Ale nie o tym chciałam. Dzisiaj i wczoraj korzystaliśmy z uroków jesieni, udając się do pobliskich lasów to rowerami, to samochodem, a potem pieszo marszobiegiem ... zrobiłam parę zdjęć i je opublikuję na blogu, ale jeszcze nie dzisiaj.
Dzisiaj podzielę się z Wami historią, która spotkała nas wczoraj, w domu, kiedy wróciliśmy
z wyjazdu cmentarno -rowerowego.
Chciałam wejść do łazienki, zapaliwszy uprzednio światło. Zamiast światła jednakowoż, rozległ się ogromny huk, z sufitu poleciało szkło i oczywiście wywaliło korki w mieszkaniu. Na to wszystko kot nasz postanowił akurat w tym momencie skorzystać z kuwety, która stoi w rzeczonej łazience. Cóż, niezbadane są kocie umysły i ich toki myślenia. Na szczęście nie pokaleczył sobie łapek, a my przystąpiliśmy do przywracania światłości w mieszkaniu.
Nic trudnego - ktoś powie. Wystarczy podnieść wajchy od bezpieczników. Ale po ich podniesieniu, światłość nie wróciła.
Nic trudnego - powie następna osoba. Wywaliło pewnie główny bezpiecznik, wystarczy wziąć klucze od piwnicy i od szafki z licznikami, zejść i włączyć.
I najpierw fakt pierwszy - niedawno, czyli nie pamiętam kiedy, ale chyba w tym roku, wymieniono zamki do szafek z licznikami i do tej szafki dostaliśmy klucze w woreczku strunowym, odpowiednio przez administrację opisanym. Nawet tenże woreczek znalazłam, bo pamiętałam, gdzie go włożyłam, wręczyłam Chłopu mojemu, żeby mógł czynić swą powinność.
I poszedł ten mój Chłop, po paru minutach wraca bez światła i mówi, że wręczony mu klucz nie pasuje do szafki. Ja mu na to, że innego nie ma, bo były wymieniane itp. ... ale może trzeba by zapytać u sąsiadów.
Chciałam wejść do łazienki, zapaliwszy uprzednio światło. Zamiast światła jednakowoż, rozległ się ogromny huk, z sufitu poleciało szkło i oczywiście wywaliło korki w mieszkaniu. Na to wszystko kot nasz postanowił akurat w tym momencie skorzystać z kuwety, która stoi w rzeczonej łazience. Cóż, niezbadane są kocie umysły i ich toki myślenia. Na szczęście nie pokaleczył sobie łapek, a my przystąpiliśmy do przywracania światłości w mieszkaniu.
Nic trudnego - ktoś powie. Wystarczy podnieść wajchy od bezpieczników. Ale po ich podniesieniu, światłość nie wróciła.
Nic trudnego - powie następna osoba. Wywaliło pewnie główny bezpiecznik, wystarczy wziąć klucze od piwnicy i od szafki z licznikami, zejść i włączyć.
I najpierw fakt pierwszy - niedawno, czyli nie pamiętam kiedy, ale chyba w tym roku, wymieniono zamki do szafek z licznikami i do tej szafki dostaliśmy klucze w woreczku strunowym, odpowiednio przez administrację opisanym. Nawet tenże woreczek znalazłam, bo pamiętałam, gdzie go włożyłam, wręczyłam Chłopu mojemu, żeby mógł czynić swą powinność.
I poszedł ten mój Chłop, po paru minutach wraca bez światła i mówi, że wręczony mu klucz nie pasuje do szafki. Ja mu na to, że innego nie ma, bo były wymieniane itp. ... ale może trzeba by zapytać u sąsiadów.
Fakt drugi, krótko mówiąc - udało się znaleźć dwa klucze, u dwóch różnych sąsiadów, każdy
z tych kluczy wyciągnięty był z woreczka strunowego i żaden nie pasował.
Tzn. pasował, ale do szafki z licznikami od korytarza, piwnicy i takich tam wspólnych części. Ciekawe, po co nam to, podejrzewam pomyłkę po prostu.
Cóż, wykonałam telefon do administracji podany do nagłych przypadków, ale dość pisząc - niewiele to pomogło, mogliśmy bez prądu czekać na gospodarza do dzisiejszego poranka. Albo
Tzn. pasował, ale do szafki z licznikami od korytarza, piwnicy i takich tam wspólnych części. Ciekawe, po co nam to, podejrzewam pomyłkę po prostu.
Cóż, wykonałam telefon do administracji podany do nagłych przypadków, ale dość pisząc - niewiele to pomogło, mogliśmy bez prądu czekać na gospodarza do dzisiejszego poranka. Albo
i południa. Który to gospodarz przyjechałby z właściwymi kluczami.
Do niedawna mieliśmy gospodarza na miejscu, ale musiał zrezygnować z tej pracy, ponieważ jego chora żona dostała jakiś zasiłek i to wszystko razem plus jego renta przekroczyłoby jakiś tam próg dochodowy i zasiłek zostałby cofnięty. Tyle można zarobić jako gospodarz wspólnoty! Tylko brać tę pracę, nieprawdaż.
To tak nawiasem.
Koniec końców, Chłopu mój został bohaterem we własnym domu, ponieważ bez klucza otworzył tę nieszczęsną szafkę i podniósł wajchę od głównego wyłącznika prądu !!!
Gwoli sprostowania: szafkę otworzył odginając jakąś blaszkę, bynajmniej nie wytrychem ;)
Do niedawna mieliśmy gospodarza na miejscu, ale musiał zrezygnować z tej pracy, ponieważ jego chora żona dostała jakiś zasiłek i to wszystko razem plus jego renta przekroczyłoby jakiś tam próg dochodowy i zasiłek zostałby cofnięty. Tyle można zarobić jako gospodarz wspólnoty! Tylko brać tę pracę, nieprawdaż.
To tak nawiasem.
Koniec końców, Chłopu mój został bohaterem we własnym domu, ponieważ bez klucza otworzył tę nieszczęsną szafkę i podniósł wajchę od głównego wyłącznika prądu !!!
Gwoli sprostowania: szafkę otworzył odginając jakąś blaszkę, bynajmniej nie wytrychem ;)
o fakcie tym poinformowałam panią z administracji, jak też o nie tych kluczach, które są
w naszym posiadaniu.
To, co z sufitu zleciało nie było lampą na szczęście, lecz tylko żarówką, która rozpadła się
To, co z sufitu zleciało nie było lampą na szczęście, lecz tylko żarówką, która rozpadła się