niedziela, 12 stycznia 2014

Dzisiejsi solenizanci, ale post nie tylko o nich

Rok ma 365 dni, a ten dzień ma to do siebie, że znam aż pięć osób, które mają dzisiaj urodziny. I chyba jest jedynym takim, jeszcze kiedyś znałam kilka moich zodiakalnych bliźniaczek. Teraz nie mamy już ze sobą kontaktu, niestety.
Wracając do tematu, ta piątka to mój ojciec, córka mojej kuzynki, synowa tejże samej kuzynki, prawie były mąż mojej kuzynki - ale już innej ;) i mój były uczeń. Z dwoma ostatnimi nie mam żadnego kontaktu, ani też go nie szukam. 
Jak prawie zawsze, powstał problem - co kupić starszemu panu, który twierdzi, że nic nie potrzebuje i wszystko ma?? Zwłaszcza, że niedawno były święta i został wyposażony tym
i owym?
Na szczęście lubi piwo i to niekoniecznie marek wiodących na rynku i w reklamach, nabyliśmy więc drogą kupna, w naszym osiedlowym sklepie, dwie różne butelczyny owego trunku. Trunek ów warzony jest w niedalekim, lokalnym browarze, który szczyci się tym, że nie kombinują zanadto z technologią produkcji, oraz tym, że mają przeróżne gatunki, niedawno dostali jakąś prestiżową nagrodę w Niemczech, do kadzi z zaczynem nie sikają, wszystko to przemawia zatem na ich korzyść.
Solenizant podzielił się z nami jednym z tych prezentów, polałam wszystkim po równo
i delektowaliśmy się przez chwilę ciemnym płynem ;) Był mocny, mnie zakręciło się
w głowie z lekka ( brak treningu;)), reszcie, czyli pozostałym trzem osobom zrobiło się gorąco .... takie to z nas smakosze ;) ekonomiczne bardzo ;)
Tośmy sobie popili i poszaleli popołudniową porą :))

Przedpołudnie spędziliśmy z chłopem w lesie na kijkach. Zanosiło się na deszcz, gdy wyjeżdżaliśmy z domu, wiało dość mocno, ale kiedy dojechaliśmy na miejsce, wyszło słońce. Dzisiaj widziałam dużo śladów zwierząt, które przechodziły przez główną drogę, wiodącą przez las. Według mnie były to sarny i dziki. I coś jeszcze ryło pod ścieżką.
W sumie mogłam zrobić zdjęcie. 
Zrobiłam dopiero na końcu - sosny zachwycają mnie za każdym razem, a dzisiaj oświetliło je chwilami słońce.



W rzeczywistości wyglądało to dużo ładniej :)

Późne popołudnie i wieczór spędziłam przy maszynie do szycia. Wkrótce pokażę, co wymodziłam ;)

Spokojnych snów życzę :) Śniegiem i mrozem straszą, ale u nas jeszcze nie pada. Księżyc tylko, coraz okrąglejszy, zagląda na mój balkon.

22 komentarze:

  1. jestem bardzo podobna ekonomicznie jeśli chodzi o alkohol :)
    sosny cudne!
    u nas dziś już zimno było... założyłam czapkę... dziecko mi kazało! :)
    Buziole :**********

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale pewnie w życiu Tobie owa ekonomiczność nie przeszkadza? Bo mi absolutnie nie :)
      Dziecko mądrze kazało ;) Od kogoś się tego zapewne nauczyło ;)))
      :***

      Usuń
  2. Uwielbiam lasy sosnowe, jeszcze w słońcu, piękne są. Ja kolejna nader ekonomiczna, jeśli chodzi o alkohol, pół kieliszka wina to górna granica:))
    U mnie cały dzień padał śnieg...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :)) Gdyby więcej było takich jak my, to przemysł alkoholowy padłby ;)
      U Ciebie to chyba większość osób pilnie tego śniegu wypatruje :) Tylko to odśnieżanie jest z lekka upierdliwe. U nas w nocy coś padało, ale raczej śnieg z deszczem, teraz słońce świeci i jest dobrze :)

      Usuń
  3. Z niejaka zazdroscia patrze na polskie sosnowe lasy, bardzo mi ich tutaj brakuje. Nie wiem, czy drewno nie nadaje sie do przetwarzania, czy sa inne powody, dosc, ze w zachodnich Niemczech nie ma prawie w ogole sosny. Jeszcze w DDRach rosnie, ale pewnie ta dziwna gospodarka lesna i tam ja z czasem wyeliminuje.
    Czasem lubie latem napic sie zimnego piwa, rzadko jednak pije, bo najczesciej musze jezdzic, wiec tylko w domu, po poludniu. Chyba jednak bardziej chodzi mi o te lodowata ciecz, niz o piwo jako takie. :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety, nie miałam okazji, żeby się komuś o tę sosnę zapytać. W wiki dowiedziałam się, że w Niemczech i Holandii drzewa te zostały totalnie wytrzebione 300-400 lat temu i ponownie przywrócone, ale widocznie tylko w dawnej NRD.
      Piwo jest ze swej natury wychładzające, więc nie nadaje się zbytnio do picia zimą. Instynktownie wybierasz dobrą porę do jego napicia się, Panterko :))

      Usuń
  4. Pogodę mieliście super....u mnie wczoraj wiało i kapało z nieba.
    A co do alkoholu, latem zdarza się piwo, ale do butelki muszę mieć kompana ;), bo to dla mnie za duża ilość, zdarza się lampka wina......ale najczęściej jestem kierowcą :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiatry zachodnie przygnały widocznie tę piątkową pluchę do Ciebie.
      Ja piwa nie piję prawie wcale, bardzo okazjonalnie i często jakieś inne, niż zwykłe jasne ;) a jak mam jechać samochodem, to odpuszczam sobie, żaden alkomat nie jest mi potrzebny :P

      Usuń
  5. Raz na jakis czas pozwalam sobie na grzanca piwnego, moj malzonek robi wyjatkowego, takiego z koglem moglem :) Lasy sosnowe maja to do siebie, ze sa takie poukladane :) W Izerach sosny jest malo, tam kroluja swierki. Uwielbiam zbierac sosnowe szyszki, a potem cos tam z nich wytworzyc, same w koszach wiklinowych tez sa cudne :) Duzo osob zbiera je na rozpalke.
    Solenizant na pewno szczesliwy z odwiedzin :) Sciskam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że zadowolony ;)
      Grzaniec piwny - brzmi ciekawie :) Pamiętam, że moja babcia go lubiła. Jeśli piła piwo, to tylko w tej postaci, ale z koglem moglem - nigdy nie piłam. Nie zwarzy się od ciepła?
      Też lubię zbierać szyszunie :) Jako element ozdobny wyglądają fajnie :)
      Dobrze, że w Izerach cokolwiek się ostało, bo przecież paręnaście lat temu, była tam totalna katastrofa ekologiczna - dobrze pamiętam?
      Mąż wspomina czasem, jak mu opowiadali o pobycie własnie tam w ramach służby wojskowej. Dali chłopaczkowi z nizin i ledwo po kursie starego Stara i miał wozić chłopaków do pracy, gdzieś tam po tych górkach i pagórkach. Aniołowie Stróżowie nie mogli próżnować ;) na szczęście nikomu nigdy nic się nie stało. Moze Liczyrzepa też wspomógł ;)

      Usuń
    2. Kleska ekologiczna w Gorach Izerskich zrobila wielkie spustoszenie, to prawda. Sciagali ludzi z calej Polski do pracy, zeby to jak najszybciej uporzadkowac, posadzic na nowo drzewa. Do dzis stoja kikuty swierkow po tamtym okresie.W lasach jakuszyckich jest zostawiony kawalek lasu bez ingerencji czlowieka po klesce. Dla turystow, dla tych, ktorzy ciezko pracowali ratujac co sie da, zeby mieli porownanie jak bylo, a jak jest. A jest juz zielono, pieknie spiewaja ptaki, jelenie rycza na rykowiskach we wrzesniu :)
      A teraz przepis malzonka na grzaniec piwny dla Ciebie :) /Malzonek siedzi i dyktuje, a ja pisze :)/
      0,5 l piwa
      2 zoltka
      4 lyzki cukru
      Zoltka i cukier utrzec na kogel mogel, trza dlugo ucierac malzonek moj mowi ;)
      Do goracego piwa dolac kogel mogel ciagle mieszajac :)

      Usuń
    3. Dziękuję, Orszulko za przepis :)) Moze kiedyś odważę się na wypróbowanie :))
      Dopytałam o te Izery. W latach 87-88 wysłano tam żołnierzy z męża jednostki, a ten desperat - kierowca mieszka w miejscowości oddalonej jakieś 20 km od naszej. I gór tam nie ma ;)
      Pamiętam z podręczników, jak pisano o tej katastrofie, dobrze, że udało się zniwelować jej skutki, a ten kawałek zostawiony - ku przestrodze.

      Usuń
  6. Odpowiedzi
    1. :)) ja też i dlatego robię w nich zdjęcia i o nich piszę :)

      Usuń
  7. oj, mnie też lasy zachwycają, uwielbiam na nie patrzeć, no i ten zapach...a co do alkoholu to jak ja to mówię: na studiach wypiłam już za całe swoje życie więc teraz bardzo, ale to bardzo rzadko się skuszę na lampkę wina.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano własnie, trzeba wiedzieć, kiedy ze sceny alkoholowej zejść ;)

      Usuń
  8. Ja tu chyba nie pasuje:))))) Bo ja piwa nie lubie, ale inne trunki i owszem:))
    A tak powaznie to fajnie, ze prezent okazal sie trafiony i skonsumowany na miejscu.

    Lidko! No ladnie tam u Ciebie, a te sosny ktore pokazujesz juz od dluzszego czasu wzbudzaja we mnie zachwyt.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak najbardziej pasujesz :)) Wszystkiego nie wypiliśmy, resztą rodzice pewnie podelektują się później. Ja za piwem nie przepadam, czasem wypiję, zwłaszcza takie inne, jakieś, w ramach poszukiwania nowych smaków ;)
      Tak mi teraz przyszło do głowy, że nasze krajobrazy są tak różne od tych, które Ty pokazujesz na swoim blogu :)) A sosny fajnie widać, odkąd wykarczowano krzaczory, ktore rosły przed nimi i je częściowo zasłaniały.

      Usuń
  9. Sosny są także moje ukochane drzewa. Staję w słońcu i wącham ich zapach i chłonę ich widok. kocham las.
    Piwo to ja tylko jedno, też ciemne nazywa się szkockie ale. Dla mnie najbardziej idealne, nie za mocne i czyste bez domieszek chemicznych. Ale rzadko bo żaden pijak wódka mogłaby nawet błyskać złotem a ja obojętna. :)) Solenizant zadowolony to jest najważniejsze. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, zapach jest upajający :) szkoda, że nie można wziąć go " na zapas".
      Szkockiego nigdy nie piłam, szczerze mówiąc, nigdy go zresztą nie szukałam ;)

      Usuń
  10. A ja lubię piwo! Szczególnie latem po robocie. Zima lepsze jest wino. Taki grzaniec z goździkami i cynamnem. Mniam!
    Lasy fotografujesz cudowne! Miałaś piekne światło do fotografowania. I wyszedł ciekawy efekt ciepłego złota na pniach. Ech, jak w takich latach pieknie pachnie! U nas w większosci lasy mieszane (głownie bukowo brzozowe), ale na szczęście trochę sosen, świerków i modrzewi też jest.
    Serdecznosci zasyłam!:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli instynktownie wybierasz, Olu to, co chłodzi latem, a zimą - grzejące. Niedawno zrobiłam sobie małego grzańca, to mnie z nóg zwalił prawie :(( A było to domowe wino i mały kubeczek tegoż.
      Spieszyłam się bardzo z tym i zdjęciami, bo słońce co chwilę zachodziło. Jakoś, jednakże Przyroda okazała się sprzyjajaca moim planom ;)
      W tym miejscu faktycznie pięknie pachnie, dalej bywa różnie, bo też rosną różne drzewa, od świerków, po liściaste np. brzozy, czy dęby.

      Usuń

Bardzo miło mi, jeśli zostawiasz komentarz :) Każdy czytam i na każdy staram się odpowiedzieć.