sobota, 1 grudnia 2018

I tak nadszedł grudzień ...

Życie zawodowe zajmuje mi ostatnio sporo czasu i zabiera sporo sił, oraz chęci do robienia 
i opracowania zdjęć, o pisaniu postów nie wspominając ... niedawno był początek listopada, a tu koniec miesiąca. 
Bonusa nie ma trzy miesiące, tęsknota niewiele się zmniejszyła, chociaż wiem, że to irracjonalne, ale nic nie poradzę, póki co.
Franio robi się coraz bardziej miziasty, chętnie przychodzi na kolana, podstawia główkę do głaskania, lubi żeby go gonić i rzucać mu myszę do zabawy. Ale charakterek to on ma, nie da się ukryć. Asertywność - stopień najwyższy :)) Odpowiada mu życie domowe, na balkon rzadko wychodzi, bo zimno. A Franio lubi ciepełko, lubi wejść pod kocyk, lubi leżeć w słońcu ...
Musi niestety czasem zostać pół dnia sam w domu, ale innego wyjścia nie ma. Wyśpi się za wszystkie czasy ;) Chyba, że jakichś kumpli do domu sprasza, aczkolwiek nie lubi innych kotów, więc chyba nie.
Nocki nadal mamy, jakie mamy, ponieważ kotek nasz lubi sobie w nocy pobiegać i pomiaukolić ... nie mówiąc o tym, że często, kiedy gaśnie światło, nowe siły weń wstępują, mimo głębokiego snu chwilę przed ;)
No nic, zamykamy drzwi od pokoju, gdzie śpimy, ale miauki słychać i tak dość dobrze. Jakoś próbujemy to ogarnąć. Franio przeżył traumę z powodu utraty domu, więc trzeba dać mu czas na dojście do siebie.

Dzisiaj też spadło u nas trochę śniegu! I mrozik był, ale jutro już chyba będzie cieplej, bo jest duża mgła.
Zaczęliśmy też morsować, drugi sezon ... jak człowiek z tymi wszystkimi świrusami polata, to chociaż przez tę godzinkę zapomina o wszystkim i dobrze się bawi.
Jutro też chcemy jechać, wymoczyć się w chłodnej wodzie, stawy przestają boleć przynajmniej ...

I tak byłoby na tyle odkurzania bloga ;)
Franio zagania nas do łóżka - sam pewnie sobie polata jeszcze ;) a ja dzisiaj rozmroziłam 
i umyłam lodówkę ...
Wyczyn to nie lada, ponieważ dawno już tego nie robiłam, warstwa lodu w zamrażalniku mogłaby konkurować z lodami Arktyki i Antarktydy, jeśli chodzi o ilość i grubość ...aż dziw, że ta lodówka jeszcze działała. Chyba ze strachu przed nami, że ją wyrzucimy, jeśli przestanie, albo ze starej przyjaźni ;)
Tym niemniej wspomogłam się suszarką - chociaż nie powinno się tego robić, bo gdybym czekała na samodzielne stopienie się tych lodów, to do teraz bym tego nie skończyła. A bałaganu przy tym ile ... każdy wie, kto to robi ;)
W lodówce zrobiło się jakoś jaśniej, przestrzenniej, a ona sama przycichła. I ponoć mniej prądu zużywa ;)
Tak to mnie dzisiaj naszło.

Nie wiem, kiedy wymodzę następny post, życzę zatem zaglądającym udanego grudnia :)
O świętach nie myślę, bo mnie nie cieszą od paru lat. Niestety.

36 komentarzy:

  1. Mnie tak kusi Wam napisać ze moze mały kotek by Frania zajął, ale chyba najlepiej mu dac czas. Minimalny Mefisto taki był ze darl się i gryzl po stopach szajba stulecia co noc do póki nie dostał towarzystwa i oni to gonitwami wykanczali. I od tamtej pory żaden nie jest nocnym wariatem dla nas samych bo ma kogo zaczepic i ganiac...
    Ale różne sa kocie charaktery... Choć moje dorosłe zawsze na młode prychaly miauczaly a teraz miłość. U mnie się sprawdziła zasada im więcej hałasu tym bardziej się ten duży tym małym zaopiekowal.
    Amber to był wyjątek bo on wszedł w stado bez halasu... Mefisio się nim zaopiekowal od razu z marszu. To była wyjątkowa przyjaźń... Teraz Mefisio tak najbardziej kocha Jagusia i Alexa swoich "braci" od pieluszki. I tak samo widzę więź Sherlocka z Daenerys ze oni razem najwięcej, i oboje najwięcej opieki do Młodej Trójcy.
    Oj wpis mi wyszedł a nie komentarz. Przytulam mocno Was.
    PS. Uratowałam te kicie i jakaś magia sie stała. Jakbym wypełniła testament. Bo dałam dom i teraz uratowalam, bo tam gdzie była to tir by ja zabil albo swierzba i pchly które miała. O smarze oleju na sierści nie wspominając...
    Ja święta robię dla młodego. Dla jego radości z prezentu. No i jak pisała Olga z Pogórza by swoje wewnętrzne dziecko obdarować czymś. Choć widok kotów i ich przytulenia to najpiękniejszy prezent.
    (Chyba sobie to do.wpisu skopiuje)
    Przytulam raz jeszcze i mam.nadzieje, że jeśli coś się poprawi troszkę to na dłużej nie na chwile...
    Buziaki dla Frania bo rude jest piękne i nie można się z nim nie liczyć.
    💛💛💛

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z towarzystwem dla Frania byłby chyba duży kłopot, bo przedsmak mieliśmy, kiedy mąż tę małą kicię z pracy przywiózł i z półtorej godziny byli razem ... U Gosi też go inne koty denerwowały, więc na razie takich eksperymentów robić nie będziemy, trzeba dać mu dużo czasu, żeby przekonał się do końca, że tu jest jego dom i nikt nigdy go stąd nie wyrzuci.
      Takiej szajby jak Twój Mefi to nie ma ... bez przesady ;) czasem nocka przebiega bardzo spokojnie, dzisiaj np. obudziłam się, to kot spał na mnie, nawet nie wiem, kiedy się położył :)
      Święta mnie nie cieszą, bo niestety, ktoś kiedyś się o coś obraził, nawet nie wiem dokładnie o co i teraz ciężko to zawrócić. Ja machnęłam na to ręką, bo nie mam pomysłu na rozwiązanie tej sytuacji i nie chce mi się już. Tym niemniej jest mi przykro, ale cóż ... bywa.Skomplikowane to wszystko, niepotrzebnie.
      ♥♥♥

      Usuń
  2. Kota nigdy nie miałam, ale kiedyś nasza suczka miała 4 szczeniaki, które brałam do łózka bo piszczały, a i tak nie wyspałam się, bo bałam się, że zgniotę maluchy...
    Ja zaczęłam porządki świąteczne lajtowo, od umycia roślin doniczkowych, okien nie ruszałam, bo mrozy, ale nie spinam się, w końcu nie mam aż tak brudno, by koniecznie na święta szaleć.
    Miłego morsowania, dla mnie to na razie kosmos!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takie maluchy to jak dzieci :) co tu dużo kryć ...
      Okien na razie myć nie zamierzam, bo jest za zimno, a przed południem, kiedy czasem słońce świeci, jestem w pracy ... zresztą, nigdy nie byłam jakoś zafiksowana na tym punkcie, mam czasem zrywy, kiedy zaczynam generalne porządki w domu, a potem znowu przystopowuję. Przez kilka ostatnich lat byłam na takim pół-bezrobociu i to nie wpłynęło dobrze na wygląd domu... ale myślę, że powoli to ogarnę. Już i tak części książek się pozbyliśmy. Ale nie martw się - nie wyrzucamy ;) tylko zanosimy do biblioteki na półkę z "wędrującą książką".

      Usuń
  3. Mhm. Zastanawia mnie, jakim cudem ludzie słyszą różne rzeczy, kiedy śpią?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja słyszę, bo się budzę, gdyż miauk i skok na mój brzuch stanowią najlepszy budzik świata ;)

      Usuń
    2. To mi przypomniało, jak mój brat umierał na zawał.
      Akurat dopiero co przeprowadził się na wieś. W środku nocy obudziły go pieczenie za mostkiem i duszności.
      "Nic, tylko zawał" - pomyślał chłopina. "Zdechnę tu sam na tym zadupiu". Paraliż ręki nie pozwolił mu bowiem na sięgnięcie po telefon i wezwanie pogotowia.
      Po jakimś czasie umierania odnotował jakby nieskuteczność tegoż. Jednocześnie rozbudzony stresującą sytuacją posłyszał rozkoszne mruczenie bardzo blisko głowy. Będąc w stanie agonalnym, zdobył się na wysiłek, uniósł ja nieco i oto, co ujrzał. Klatkę piersiową miażdżyło mu 9 kilogramów Czeslavy Żbikovej (duszności!) i rozrywało pazurkami błogie "ugniatanie ciasteczek". Ręka, przywalona futrzanym dupskiem, zaczęła działać natychmiast po jej uwolnieniu.

      Usuń
    3. P. S. Oczywiście pieczenie za mostkiem ufundowały pazurki.

      Usuń
    4. Niezła przygoda Twojego brata :))) 9 kilo kota potrafi przydusić, a kiedy skoczy na klatę - żebra w niebezpieczeństwie ;)
      Franio jest normalnej wielkości kotem, nie ważyliśmy go, ale pewnie z 3,5 kg ma. Trochę przytył w ciągu tych trzech miesięcy, jak u nas jest.

      Usuń
  4. Jakiś czas był spokój, aż dzisiaj musiałam zamknąć drzwi bo kot wygarniał papiery z półki. Mam tam notes i inne przydatne świstki. Czekał aż zgaszę światło i do roboty. Poem tłukł w drzwi na szczęście prędko zrezygnował.
    Gratuluję, rozmrożenia lodówki, też to muszę zrobić bo niedługo zamrażarki nie otworzę.
    Niech morsowanie Ci służy, jestem pełna podziwu dla Ciebie, a święta z roku na rok jakoś mniej mnie obchodzą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co za paskuda jedna :))
      Lód w zamrażalniku gromadzi się, nie wiadomo kiedy i jak ...są chyba takie ustrojstwa samorozmrażajace się, ale moja do nich nie należy ... i pozostajac w mroźnym klimacie, morsowanie odbyło się wśród kawałków pływającego lodu, o grubości jakichś 5 cm... trochę mi zimno było przed, nawet przez chwilę myślałam, żeby nie wejść, ale udało się :)

      Usuń
    2. Mam samo rozmrażającą się, specjalnie takiej szukałam, bo przed nią mieliśmy taką z dwoma agregatami, tak że wyłączyć można było sam zamrażalnik, a zamrożone rzeczy włożyć do włączonej lodówki. Dwuagregatowe ze względu na koszta przestali robić dlatego kupiłam samo rozmrażającą się już 7 lat temu :)

      Usuń
    3. Teraz też kupiłabym samorozmrażającą się ..maksimum wygody w tej kwestii, bo przy obecnej muszę na kolanach z tym zamrażalnikiem walczyć.

      Usuń
  5. W przeszlosci mialam kota wychodzacego w nocy i wracal nad ranem, wskakiwal na parapet okna do sypialni, ktore zawsze jest otwarte, ale siatka w oknie nie pozwalala mu wejsc do domu, mialczal i tak mnie budzil noc w noc, do dzisiaj pamietam jak bidulek siedzial i patrzyl na mnie zeby go wpuscic. To byl kochany kot i dobre, dlugie mial zycie, nie chorowal i zyl 19 lat.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piękny wiek jak na kota i pozazdrościć dobrego zdrowia ...

      Usuń
  6. A może on miauczy właśnie dlatego, że chce, aby go wypuścić mimo wszystko na dwór?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ uchowaj Boże, Karolinko ;) na dwór w żadnym wypadku, zimno i czają się potwory, które tylko na kota czyhają ;) Franio jest bardzo ciepłolubny, na balkon wychodzi tylko wtedy, kiedy jest ciepło i słońce świeci. Chociaż czasem wystawi pół łapecki na balkon, chwilę na wycieraczce przysiądzie i zwiewa do środka, ile sił :))

      Usuń
  7. ....a dopiero był styczeń....
    Nie wiesz dlaczego ten czas tak pędzi???

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mam pojęcia, Stokrotko ... czas przyspieszył, życie przyspieszyło ... co zrobić.

      Usuń
  8. "Czas mija, czasu w życiu nie zatrzymasz" (kapela Swobodna)-chyba już kieyś cytowałam...?

    A ja przygarnęłam następnego kota...i chyba zapowiaa się kotka, która ostatnio stołuje się u nas. Na razie nazywamy ją Gościówa, bo pewnie ma właściciela niedbałę skoro głodna...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No nie zatrzymasz, racja ... przynajmniej większość z nas nie potrafi.

      Koty to mądre stwory i wiedzą, gdzie dostaną jedzonko. Tak więc wcale się Gościówie nie dziwię :)) Miejsce wolne w stanie kocio-psim zrobiło się wolne, więc tym razem wskoczył w nie kot?

      Usuń
    2. U mnie bez wzglęu na wolne-niewolne kocie sieroty zawsze znajdują miejsce. Przez 2,5 roku takie 4 sztuki mi doszły. Muszę kiedyś o nich napisać. O tych kociambrach mruczących:)))

      Usuń
    3. Koniecznie napisz, Jaśko :)) Pamiętam, że kiedyś przedstawiałaś swoje mruczki, ale było to dawno temu ...

      Usuń
  9. Fajnie, że w dalszym ciągu morsujecie :)
    Święta w tym roku odwołałam, a przynajmniej zbiorową Wigilię w naszym mieszkaniu...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Coś robić trzeba, sam wiesz o tym doskonale, Marija :)
      Co do Wigilii to słusznie, zważywszy na okoliczności, sama wiesz najlepiej, co będzie dla Ciebie dobre ...

      Usuń
  10. Mimo wszystko każdy z nas powinien poszukać iskierkę nadziei w świętach...Mimo wszelkiego bólu i tęsknoty...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja iskierka zgasła trzy miesiące temu ... ale masz rację, szukać zawsze warto ...

      Usuń
  11. Fajnie, że sie znów odezwałaś, Lidko! Dobrze rozumiem tę Twoją tęsknotę za Bonusem.Byliście zżyci, bliscy sobie i miało tak byc zawsze...Okropne to jest, że nie ma żadnego zawsze! Że w człowieku zalęgaja się rózne smutki nie do wyplenienia i te świeta ,co przychodzą "zawsze" wcale nie cieszą, choć tak natrętnie sie o tę radosć domagają.Ach, przeżyjemy jakos i świeta. Oby zdrowie tylko było, bo całą reszta to właściwie sprawy drugorządne.A Twoje zdrowie dzieki morsowaniu chyba ma sie dobrze?
    Ściskam Cię mocno i życzliwe myśli posyłam z Pogórza!:-)***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No nie ma tego "zawsze", ale czasem mogłoby dłużej trwać ...
      Zdrowie chyba jest lepsze, bo nawet jak miałam początki kataru, to zdusiłam go w zarodku i nie miał szans rozwoju na dłużej. A stan podgorączkowy, który się z nim pojawił, wcale mnie nie zmartwił, bo oznaczał walkę organizmu. Tak ,zdrowie jest najważniejsze ... czasem się go za żadne pieniądze nie kupi.
      Odściskuję, Olu :*** u nas dzisiaj ciepło i deszczowo :)

      Usuń
  12. Taa, czas tak zapitala, że właśnie lodówka mi uświadomiła, że ostatnio była rozmrażana przy przeprowadzce, czyli rok temu. A w ogóle denerwuje mnie fakt, że jest niby "samoodmrażająca się" i co? Jajco!
    Święta-srenta, że tak powiem:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, widzisz! Srenta! To jest jak na razie odpowiedni tekst określający moje nastawienie.
      Do kitu, skoro nie chce się sama odmrażać ... a powinna niby. Chociaż, póki co, nowej nie kupuję, skoro stara działa jak się należy.

      Usuń
  13. A nie pomyslalas o tym, zeby lod z zamrazary wziac do morsowania? Nie zmarnowalby sie....;)
    Mysli o Bonusie beda jeszcze bolaly, moze nawet dlugi czas. ale Franio znajdzie juz sposob, zeby zajac Wasze mysli czyms innym. Podobno zeby kot nie szalal w nocy trzeba go "wybawic" wieczorem. Tak czytalam. Na nasza Kropke to nie dziala;)
    Zabuell

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lód bezwzględnie roztopiłam, ponieważ był tak mocny, że nie szło go ruszyć żadną miarą.
      Są momenty, że nic nie boli, ale więcej jest takich bolących. Nawet, kiedy Franio na kolanach siedzi i mruczy, oraz domaga się głasków ... niestety, tak to jest ...
      Wybawić można, pod warunkiem, że kot ma chęć do zabawy ;) nasz wieczorem śpi i można go tylko budzić czasem, ale do zabawy się nie garnie, żeby nie wiem co ...

      Usuń
  14. Nie lubię zimy, kocham lato,
    koty i pieski.
    I nie czekam na święta
    tylko na chwilę wytchnienia,
    na wolne.
    Bo czuję się przytłoczona i padnięta.
    O lodówkach nie myślę. :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To tak podobnie, jak ja .... z tą różnicą, że ja o lodówce pomyślałam, bo już mus był ;)

      Usuń
  15. JA czasem też wspomagam sie suszarką:)

    OdpowiedzUsuń

Bardzo miło mi, jeśli zostawiasz komentarz :) Każdy czytam i na każdy staram się odpowiedzieć.