poniedziałek, 2 grudnia 2013

Post (mało) błyskotliwy

Czas przecieka mi przez palce ostatnio, co bardzo mnie denerwuje, bo czuję własną bezsilność w tym temacie. Chciałoby się zrobić mnóstwo rzeczy, pójść tu, zobaczyć tamto, załatwić owo, a coś w środku mocno stopuje i mówi "nie" tym planom. Nie da się wszystko zrzucić na jesień, czy nadchodzącą zimę, kiedy człowiek, który jest, było nie było, istotą naturalną, pragnie spowolnienia rytmu życia i pewnego uśpienia.
Bo przecież kiedyś ludzie również i zimą oddawali się różnym zajęciom, bliżej może domu, ale snem zimowym nie zasypiali.
To może jakieś licho zamieszkujące ludzką jaźń macza w tym swoje palce?? Może wystarczy dziada namierzyć i unieszkodliwić? Albo się z nim zaprzyjaźnić? Tudzież podejść jakimś fortelem?
Sama już nie wiem.

Dzisiaj u nas świeci piękne słońce, jakby przepraszało za wczorajszą szarugę. Wczoraj wybraliśmy się na kijki do "naszego" lasu i to jest niesamowite, jak wszystko się tam zmienia. Liście już zleciały z drzew w większości, zielenią się tylko mchy, porosty i iglaki. 
Zrobiłam kilka zdjęć i tylko kilka, ale wrzucę je ku pamięci ;)

 Ta woda po lewej, to stawek, dawno już tamtędy nie szliśmy.

 Sceneria niczym z horroru ;)

 Pięknie widoczna perspektywa ;) ale i tak dość upiorna.


 Brzózki na skraju lasu zdawały się być przyjaźniej nastawione ;)

Fragment gospodarstwa, które od lat już jest opuszczone. Budynki niszczeją, służąc paintbolowcom i śmieciarzom, którzy wywożą swoje odpady do lasu - nowa dostawa była widoczna w innym budynku.
Zrobiłabym więcej zdjęć, ale mąż nastawiony był treningowo, te przystanki to kompromis pomiędzy naszymi oczekiwaniami ;)
Małżonek jutro obchodzi urodziny, a że nie są to osiemnaste, czy dwudzieste, to jakoś ciężko mu w tym roku z nimi. Ale co na to poradzić? Nie mam pojęcia.
Gdzieś, kiedyś czytałam i słyszałam, że kilkanaście dni przed urodzinami i po nich może być bardzo ciężkim okresem dla człowieka. Tłumaczono to tym, że w podświadomości przechowujemy pamięć tego, kiedy przygotowywaliśmy się do porodu, było już ciasno, niewygodnie, udzielał się nam niepokój rodzicielki, potem sam poród i okres po, kiedy trzeba było przystosować się do innych warunków życiowych. Wszystko to przypomina się nam w tym czasie okołourodzinowym.
Ciągle jeszcze rodząca traktowana jest przedmiotowo, za naszych czasów ( lata 60-70 dotyczą chłopa i mnie) - tym bardziej było fatalnie, więc o traumy bardzo łatwo, chociaż często nie zdajemy sobie z tego sprawy.
Coś w tym może być, bo patrząc na cmentarzu na daty narodzin i śmierci wielu osób, zauważyłam, że często są zbieżne.

Cóż, spróbuję coś z tego dzisiejszego dnia wycisnąć, może się uda.

Czego sobie i Wam życzę :)

48 komentarzy:

  1. To masz Strzelca w domu? Moj jest Koziorozcem na dzien przed sylwestrem, gorzej juz byc nie moze z urodzinami, a w tym roku dodatkowo konczy 70-tke. Jakiego ja mam starego meza!
    Acha, i tez mi sie nic nie chce, nie jestes wiec, Lidus, osamotniona.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Starego, ale jak się domyślam, jarego, że zacytuję, aby było śmieszniej:-)).

      Usuń
    2. Też mi się z tym jarym od razu skojarzyło ;)
      Strzelca mam, który zresztą do mnie pasuje ;) On jest ogniem, ja powietrzem, więc uzupełniamy się - chyba. Poza tym oboje mamy Księżyce w Koziorożcu, więc ciągle się kotłują w nas marudne i specyficzne Koziorożce z ognistym Strzelcem i powietrznym Wodnikiem.
      Panterko, chyba jakiś leniwy pył w powietrzu jest rozsypany, bo wiele osób narzeka na niechęć do wszelkiego działania.

      Usuń
    3. Errata, gadaj zaraz, skad to wiesz! :)))

      Usuń
    4. No przeciez wielu 70 latkow ojcami zostaje :)

      Usuń
    5. :)) Niby tak, ale nie wiem, czy Panterka byłaby z tego faktu szczęśliwa ;)

      Usuń
    6. Wlasnie, zwlaszcza, ze ja juz nie moge zostac matka. Gdyby tak mojemu zdarzylo sie zostac teraz ojcem... hmmm... wykastrowalabym na zywca! :)))

      Usuń
    7. Tak myślałam, Panterko :)) I Twój mąż o tym pewnie wie ;) a ja zobaczyłam te iskry w Twoich oczach, jak to pisałaś :)))

      Usuń
  2. Rytm zmian natury, jak słusznie zauważasz, ma nadal w mocy organizm człowieka. Choć bez wątpienia słabiej, niż kiedyś, to jednak zauważalnie. Sprawia, że czasem musimy zwolnić tempo, co miewa też swoje plusy:-).
    Urodziny rzeczywiście wpisują się w ten ogólny "płodozmian"; mimo pewnej zadumy ostatecznie jednak cieszą. Gdyby tak jeszcze udało się żyć jak najdłużej, a przy tym mieć biologicznie jak najmniej lat:-))).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Organizm w sumie sam wymusi na nas to zwolnienie tempa, jeśli świadomie tego nie zrobimy, prędzej, czy później. Ja i tak żyję od pewnego czasu na zwolnionych obrotach, więc tutaj się niejako wpisuję w ten rytm przyrody ;)
      Dobre określenie z tym płodozmianem :) I na tym cały dowcip polega, żeby biologicznie być młodym i sprawnym, mimo upływającego czasu. Coś tam w tym kierunku działamy, lepiej później niż wcale ;)

      Usuń
  3. Ja urodziny miałam już jakiś czas temu, a walczę ze smutkiem i jakąś taką depresją już cały listopad. Grudnia nie lubię. Teraz już święta to dla mnie zawsze będzie trauma. I jak żyć...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pamiętam, Aniu Twój ciężki grudzień sprzed roku i pewnie echa tamtego czasu jeszcze w Tobie tkwią i ciężko z tym żyć. Jak żyć - nie mam pojęcia, bo sama szukam odpowiedzi na te pytania. Raz wychodzi mi to lepiej , raz gorzej. Nie mam za bardzo zaufania do farmakologii, chociaż sporo osób się teraz nią ratuje, psycholog - nie znam dobrego i on za mnie roboty nie odwali i tak się człowiek buja w te i wewte, jak na huśtawce.
      Dobrze, że słońce dzisiaj u nas wyszło, lubię sobie na nie popatrzeć, ponoć dobrze to organizmowi robi.

      Usuń
  4. To może dlatego jestem ostatnio taka niespokojna....
    Buziaki :***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przedurodzinowo, Emko? Możliwe, a do tego dochodzą problemy, człek się nakręci i leci niczym kula śniegowa.

      :***

      Usuń
  5. Czas paskudny, to i w człeku jakieś paskudy się odzywają....
    Urodziny ?....diabli z nimi !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No niestety, wszystkie potwory, które normalnie cicho siedzą, bo boją się jasności, teraz mają pole do popisu.
      W sumie dzień, jak co dzień, te urodziny ....

      Usuń
  6. Lidia, wiesz...przeczytalam co napisalas i czuje tak samo. Planuje to i tamto ale konczy sie na planowaniu, robie co musze zrobic i na tym sie konczy moj entuzjazm. Zastanawiam sie gdzie ta Orszula co kiedys i wolam wracaj kobito, bo rece opadaja z niemocy :) Moze sie poslucha i wroci. Przyroda tez smutna, co widac na zdjeciach, dopelnieniem jest opuszczone gospodarstwo, w ktorym na pewno kiedys tetnilo zycie...Co do Koziorozcow to naprawde marudne i specyficzne ? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te Koziorożce, które znam, takie są. Cóż na to poradzić ....
      Las bez liści wygląda tak sobie, niestety, aczkolwiek, dobrze, że jest ;) i czeka na nas :) Gospodarstwo było zamieszkane jeszcze 10 lat temu, nie wiem, od kiedy dokładnie stoi puste. Z jednej strony, nie dziwię się ludziom, że się stamtąd wynieśli, bo to naprawdę odludzie i daleko od szosy. Jakiejkolwiek.
      Może trzeba faktycznie wołać, a te entuzjastyczne nasze "ja" wrócą? Powoli, nieśmiało, ale znów będą?
      Chociaż dzisiaj zebrałam się w sobie i zawiozłam w końcu niepotrzebne kołdry i poduszki do schroniska dla zwierząt. Wyczyn na miarę mistrzostwa świata ;)

      Usuń
  7. A to będą razem świętować razem z moim, kto, wie może są ten sam rocznik.
    Prezent zapakowany już masz? Ja mam:)
    Co to ogólnego rozmemłania to też mam, od dłuższego czasu, bo buro, szaro, w hucie sajgon, do urlopu daleko, do emerytury jeszcze dalej, a mnie się chce pławić w zbytkach, nic nie musieć i robić tylko to na co mam ochotę.
    Orszulka, z tymi koziorożcami to bujda, nie są marudne, ale praktyczne:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, proszę :) Mój 67. Prezent to mój chłop kupił już sobie sam - czapkę do biegania 4 F. Gadżeciarz jeden :))) Jutro dostanie ode mnie mnóstwo słodyczy, bo marudzi ostatnio, że nic w domu nie ma do jedzenia ;)
      Emerytura, mój ty boszze .... a co to takiego?? Ja nawet o tym nie myślę.

      A Ty, Mnemo, faktycznie Koziorożczyni :)) Może kobiety są inne od facetów ? Albo jesteś jakimś wyjątkiem? ;)
      Z praktycznością, to się zgodzę, jak najbardziej, a może ja trafiam na takie ciężkie osobniki tego gatunku?

      Usuń
  8. Dzieki Mnemo, bo juz mnie strach naszedl ze specyficzna maruda jestem :)
    Lidia, nadejszla wiekopomna chwila na Twojej drodze zycia, bo spotkalas bardzo mile Panie Koziorozczynie :) Czy czapka 4 F powoduje szybsze bieganie ? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Super :)) Oj, wiekopomna, cieszy mnie to bardzo, że zadajecie kłam opiniom :)
      W rodzinie pełno Koziorożców jest i było: babcia, ojciec, kuzynka, jej ex, córka kuzynki jednej, córka kuzynki drugiej, żona kuzyna, dwie wnuczki kuzynki mojego męża .... i znajomych trochę.... niezły tłumek się zebrał. Nie z wszystkimi mam bliski kontakt, część to jeszcze małe dzieci, hmmm .... może faktycznie zbyt surowo Was oceniam ;) Czas to zmienić.
      Czapka 4 F zdecydowanie tak. Szybciej się biega i dodaje motywacji do codziennego uprawiania sportu. Nie mam pojęcia, z czego ją uszyli, bo mąż chciał tylko tej firmy, szukał dość długo i w końcu znalazł :) A czapka wygląda jak czapka ;)

      Usuń
    2. Wy to sportowe malzenstwo jestescie :) Moze ja tez memu mezowi czapke 4 F kupie, bedzie biegal nie tylko do szafki z czekoladkami ;)

      Usuń
    3. Niżej napisałam Ci odpowiedź, Orszulko :)

      Usuń
    4. Dobra, ide nizej, bom sie pomylila i tam napisalam zamiast tu :)

      Usuń
  9. A ja mimo jesieni jeszcze nie mam czasu by zastopować !
    Robota goni robotę a ja czasem płakać mam ochotę ;/
    Ale ja-buńczuczny baran wraz swoim rogatym bykiem
    bierzemy się za bary z życiem.
    Uffff.... jak mi się chce "spowolnić"...
    Chyba stara się robię


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, Kruszynko, łez nie roń
      lecz robotę do spania pogoń ;)
      Trudno czasem równowagę chwycić, za dużo - niedobrze, za mało - też źle i tak się kręci byle jak.
      Mam nadzieję, że w końcu tej pracy stanie się mniej u Ciebie i w końcu zwolnisz. Barany są, co prawda ogniste i mają mnóstwo energii, ale każde źródełko się wyczerpie, jesli się nie dba o nie.
      Teraz już to wiem ...

      Usuń
    2. Robota się pogoni sama zaraz,bo już widać jej koniec.
      Będę w zimie byczyć się ze swoim Bykiem na kanapie ;D
      A nasze zwierzęta w nowych apartamentach ;D

      http://jaska-zwiejskiegopodwrka.blogspot.com/2013/10/aby-do-zimy.html
      Właśnie to przysparza full roboty.

      Usuń
    3. To dobrze, jak widać koniec :) Byczenie jest fajne ;)
      Zwierzaki na pewno zadowolone są, a jeśli to są apartamenty, to już w ogóle.
      Zajrzę :)

      Usuń
  10. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze możesz spróbować, tylko moze się mu spytaj, czy ta firma będzie odpowiednia ;) Bo moze inną preferuje? ;)
      Mój w sumie od młodości sporty uprawiał, biegał, strzelał, później przez kilkanaście lat tylko "Sporty", a od jakiegoś czasu ma powrót do dobrych nawyków z młodzieńczych lat. Tyle, że mniej intensywnie.
      A ja dotrzymuję mu kroku z kijkami, bo biegać nie lubię ;)
      Mąż ma kumpla z młodości, który do niedawna się z nas śmiał i twierdził, że on ze sportów to uprawia ruszanie kciukiem przy przerzucaniu kanałów w tiwi. Teraz natomiast - nie poznaję gościa ;) Kijki, rower, bieganie, schudł - szaleństwo. Więc jest nadzieja dla Twojego męża :)

      Usuń
    2. No jestem juz nizej :) Powiem Ci, ze ja bardzo podziwiam osoby, ktore uprawiaja sport rekreacyjnie, dla siebie i swojego zdrowia. Moj malzonek ze sportow lubi jazde samochodem ;) i granie mi czasami na nerwach ;)

      Usuń
    3. Nawet w mojej mieścinie widać, że sporo osób rusza do boju. Biegają, albo chodzą z kijkami. Na jodze - koleżanka mi mówiła, że sala pełna. U nas na tai-chi - tak samo. Z aerobiku wychodzi spora grupa, coś się więc dzieje.
      Granie na nerwach to każdy ma chyba opanowane lepiej, czy gorzej ;) :)) Samochód .... łatwo się człowiek do niego przyzwyczaja :)

      Usuń
    4. A ja lubie ZUMBE :) Robie wszystko na odwrot o co tam prosza, ale zawsze cos ;) Uprawiasz tai-chi ?

      Usuń
    5. Tak, od września chodzę z moim chłopem :)
      Zumba też jest fajna, nigdy nie próbowałam, co prawda, ale może kiedyś :)

      Usuń
  11. Liduś! Też mnie smętki ogólnego nic niechcenia wciaz dopadają. Za duzo szarosci wokół.Za mało słońca. Człowiek jak w jakimś dziwnym kisielu.Chyba tylko świadomosc, że tyle zwierząt liczy na mnie pomaga mi robić, co do mnie nalezy.Czekam na śniegi. Na takie prawdziwe z dujawicą, świastaniem, kryształkami i sopelkami lodu. To mnie zawsze jakos odradza. Zmaina dekoracji i zmiana nastroju jakos się łączy - przynajmniej u mnie.Też bedę miec niedługo urodziny, wiec jako pani Strzelcowa, Twemu małżonkowi Strzelcowi wszystkiego najlepszego zycze! A Tobie Lidko byś usmiechneła sie do swego lubego najserdeczniej, jak tylko potrafisz i dała mu tym najwazniejszy powód do radosci z tych urodzin.Całusy dla Was obojga zasyłam!:-))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, Olu w imieniu mojego Strzelca :)) Całusy i głaski dostał już dzisiaj, żeby taki smętny nie chodził, bo aż zal człowieka bierze na to wszystko, jak tak popatrzy.
      Nie lubię zimy, ale paradoksalnie, chociaż przez jakis czas, jest tak, jak piszesz. A jeszcze, gdy zaświeci słońce, to już w ogóle jest pięknie :)
      Widzę, że sporo nas - takich zasmęconych, kurczę, trzeba chociaż próbować się z tego wygrzebywać, wbrew wszystkiemu. Trzymaj się, Olu :***

      Usuń
    2. Dziękuję, Liduś! Wzajemnie!:-))***

      Usuń
  12. To leniuchowanie to chyba normalne w końcu prawie zima jest...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie tak, ale chciałoby się coś podziałać, w głowie pomysłów sporo, gorzej gdy przychodzi do ich realizacji ;)

      Usuń
  13. Weź Chłopaka na wycieczkę !! Plener wyleczy go z traumy urodzinowej...;o) Strzelce są fajne...;o)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślałam o jakiejś wyprawie, dzisiaj jest to niestety mało realne, ale pomysł jest dobry :)
      Fajne są, fajne :))

      Usuń
  14. Zapraszam do siebie po odbiór wyróżnienia:)
    http://www.adelaszyje.blogspot.com/2013/12/the-liebster-blog-award.html

    OdpowiedzUsuń
  15. zdjęcie trzecie wymiata!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :)) w rzeczywistości wygląda jeszcze lepiej, bo to całe rzędy są tak posadzonych drzewek. Tylko chodzić i wybierać, które ładniejszy ma widok :)

      Usuń

Bardzo miło mi, jeśli zostawiasz komentarz :) Każdy czytam i na każdy staram się odpowiedzieć.