czwartek, 18 maja 2023

A tak mi ładnie szło ...

pisanie bloga od stycznia. I stanęło. Ale może ruszy, po raz kolejny już zresztą.
Stanęło, bo w moim życiu zrobił się jakiś zastój, mimo że pozornie tego nie było chyba widać. Funkcjonowałam na zasadzie jakiejś siły rozpędu, od czasu do czasu miewając dostawę energii, a przez większość czasu kompletny brak sił.
Dlaczego? Nie wiem w sumie. Narobiłam sobie kupę zaległości w pracy, na szczęście wychodzę z tego, jak wygląda mój dom - szkoda gadać, 
a też już było całkiem fajnie ... Chociaż ostatnio ogarnęliśmy działkę, zmieniając miejsca, które od dłuższego czasu trwały niezmienione, co im na dobre nie wyszło, niestety. Mam tu na myśli modne ongiś juki - te ogrodowe, pięknie kwitnące. U nas też takie są, zasadzone przez poprzednich właścicieli, ale wokół rosły trawy ozdobne, stare krzaki bzu i juki w zeszłym roku nie kwitły i marniały. Zobaczymy, jakie efekty przyniosą nasze zabiegi.
Na szczęście mobilizowałam się również do wyjścia na kijki najczęściej. I to mnie jakoś w pionie trzymało. Te wszystkie zestawienia są jak najbardziej prawdziwe.
Poniedziałek w tym tygodniu był dla mnie ekstremalnie ciężki. Chyba coś w powietrzu było, bo wiele osób pisało, że miało do dooopy dzień. Ja też. Miałam wrażenie, że eksploduję od nadmiaru myśli. Ale nie mogę, bo przecież mam Frania na utrzymaniu, a on już przynajmniej raz dom stracił.
Nie piszę tego, żeby robić z siebie biedną sierotkę, która ma tak strasznie pod górkę w życiu 
i szuka współczucia i zrozumienia u innych. Nie. Każdy z nas ma pod górkę, mniej lub bardziej, czasem trochę z górki. Szukam sposobów, które pozwolą mi na pójście w większości 
z górki, ale lata z zakodowanym tak, a nie inaczej umysłem powodują, że nie jest to takie proste. Chociaż uważam, że próbować trzeba.
A współodczuwanie - dobrze byłoby, gdybyśmy mieli je ze wzajemnością. O ileż życie stałoby się lżejsze. Tak mi się przynajmniej wydaje.

W każdym razie, w kwietniu zrobiłam sportowo 102 km, co jest naprawdę już niezłym wynikiem. Zmobilizowała mnie do tego akcja pewnej mojej ulubionej marki odzieżowej - bardziej sportowej, ale nie tylko. Możecie sobie poczytać o akcji tutaj.

Zobaczymy, co dalej. Jutro z Franiem na badanie krwi jedziemy. Ostatnie miał robione w grudniu i wyszły lekko podwyższone parametry nerkowe. Nie widzę niepokojących objawów, ale nerki nie muszą ich dawać, z tego co wiem. Będzie ciężko, bo 5 godzin muszę go przegłodzić. Ale przeżyjemy.

Trzymajcie się 💖💗💗💖💝