wtorek, 15 lipca 2025

Słodkie jak śliwki

Na działce, którą użytkujemy rośnie śliwa. Nie wiem, jaki to gatunek, ale mniej więcej w połowie lipca dojrzewają śliwki, których potrafiło być sporo.

Oto ona - wspomniana śliwa:


Owoce są tak dobre, że trudno przestać je jeść ;) ale ostatnie zbiory mieliśmy chyba ze trzy lub cztery lata temu. Dlaczego tak? A bo raz pojechaliśmy nad morze i śliwki zerwali moi rodzice. Dostałam potem jakieś powidła od mamy, ale to nie to samo. Kolejny rok był rokiem odpoczynku drzewa, a w zeszłym - przymrozek nam ściął wszystkie kwiaty.
W tym roku również były wiosną przymrozki. Akurat wtedy, kiedy drzewa były w pełnym rozkwicie. Myśleliśmy, że i w tym roku nic nie będzie, żadnych owoców, a tu niespodzianka. Zielonych nie było tak dobrze widać, bo schowały się w liściach, jakieś pojedyncze jedynie. 
A kiedy zrobiły się fioletowe, okazało się, że jest ich całkiem dużo. Trochę pospadało i napoczęły je osy lub ptaki, ale i dla nas coś zostało. Zrobiłam więc powidła i parę kompotów.

Lubię robić powidła. Cały ten proces ma w sobie coś magicznego. Taka chwila ulgi i radości, którą poczułam aż w sercu. Może wydawać się to niemożliwe lub zbyt egzaltowane, ale tak właśnie było.
Magia się zadziała i mam nadzieję, że przetwory dobrze zapasteryzowałam. O śliwkach pisałam już na blogu - pod etykietą "przetwory" możecie te moje wpisy znaleźć.

I kilka zdjęć z samego procesu:






Z tego garnka wyszło mi jakieś 12 słoiczków - różnej wielkości. A dzisiaj 6 słoików kompotów. Kompoty owocowe wyszły już chyba trochę z mody, bo szczególnie młodzież ich nie lubi i nie pija - lepsze są przecież energetyki, czy jakieś kolorowe wody gazowane słodzone sztucznymi słodzikami ... ale ja lubię i trochę różnych w domu mam.

I jeszcze małe pytanie - czy ktoś z Was zna się na cięciu drzewek owocowych? W jakiejś książce ogrodniczej przeczytałam, że śliwy tnie się dość oszczędnie. Do tej pory cięłam zawsze na wiosnę gałązki, które są bez liści. Ale skubana wypuściła mi nowe przyrosty:


I one mogą być chyba przycięte, żeby drzewko za bardzo w górę mi nie poszło. Bo widać chyba na zdjęciu, że ono nie jest jakieś bardzo wysokie.

Czy jeszcze jakieś przetwory będę robiła - nie wiem. Zależy od tego, co będę miała do dyspozycji.

A Wy coś robicie w tej materii?

14 komentarzy:

  1. O, jakie fajne śliweczki, może to ciemna odmiana renglod?
    Nie robię już żadnych przetworów, nie mam dostępu do dobrych owoców. Czasem zdaży się kilka słoików ogórków kiszonych, jeszcze ze dwa mam z zeszłego roku, tak oszczędzałam😀
    Musialabyś poszukac informacji na yt. na temat przycinania śliw, albo jakiegos doswiadczonego sasiada dzialkowicza.


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Możliwe, bo są większe od węgierek, ale mniejsze od takich tych bardzo dużych ;)
      Ogórki kiszone też robię, ale zabiorę się za nie później :)
      Mam książkę napisaną przez ogrodniczki i tam wyczytałam te informacje, ale czasem ktoś podpowie bezpośrednio.

      Usuń
  2. Przetwory? Zgiń, przepadnij, siło nieczysta! A kysz, a kysz!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A czemuż to?? ;) W sumie nie każdy musi to lubić :)

      Usuń
  3. Lubię śliwki, świeże, suszone, w placku i dżemie, ale lubię jeść, przetwory nie mój konik, podziwiam...

    OdpowiedzUsuń
  4. Ładny pokrój ma to śliwkowe drzewko, śliweczki też pysznie wyglądają, a powidełka zapewne pyszota!
    Jak dla mnie żadne kuchenne zajęcia nie mają nic z magii, wręcz przeciwnie wysysają ze mnie energię.
    Ja przetwory kupuję, ino nie te z masowej produkcji ale takie robione w domowych kuchniach ;)
    Bratanica mi naraiła jedną taką panią i od Inkwi tej od owiec, też kupuję. Od Inkwi dużo kiszonek, a od tej drugiej kobitki to głównie przeciery pomidorowe na zupę i różniaste dżemy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, pokrój tego drzewka mnie od zawsze zachwyca :) I nie chciałabym go zepsuć.
      Jeśli chodzi o gotowanie, to też nie przepadam i zdarza się mi kupować przetwory od kogoś innego, ale też takie domowe, a nie z marketu.

      Usuń
  5. Pięknie piszesz o śliwkach i tej zwyczajnej–niezwyczajnej codzienności.
    Czytając, czułam ten zapach powideł i cichą radość, która płynie z ich powolnego mieszania. Masz rację – to prawdziwa magia… Taka cicha, domowa, która działa w sercu.
    Co do kompotów to bardzo je lubię. Może i wyszły z mody, ale mają duszę. I smak dzieciństwa, którego nie da się zamknąć w puszce po energetyku.
    Twój wpis to właśnie taka łyżeczka ciepłego kompotu w środku dnia🙂
    Pozdrawiam serdecznie🙂

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Energetyki odczuwam jako zimne i cuchnące, ale wielu nie może się bez nich obejść.
      Dziękuję za miłe słowa, pozdrawiam Cię również :)

      Usuń
  6. Taki własny zbiór jest najlepszy :)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  7. Myśmy kiedyś mieli na wsi 2 albo 3 śliwy, które dosyć ładnie rodziły. Niestety uschły i tata je ściął. Szkoda, bo rodziły smaczne i słodkie owoce. Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety, jak uschły to już po nich i cóż było robić .... Zawsze można zasadzić nowe. Pozdrawiam również :)

      Usuń

Bardzo miło mi, jeśli zostawiasz komentarz :) Każdy czytam i na każdy staram się odpowiedzieć.