niedziela, 17 listopada 2013

Pogwiazdorzylim i wyszło, jak zawsze ...

Jak w tytule. 
Teraz go rozwinę. Ten tytuł.
Pojawił się ten mój chłop w lokalnej prasie, w doborowym towarzystwie trzech innych osób, z których dwie zna ze spotkań różnych kulinarnych, nawet zdjęcie się pojawiło jego 
i zrobionej przezeń potrawy, a jakże, dlaczegóż by nie ...
Niestety, nie do końca zadowolony jest z treści, która ukazała się pomiędzy tymi zdjęciami. W sumie to się chyba nią trochę podłamał, chociaż mu mówiłam, że mało kto to przeczyta, kilka zainteresowanych osób, reszta zerknie na zdjęcia, a pozostała reszta czyta tylko ogłoszenia, których jest cała masa w postaci osobnej wkładki.
Często jest tak, że inaczej człowiek mówi, a inaczej pisze. Jeśli jest to wypowiedź bez uprzedniego przygotowania i zapisania jej na kartce, to przepisana z dyktafonu dziwnie czasem wygląda. 
Fakt - dziennikarka przysłała tekst do autoryzacji, trochę go zmieniliśmy, ale widocznie uznała, że taka, pewna chropowatość niektórych zdań, przydaje kolorytu i zostawiła to, jak było przed zmianą.

Nie jest tak, że małżonek mój robi mnóstwo błędów językowych i nie umie się wypowiedzieć. Błędy zdarzają się każdemu, a niecodzienność sytuacji nie sprzyja gładkości wypowiedzi komuś, kto na codzień nie udziela licznych wywiadów, tudzież nie występuje przed szeroką publicznością.
Wybaczcie więc, nie wrzucę tego skanu.
Pewnie już mu trochę przeszło, ale tak naprawdę to nie wiem, co tam w głowie u niego się dzieje.

 Następnym razem będzie lepiej ;)

Ale co tam artykuł. Pozostając w temacie jedzeniowo - kulinarnym, spieszę donieść, że otwarto u nas "makdonalda". Z wielką pompą nastąpiło przecięcie wstęgi przez włodarza naszego miasta, no i weszliśmy wielki świat ;) Otwarcie tej jadłodajni to ogromny postęp naszej mieściny, świadczy o jej wybitnym rozwoju (??!!). Tak, rozwoju miasta, w którym było kiedyś kilka sporych zakładów pracy, w tym jeden słynny na całą Polskę, a dzisiaj jest tu jedno z najwyższych w województwie bezrobocie, a po tym słynnym zakładzie pozostała kupa gruzu, częściowo uprzątnięty plac, na którym ma powstać, bardzo potrzebna i kurfajegomać, niezbędna u nas, galeriakurwahandlowa.
Wybaczcie te kurwy, ale inaczej nie potrafię o tym pisać.

Jadłodajnia przyciągnęła sporo chętnych, szczególnie zaraz po otwarciu, ponieważ oprócz baloników dla dzieci, ponoć 100 pierwszych klientów dostało paszę za darmo. Było się o co bić :)))
Po południu, jadąc skądś tam, nadrobiliśmy kilkaset metrów drogi, żeby tę cudobudę zobaczyć. Cieszyła się powodzeniem, aczkolwiek ktoś na gazetowym forum wyraził wątpliwość, czy to aby na pewno mieszkańcy miasta i okolic zjechali na degustację. Padło podejrzenie, że wynajęto statystów z ościennych miejscowości :))
Oczywiście - żeby nie było, nikt mnie zmusza, póki co, do stołowania się w tym przybytku, każdy wchodzi tam na własną odpowiedzialność i z własnej, nieprzymuszonej woli, ale nie oparłam się wrednej chęci napisania kilku miłych słów na powyższy temat, ot tak, bo miałam na to ochotę. Na czym, oczywista, powyższy temat zakończę.

Na osłodę i całkiem niespodziewanie, pojawiły się u nas przed chwilą czeskie, deserowe czekoladki.
Coś dla oczu i podniebienia :)

Spokojnego wieczoru wszystkim życzę :)


33 komentarze:

  1. A wiesz, byłam ostatnio przez chwilę u Ciebie w mieście i budowali toto właśnie - wow, pomyślałam, ale lansik;)))) maczek przy bierdonce - super sprawa;)))
    A to po T. ma być galeria??? No niemożliwe, nie zgadłabym nigdy;)))) Brak słów na to, co się w tym kraju dzieje...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Maczek przy biedronce - pasuje, jak nic ;) Lansik jak nie wiem co :)) Chociaż to dobre, że jest na samym końcu miasta i prawie każdy ma tam daleko :))
      Galeria ma być właśnie tam. Dokładnie tak, szklane domy, piękne osiedle nad rzeką ..... ręce opadają i nie tylko.
      A jak będziesz kiedyś nie co dłużej w moim mieście, to daj znać moze? Jakaś kawę możemy spić ;) Herbatę też, oczywiście :)

      Usuń
    2. Słuchaj, jasne, że napiszę, ale byłam tylko "na szybko", Ksiecia odebrać z pociągu, bo z Konina jechał, a wiesz dobrze, że dalej nie dojedzie w naszą stronę, i potem zaraz nazad, bo Małą ze szkoły, szkoda, ale nastepnym razem się zamelduję jak nic;)

      Usuń
    3. Niestety, jesteśmy od Was oderwani kolejowo, faktycznie szybciej poszło, jak przyjechałaś do nas, niżby miał się tłuc do Poznania, a potem do Was.
      :))

      Usuń
  2. Jasne, lepiej polikwidowac wszystko, zabetonowac, postawic makdonaldy i truc spoleczenstwo. Nie jestem zwolenniczka teorii spiskowych, ale calosc wyglada na zdrowa dywersje. Kto za tym stoi? To jawne dzialanie przeciwko panstwu i spoleczenstwu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, to jawne działanie przeciwko społeczeństwu i dlatego nie jest już teorią spiskową, niestety.
      Zabetonować, jak najbardziej, wszędzie bruk i beton, w wielu umysłach również.
      Ciekawa jestem, jaką popularnością będzie się ten przybytek cieszyć.

      Usuń
    2. Bedzie sie cieszyc, niestety. Czego oni tam dodaja do tej trucizny, ze tak uzaleznia?

      Usuń
    3. Sama się nad tym zastanawiam, co dodają. Raptem wczoraj doczytałam się, że konserwanty o składzie takim samym, jak opakowania, czyli silikon. Może jakieś narkotyki, że ludzie tak tam ciągną? Bo to przecież ani tanie, ani dobre. Buły nadmuchane, kotlet odgrzany z mrożonek ...

      Usuń
  3. Myślę, że jak mąż ochłonie po tym wywiadzie, to po jakimś czasie będzie miło wspominał ten epizod z lokalną prasą. Zostawcie sobie tę gazetę, z pewnością będzie ona po dłuższym czasie miłym wspomnieniem i pamiątką po tej przygodzie. A czekoladki pięknie wyglądają w tych opakowaniach, mam nadzieję, że również wybornie smakują. Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czekoladki są o smaku deserowym, w miarę uczciwie zrobione :)
      Gazetę zostawimy, co tam, może z czasem faktycznie będzie to śmieszna pamiątka :)
      Pozdrawiam również :)

      Usuń
  4. To Ci się robi porządna aglomeracja, a Ty marudzisz? I makdonald, i galeryja !!!!...ja nie wiem...trudno ludziskom dogodzić ;)
    W kwestii gwiazdorstwa kulinarnego...pierwsze koty z płoty !!!!..początki zawsze są trudne :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W dupach się wszystkim poprzewracało ;) , że zacytuję klasyka, czyli Nadszyszkownika Kilkujadka i przez to marudzę, nie tylko ja ;)
      Mam nadzieję, że za płoty, wlewasz nadzieję w me serce, że jednak nie wszystko stracone ;) Trzeba się lepiej przygotować do castingu ;)

      Usuń
  5. Lidia, nie bede nic dodawac w kwestii tych budowlanych molochow handlowych i jedzeniowych donaldow, bo mysle, ze mamy takie same poglady. Opowiem co innego. Odwiedzilam niedawno przyjaciolke moich niezyjacych Dziadkow, Babunia ma 95 lat i jest bardzo swiadoma osobka,przezyla wojne, Syberie, stacila na wojnie meza. Rozmawialysmy, rozmawialysmy i zeszlo na to co sie w kraju dzieje... Przytulila sie do mnie i rozplakala, a ja razem z Nia...Powiedziala mi z wielkim zalem - NIE o taka Polske walczylismy, nie tak mialo byc...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo serce boli, jak się na to patrzy. A zwłaszcza boli osoby, które przeżyły koszmar wojny, odbudowując kraj po, kosztem wielu wyrzeczeń, ciężkiej pracy i biedy. Teraz widzą, że ta ich praca poszła na marne, bo została zniszczona, albo przeszła w ręce cwaniaczków, umiejących się ustawić w latach 90.

      Usuń
    2. Lidia, co do kulinariow, dzisiaj rano Syn moj Ci oglada jakis program przed szkola i sie drze na caly dom - mamo, a z burakow cukrowych mozna barszcz czerwony ugotowac ? :) No rece mi opadly, musze Go do Twojego Meza na praktyki kulinarne wyslac :)

      Usuń
    3. Mocne :)))
      Oj, dostałby szkołę, po powrocie gotowałby Wam obiadki trzydaniowe i jeszcze upiekłby ciasto na podwieczorek ;)
      Trzeba młodzież przyuczać do gotowania, bo jak sobie człowiek nic nie umie zrobić, to kalectwo dosłownie jest. Tu mam na myśli głównie panów ze starszego pokolenia, przyzwyczajonych do obsługi najpierw przez matki, a potem żony. Gorzej tylko, gdy tej żony braknie i trzeba sobie radzić samemu. Mam takiego wuja w rodzinie - ciężko mu teraz strasznie, musi uczyć się prowadzenia domu, a jest po sześćdziesiątce.

      Usuń
  6. No to dziewczyny, formujemy ruch oporu przeciwko głupocie, brzydocie i trującemu żarciu! A po co, myślicie, ja ten ogródkowy blog prowadzę? Zdrowe warzywka, Twego męża gotowanie, własne sery i nawet mydełka robione własnoręcznie przez niektórych. Jajka od kur latających po ogrodzie. Mleko od kóz czy krówek rasy polska czerwona... Jak każdy coś od siebie dołoży, to niech padają narody.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak najbardziej, Jagodo, jestem za i sama taki ruch oporu prowadzę, we własnym zakresie i na ile mogę.
      Co mogę, to kupuję na zieleniaku od bezpośrednich producentów, jajka od kur grzebiących, a przynajmniej nie oznaczone 3. I obsesyjnie czytam etykietki, chociaż czasem wpadka się zdarza.
      Fajnie piszesz, Jagodo, jak kiedyś będę miała swój kawałek ogrodu, to na pewno niektóre Twoje metody i wskazówki zastosuję :)

      Usuń
  7. Nie dołoży, bo my to dinozaury - w sensie rzadkości występowania, bo przecież nie z racji wieku! Mój pojechał wczoraj do sklepu po śmietanę i naszła go ochota na słodkie, mleczne bułki, takie w opakowaniu. No i sobie kupił bez zastanowienia, w końcu to tylko bułki. Przeczytałam oczywiście skład: pośród KILKUNASTU składników, "normalna" jest tylko mąka! Gdyby ludzie tego świństwa nie kupowali, nie byłoby go w sklepie. Jak i całej reszty świństw.
    Lidka, w tej galerii to może chociaż kilka miejsc pracy będzie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W galerii z pewnością jakieś miejsca pracy będą, ale pewnie dla młodych i głównie studentów zaocznych i osób z grupą inwalidzką.
      Co do maka, to odtrąbiono wielki sukces, bo zatrudniono tam około 50 osób .... Patrząc po zdjęciach, są to osoby młode, do trzydziestki. Jeden starszy poganiacz i wszystko.
      Z tymi bułkami to przerażające!! Ciężko przebić się do ludzkiej świadomości, że trzeba rozważnie kupować żywność i nie patrzeć, byle taniej. Wiadomo - każdy liczy się z kasą, ale istnieje drugie dno tego tematu.

      Usuń
    2. Takich, którzy czytają etykietki i próbują coś z tym robić, jest garstka w stosunku do ogółu. Tutaj, na wsi, gospodynie nie robią przetworów, a jeśli tak, to wyłącznie cienkie kompoty i kiszoną kapustę. Jabłka spadają i gniją pod drzewami w każdym ogrodzie. Gospodyni (ta od pierdzenia), u której kupuję pomidory żaliła się, że interes nie idzie, bo kobity nie chcą robić przetworów, bo "się nie opłoco". Dżem kosztuje 3 zeta, czy coś (nie wiem, nie kupuję), to kto by tam przy gorach stojoł? Popatrz na te tłumy w fast foodach o każdej porze dnia i nocy, na tych, którzy robią wielkie zakupy w hipermarketach i na to, co mają w koszykach. Pierdyliony butelek z kolorowymi napojami, pęta tłustych kiełbach, czipsy, pieczywo nadźgane ulepszaczami do wypęku, itp. To nie tylko kwestia pieniędzy, ale przede wszystkim zmiany nawyków. Ośmielam się twierdzić, że na wsi taka zmiana jest niemożliwa w ciągu przynajmniej najbliższych stu lat, o ile w ogóle. To trochę tak, jak ze stosunkiem do zwierząt. Pradziadek trzymał psa na łańcuchu, dziadek i ojciec. Koronnym argumentem jest stwierdzenie nie podlegające dyskusji: bo my sum tak nauczyni.

      Usuń
    3. Nauczyni tak sum i rozumu swegu nie majum, nie? To jest po prostu straszne, że to na wsi, gdzie mają pełen w zasadzie dostęp do w miarę zdrowej żywności, zaprzestano jej produkowania, bo "sie nie opłoco".
      Czytam, co w dżemach jest i odkładam je czym prędzej na półkę, biorę dalej przecier i w składzie czytam: "cukier". Na co, pytam się, cukier w przecierze? Jako konserwant? Przecież jest pasteryzowany.
      W groszku - cukier, w konserwie rybnej - cukier i aspartam...
      Z tymi zakupami to się zgadza - pełne koszyki świństwa, które z miejsca wywaliłabym bez zastanawiania się, bo to nawet nie jest pożywienie, tylko jakaś dziwna pasza.
      Ale tłumacz tym ciołkom. Albo te wszystkie produkty "light" słodzone aspartamem.
      Dlaczego zmiany na dobre tak opornie idą, a te na gorsze od razu??
      Co do stosunku do zwierząt - szkoda gadać, wystarczy się rozejrzeć.

      Usuń
    4. Gorsze w tym wypadku oznacza łatwiejsze.

      Usuń
    5. Łatwiejsze, zdecydowanie, ale rozum niektórym ludziom odebrało i poczucie smaku.

      Usuń
    6. Rozum mają, tyle, że ograniczony. "Bo my sum tak nauczyni" jest wygodną wymówką, żeby nie zrobić, zjeść, albo nie zjeść, nie podejmować decyzji i trudu. W różnych sprawach, nie tylko w sprawie jedzenia. Kultywują te puste tradycje, nierzadko zdeformowane i kalekie, nie wiedząc kompletnie po co i o co chodzi. Bo co ludzie powiedzum? To jest nadal podstawowe kryterium wszelkich poczynań.

      Usuń
    7. O, to, właśnie - co ludzie powiedzum? To jest cała odpowiedź. I jeszcze - inni też tak robią i żyją.

      Usuń
  8. Też bym tymi "kuwami" porzucała,... Nakło, Szubin to miasteczka mi najbliższe ...marketami stoją :( Na każdej ulicy market:( a potem płczą, że handel rodzimy upada.Jak ma wygrać z takimi molochami. Toć tam wszystko kupisz więc i nawet szewc z krawcowa padną bo w geleryjach taniej !
    Sprzedali nas i koniec :( normalnie jeszcze trochę zakaża wszystkiego i jak nic do podziemia trzeba bedzie zejsć. Ziołami nie można, wyrobami własnymi też nie bo przepisy tak durne, że szkoda gadać. Do czego to doszło :(

    OdpowiedzUsuń
  9. A najgorsze jest to, że jak rozmawiamy ze znajomymi czy czytam po blogach to wypowiedzi są podobnego tonu co wyżej. A kuźwa władza inaczej myśli, gdzie ta chęć by ludziom lepiej/normalnie się żyło.
    Czy markety, galeryje i te róznorakie jadłodajnie z gotowców mają nam to szczęście dać ?
    Ale literówek natrzaskałam wcześniej ... to ze złości, no raczej bezsilności ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nasze szczęście liczy się tutaj najmniej. Jesteśmy owcami, które można ostrzyc, wydoić ...
      U nas też markety, w mieście coraz mniej ludzi, a wejdziesz do Biedrony, albo innego kauflandu - tłumy. I niestety, świadomość przeciętnego człowieka jest niewielka, ważne, że jest dużo i tanio. Czytaniem etykietek nikt się nie zajmuje, bo za małe literki są, a poza tym, "coś trzeba jeść" i "jakby tak dobrze pomyśleć, to nic nie można by było kupić" - to są cytaty znajomych. To z czym do ludu?
      Ale, jak ze wszystkim - róbmy swoje, jak głosi klasyk ;)
      Chociaż ręce opadają i z bezsilności płakać się chce.

      Usuń
  10. ech ci dziennikarze! potrafią zniszczyć radość, bo to w końcu wielkie wydarzenie było! Gazetę na pamiątkę zostawcie, a za jakiś czas będzie dużo pewnie śmiechu z tego:)
    p.s. jedną czekoladkę podkradam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zostawimy :) Tak to już jest z dziennikarzami, co oni sobie tam myślą, tego nie wie nikt ;)
      Co do czekoladki, to proszę bardzo :))

      Usuń
  11. Tak już jest, że media manipulują naszym wizerunkiem, nie troszcząc się zupełnie o nasze odczucia. Byleby wszystko przystawało do ich przewidywań odnośnie oglądalności / poczytności.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety, łatwo potem zmanipulować masy, bo ludzie wierzą temu, co zobaczą w telewizji i łatwo pewne zachowania wywołać.
      Już nie mówiąc o tym, że najlepiej sprzedają się nieszczęścia, katastrofy, a mało jest dobrych wiadomości. Temat rzeka, jeśli chodzi o manipulację.

      Usuń

Bardzo miło mi, jeśli zostawiasz komentarz :) Każdy czytam i na każdy staram się odpowiedzieć.