piątek, 17 października 2025

Ponoć natura nie lubi próżni

w sumie może nawet i nie ponoć, tylko na pewno, bo widać to, kiedy coś za długo stoi albo zostało gruzowisko, to za chwilę widać rośliny i wszędobylską zieleń.

My zostaliśmy domem tymczasowym dla mamusi z kociętami. Czy byłam/jestem gotowa na nowe koty w moim życiu? Chyba nie, ale w sumie już się pojawiły, jestem za nie odpowiedzialna, są - zmęczona i pokiereszowana psychicznie przez ludzi kotka, ale bardzo miziasta i zero agresji oraz jej maluchy - urodzone co prawda w ruinach jakiejś kolejowej budowli, ale szybko z tego miejsca zabrane.
I już więcej nie mam sił pisać. Zawirowało mocno w naszym życiu, zobaczymy, co będzie dalej. Dzięki dobrym ludziom, koty finansuje jedna z poznańskich fundacji, ale wiadomo że reszta spoczywa na nas. Będą do adopcji za jakiś czas, mamusia raczej zostanie z nami i możliwe, że któreś z kociąt. Na razie mają około 4 tygodni i powoli pokazują swoje charaktery.

sobota, 11 października 2025

Odszedł

Franio odszedł. W środę 8.10 pomogliśmy mu odejść tam, gdzie nie ma już bólu, chorób, tak naprawdę to sama nie wiem, dokąd idą dusze zwierząt. I dokąd poszła dusza Frania. Może kiedyś się dowiem. Bo tak za bardzo nie wierzę w Tęczowy Most.
Zmogły go w ostateczności nerki. Mimo walki o niego, codziennych kroplówek przez półtora tygodnia, nie zaskoczył z jedzeniem. Chyba chciał już odejść, a my przyspieszyliśmy tylko trochę ten proces. Chyba. Sama nie wiem tak naprawdę już nic.

piątek, 3 października 2025

Walczymy

o Frania, dla Frania, z Franiem ..... posypał nam się kotek i to konkretnie, jeść za bardzo nie chce, wciskamy mu strzykawką, od tygodnia prawie jesteśmy codziennie na kroplówkach. Nerki siadły. Temat znany wielu z Was. Nie mamy zbyt wiele nadziei, ale jeszcze razem trwamy. Do tego doszły nam jeszcze inne sprawy, więc dzieje się.

To tyle chciałam napisać dla tych z Was, co tu jeszcze zajrzą.