sobota, 2 listopada 2013

Nasze spotkanie z duchami (?)

Chciałabym dzisiaj opowiedzieć historię naszego spotkania z .... no właśnie, nie wiem do dziś, co to było.

Zostajemy w okolicach opisanej przeze mnie drogi do Bornego, na wysokości wjazdu do Kłomina i jenieckiego cmentarza.
Parę lat temu postanowiliśmy pojechać do Bornego na weekend, jakoś tak się złożyło, że mogliśmy wyjechać dopiero około szóstej wieczorem. Był to chyba październik, więc szybko zrobiło się ciemno.
Po jakichś 2,5 godz. zbliżyliśmy się do tego miejsca, wyżej opisanego. Okolica wygląda tak, że są tam tylko łąki, krzaki, skręt do jednej wsi, trochę lasu. Łąki są podmokłe, wieczorne mgły nie są tam niczym nadzwyczajnym, tak było też i wtedy, wjechaliśmy w lekki opar.
Nagle, jeden z obłoków mgły odłączył się i poleciał wprost na nas, na przednią szybę, ale nie rozbił się na niej, nie wjechaliśmy weń tak, jak się wjeżdża w mgłę, tylko poleciał do góry.
Trwało to kilka sekund, włosy się mi zjeżyły z przerażenia, przypomniałam sobie wszystkie modlitwy za zmarłych .... wrażenie było piorunujące. Nigdy do tej pory nie widziałam tak zachowującej się mgły. Mąż zresztą też nie.
Oczywiście, można twierdzić, że to para wodna, wiatr był ( chyba nie było) i tak jakoś się zdarzyło. Może tak, a może nie.
Nie wiem tego do dziś, ale to faktycznie dziwne miejsce. Moja koleżanka go bardzo nie lubi i do Bornego jeździ przez Szczecinek. Kiedyś opowiadała, że gonił ją tam jakiś samochód. Ona też jechała swoim, pojawił się nagle za nią, co przyspieszała, to on też, co zwalniała - on tak samo, w końcu zgubiła go na zakręcie, który wzięła z prędkością kierowcy rajdowego, tamten nie dał rady, bo to jakiś większy samochód był. Realny, oczywiście, nie jakieś widmo.
My natomiast, jadąc też wieczorem, zobaczyliśmy przy drodze starą kobietę, kilka kilometrów od jakiejkolwiek miejscowości. Wyglądała jak czarownica, a nam zrobiło się bardzo nieswojo.

Dziwne to tereny, pełne tajemnic realnych i mniej realnych. Zdecydowanie wolę jechać tamtędy, kiedy jest jasno.

Miłych snów wszystkim :)

28 komentarzy:

  1. Może kobieta chciała podjechać auto-stopem:-).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mam pojęcia. To już jest takie zadupie, że wieczorem rzadko co jeździ. Nie wnikaliśmy w jej intencje, tylko gaz do dechy i rura do przodu, byle dalej ;)

      Usuń
  2. Pewnie wszystko daloby sie wytlumaczyc recjonalnie, ale wyobraznia i przekonanie o niezwyklosci tego miejsca sprawiaja, ze widzi sie zjawiska nadprzyrodzone i rzeczy niewytlumaczalne. A moze rzeczywiscie teren ow zamieszkuja duchy? ;)
    Ale opowiesc podoba mi sie, jako ze lubie sie bac. Oby mi sie tylko nie przysnilo :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że Ci się nie przyśniło, Panterko :))
      Tak sobie pomyśleliśmy, że to moze dusze jeńców snują się w pobliżu miejsca, gdzie zginęli. A, że to był czas, kiedy losy miejsca ich pochówku były niepewne, to zwracały na siebie uwagę.
      Dziwne to było, naprawdę. Też jestem niedowiarek, ale wtedy naprawdę się wystraszyłam.
      Do dziś ciarki mnie przechodzą, jak to wspominam.

      Usuń
  3. :)) Lidio Ty mnie nie strasz, bo nie zasnę! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ;) mam nadzieję, że spałaś spokojnie, śniąc o Zojkowych maluszkach :))

      Usuń
  4. ło matko! Ciarki mnie przechodzą od góry do dołu! Nigdy nie wywoływałam duchów i bałam się opowieści o nich :/ Nie wyrosłam z tego....
    :***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też tego nigdy nie robiłam, horrorów nie oglądam, ta historia jest w pełni autentyczna, mąż mi świadkiem.

      Usuń
  5. Uwielbiam takie historie, prosze o wiecej:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W zasadzie raz mnie takie coś spotkało, ale mam jeszcze w zanadrzu dziwne zdjęcie zrobione przeze mnie. Być moze kiedyś je wstawię.
      Jak mąż był w wojsku, to mieli "na stanie" ducha, nazwali ją Krystyną. Nikt nie chciał spać w tym pomieszczeniu, w końcu przerobiono je na magazyn.
      Trochę tych opowieści niesamowitych się by zebrało. Hmmm....

      Usuń
    2. Dawaj wszystkie, ja uwielbiam;')))

      Usuń
    3. Muszę je na spokojnie i jeszcze raz zebrać. Mój ojciec mieszkał jakiś czas w domu, w którym straszyło.....

      Usuń
  6. Jak niezły horror...brrr . Straszek jestem i się cieszę, że dopiero teraz przeczytałam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawdę tak było. Dobrze, że zajrzałaś tu rano, aczkolwiek tytuł już ostrzegał, co tu moze być napisane ;)

      Usuń
  7. Łoj, nie strasz.....ale muszę powiedzieć, że jako bardzo młoda dziewczyna odważyłam się pójść na cmetarz o północy. To był zakład, byliśmy grupą, a że nie było to w Polsce to sie nie wydawało takie straszne. Nie wiedzieliśmy jednak, że tam taki zwyczaj, że o północy gasną światła w miejscowości na ulicy. Więc my tu na tym cmentarzu ( mały, wiejski) latarnie się świecą, a tu nagle ciach i ciemność. Nie muszę chyba mówić, że włos zjeżył mi się ze strachu gdzie tylko rósł, zmykaliśmy szybciutko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobre :)) Północ, Wy na cmentarzu, a tu nagle ciemno - też bym się wystraszyła i wiała, byle szybciej i do przodu ;)

      Usuń
  8. Ja jestem straszny niedowiarek ;>
    Jako 16-latka brałam udział w wywoływaniu duchów.Żaden duch nie chciał przyjść,bo rzekomo to była moja wina,bo ledwo się powstrzymywałam ze śmiechu biorąc udział w tej strasznej imprezie ;D
    Na cmentarz też chodziłam w ramach zakładu i udowodnienia,że znicz przyniesiony o północy z przypadkowo wybranego grobu nie będzie przyczyną snu o osobie zmarłej.Nic mi się nie śniło,ale i o kradzież mnie nie posądzono,bo był to mały i stary znicz nadający się do śmietnika.
    Ponadto uważam,że bardziej mi zagrażają żywi niż umarli ;>

    Aaaaaa....ja bym zatrzymała się i zapytała czy ta pani nie chce skorzystać z "podwózki" i mówię to bardzo poważnie !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiedziałam, że znicz wzięty z grobu miałby być powodem snu o tej zmarłej osobie. W sumie nigdy żadnego nie zabrałam ;)

      Myśmy się nie zatrzymali, bo totalnie nas ta kobieta zaskoczyła w tym miejscu o i tej porze. A swoja drogą, to masz rację, raczej żywi żywym zagrażają niż umarli żywym.

      Usuń
    2. Też wywoływałam duchy, talerzykiem. Wywołaliśmy dziadka, który przez ten talerzyk "powiedział", że nie będzie rozmawiał, bo jest "audytorium złe". Bardzo się zdziwiłam, bo dziadek raczej by nie użył słowa audytorium, bo go raczej nie znał, ale ten talerzyk tak latał od litery do litery i takie zdanie się ułożyło.

      Usuń
    3. To chyba nie był dziadek. A może ktoś się pod niego podszył? Niesamowita jest ta historia z talerzykiem, Mnemo ....

      Usuń
    4. Wtedy się nie bałam bo to były takie gotowe formułki, jak przywołać i jak odprawić duchy, już teraz ich nie pamiętam.

      Usuń
    5. Odważni byliście, tak czy tak.

      Usuń
  9. aż mam ciarki....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) a jakie ja miałam i mam, jak sobie to przypomnę ...

      Usuń
  10. Jak ja lubię słuchać o duchach, i filmy zresztą też.
    Może tak przy okazji ktoś poda kilka jakiś tytułów fajnych filmów ... coś podobnego do "Innych" z Nicole Kidman.
    Lubię się bać, a potem do piwnicy nie zejdę :)
    Jak masz jeszcze jakieś takie historie w zanadrzu to umieram z ciekawości :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie spotkała tylko ta wyżej opisana historia, w zasadzie. Coś tam jednak z opowieści innych się by skleiło ;) Muszę mieć wenę ;)
      Filmów zbytnio nie znam, bo nie oglądam takich, musiałabym mężowi się spytać.

      Usuń
  11. ... piękna ta droga i brzozy...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niczym na akwareli :) To w naszym kijkowym lesie :)

      Usuń

Bardzo miło mi, jeśli zostawiasz komentarz :) Każdy czytam i na każdy staram się odpowiedzieć.