sobota, 2 sierpnia 2025

Powroty znad morza

Nasz wakacyjny wyjazd dobiegł końca i dzisiaj z małymi przygodami, po prawie sześciu godzinach jazdy, wróciliśmy do domu. Mamy nad morze jakieś 350 km, z Wrocławia jest sporo dalej, ale dzięki szybkim trasom, podróże naszych znajomych trwają o wiele krócej. U nas - jakby nie patrzeć i którędykolwiek by nie jechać - pięć z kawałkiem.
Ale, że kocham morze, to jadę i odliczam kolejne miejscowości na trasie. Dzisiaj już prawie witaliśmy się z gąską, czyli do domu było było naprawdę niedaleko, a tu na drodze ogromny korek, bo wypadek. Chyba nie był jakiś groźny, bo nie mogę znaleźć żadnej informacji, co się stało, ale zjechaliśmy z trasy i jechaliśmy baaaardzo bocznymi drogami, łącznie z polną, przy której jednakowoż mieszkają ludzie, czyli radzą sobie z dojazdami tu i ówdzie.
Potem, już przed samym Gnieznem, korek wygenerował kierowca samochodu, który jechał na czele sporego łańcuszka, ponieważ jechał bardzo powoli, hamował mocno tam, gdzie były ograniczenia prędkości ..... przed nami, a za nim jechały jeszcze dwa samochody, które go nie wyprzedzały i szczerze mówiąc jechało się bardzo ciężko i trzeba było uważać, żeby nie wjechać komuś w kufer. A my z chłopem nie z tych kierowców, którzy wyprzedzają na czwartego, jeszcze przed zakrętem i na linii ciągłej. Na szczęście nadarzyła się okazja zjazdu na S5, zamiast wjeżdżać do samego Gniezna i denerwować się takimi niepewnymi manewrami. Nie twierdzę przy tym, że jestem super kierowcą, ale staram się myśleć i przewidywać konsekwencje moich działań. A przy takim natężeniu ruchu jest to oczywiście ważne.
Byliśmy bardzo zmęczeni taką jazdą, łącznie z kotem, który żalił się przez pierwsze półtorej godziny jazdy, a jakieś 100 km przed domem stwierdził, że jednak choroba lokomocyjna dała się mu we znaki i zwymiotował na kocyk w transporterku. Udało się mi szybko podłożyć ręcznik papierowy, więc kocyk pozostał w miarę czysty.

W sumie, jeśli chodzi o pogodę, to nie sprawdziły się czarne scenariusze. Też trochę narzekałam w którymś poście, ale ogólnie może dwa dni były takie mocniej deszczowe. Reszta - plażowo i kąpielowo dobra. Woda rześka, w czasach przedmorsowych nie weszłabym do niej, ale teraz - czemu nie. Ludzi nad morzem dużo mniej niż w zeszłym roku. Bo niby, że słaba pogoda i drogo. Do pogody się odniosłam - do swojego pobytu. A drożyzna? I tak, i nie. Po internetach krążą paragony grozy i faktycznie sumy na nich widniejące są wysokie. Za tę przysłowiową rybę z frytkami i surówką. Fakt, mogą nam policzyć sporo, ale jest wiele smażalni, gdzie dostanie się przyzwoitą porcję np. za 30 do 50 zł. Kawa - tam, gdzie my chodziliśmy 10-12 zł. Gofry z owocami - 17 zł. Z bitą śmietaną - 17 zł. Gałka lodów - my płaciliśmy 7,50, ale oczywiście są i droższe. Kwestia wyboru. Za wczorajszy obiad dla nas dwojga - 60 zł. Ale oczywiście można sobie wybrać opcję wyjazdu i samemu gotować sobie obiady - będzie jeszcze taniej. Można też iść do lasu i nazbierać grzybów, jagód .... 😂🍄‍🟫🍄🫐
Ale z tymi grzybami to prawda. Nie planowaliśmy absolutnie grzybobrania, ale grzyby same nas znajdowały. No to jak je zostawić w lesie same na poniewierkę?? W znajdowaniu grzybów chłop mój jest bardzo dobry. Idąc na plażę znaleźliśmy w lesie podgrzybki i jednego borowika! Były na śniadanie i chyba na dwa obiady.

Sama oszczędność radująca nasze wielkopolskie serca 🤣🤣🤣

Już tęsknię za morzem, w domu góra prania, a na jutro zapowiadają u nas ulewy .... No nic, ogrzewanie może sobie włączę, to mi szybciej wyschnie.

CDN.

16 komentarzy:

  1. U nas burza od świtu i leje.
    Na wyjazdach bywa wszystko, kwestią wyboru jest, ile płacimy i gdzie docieramy, więc te paragony grozy to legenda.
    Korki i upierdliwi kierowcy, to osobny rozdział.
    Najważniejsze, że szczęśliwie dotarliście!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie tak jest z wyborami. Owszem, można się czasem zamieszać, nie dopytać, nie rozejrzeć i rachunek grozy gotowy. Bywa. Ale, jak to media, muszą emocje nakręcać, więc pięknie wyolbrzymiają najmniejszą bzdurę.
      U nas burzy nie było, ale deszcz to i owszem. Pada z przerwami i zimno jest.

      Usuń
  2. W takim ciagu samochodow moze sie jedzie wolniej ale do przodu jednak. Ze denerwuje? Denerwuje. Mozna zjechac na jakis czas, nogi rozciagnac, pooddychac, sprawdzic telefony i wlaczyc sie znow w ruch z nadzieja, ze bedzie lepiej. Ustawia sie ograniczenie predkosci odekwatnie do okolicznosci... i byle przed zmiechchem zdazyc do domu. Spiesz sie powoli.
    Gory prania nie zazdroszcze pralce. Napracuje sie i nawiruje. :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wczorajsza sytuacja nie miała niestety nic wspólnego z płynnością jazdy w korku, kiedy wszyscy grzecznie jadą sobie jakieś 80 na godzinę i zwalniają w terenie zabudowanym. Wtedy jedzie mi się dobrze, nikt nikogo nie wyprzedza i jest przewidywalny. No ale ... mieliśmy możliwość wymiksowania się z tego sznurka samochodów i na "esce" było spokojniej, mimo sporego natężenia ruchu. Jak to w sobotę zazwyczaj bywa, jedni wracają, inni jadą na wakacje.
      Pralka ma na szczęście przerwy, bo dana partia musi najpierw wyschnąć, żeby następna zaczęła się kręcić ;) a, że dzisiaj pada i zimno, to ta przerwa będzie dłuższa ;)

      Usuń
  3. Prawdziwy raport z podróży, z domieszką obserwacji i zdrowym podejściem do tego, co się da, a czego nie. Sześć godzin jazdy z przygodami, korek tu, korek tam, kot z chorobą lokomocyjną – klasyka powrotów z wakacji.
    Teraz czas na pranie, grzanie i wspominanie czyli pełnia lata w wersji „już po”.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczególnie wspominanie, bo wspomnienia szybko w codzienności uciekają.

      Usuń
  4. Napisałaś że już tęsknisz za morzem. Ja zawsze i to natychmiast tęsknię za Tatrami.... już wtedy gdy z nich wyjeżdżam.:-)
    Ale morze też jest piękne, więc doskonale Cię rozumiem.
    Serdeczności pozostawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie, większość z nas ma ukochane miejsca, dokąd chętnie wraca.
      Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
  5. Też tęsknię już za morzem. Wróciłyśmy z Madre niecałe dwa tygodnie temu, a tęsknimy bardzo. Ja wiem, że wielu narzeka na pogodę, ja z tych zimnolubnych, to dla mnie jest to lato fajne, ale rozumiem tych, co wolą upały. Co do cen, to my też umiałyśmy znaleźć bardzo przyzwoite ceny i tam też się stołowałyśmy, absolutnie nie było źle, takie ceny, jak napisałaś. Cieszę się, że obie miałyśmy ten dar bycia nad morzem, że obie mamy, z czym tęsknic i życzę nam radosnego powrotu tam, gdzie pragniemy.
    Wiesz, jakie jazdy mamy z Tatą...droga może być i dwudziestominutowa, ale Tatko potrafi tak jechać, że robi się godzina... z Nim zawsze są przygody, nawet korków nie trzeba. :D
    Dziękuję, że jesteś. <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trochę pomarudziłam odnośnie nadmorskiej pogody, ale ogólnie narzekać nie można. Mogłoby jedynie być trochę cieplej, szczególnie w nocy, ale trudno.
      Mam nadzieję, że wrócicie za jakiś niedługi czas nad morze :) Bo my to nie wiem, może uda się wyskoczyć w jakiś weekend.
      Niektórzy mają szczególne zdolności, jeśli chodzi o prowadzenie samochodu ;) jesli nie stwarza to zagrożenia na drodze, to w porządku ;)
      Pozdrawiam Cię serdecznie :)

      Usuń
  6. Witam Cię ponuro i ponuro oznajmiam, że tęsknię za morzem od ubiegłego roku. Ponure jest to, że do przyszłego lata na pewno go nie zobaczę. I w ogóle wszystko jest ponure, o czym zawiadamiam, ponurą będąc.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma lekko, niestety .... szkoda, że w tym roku już się nad morze nie wyrwiesz. Chociaż, kto wie ... masz dalej niż ja, ale może wsiądziesz w pociąg, albo w samolot?

      Usuń
    2. Nie wyrwę się, zaraz konferencja, bo zatwierdzenie zmian w arkuszu organizacyjnym na nowy rok szkolny, później egzaminy poprawkowe, matury poprawkowe, plenarka... Matko Boska, przemień! - jak mawiała moja babcia.

      Usuń
  7. Fajowsko że ci było fajnie nad morzem :)
    A drogi szybkiego ruchu skracają podróżowanie. Pamiętam jak jeździłam pks do rodziny ojca w okolice Bełchatowa, a potem do brata który wybył do Bełchatowa, jechało się chyba około 5 godzin, bo autobus zatrzymywał się w każdej wioseczce. A teraz dzięki drodze szybkiego ruchu jedzie się samochodem trochę ponad 2 godziny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak, podróż autobusami i pociągami trwała czasem wiele godzin, a samochodem dużo szybciej.

      Usuń

Bardzo miło mi, jeśli zostawiasz komentarz :) Każdy czytam i na każdy staram się odpowiedzieć.