Wczoraj wybraliśmy się z Chłopem do miasta uważanego za pierwszą stolicę Polski, chociaż tak naprawdę to chyba do końca takie jasne i oczywiste nie jest, jak to w życiu zazwyczaj zdarza się nagminnie.
Tym niemniej i póki co, Gniezno dzierży palmę pierwszeństwa w tej dziedzinie.
Powodem, dla którego tam pojechaliśmy, był oczywiście Bieg Niepodległości, w tym mieście odbył się po raz pierwszy.
Mimo, że Gniezno jest niedaleko nas, mało je znam. Jadąc do Bornego np., przejeżdżamy przez nie, błogosławiąc obwodnicę miasta ,dzięki której nie musimy kluczyć po ulicach i uliczkach. Opracowany mam też dojazd do dworca kolejowego, a wczoraj pokierowała nas nawigacja i węch, bo znaleźliśmy dobre miejsce do parkowania :))
Nie pamiętam, kiedy ostatni raz spacerowałam po Rynku .....
Pogoda była wczoraj nader przekropna. Co chwilę moczył nas jesienny kapuśniaczek, żeby za chwilę dać nadzieję na przejaśnienia ... do tego wiał spory wiatr, przy temperaturze 14 stopni. Jak dla biegaczy - pogoda wręcz idealna.
Trasa liczyła 11 km, a prowadziła po ulicach i uliczkach w centrum miasta, jak również wokół Jeziora Jelonek za katedrą. Start odbył się spod katedry, a meta była na Rynku. O dziwo, trasa okazała się bardzo wymagająca, było sporo dość stromych podbiegów, do tego mokra kostka brukowa ... ale chyba nikomu nic się nie stało i każdy zadowolony do domu wrócił.
Chłop mój osiągnął niezły czas i miejsce, więc też miał powody do radości, przeanalizowawszy międzyczasy, tętna i spalone kalorie ;) czy co tam jeszcze zegarek mu pokazał ....
Po tym wstępie pokażę Wam zdjęcia. Jeśli byliście kiedyś w Gnieźnie, to bez problemu rozpoznacie sfotografowane miejsca,
a jeśli nie byliście to ... i tak pewnie widzieliście kiedyś te widoczki ;)
Wieża katedry schowana za drzewami.
Widok na katedrę, a z lewej strony pomnik Bolesława Chrobrego
Ktoś rozpoznaje to miejsce? Znajduje się naprzeciwko katedry. To pałac arcybiskupi. Rezydencja prymasa Polski, a na tym balkonie pamiętam papieża podczas jego wizyty w 1979 roku.
Jak widać - stąd wystartowali biegacze, na lewo.
Okolice startu i wolontariusze "biegowi".
Widok na katedrę z Rynku. Za moimi plecami była meta.
Godło Gniezna na Rynku.
Mieliśmy sporo czasu od momentu odebrania pakietu startowego do rozpoczęcia biegu, więc tak sobie połaziliśmy tu i ówdzie. Weszliśmy również do katedry, ale odbywała się tam msza, więc chodzenie po niej było wykluczone.
Stanęliśmy w pewnym momencie po arkadami, bo zaczęło mocniej zacinać. Na zdjęciu ich nie widać, ale popatrzcie na to
z widokiem. Po prawej stronie, ciemna zieleń tynku na parterze. Mieści się tam jakaś restauracja, a zaraz za nią, skręca się
w ulicę Podgórną. Wiedzie ona do klasztoru i kościoła franciszkanów. I tak sobie stoję, flagi łopoczą na wietrze, po ulicy snuje się sporo biegaczy i niebiegaczy, a z Podgórnej wychodzi postać w czarnej pelerynie i kapturze na głowie. Taka niecodzienna
i jakby z innej epoki już.
Ciekawy kontrast z resztą ludzi.
Jakby tego było mało, tuż obok mnie, w innym momencie przejechał taki to samochód:
Okazało się później, że jechał nim sam Piłsudski.
Oczywiście aktor teatru w Gnieźnie. Jego wystąpienie było jednym z elementów uroczystości pod katedrą.
A na rynku znajdują się tabliczki z godłami różnych miast, głównie Wielkopolski, należących do Związku Miast Polskich. Kilkanaście z nich sfotografowałam. Wybór był całkowicie subiektywny, bo albo godło się mi spodobało, albo kierowały mną względy sentymentalne na ten przykład.
Które najładniejsze? Mnie np. urzekły kaczorki i niechanowska róża. Zadziwiło oko w godle Witkowa, czy przypomniał się Bieg Lwa w Tarnowie Podgórnym...
I tak minęło nam przedpołudnie i część popołudnia wczorajszego.
Cieszą różne imprezy organizowane z okazji Święta Odzyskania Niepodległości.
Hmmm, naiwna jestem chyba jak dziecko. Bo burdy chyba jednak były.
Cóż. Wczoraj były imieniny Marcina. Z pogody w tym dniu, można wywróżyć nadchodzącą zimę.
Co mówią przysłowia?
Chmurny Marcin chętnie przyprowadza łagodną zimę, mrozy straszne zgładza.
Gdy liście przed Marcinem nie opadają, to mroźną zimę przepowiadają.
Gdy liście przed Marcinem nie opadają, to mroźną zimę przepowiadają.
Jaki dzień na świętego Marcina, taka będzie cała zima.
Jak Marcin z chmurami niestateczna zima przed nami.
Jak będzie? Pożyjemy, zobaczymy.
Do miłego wszystkim :)
P.S. Pamiętajcie o zakupach w zooplusie i kalendarzach - banerki prawy górny róg bloga.
P.S. Pamiętajcie o zakupach w zooplusie i kalendarzach - banerki prawy górny róg bloga.
Nie byłam w Gnieźnie a to miasto naprawdę było stolicą, w 1038 roku przez najazd Brzetysława księcia czeskiego przeniesiono stolice do Krakowa. Stolicami były też, Poznań, Płock a w okresie plemiennym ośrodkiem władzy był Kalisz, czemu się nawet nie dziwię bo to miasto już dwa tysiące lat temu wymieniane było u ... chyba Ptolemeusza? Oj w Kaliszu też nie byłam :(.
OdpowiedzUsuńA jaka zima? Liście nie opadły wiec może mroźna? A ptaki zjadają takie ogromne ilości jedzenia, że mąż i na działce i na balkonie nie nastarcza ze zmianą pojemników z ziarnem. Nawet sroki przylatują i zmiatają z karmnika co się da. Żadnego roku tak nie było a w zeszłym to wprost narzekaliśmy na brak ptaków w karmnikach. Nie wiem czy to dobrze czy źle wróży?
Być, było, to wiem. Tylko tak napisałam, ponieważ prowadzone są badania w Gieczu i tam też znaleziono dowody na dawną świetność tego miasta wówczas. Nie wiadomo więc, co było pierwsze ;)
UsuńNawet małe w tej chwili Pyzdry załapały się kiedyś na stolicę Polski ....
W Kaliszu byłam niedawno nawet, ale bez większego zwiedzania, to też z pewnością ciekawe archeologicznie miasto.
U nas liscie opadły, więc już sama nie wiem, ale kot ma spory apetyt, futrem mocno porósł .... zobaczymy. Ptaków nie karmię w tym roku na balkonie, może jak się zima na dobre zacznie, to będę. Na razie Bonus tam rządzi.
Fajnie jest popatrzec na Twoje zdjecia Gniezna :) Widoki mi znane, a jakze :)
OdpowiedzUsuńChcialabym jeszcze choc raz tam wrocic, bo bardzo mi sie podobalo :)
Czyli wczorajszy dzien mieliscie biegowo-wycieczkowy :) Super :)
A zima...zyczylabym sobie aby byla sniezna i mokra. W moich polskich okolicach wiekszosc studni, strumieni, zrodelek powysychala, a w Kamiennej prawie same kamienie bez wody :(
P.S. Kaczory mnie tez urzekly, jednak ta slabosc do drobiu jest :)
To przyjedź, Orszulko, wybierzemy się razem :)
UsuńTak, tej wody bardzo brakuje, u nas też sucho, nasza rzeka też prawie wyschła - nie pamiętam takiej sytuacji. Chociaż nie lubię śniegu i zimna, ale są konieczne. To pierwsze szczególnie.
Drup to drup ;)
Kaczory są śmieszne:) Znajome widoki Gniezna, byłam tam jakiś czas temu. Fajny dzień mieliście, taki sportowo - wycieczkowy:D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Są śmieszne :)) Dlatego je sfotografowałam, bo mnie urzekły :))
UsuńPozdrawiam również :)
Gniezna nie znam, ale bardzo podoba mi się ten widok z Rynku na katedrę :)
OdpowiedzUsuńU nas Piłsudski w Dzień Niepodległości jeździ powozem razem z prezydentem miasta. Od dłuższego już czasu organizowany jest marsz Niepodległości. Zapoczątkowały je wrocławskie szkoły, organizując przy okazji konkurs na przebranie patriotyczne, kilka lat temu dołączyły do tych uroczystości władze miasta. Widziałam kilka takich marszy i jest to bardzo kolorowe i wesołe widowisko. Przebrania dzieci i młodzieży bardzo pomysłowe. W tym roku i w tamtym nie byłam na tym marszu.
Gratulacje dla chopa. Liduś jak ta pogoda była lepsza dla biegaczy niż dla widzów, to nie było pobiec razem z M. :)))
To musowo przyjechać, Marija :)) Miasto jest takie sobie, tak naprawdę, chociaż sporo zrobiono w centrum, żeby wyglądało lepiej. Niestety, polikwidowano zakłady pracy i ciężko się jest mu podnieść.
UsuńTeż fajnie u Was jest. No i uczestnicy się nie tłuką nawzajem.
Od zeszłego tygodnia kolano mnie pobolewało, a że nie najlepsza ze mnie tanecznica, to nawet nie myślałam o bieganiu ;) w sobotę ruszę, ambitnie na 5 km. Moze przeżyję te zawody w jednym kawałku ;)
Dziękuję za gratulacje :)
Nigdy nie bylam w Gnieznie, wstyd!
OdpowiedzUsuńJesli zima ma byc lagodna, to ja jestem ZA.
A ze chuligani znajduja sobie preteksty do wyzycia sie, to przeciez nic nowego.
No fstyt. Ale, że w szkole nie zorganizowali Wam wycieczki Szlakiem Piastowskim? ;)
UsuńChuligani - tak, już w latach 30. tłukli się komuniści z narodowcami i ta tradycja pozostała, tzn. odrodziła się najwyraźniej w IV RP.
Nie byłam w Gnieźnie ze 20 lat. To dopiero jest fstyt.
OdpowiedzUsuńAno fstyt ;) Ja też kupę lat nie byłam, nie mogłam sobie przypomnieć, kiedy ostatni raz byłam na Rynku. Bo na dworcu to w sierpniu, jak Chłopa z pociągu po Maratonie Solidarności odbierałam ....
UsuńCzas tak szybko leci ....
Kurna chata, jestem w pełnej gotowości do zarżnięcia naszego prezydenta - bez przerwy jakieś biegi urządza, jak nie niepodległości, to solidarności albo innych ości - i tylko ulice zamknięte, objazdy porobione, komunikacja miejsca ocipiała do reszty. To już nie ma gdzie biegać, tylko trzeba po ulicach?
OdpowiedzUsuńPocieszę Cię, że my do Ciebie lotać nie przyjedziemy ;) za daleko :))
UsuńA poza tym, ojtam, ile razy do roku są u Was te biegi?? Ze cztery?To takie fajne imprezy, przyszłabyś pokibicować, a nie tak anty nastawiona jesteś ;)
Biegi uliczne odbywają się zasadniczo po ulicach ;)
...i zawsze wtedy, kiedy do Lidla idę, i na drugą stronę ulicy przejść nie mogę :)) Ile razy? Pamiętam o 6, na pewno jest więcej tego durnoctwa. I jeszcze potem śmietnik zostaje na pół miasta, bo słowo daję, nie wiem, kto to biega, ale chyba jakieś brudasy najostatniejsze, po drodze dostają picie, rzucają butelki i kubki na ulicę i biegną dalej.
UsuńOstatnio zaimponował mi jeden pan. Siedziałam, zrezygnowana, na murku z zakupami u stóp, klnąc w duchu na czym świat stoi i przeczekiwałam, aż przelecą w diabły (nie można to biec, skoro już się ruch blokuje, zwartą grupą, tylko muszą się rozciągać na pół województwa?), a z naprzeciwka nadszedł pan. Zbliżył się do przejścia dla pieszych, popatrzył w lewo i w prawo, po czym spokojnie zaczął przechodzić. Natychmiast zaczęli na niego gwizdać i machać policjanci, więc spokojnie przeszedł, a następnie zrobił im awanturę na temat: "Ja przechodzę prawidłowo, na pasach, żaden samochód nie jedzie - czepcie się tych, co biegają po ulicy, to oni popełniają wykroczenie". W tym momencie poczułam, zamiast wściekłości, jak zamieniam się w kłębuszek miłości (do tego pana). Ujęłam siatki w dłoń i spokojnie przeszłam na drugą stronę, jak on.
Czyli organizatorów macie do d...kitu. Po zawodach powinni całą trasę posprzątać, to takie proste przecież.
UsuńA z przechodzeniem przez jezdnię też tego nie rozumiem. Jak nikomu to nie przeszkadza, to można spokojnie przejść. Ja problemu nie widzę.
No, problem był - chmara biegnących :)
UsuńTak z innej beczki - za każdym razem, gdy widzę ten piękny samochód, umieram z zachwytu i tęsknoty. Kocham te wehikuły z dwudziestolecia międzywojennego, są najpiękniejsze!
I przypomina mi się, jak siostra babci we wczesnym dzieciństwie pierwszy raz zobaczyła auto. Uciekła do sypialni, zakopała się w stosie piernatów i nie wychodziła stamtąd przez cały dzień. Ze strachu!
I tu się nareszcie zgadzamy :)) Kwestię samochodu mam na myśli. Ten był naprawdę piękny i przyciągał jak magnes. Mnie przynajmniej.
UsuńSiostra Twojej babci nie była wyjątkiem zapewne w swoim otoczeniu ;) Ludzie z kina uciekali, widząc pędzącą na nich lokomotywę. Trudno im się zresztą, dziwić.
widzę, że jeśli napiszę że w Gnieźnie nie byłam to wpiszę się w większą część grupy :) no wstyd...ale nie byłam :)
OdpowiedzUsuńgratuluję samozaparcia .. w taką pogodę to pewnie zaszyłabym się w ciepłej knajpce a nie latała po mieście :)
:***
Chyba tak z tą większością :)) Od nas jest to wycieczka na jeden dzień, oblecieć Gniezno, Biskupin, albo Lednicę, Dziekanowice, zahaczając o miniatury w Pobiedziskach ;)
UsuńO knajpce myślałam, ale samej mi się nie chciało, a Chłop mój dość szybko przyleciał .....
Buziaki :*******
byłam w tej katedrze:) mam ciocię w Gnieźnie:)
OdpowiedzUsuńNo proszę :) Ja też mam trochę rodziny w Gnieźnie, ale niektórych nie znam nawet ;)
UsuńByłam w Gnieźnie dwa razy, ale lata temu. Zwiedzałam to miasto przy okazji wczasów w pobliżu Ostrowa ledwnickiego (a Ostrowem jestem do dzis zauroczona jak i całym pojezierzem wielkopolskim!). Z samego Gniezna niewiele pamiętam - katedrę, rynek...Ale utrwaliła mi sie w Głowie atmosfera tego miasta. Było wówczas upalne, piekne lato. Wszystkie kolory kamieniczek przy rynku były bardzo wyraziste. Turysci świergotliwie wałesali sie wszędzie. Zmęczona gorącem i hałasem weszłam do katedry i nie chciało mi się stamtąd wychodzić. Wewnątrz było chłodno,cicho, półmrocznie i omal bezludnie - tylko jakieś staruszki modliwy sie cichutko, pochylone...Jakbym przeniosła sie w dawne czasy...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię serdecznie, Lidko!:-)***
Powiem Ci, Olu, że ja sama niewiele więcej z Gniezna kojarzę ;)
UsuńKatedra stoi na pewno na miejscu mocy, więc dziwne nie jest, że można tam odpłynąć :) Do tego chłód, spokój, cisza, specyficzny zapach ....
A na tych wczasach to gdzie byłaś, że się tak zapytam ;) w Skorzęcinie, Powidzu? Czy Ostrowie Starym? Też mi się tam podoba, my jeździmy najczęściej do Powidza, a Skorzęcin jest w tej chwili dla młodzieży głównie. Taki tam dziwny klimat panuje ;) nie dla mnie.
Pozdrowienia, Olu :*****
Miejscem ocy? Nie wiedziałam. Dla mnie było wazne, ze chłodno, cicho i spokojnie, bo nie cierpię tłumów. Byłam tam prawie 20 lat temu. Nie umiem sobie przypomniec nazwy miejscowosci. Wiem, ze blisko Biskupina i Gniezna. Może Jankowo...? To był taki ośrodek z domkami campingowymi o niezbyt wysokim standarcie. Tuz przy jeziorze i pieknych groblach. Mam bardzo dobre wspomnienia z tamtych czasów....Córunia moja była jeszcze mała...Jak sobie to wspomnę, to łza mi sie w oku kręci....Pomyslec, że wszystko to jest tam tak, jak było, tylko czas ruszył z kopyta i tyle sie w zyciu zmieniło....
UsuńCoś ostatnio jestem za bardzo sentymentalna...Wybacz, Liduś!***
Tak, moze być Jankowo. To niedaleko Gniezna, faktycznie :)
UsuńJest, jest miejscem mocy. Jej budowniczowie bardzo dobrze wiedzieli, gdzie ją posadowić. A co tam było wcześniej? Chyba nigdy nie szukałam, ale może jakiś święty Gaj? Dziwne nie jest, że Ty, Olu jako osoba bardzo sensytywna, poczułaś się tam tak dobrze. Za sentymentalność nie masz co przepraszać, ja też jestem, mimo wszystko. Chyba z wiekiem przychodzi ....
Buziaki :*****
Gniezno, to bardzo ważne miejsce dla Polaków i w takie święto, jakie było 2 dni temu, powinno się takie właśnie miejsce odwiedzić. Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńCoś w tym jest :))
UsuńPozdrawiam Cię również :)
Te kaczorki rzeczywiście wymiatają. W Gnieźnie byłam raz, dawno temu - na sławetnej papieskiej pielgrzymce.
OdpowiedzUsuńW tym roku o mały włos zawitałabym ponownie, ale akurat wypadł pogrzeb.
Jeszcze wszystko przed Tobą, Errato. Może w przyszłym roku dojedziesz :)
UsuńKto nie był dawno/wcale w Gnieźnie - zapraszam serdecznie - ja KOCHAM Gniezno!!! Prawie juz tam zamieszkałam;) To piękne miasto, ma atmosferę;))))
OdpowiedzUsuńNa pewno warto przyjechać, zwiedzić, zobaczyć :)
UsuńNie byłam w tym mieście.Herby ładne,sporo lwów,które są pospolite, za to kaczorki czy róza bardzo ladne i podobają mi się najbardziej.
OdpowiedzUsuńGratulacje dla męża i głaski dla Bonusika.
My 11 listopada spedziliśmy w Broumovskich Stenach.Cudne miejsce.
Dlatego sfociłam kaczorki i różę, bo rzadko chyba występują w herbach.
UsuńDziękuję za głaski i gratulacje :) Też fajnie spędziliście święto. Takich miejsc trzeba szukać i do nich podążać :)
Ładne to Gniezno i pomyśleć że nigdy tam nie zawitałam. Czas to nadrobić, może w przyszłym roku się uda, jak i to nieszczęsne Borne ;) Czyli świętowaliście czynnie. Pozdrowienia.
OdpowiedzUsuńO tak, bardzo czynnie :)
UsuńTo musisz sobie zarezerwować więcej czasu, bo poza Gnieznem warto jechać do Dziekanowic - skansen wsi polskiej, albo na Lednicę. Tudzież do Biskupina. Wstyt, ale ja tam byłam tylko raz ...w Biskupinie, znaczy się.
Pozdrawiam Cię również :)
Jak o tym napisałas, to sobie przypomniałam, ze byłam w Dziekanowicach. To najpiekniejszy skansen, jaki widziałam!Szkoda, ze nie było jeszcze wtedy aparatów cyfrowych. Miałabym pamiatkę, a tak tylko wspomnienia, które sie niestety zacierają... A Biskupin? Tez byłam zachwycona - tym bardziej, ze byłyśmy z córcia tuz po lekturz "Starej basni" a tam jeszcze stało mnóstwo dekoracji filmowych i byłysmy oczarowane.Mam marzenie, by jeszcze kiedys odwiedzić tamte strony. I jeszcze Kalisz - chodziłam tam po śladach Bogumiłą i Barbary...Dobre, spokojne, młode czasy...
UsuńDzieki Ci Lidus za tę podróz sentymentalną!* Tym bardziej dzisiaj, gdy tyle strasznych rzeczy sie dzieje i w człowieku lęk przed przyszłoscią...!:((
Czyli wszystko widziałaś, Olu :)
UsuńO Francji dowiedziałam się niemalze przed chwilą, bo cały dzień nie było nas w domu od rana. Na wielką politykę nie mamy niestety wpływu, a przez decyzje na "wielkiej górze" cierpią zwykli ludzie. My cierpimy.
A ja w Gnieznie nigdy nie bylam.
OdpowiedzUsuńSerdecznie Ci dziekuje za ten tekst i zdjecia.
Pozdrawiam
Proszę bardzo, Stokrotko :)
UsuńMoże kiedyś dotrzesz i do Gniezna :)
Pozdrawiam również.
Piękne miasto ! Nigdy tam nie byłam, cieszę się że chociaż na zdjęciach mogę obejrzeć !
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
Tak, Stare Miasto na pewno warto obejrzeć :)
UsuńPozdrawiam również serdecznie :)