Oglądaliście dzisiejszy mecz siatkówki? Ja, o dziwo też, nawet wciągnęłam się w akcję, jak nigdy. Bo wielką fanką piłki wszelakiej nie jestem, ale dzisiaj tak wyszło.
Wynik mnie zaskoczył, bo nie wierzyłam, że chłopaki nasze dadzą radę. Poza tym posądziłam ich i cały związek piłki
o sprzedanie meczu. No bo jak to - gospodarze mają przegrać? Niemcy w dodatku??
Mało mam wiary w ludzi, oj bardzo mało. Ostatnimi czasy jeszcze mniej, a tu taka niespodzianka. Siatkarze ruszyli do boju niczym husaria pod Wiedniem ... albo bardziej armia Wojska Polskiego pod Lenino, albo Kołobrzegiem na ten przykład, bo tam Niemcy przegrali z kretesem, jakby nie było.
Takie powstanie z kolan cieszy.
A teraz wracam do tematu.
Dwa dni temu zaczęłam szyć kolejny komin. Tym razem zużyję do niego dwie koszulki - jedną techniczną, a drugą bawełnianą
i zamierzam być użytkowniczką tego komina.
Zaczęłam i nie skończyłam.
Dlaczego?
Popatrzcie na kolaż.
Jak widać, jedna koszulka przedstawia Halę Stulecia we Wrocławiu, a druga słonia z Trzebiatowa. Obie dostaliśmy na zawodach. Te wrocławskie, nie były wprawdzie udane dla mnie, ale zostały zrekompensowane spotkaniami z dwiema naszymi koleżankami blogowymi - Mariją i Gosianką. Marija nie miała jeszcze wówczas swojego bloga i, jeśli dobrze pamiętam, zaczynała swoją przygodę z blogosferą, wpisując pierwsze komentarze między innymi u mnie.
Skąd natomiast słoń w Trzebiatowie? Poczytajcie sobie choćby tutaj.
Wzięłam zatem wrocławską koszulkę, rozłożyłam na podłodze, żeby spiąć ją równo szpilkami i wyciąć, a tu Bonusik kochany położył się na niej i nie chciał zejść! Co tu robić więc?
Zabrałam się za drugą. Tę trzebiatowską położyłam na tapczanie, żeby wykonać analogiczne czynności i wykroić choćby jedną część. Myślicie, że się udało?
Zobaczcie:
Jak widać - niekoniecznie. Wpięłam raptem dwie, czy trzy szpilki, kiedy kot stwierdził, że bawełna będzie milsza jego dupci
i rozwalił się na niej. Cóż było robić i w tym wypadku?
Wypięłam szpilki, żeby Bonus krzywdy sobie nie zrobił i uszyłam, póki co, "wrocławski" komin.
Reszta musi poczekać, może do jutra. Zobaczymy.
Wczoraj pojechaliśmy z Chłopem na kolejny bieg z cyklu City Trail, chociaż bardzo się mi nie chciało, ani jechać, ani biegać. Bieg ten odbywa się nad Jeziorem Rusałka, z racji śniegu, mrozu i deszczu było ślisko. Ale biegłam w specjalnych nakładkach, wiec żaden lód nie był mi straszny.
Marudziłam straszliwie przez większość drogi, ale Chłop mój się nie poddawał, biegł razem ze mną, motywując niczym najlepszy coach :)) Podziwiam go, naprawdę :))
Po biegu, człowieka zalewa euforia, mało kto na pewno żałuje, że zdecydował się na taki wysiłek. Ja również nie żałowałam, poza tym wyszło słońce, zrobiło się pięknie, mieliśmy dość dużo czasu do odjazdu pociągu. Porobiłam kilka zdjęć i zrobiłam
z nich kolaże.
Pierwszy pokazuje widoki nad samym jeziorem - w rzeczywistości było dużo, dużo ładniej:
Drugi - wiadukt kolejowy, który przebiega nieopodal. Też bardzo ładne miejsce. Linia kolejowa wiedzie do Piły, a potem dalej do Kołobrzegu.
Po przeciwnej stronie jeziora też są zresztą tory, do Szczecina i Świnoujścia.
Żaden pociąg nie jechał, niestety. Taka pora dnia, że nic akurat tamtędy nie podąża w jednym, czy drugim kierunku.
A dzisiaj Chłop mój orkiestruje ostro, bo u nas jest bieg, w którym każdy może wziąć udział, przebiec kawałek, przejść się
z kijkami lub bez. Po wpłaceniu pieniędzy na WOŚP można otrzymać medal, kubek, czy co tam jeszcze.
Nie biorę w tym udziału, bo miejsce mi nie odpowiada i nie wybieram się tam już nigdy ( trochę dziwnie to zdanie brzmi, pod względem stylistycznym, ale tak to wygląda). Z powodów osobistych. Mamy z Chłopem wspólnotę finansową, więc jego cegiełka jest również i moją :)
Udanego wieczoru wszystkim życzę i takiegoż poniedziałku :)
W tej sytuacji nie mogłaś skończyć komina, za to najszczerzej gratuluję biegu. Twój Chłop musi Cię kocha...
OdpowiedzUsuńPierszaaaaa!!!
OdpowiedzUsuńNo, pierwsza jesteś :))) Po dniach nieobecności, z rozmachem wracasz, Hanuś do blogosfery :))
UsuńWidocznie wtedy krzywo zeszyłabym, albo co ;) kot wie, co robi :))
Za gratulacje dziękuję, a Chłop - chyba tak, kurczę. Nawet na numerze startowym to wyraził, ścichapęk jeden ;)
Oj te kotki urwisiątka. :D Śmieszna sprawa! Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńKoty zawsze coś wykombinują, bo to kombinatory pierwszej klasy są ;) Ale, że aż tak? ;)
UsuńPozdrawiam również :)
Nooo, widac tak bylo pisane, zeby tego wlasnie komina dzisiaj nie skonczyc. Kot wie lepiej, wiec trza sie dostosowac. Moze juz nigdy go nie uszyjesz? Wszystko w lapeckach Bonusa. :)))
OdpowiedzUsuńJa tez spedzilam weekend bardzo aktywnie, choc nie biegalam, ale lazilam.
A co Ty taka zawziuna na to miejsce, ze nigdy i never forever? :)))
Tak, Bonus ma rację i rządzi :))
UsuńPewnie go niedługo dokończę, a Bonus znajdzie sobie inną szmatę do leżenia.
A zawziuna jestem i jusz! Osobiście z powodów zawodowych. Może kiedyś mi minie.
Poza tym od nas i tak mamy daleko, Chłop mój czasem tam sobie poleci i biega, bo tartan majo. A po tartanie fajnie się biega.
Innymi słowy Bonusik potrafi się w razie potrzeby nawet roztroić:). Trzy legowiska naraz kociamber musi mieć i basta!
OdpowiedzUsuńI co jedno, to lepsze.
UsuńKociamber jeden. Szpila mu się kiedyś w dupcię wbije i będzie widział ;)
Gratulacje za samozaparcie :) Jeśli chodzi o kominową walkę z Bonusem, bo przecież jeden komin uszyłaś, a to połowa sukcesu. I w biegu też dałaś radę pomimo że na dopingu ;)))
OdpowiedzUsuńTy Lidka to chaba za anioła za mąż wyszłaś, czy co ? :))))
W blogosferze to ja już byłam ino się mało udzielałam ;)
Tak coś mi się kojarzyło, że dopiero zaczynałaś być widoczna :)) Ale dobrze, że wyszłaś z tego cienia :))
UsuńA bo ja wiem, czy taki anioł? ;) Może trochę anioł, trochę diabełek ;) spokojny jest po prostu :))
Może dzisiaj osiągnę tę drugą połowę sukcesu ;)
U Ciebie Bonus a u mnie Zuzia robi za przeszkadzajkę oraz zajmowaczke miejsc. Szczególnie obok mnie na kanapie a biedny Cezary nie ma się wówczas gdzie połozyć. Ale ponieważ zuzieńkowe potrzeby najwazniejsze, to przysiada na fotelu i czeka aż sie psince odwidzi!:-))
OdpowiedzUsuńTwym Chłopem zachyciłam sie juz w komentarzu na moim blogu, ale zachwycę się jeszcze raz, u Ciebie, bo takie chłopy warte są wielu dobrych słów i docenienia wszelakiego. Wszak coraz mniej takowych na świecie!
Lidko! A jak się robi takie piękniste kolaże?!
Buziaki w południe zasyłam!:-))***
U nas z kanapą wygląda podobnie :))) Tyle, że Bonus jest trochę mniejszy od Zuzi, więc jakos w trójkę damy radę, ale trzeba go wtedy trochę przesunąć ;)
UsuńStaram się doceniać mojego Chłopa, każdy przecież potrzebuje wsparcia i dobrego słowa :)
Kolaże robię w programie Picassa - Panterka mi go poleciła :) W tym programie jest własnie opcja robienia kolaży. Inne też pewnie ją mają, ale grafik ze mnie marny, więc innych nie znam.
Buziaki, Olu :*******
Dobre, szczerze wypowiedziane słowa to najlepsze, co mozna dać i otrzymać. Zwłąszcza najbliższym nie powinniśmy tego szczędzic. A i innym, którzy budzą w nas sympatię!
UsuńW Picassie? Mam Picassę!Tylko jeszcze widocznie nie poznałam wszystkich jej mozliwosci. Poszukam i pooeksperymentuję sobie wobec tego.Te Twoje kolaze tak fajnie wyglądają. Dzieki za podpowiedź, Lidko!:-))
Ooo, no widzisz, Olu, bo te kolaże w Picassie trzeba znaleźć wśród wszystkich możliwości. Jakbyś miała problem, to pisz, coś tam jestem w stanie pomóc ;)
UsuńMiło mi, że moje kolaże sie Tobie podobają :))
Bawiłam sie wczoraj dosc długo kolażową tworczoscią. Ileż tam jest mozliwosci! Ile tajemnic do odkrycia! Nie wiem jeszcze np jak zapisywać je w jakims folderze, jak dodawać podpisy, ale powoli, mam nadzieje, dojdę i do tego. Cieszę się, że dzięki Tobie odkrywam nowe przestrzenie!:-)*
UsuńDobrego dnia, Liduś!:-))
Olu, u mnie Picassa chyba sama utworzyła sobie folder w "Moich obrazach" - folder nazywa się Picassa. Może u Ciebie też tam zapisuje :)
UsuńCo do dodawania napisów, to masz obrazek z napisem ABC w tym podstawowym panelu, gdzie mozesz przyciąć zdjęcie itp.
Dobrze jest tak nawzajem się od siebie uczyć :)
Tobie też dobrego dnia, Olu :****** u nas mokry śnieg od rana ....
Dzięki za podpowiedzi, Lidusiu! Naprawdę, fajnie jest sie móc czegos nowego nauczyć dzięki zyczliwej osobie! Poćwiczę sobie dzisiaj wobec tego, pobawię się obrazkami dalej, bo to taka radosna, odpręzajaca twórczosć!:-))
UsuńU nas była przez dwa dni chlapa i szarośc. Dzisiaj jest troche śniegu, ale jutro ponoć mróz ma powrócic. Zobaczymy.
Uściski serdeczne Ci zasyłam i usmiech!:-))***
Nie ma sprawy, Olu. Jak coś wiem, to się podzielę :)
UsuńMiłych ćwiczeń zatem :))
Paskudna taka zima, taka nijaka, rozchlapana. Byle do wiosny :)
Odściskuję :*****
Lidia, podziwiam i gratuluje!
OdpowiedzUsuńTe koty, noo. Szylam zaslony, to chodzila i mierzyla ze mna, kocica moja. Dwa razy dluzej to trwalo, ale zrobione bylo solidnie. Bonusik, jakosc bawelny sprawdza;)
Dziękuję :))
UsuńKoty nadają się widocznie jako pomocnicy krawcowych ;))
Ta bawełna jest dobrej jakosci, więc u Bonusa znalazła uznanie ;)
Bonus ratował te koszulki z zacięciem...widac do czegoś mu były potrzebne :))))
OdpowiedzUsuńkolaze sliczne! :***
Ciekawe do czego mu są potrzebne ;))
UsuńNiedawno odkryłam tę opcję i bardzo się mi podoba :))
Buziaki:*******
widać Bonusik lubi być w centrum zainteresowania:)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie lubi :) Czasem wymusza to zainteresowanie głośnym miauczeniem ;)
Usuńgwiazdor:)
UsuńA jak :) Najważniejszy w domu ;)
UsuńTen mecz to był horror!
OdpowiedzUsuńP.s. Świetne pocztówki zrobiłaś:)
Lepszy niż u Hitchcoka ;)
UsuńDziękuję za uznanie :)
Tak to juz jest z kotami, moja mam zaraza uwielbia przeszkadzac jak zmieniam posciel, co ona wtedy wyrabia to przechodzi ludzkie pojecie:)
OdpowiedzUsuńGratuluje Wam wytrwalosci w pasji biegowej - twarde z Was zawodniki.
Zdjecia piekne, ja jednak nie przepadam za kolazami. Dostaje oczoplasu, wole pojedyncze ale to kwestia gustu.
Lidus, wszystkiego najlepszego w Nowym 2016 Roku - pozdrawiam:)
Zmiana pościeli to jest to :)) I praca musi zostać odebrana ;)
UsuńKolaże zrobiłam, żeby nie nużyć czytających zbyt dużą ilością zdjęć ;)
Dziękuję za życzenia, Tobie też wszystkiego najlepszego w nowym roku :))
To znak, że koniecznie musisz uszyć komin dla kota a nie dla siebie:)
OdpowiedzUsuńMiłego weekendu:)
Hahaha ... już to widzę, jak kot w kominie chodzi :))
UsuńPrzerwał mi pracę i na razie komin leży nieuszyty.
Kurczę, z takim pomocnikiem daleko nie zajdę ;)
Tobie też miłego weekendu życzę :)
wiem, że to czytałam zaraz jak się pokazało, myślałam, że komentowałam, ale teraz widzę, że na myśleniu się skończyło ;)faktycznie z takim pomocnikiem jak Bonus wiele nie zdziałasz, za to z drugim pomocnikiem do dużego wysiłku jesteś zdolna, podziwiam Was :)
OdpowiedzUsuń:))
UsuńCoś w tym jest, chociaż przedwczoraj komin został ukończony, w obecnosci Bonusa, rzecz jasna :))
A drugi pomocnik - podziwiam jego samozaparcie :) Byłby dobrym wuefistą, bo ma odpowiednie podejście do młodzieży, ale niestety wyszło, jak wyszło.
Przecudne te drzewa na zdjęciach znad Jeziora.
OdpowiedzUsuńNo i ten czarny kot urodziwy niesamowicie.
Generalnie same cudności u Ciebie:-)
:)) czasem trzeba ten świat zaczarować i pokazać cudowności na przekór wszystkiemu :)
UsuńJestem ciekawa tych Twoich kominów, a kolaże cudne!
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo :) Komin uszyty, muszę zdjęcia zgrać i napisać post :)
Usuń