim trudem, bo rozłożyło się mi to na kilka dni, zamiast kilka godzin - posprzątałam pierdolnik na balkonie. I balkon przypomina balkon, a nie śmietnik z zaschniętymi roślinami.
Dobre i to.
Ale nie o tym chciałam pisać, tak jakoś mi powyższe wymsknęło się i niech zostanie.
Mam nadzieję, że tytuł Was trochę zaciekawił, bo o ile słowo Warta nie jest dla nikogo obca,
to o co chodzi z tymi pociągami?
W sobotę pojechaliśmy sobie z Chłopem na wycieczkę. Bo trzeba z domu się ruszyć, mając
w perspektywie brak urlopu u mojego, ze względu na zmianę pracy ... Do tematu podeszliśmy
w sposób nowatorski, gdyż albowiem nigdy w ten sposób nie podróżowaliśmy.Aczkolwiek nie jest to nic odkrywczego ;)
I tu dochodzimy do tych pociągów nad Wartą... Warta - wiadomo, trzecia co do długości rzeka
w Polsce, przepływająca przez Wielkopolskę i Poznań, rozciągniętych nad nią jest wiele mostów, również i kolejowych. Sama jeżdżąc do pracy, przez takowy przejeżdżałam ...
Ale był sobie taki odcinek i most, przez który pociąg osobowy nie przejechał przez kilka ostatnich lat. Powodem zawieszenia ruchu osobowego był bardzo zły stan torów, doprowadził on do tego, że pociąg na jakimś odcinku jechał
z prędkością 10km/h!! Jak to często bywa, ludzie poprzesiadali się do autobusów, samochodów, bo pokonanie odcinka 30 km w godzinę nie jest w dzisiejszych czasach jakimś wielkim osiągnięciem, wręcz naprzeciwko rzekłabym.
I tak minęło sobie kilka lat, bodajże 5, chociaż mi wydawało się ,że więcej, cały czas trwały naciski, żeby jednak wyremontować ten szlak i puścić pociągi osobowe, bo towarowe jeździły sobie od czasu do czasu ...
Rok wyborczy .... może to przypadek .... na początku czerwca ruszyły na tę trasę Koleje Wielkopolskie :)))
Pociągiem można dojechać do pięknych terenów Szwajcarii Żerkowskiej i Czeszewsko - Żerkowskiego Parku Krajobrazowego, wysiąść sobie po drodze i powędrować przed siebie, podziwiając piękne lasy, okoliczne miejscowości ze starymi domami i kościółkami, posiedzieć nad Wartą, może się w niej wykąpać .... a potem dojść do innej stacyjki i wrócić do domu. A jak ktoś nie jest dobrym piechurem, albo chce się więcej zobaczyć, to .... ładujemy do pociągu rowery
i już :) Koleje Wielkopolskie przewiozą nam je w specjalnym wagonie, na specjalnych wieszakach za sumę 7 złotych od sztuki.
Tak też zrobiliśmy w poprzednią sobotę.
To był naprawdę super pomysł :)
W jedną i drugą stronę pojechaliśmy pociągiem, chociaż gdyby ten powrotny nam zwiał, to nie była to jakaś wielka odległość i wrócilibyśmy do domu rowerami.
Zdjęć porobiłam sporo, wszystkie mam na razie w telefonie, wrzucę w drugim poście :)W każdym razie, wysiedliśmy na małej stacyjce przed Jarocinem i udaliśmy się w drogę.
Z przystankiem u kuzynki, a potem narwaliśmy trochę czerwonych mirabelek - były nierobaczywe i bardzo dobre :)
Podjechaliśmy też pod sporą górkę do miejscowości, w której ongiś wieszcz nasz przebywał, nie mogąc przedostać się do powstania, bo ruscy siepacze nań za rzeką czekali ... oficjalnie przynajmniej ...
A później chcieliśmy skorzystać z promu, by na drugą stronę rzeki się przedostać, ale niczym Mickiewicz - nie mogliśmy, bo w soboty ten akurat prom pływa tylko dwie godziny. Nic straconego, ponieważ na wale przeciwpowodziowym jest zrobiona ścieżka i spokojnie dojechaliśmy nią do mostu na Warcie ....
Jak tam jest pięknie :))) Plaża z bielutkim piaseczkiem, most fajny sam w sobie i pociągi na nim .... rozległy teren rozlewiska, gdzie rzeka może się swobodnie od nadmiaru wody uwolnić ...
Cisza, spokój, słońce, wiatr, żadnych tłumów ...
To był piękny dzień :)
Cdn.
Oj, pięknie wycieczkę opisałaś. Czekam na interesujący reportaż fotograficzny.
OdpowiedzUsuńNiemocą się nie przejmuj, widocznie Twój organizm tego potrzebuje.
Bardzo mi brakuje takich weekendowych wypadów, sama nie za bardzo mam ochotę i roweru nie mam, zostają nogi i komunikacja.
Samej też by mi się nie chciało gdziekolwiek jechać... chociaż trzeba dla spokojności i zmiany klimatu ...
UsuńMam nadzieję, że zdjęcia też się będą Wam podobać :) Dziękuję, Ewo za miłe słowa :)
O ale fajnie z tym pociągiem, że tak sobie można wysiąść na bele jakiej stacyjce, poleźć a potem wsiąść i wrócić!
OdpowiedzUsuńNiezwykle sugestywnie to opisałaś, ażeby się chciało tam być, bo mnie w tej chwili nie chce się żadnej egzotyki, ale wystarczyłaby mi najzwyczajniejsza polska gruntowa droga wiodąca przez pola i las :)
Tak sobie myślałam, że ze względu na nową pracę Chopa nigdzie dalej nie możecie wyjechać.
A stacyjki w stronę Jarocina nie są jeszcze wyremontowane :)) Klimat taki, że coś niesamowitego :)
UsuńPociągi jeżdżą tak co dwie godziny, więc zawsze się człek na coś załapie, w sobotę jeno trzeba uważać, żeby nie przegapić ostatniego, pół biedy, kiedy ma się rower ;)
Kiedyś, dawno, dawno temu, z mojego miasta można było dojechać do samego Wrocławia Nadodrza. Osobowy jeździł. Niestety, nigdy nim nie pojechałam tamże właśnie.A z tego, co wiem, to stacja WO już chyba zamknięta jest dla ruchu pasażerskiego.
Jak chcesz, to przyjedź do mnie, Marija - zrobimy sobie taką wycieczkę, mając chłopa mego z samochodem w zanadrzu jeszcze ;) Chociaż tyle to doszłabyś sobie spokojnie :) Do mostu i rzeki. I na stację z powrotem.
Tak więc się zastanów, póki mam wolne ;)
Egzotyka jest fajna co jakiś czas, ale ja też wolę nasze widoki tak na co dzień ;)
Dzięki Lidka za kuszące zaproszenie, może da się coś zrobić w tem temacie, jakby co to odezwę się na @ :)))
Usuń:)) Odzywaj się, jak najbardziej :) albo na fejsie, bo do maila czasem parę dni nie zaglądam ;)
UsuńAz Ci zazdroszcze tych mozliwosci kolejowo-rowerowych. My ostatnio zaniedbalismy rowery, bo jesli w ogole wychodzimy, to z Toyka, a ona troche jest nieopanowana, wiec jest ryzyko, gdyby miala biec obok roweru. Za to sporo lazimy.
OdpowiedzUsuń:)) niestety, psa trzeba dobrze podszkolić, żeby chciał ładnie biec przy rowerze. A Toyke musieliście najpierw ułożyć i mnóstwo pracy włożyć, żeby Was słuchała i w ogóle :) Łażenie też jest fajne, my niestety nie mamy w okolicy tak pięknych miejsc do łażenia, dopiero człek musiał tam podjechać po 30 latach ponownie ... i się zachwycić.
UsuńNa małej stacyjce przed Jarocinem...
OdpowiedzUsuńNo bo tak było. A chcesz wiedzieć może, jak ta stacyjka się nazywa? ;)
UsuńNie, w sumie to... nieważne...
UsuńEhhh, smutno mi, że jesteś smutna, wiesz?
UsuńAlbo daj namiary, to dupsko skopiemy ;)
A będzie Ci się chciało do pierdzielonego Jarocina kopsnąć?
UsuńJak będzie trzeba, to się kopsnie. Tak więc, daj tylko znać :)
UsuńNie ma problemu... Należy się dupska skopanie-gigant.
UsuńJak zasłużył, to oczywiście, nie widzę przeciwwskazań.
UsuńZasłużył, krótko mówiąc, na megawpierdol.
UsuńKoleje wracają do łask! Tylko szkoda, że pociągi potrafią się spóźnić nawet 2 godziny! Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńBo kolej to kolej :) W korkach nie stoi, jedyny minus, że człowiek uzależniony jest od rozkładu jazdy.
UsuńNiestety, potrafią się spóźniać, oj potrafią ... szczególnie na dłuższych trasach. Bo ja nie mogę narzekać, jeździłam teraz pół roku do pracy i sporadycznie zdarzały się dłuższe spóźnienia.
Piękna relacja Lidziu. Bardzo jestem ciekawa Twoich zdjęć. Pozdrawiam serdecznie!:)
OdpowiedzUsuńDziękuję, Lenko :)
UsuńFajne sa takie wycieczki w nature i swietne rozwiazanie pociag a potem na rowery.
OdpowiedzUsuńMoje dziecinstwo, mlodosc to wlasnie pociag i rowerowe wycieczki tez.
Przypomnialas mi wycieczki do lasu, mama miala takie spontaniczne pomysly brac nas dzieciaki do lasu wlasnie pociagiem, tak po prostu w tygodniu do poludnia, tato byl w pracy. A w sobote tato zabieral mnie na rowerze do lasu, na grzyby, bylam mala, mial taki fotelik wiklinowy dla mnie na rowerze z przodu.
Mój objechałby to wszystko na rowerze tylko, ale ja już niekoniecznie ;) więc ten pociąg jest fajny.
UsuńPomysł przedpołudniowej wycieczki super :) Po co siedzieć i gnić w domu, kiedy można było się przewietrzyć, sama jazda pociągiem może byc przecież atrakcją ...
Tez miałam taki wiklinowy fotelik :))
Też kiedyś, w zamierzchłych juz czasach przejechałam sie tak parę razy łącząc pociąg i rower. Świetnie było, skrzydłą u ramion, dlatego rozumiem Waszą przyjemnośc i radosc z takiej wycieczki.Zupełnie co innego mozna zobaczyc po drodze a dzieki rowerowi zatrzymać sie gdziebądź i kontemplować urokliwe zakątki, co niniejszym uczyniliście. Ciekawa jestem obiecanych zdjęć!:-)))
OdpowiedzUsuńWłasnie - najfajniejsze jest to, że można się wszędzie niemalże zatrzymać, rozejrzeć, zrobić zdjęcia ... i jadąc rowerem czuje się zapach rozgrzanych sosen, śpiew ptaków, więcej człowiek zauważy. Same plusy :))
Usuń