piątek, 17 października 2025

Ponoć natura nie lubi próżni

w sumie może nawet i nie ponoć, tylko na pewno, bo widać to, kiedy coś za długo stoi albo zostało gruzowisko, to za chwilę widać rośliny i wszędobylską zieleń.

My zostaliśmy domem tymczasowym dla mamusi z kociętami. Czy byłam/jestem gotowa na nowe koty w moim życiu? Chyba nie, ale w sumie już się pojawiły, jestem za nie odpowiedzialna, są - zmęczona i pokiereszowana psychicznie przez ludzi kotka, ale bardzo miziasta i zero agresji oraz jej maluchy - urodzone co prawda w ruinach jakiejś kolejowej budowli, ale szybko z tego miejsca zabrane.
I już więcej nie mam sił pisać. Zawirowało mocno w naszym życiu, zobaczymy, co będzie dalej. Dzięki dobrym ludziom, koty finansuje jedna z poznańskich fundacji, ale wiadomo że reszta spoczywa na nas. Będą do adopcji za jakiś czas, mamusia raczej zostanie z nami i możliwe, że któreś z kociąt. Na razie mają około 4 tygodni i powoli pokazują swoje charaktery.

18 komentarzy:

  1. Lidko, coś przeczuwałam, że jakaś bieda futerkowa was znajdzie, a tu proszę, cala rodzinka. Trzymam kciuki za Was i kotki.Jesteście wspaniali😘

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak, poszło konkretnie, nie jedna biedna, ale dużo więcej.

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. siedem ..... nie wiem, jak taka chudziutka koteczka była w stanie je donosić, urodzić i kilka dni wykarmić w tych ruinach, będąc samej nieregularnie dokarmianą.

      Usuń
    2. O matko, faktycznie dużo. Jak zdrowie rodzinki? Macie mnostwo pracy z taką ilością kotków, no i wyobrażam sobie to tuptanie, wspoinanie, mialkanie i cale wszystko! Trzymajcie się. Niech znajdą się dobre domy dla maluchów.

      Usuń
    3. Na razie w miarę się trzymamy zdrowotnie, leczymy giardię u kotki, a maluchy chcą już z kojca wychodzić - dzisiaj dwa razy je wypuściliśmy ....

      Usuń
  3. Ojej, jeśli wypełnianie próżni, to na całego!
    Podziwiam Was!

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak, życie nie lubi próżni, a to, co robicie, jest cudowne. Każdy delikatny dotyk i mały krok w stronę zaufania pokazuje, jak wielkie macie serca. Puszek mruczy, że
    nie liczy się, ile kotów przychodzi do domu, tylko ile serca zostaje przy nich na zawsze. Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Serca zostaje przy nich sporo, to fakt. Pozdrawiamy również i mizianki dla Puszka przesyłamy :)

      Usuń
  5. Niech się kociurzyska dobrze chowają i znajdą fajne domy, a wy miejcie z nimi dużo radości!
    A to że zostaniecie domem tymczasowym to była kwestia czasu, wszak już od dawna zajmujesz się różnymi bidami tylko że na zewnątrz :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo :) Miejscówka się zwolniła, rodzinka się trafiła jak szóstka w totka ;)

      Usuń
  6. Szkoda by przecież było gdyby Twoje dobre serce Lidko i umiejętnosci opieki nad kotami miały leżeć odłogiem. Dobrze, że znowu masz o kogo się troszczyć, komu dawać czułość i miłość. Łatwiej może zasklepi sie ta świeża rana po utracie Twojego kocurka...♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takich maluchów to się dopiero uczymy. Ogólnie to czuję takie jakieś zamrożenie, chociaż oczywiście daję kotce i maluchom trochę czułości, o codziennej trosce oczywiście nie wspominając.

      Usuń
  7. Kocham Was za to.
    A ile jest tych kociątek?
    Ja nie miałabym serca ich oddać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kociątek jest siedem i mamusia. No właśnie .... z tym oddaniem, jak tu oddać komuś, ale zostawić też nie możemy wszystkich, bo trochę mały metraż na osiem kotów.

      Usuń

Bardzo miło mi, jeśli zostawiasz komentarz :) Każdy czytam i na każdy staram się odpowiedzieć.