Dzisiaj pada, pada, wieje, przymrozkami starszą. Kto to widział?? W lutym??? Te przymrozki mogą być, ale deszcze??
A tak już ładnie było i komu to przeszkadzało? Jakby mało było smutku wokół nas...
W każdym razie wystawiliśmy na balkon tron dla Arcyksięcia naszego Franciszka Augusta. Arcyksiążę jest bowiem miłośnikiem ciepła i słońca, jak to kot, nic w tym nadzwyczajnego. Na balkon wychodzi wyłącznie wtedy, kiedy jest ciepło i słonecznie. W inne dni wsadza nos
w szparę otwartych drzwi, powącha powietrze i zwiewa do środka. Czasem wyjdzie na chwilę, usiądzie na wycieraczce, bo przecież nie na zimnych płytkach i zwiewa do środka, wskakując często na oparcie kanapy, skąd może teren obserwować.
Ale, kiedy zaświeci słońce .... świat wygląda inaczej, ciepło czule pieści futro kota ... pięknie jest. Przychodzący Personel, albo kręcący się w pobliżu, jest wtedy przywoływany głośnym miaukiem - darciem japy po prostu, a po cóż to trzeba do Arcyksięcia podejść?? Ano użycza on wtedy poddanym swym swój tron, w celu rozpoczęcia przez tychże, procesów miziania i głaskania. Kota oczywiście ;)
Grzbiet wygina się wtedy w perfekcyjny łuk, mruczenie odchodzi na całego, łebek nadstawiany jest natarczywie do głaskania, ze szczególnym uwzględnieniem prawego uszka i okolic :))) Ehhh ...
Podczas tego procesu, kot przebywa na kolanach poddanego, a kiedy ma dosyć, zeskakuje, albo kłapnie ząbkami w kierunku głaszczącej go dłoni. Taki to niewdzięcznik jest, kapryśny ...
Poza tym zdrowotnie jest dobrze i niech tak zostanie. Rzyg kłakowy zdarza się od czasu do czasu, miejscach starannie wybranych, rzadko na widoku, na podłodze. A co tam, może nie zauważą?
Przedostatni zdarzył się na koc koloru rudawego .... zauważyłam w ostatniej chwili, a już miałam tam siadać ...
Zdjęć nie będzie, bo mi telefon współpracy odmówił.