wtorek, 18 lutego 2014

Chłopa chcieli mi zmarnować!

A kto taki? Ano lekarze i farmaceuci. 
W zeszłym tygodniu chłop mój pojechał na wizytę do poradni neurologicznej. To rutynowa wizyta, którą odpracowuje od kilku lat, kiedy to uprzejmy był wystraszyć nas małym udarkiem mózgowym. Na szczęście skutki tegoż zniknęły prawie całkowicie, wizyta ta ma więc na celu wzięcie skierowania na rezonans między innymi. 
Leków żadnych nie brał, tych alopatycznych, pomogły mu leki homeopatyczne i ziołowe. To tak celem wprowadzenia w temat.
Tym razem, pani neurolog zapisała mu pewien lek, który miał na celu "zrównoważyć" mojego chłopa, jak to określiła. Nie będę tutaj rozczulać się nad szczegółami co, jak, dlaczego, bo to mało ważne tak naprawdę. Nie jesteśmy plotkarską gazetą, czy portalem, żeby wywalać na wierzch wszyściutkie wnętrzności ;)

Poczytałam najpierw w necie o tym, nie spodobało się mi to, ale ja jestem walnięta, a chłop dorosły więc cóż .... poszedł do apteki, dostał za jedną receptę i parę złotych na szczęście, dwa duże pudełka z tabletami.
Ulotkę przeczytaliśmy, straszą w niej skutkami ubocznymi, ale przecież nie każdy te skutki ma, prawda?
Wziął chłop kilka tabletek, po jednej na dzień i się zaczęło. Senność, może nie kataleptyczna, ale w ciągu dnia mało komfortowe uczucie, jak nie można się położyć. Potem zaczęło go kłuć coś w prawym lekko tylnym boku, czyli albo nerki, albo wątroba - dawno go nie bolała :P Na twarzy go wysypało, może te klika pryszczydeł jest czymś normalnym u nastolatka, ale nie 
u dojrzałego faceta! Jak doszły problemy jelitowo - gastryczne, zasugerowałam mu zaprzestanie łykania tych trucizn i zwrot ku mniej inwazyjnym metodom. Posłuchał mego głosu rozsądku :) 
To wszystko miało miejsce w ciągu tygodnia!! 

Dzisiaj wzięłam ulotkę i zaczęłam dokładniej się w nią wczytywać, cytując chłopu co lepsze kawałki. Bo co z tego, że zajrzał tam tydzień temu?
I cóż tam znalazłam?
Że należy zrobić testy czynności wątroby przed leczeniem i w trakcie.
Że mogą wystąpić objawy takie jak: senność, osłabienie, nawracające wymioty, bóle brzucha.
Że w rzadkich przypadkach stosowanie tego "leku" może spowodować ciężkie uszkodzenia wątroby, zapalenie trzustki, czasami kończące sie zgonem.
Że - to jest dobre - mała liczba osób, którzy stosowała myślała o tym, żeby się skrzywdzić lub zabić!!
Że rzadko, bo rzadko, ale jednak, może wystąpić przemijające otępienie, stan osłupienia lub letargu, a także dezorientacja.
Że mogą pojawić się obrzęki kończyn, osłabienie słuchu, zwiększenie masy ciała, jak również mimowolne oddawanie moczu.

Od wyboru do koloru, brać, wybierać, na kogo wypadnie na tego bęc...

Quo vadis farmacjo?

Bo ja mam wrażenie od pewnego czasu, że w tym wszystkim nie chodzi o dobro pacjenta, o jego wyzdrowienie, tylko o wydojenie go z kasy i wywołanie u niego przewlekłych objawów, na które będą następne tablety i następne, i następne, i .....
Wiem, walnięta jestem. Na tym punkcie jestem, bo nie wierzę w zbawienną moc większości aptecznych medykamentów.
Wiem, że komuś coś pomaga, czy pomogło, albo życie uratowało. Zdaję sobie z tego doskonale sprawę. Nie mówię, że wszystko jest złe. Nie, skąd.
Tylko czasem niepotrzebnie ludzie trują się różnymi specyfikami, a swoje dolegliwości mogliby zniwelować choćby i samą zmianą trybu życia, dietą, medytacją, czy szczerą i głęboką modlitwą, co na jedno wychodzi, moim zdaniem.
Ale "to nie wchodzi w rachubę", bo wymaga wysiłku, rozliczenia się ze sobą, refleksji, systematyczności, dotknięcia bolesnych spraw.  Prościej jest łyknąć tabletkę. A potem następną, a później robi się z tego cały worek lekarstw i powstaje zombi, otumanione chemią, albo nadmiernie pobudzone. Smutne to, naprawdę.

Wydaje się mi, że najważniejsza jest równowaga w tym całym szaleństwie, którą to równowagę zatracamy, niestety.
Niczym w "Seksmisji" - "Weź pigułkę".

Zdaję sobie sprawę z tego, że część z Was boryka się z problemami zdrowotnymi, czy to własnymi, czy swoich bliskich i z tego, że mało co jest tylko czarne albo tylko białe.

Mnie naprawdę wystraszyła ta ulotka i to, co powoli zaczęło się dziać w organizmie chłopa. Bo do tych jego dolegliwości można podejść inaczej, niekoniecznie sięgać od razu po tak silny medykament. Zbyt dobrze pamiętam chwile po jego wyjściu ze szpitala i naszą bezradność - co dalej z tym wszystkim.
Szkoda byłoby zaprzepaścić to, co udało się osiągnąć.

Trzymajcie się zdrowo :)



40 komentarzy:

  1. Ja prawdę mówiąc również mam niechęć do tej całej zbędnej farmakologii, zalewającej nas niczym powódź. Jeśli naprawdę nie ma innego wyjścia, to koniec dyskusji, ale jak są lepsze, zdrowsze sposoby, warto z nich zawczasu skorzystać.
    A to łajdactwo, chłopa Ci chcieli zmarnować. Ale się zuch nie dał:-)))! Jak czytam te ulotki, to włos mi nieraz na głowie staje...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To masz takie samo podejście, jak ja. Też czytam i w poście się wypowiedziałam.
      No, łajdactwo, bo w razie czego, nie ma winnych i odpowiedzialnych. Zuch - maładiec ;)

      Usuń
  2. Ja nic nie biorę, a mam senność, osłabienie, otępienie i parę jeszcze innych. A na poważnie, to coś w tym jest, że koncernom zależny na tym, żebyśmy łykali coraz więcej prochów, na spanie, na obudzenie się na zatoki, na prostatę, na trzymanie moczu i ............posłuchaj tylko reklam. O wała im trzeba pokazać i żadnych świństw z reklam nie kupować, a od lekarza wyduszać najpierw badania, potem prochy. Tylko czy to realne?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To otępienie, mam nadzieję, że przemijające ;)
      Co do reklam, to masz rację. Same prochy i wszystkie najlepsze, najlepiej działające, przebadane, na każdą niemalże dolegliwość, ale ..... "przed użyciem..." i tak dalej.
      Nasza lekarka rodzinna jest rozsądna i daje skierowania na badania. Na nas koncerny zbytnio nie zarabiają, bo rzadko odwiedzamy aptekę i niech tak zostanie.

      Usuń
  3. mam kuzyna który pracował jako przedstawiciel handlowy w firmie farmaceutycznej. Przestraszyło mnie to co opowiadał .... przestraszyło tak mocno, że z niepewnego źródła (czyt. od lekarza do którego nie mam 100 % zaufania) często nawet recept nie wykupuję.
    echhhhhh.... temat rzeka.... nawet się nie rozkręcam ;)
    trzymajcie się zdrowo!!!!!
    Buziaki wielkie :******

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też się nie rozkręciłam, bo pewnie dla nas wszystkich to tematy rzeki i to czasem bardzo bolesne.
      Mogę się jedynie domyślać, co Ci kuzyn naopowiadał. Pewnie o wciskaniu lekarzom prochów, które nie zostały przebadane i to lekarze mają zrobić eksperymenty na pacjentach na ten przykład .... szkoda gadać, jak nisko ludzkość upadła :(

      Wy również czymcie :) się zdrowo :*****

      Usuń
    2. nie chodziło o niezbadane czy eksperymentalne leki... nie.. tego by się bali zrobić przez zwykłych przedstawicieli handlowych. Ale na przykład lek na depresję przepisany przez lekarza w ilości stu recept dawał mu wymierną nagrodę rzeczową ... w efekcie babcia przychodząca z przeziębieniem wychodziła z receptą "która poprawi pani nastrój... wie pani... takich rzeczy nie można się bać... trzeba dbać o swoje dobre samopoczucie" ... brrrrrrrrrrrr
      A "nagrody" bywały BARDZO KUSZĄCE ..... dramat po prostu

      Usuń
    3. W sumie tak, takie rzeczy robi się w imieniu prawa, oficjalnie - te eksperymenty i w imię dobra pacjenta tfuuu.

      Dramat, dokładnie, bo świadczy o upadku środowiska medycznego.

      Usuń
    4. no niestety :/ a ponieważ wiele różnych sytuacji nas już spotkało dlatego tak bardzo brak mi zaufania :(

      Usuń
    5. To na pewno, że takie sytuacje nie pomagają budowaniu zaufania. Później, gdy człowiek spotyka sie z normalnym traktowaniem ( pamiętam post u Ciebie), to jest zdziwiony, zaskoczony, wręcz zakłopotany , ehh .....
      Ja też nie mam zaufania, niestety.

      Usuń
  4. A moze by tak... zmienic lekarza? To babsko chcialo zrobic z Ciebie wdowe!
    :***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Coś w tym moze być .... widzi sprawnego gościa po udarze, na którym nikt za bardzo nie zarobi, to ciach! Tablety mu i niech przyjeżdża częściej ;)
      Aczkolwiek zdaje sobie sprawę z bomby, jaka w tych tabletach drzemie, bo kazała mu rozpocząć branie w weekend.
      Zmiana pewnie nastąpi, chociaż to nic pilnego, w zanadrzu mamy kontakt do jednego profesora, w razie czego.
      :***

      Usuń
  5. Senność to i ja mam. Otępienie też. A poważnie, mogłabym na ten temat chyba książkę napisać po doświadczeniach z Mamą. Aż nie chce mi się o tym gadać. Jeden kwiatek tylko. Lekarka dała Mamie przeterminowany lek. Nie wiem dlaczego, stwierdziła, że po co ma kupować, akurat ma taki w szufladzie. Mama nie sprawdziła terminu przydatności, bo do głowy jej nie przyszło. Ani mnie. Dopiero jak zaczęła się jazda, zaczęłam szukać (ja, bynajmniej nie lekarz), no i znalazłam. Okazuje się, że przeterminowany lek wcale nie przestaje działać. Działa, owszem, ale w nieprzewidywalny sposób. Mama jest wiekowa już i ta zdzira (nie przepraszam) mogła ją po prostu zabić. Do dzisiaj nie rozumiem po co to zrobiła. I co? I nic. Co i komu udowodnię?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co za debilka! Może pudełko zawadzało jej w szufladzie i dała Twojej Mamie, starszy człowiek, to co tam. Jest to przerażające! I fakt, trudno cokolwiek komukolwiek udowodnić, bo sprawy ciągną się latami, środowisko stoi murem za takimi patałachami. Poza tym, nikt ( prawie nikt) do błędu się nie przyzna, bo to są jaśnie oświeceni lekarze, bogowie na medycznym Olimpie, gdzie nam, maluczkim do nich.

      Usuń
    2. Stosunek całej służby zdrowia jak Polska długa i szeroka do starych ludzi to całkiem osobny i koszmarnie bolesny temat, w końcu wszystkich nas to dotknie. To jest wyjątkowo obrzydliwe, bo godzi w tych najbardziej bezradnych. Ja pójdę do ośrodka i zrobię awanturę, że mojej naprawdę starej Mamie każą latać po recepty dwa razy, ale ilu jest takich, którzy nie mają nikogo, kto się o nich upomni?

      Usuń
    3. Dokładnie tak jest i nic się przez lata w mentalności nie zmienia. Pamiętam problemy z nerkami u mojej babci, lata 80. Olewajacy ją lekarz rejonowy, poproszona o przyjście nowa wówczas sąsiadka, która wzięła babcię do szpitala. W końcu rodzice pojechali z nią do Poznania, do słynnego doktora urologa ze Szkolnej, prywatnie i tam się babcią zajęli jak trzeba. Ale gdyby tak było, jak piszesz, że nikogo by nie miała, to byłoby nieciekawie.
      Straszne to wszystko i jak to obejść?

      Usuń
  6. Dobrze, ze odstawil te tabletk. I dzieki twojej czujnosci , chlop twoj wraca do normalnosci.
    Az strach isc do lekarza!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W razie czego będzie na mnie ;)
      No strach, na wszystkim musisz się znać i nie dać sobie wcisnąć byle czego. Mam nadzieję, że wraca, w odwodzie mamy homeopatkę i irydologa, w razie czego. Bo to ich leczenie postawiło chłopa na nogi w swoim czasie.

      Usuń
  7. O lekarzach i lekach mogłabym napisać dzieło dorównujące objętością Encyclopedia Britannica, ale nie będę. Dość na tym, że nieraz musiałam walczyć o sposób leczenia, który jest dobry dla mojego organizmu - znam go na tyle po wielu latach chorowania, że wiem, co mi robi dobrze, a co źle. Teraz już nie muszę, bo znalazłam dobrego lekarza, niestety na drugim końcu Polski, ale w każdej chwili mogę do niego zadzwonić albo napisać maila. I leczy mnie zarówno tradycyjnie jak i homeopatycznie.
    Lidio, życzę twojemu Chłopu dużo zdrowia i znalezienia sensownego lekarza , co nie jest łatwe. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Medycyna traktuje ludzi, jakbyśmy byli wszyscy spod jednej sztancy. Wyłamywanie się, albo swoje zdanie nie jest mile widziane, a chodzi przecież o NASZ organizm i NASZE zdrowie.
      Na szczęście, na tym końcu Polski masz dobre koleżanki, które się Tobą zaopiekują :)) A ten lekarz to jakaś perełka, że nie boi się homeopatii :)
      Dziękuję za życzenia, Miko :) A Tobie życzę powodzenia w rehabilitacji i szybkiego dojścia do sprawności :))

      Usuń
    2. Dobre koleżanki na wagę złota!!! Ten lekarz jest rzeczywiście dość wyjątkowy, jest reumatologiem i internistą oraz homeopatą , przez to właśnie został wygryziony przez kolegów ze swojego poprzedniego miejsca pracy... Zawyżał standardy.

      Usuń
    3. Na koleżeństwo zawsze można w pracy liczyć, niestety. Tłuki poczuły się zagrożone, a że ich kupa była, to go wygryźli. Mam jednakże nadzieję ,że teraz sobie chłopak radzi jak najlepiej :) Prawdziwy uczeń Hipokratesa ;)

      Usuń
  8. Interesy koncernów farmaceutycznych już od dawna nie mają nic wspólnego z leczeniem pacjentów...;o)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety :( Dobrze, że wiele osób już to widzi, ale to ciągle mało, żeby system się zawalił. Takie odnoszę wrażenie.

      Usuń
  9. Najłatwiej jest wypisywać leki, obserwować co dalej, i dokładać ich coraz więcej do masakrycznych ilości, nawet śniadania można by było już nie jeść. Czasami leki nie można mieszać ale ... nie pytając pacjenta , co bierze, przepisują następne...
    A ludziom zbolałym , cierpiącym, chorym można wiele wcisnąć a oni łudzą się nadzieją. Ulotki nie zależnie czy lek jest konieczny czy mniej konieczny czytam i należy czytać. Życzę Wam zdrowia i szybkiego zapomnienia o sprawie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Tak jest, jak piszesz. Jak nie pomaga jedno, to może drugie, albo trzecie, do tego czwarte, żeby zniwelować skutki uboczne piątego i tak to się kręci. Ludzie chorzy, starsi są naprawdę bezradni i bezbronni często. Im najłatwiej wcisnąć kity, wmówić nieprawdę jako prawdę objawioną. Czujność należy zachować w każdej chwili, a i tak czasem zdarzają się takie różne "wpadki".
      Tobie Izo dużo zdrowia życzę :)

      Usuń
  10. Podpisuję się pod tym wszystkim o czym pisałyście . A szczególnie w tym masz rację Lidio , że ludziom nie chce się obserwować własnego organizmu ,tylko wolą połknąć tabletkę łudząc się że to im pomoże ,jak nie pomaga łykają inny zestaw . Reklamy leków ogłupiają ludzi ,powinny być zakazane . Obserwuję to u mojej mamy mocno wiekowej . Domaga sie ,kupna i wypróbowania nowych cudownych leków ,bo te przecież już napewno pomogą . Na szczęście panuję nad sytuacją i nie daję się wpuścić w kanał . Ja po zaleczonej chorobie nowotworowej i spowodowanych terapiami licznych skutkach ubocznych ,oraz negatywnych doświadczeń z lekarzami ,leczę się w tej chwili sama . Ale mam tą świadomość że gdyby historia chciała się powtórzyć to pokornie zwrócę się do lekarzy ,tylko teraz będę o wiele bardziej wymagającym pacjętem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powinny być zakazane, bez dwóch zdań, ale pewnie długo nie będą, bo ludzie kupują ten cały chłam. Nie mówię, że wszystko jest złe, ale większość na pewno. Plus socjotechniki i biznes się kręci.
      Tak, jak pisałam Izie, chorym i starszym ludziom można szybko i łatwo wmówić wiele kłamstw, niestety. Oni znają inne realia i w głowie im się nie mieści, że ten miły, młody człowiek może tak perfidnie kłamać. Widzę też to po moim teściu, jak niektórzy wykorzystali jego dobroć i ufność.

      Mam nadzieję, Mario, że zostaniesz przy swoim leczeniu, bez konieczności zwracania się do lekarzy i ich terapii. Trzymajmy się zdrowo w tym zwariowanym świecie.

      Usuń
  11. Lidia, ja rowniez mam takie samo zdanie jak Ty. Z moich obserwacji i doswiadczenia wynika, ze firmy farmaceutyczne zarzucaja siec na bezbronnego pacjenta. To jest dla mnie cala klika, dla ktorej nie liczy sie pacjent a ZYSK. A lekarze bardzo czesto przepisuja leki bez badan, bo badania kosztuja...Wszystko kreci sie wokol pieniadza :(
    Mozna zadac pytanie gdzie etyka ? Gdzie dobro pacjenta ?
    A teraz troszke dawki humoru :) W Anglii, z czym nie pojdziesz do lekarza to dostajesz Paracetamol :) Czy to oko, kregoslup, pecherz moczowy Paracetamol i juz ;)


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobro pacjenta się nie liczy, tak samo jak nie ma czegoś takiego, jak dobro dziecka dla decydentów. A słowo "etyka" pojawia sie jedynie w kontekście przedmiotu szkolnego, który powinien być, a nie ma, bo rzekomo nauczycieli wykształconych nie mają. Ciekawostka.

      Dobre z tym paracetamolem :)) Jak w małych dawkach to nie zaszkodzi, a nuż pomoze i pacjent się odczepi?? ;)

      Usuń
  12. Ojej!
    Dobrze,że ja nie znoszę tabletek!Ból głowy zazwyczaj staram się przesypiać lub wywnioskować :od czego ta głowa boli(zazwyczaj mówię,że głupia to boli ;P )
    Dla mnie to katorga normalna coś połykać.Bronię się jak mogę przed tabletkami i dlatego mam moc domowych specyfików na przeziębienie.Chodzi mi o nalewki ;D

    Obyśmy zdrowi i weseli byli!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, naleweczki mogą być :)) Zdecydowanie lepsze są i skuteczniejsze niż niejedna tabletka, a niedoceniana jest ich lecznicza moc.

      Własnie, obyśmy zdrowi i weseli byli :)

      Usuń
  13. Ilośc reklam leków w naszej telewizji jest przerażajaca i nienormalna! Zauważył to ostatnio nasz kochany gośc z Australii, wytrzeszczajac z niedowierzaniem oczy na ten ciąg leków na wszystkie dolegliwości. W Au prawie nie ma w TV reklam leków, gdyż jest to nieetyczne i szkodliwe dla ludzi, którzy łykają często co sie da,szkodząc tym sobie.
    A co do lekarzy, to chyba wszyscy lepsi powyjeżdżali już z naszego kraju i tu zostali sami sfrustrowani nieudacznicy, którzy nie majac właściwego temu zawodowi powołania odwalają rutynowo swe codzienne obowiązki!
    Straszne to wszystko, bo przecież każdy z nas, prędzej czy później bedzie potrzebował fachowej pomocy. A ci "pseudofachowcy" mają nas gdzieś...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak ktoś nie ogląda naszej tv, to od razu widzi taką anomalię. Może kiedyś i u nas do tego też dojdziemy, bo tak naprawdę, gdy coś dolega, to trzeba by poradzić się choćby w aptece, co wziąć, a nie samemu wrzucać w siebie tony tabletek.
      Jeszcze jakieś niedobitki zostały, Mika w kometarzu powyżej chwali swojego lekarza. Młodzi nie mają w szpitalu nic do powiedzenia, a potem to już obojętnieją na wszystko.
      Tak się zastanawiam, czy jest to możliwe, abym obeszła się bez tych pseudofachowców. Pewnie tak, a czy się uda, czas pokaże.

      Usuń
  14. Proponuję lekarza zmienić. Brawo za czujność dla Ciebie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chłop za często tam nie jeździ, raz na rok, albo półtora, bo tak naprawdę nie ma wielkiej potrzeby. Zobaczymy, co będzie. Czujność zachowana musi być ;)

      Usuń
  15. Ci lekarze teraz... szkoda gadać:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie. Najlepiej jak najdalej od nich i jak najdłużej sie da.

      Usuń
  16. Lidia, dzięki za wstawienie fotki Suńki :)
    pozdrawiam cieplutko i wiosennie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma sprawy, Mamalinko :) Im więcej nas, tym lepiej. Niech sunia szybko znajdzie dobry dom :)
      Pozdrawiam również - u nas też wiosennie :)

      Usuń

Bardzo miło mi, jeśli zostawiasz komentarz :) Każdy czytam i na każdy staram się odpowiedzieć.