środa, 1 stycznia 2014

Noworocznie

Witajcie w nowej, lepszej, miejmy nadzieję, rzeczywistości, w nowym roku, który budzi nowe nadzieje, plany, marzenia :))
A co z tego wyniknie - czas pokaże. Jak zawsze, zresztą.
Niech wynika jak najwięcej dobrego, dla nas wszystkich :)

Skoro piszę tego posta, za chwilkę powklejam zdjęcia, to oznacza, że z zabawy wróciłam w jednym kawałku, zdrowa na ciele i umyśle, gotowa do nowych wyzwań ...eeee, tu już chyba mnie trochę poniosło ;)
Małżonek zalega jeszcze w pościeli, ale nie z powodu nadmiernego użycia alkoholu, tylko ze zwykłego, ludzkiego zmęczenia. Bardzo dzielny był wczoraj i dzisiaj. Naprawdę. Poza tym wygrał casting na kierowcę :)) Ale nie użalajcie się nad nim. A dlaczego? Za chwilę napiszę.

Do rzeczy, jednakże. Uważam zabawę sylwestrową za udaną. Tak na cztery z plusem. Jedzenie było dobre i w ilości pozwalającej się najeść każdemu. Ładnie podane, urozmaicone, co miało być na ciepło, to było, mi smakowało, reszcie towarzystwa też, nawet barszcz sprawiał wrażenie, że został ugotowany na burakach, a nie z paczki. 
I chyba faktycznie tak było, w dużym procencie przynajmniej ;)
Muzyka była. W dużej ilości, w pewnym momencie już za głośnej ( nadmiar basów, jak zawsze), wybór mógłby być ciut lepszy, ale ogólnie może być. Nie było pitolącego zespołu, tylko DJ. Bardzo młody chłopak, mam nadzieję, że się jeszcze poduczy, ale poradził sobie dobrze.
Po latach szwendania się po weselach, wolę naprawdę dobrego didżeja niż muzę na żywo, ale byle jaką. 
Co dalej. Cena imprezy była bardzo przyzwoita i jedna z niższych u nas w mieście 
i okolicy.
Poza tym umiejscowienie restauracji - już za miastem i w innej miejscowości, ale my mieszkamy też na peryferiach, więc w razie wielkiego nieumiarkowania w spożyciu trunków wysokoprocentowych, można było zostawić samochód na parkingu i wrócić do domu pieszo. A na drugi dzień pójść po niego, czy poprosić kogoś, żeby podwiózł. Mąż nie był zatem jakoś mocno unieszczęśliwiony ;)
Co do uczestników zabawy. Każde towarzystwo miało swój stolik. Nikt się z nikim nie pobił, kilku panów chodziło na giętkich nogach, kilku "garowało" głównie za stołem, ponieważ zrobili sobie widocznie, coś w rodzaju "przedimprezy" , na której się z lekka przyprawili, ale dopóki nikt nikogo nie zaczepia i agresywny nie jest, to co tam. 
Oni dzisiaj źle się czują, nie ja ;) :))

Koniec recenzji :)

Wczoraj zrobiłam sobie taki sylwestrowy marsz z kijkami po mojej osiedlowej trasie. Zamiast siedzieć u fryzjerki i kosmetyczki, a potem relaksować się w wannie przed balem, wolałam pójść na spacer, pogoda do tego zachęcała jak mogła, słońce świeciło, dawno mnie już w tych miejscach nie było, więc na co czekać?
Jako, że był to spacer, a nie trening, to spokojnie zrobiłam kilka zdjęć, którymi się z Wami podzielę :)
 


Zamarznięte wrotycze, które jeszcze niedawno pięknie kwitły. A ktoś z Was wie może, co się z Orszulką dzieje? Nie widać jej na blogach, ostatnio.




Kropelka - modelka załapała się na kilka ujęć, a gdy przypadkiem potrąciłam roślinę, spadła.


Udało mi się schwytać tylko jeden pociąg, chociaż z daleka widziałam ich kilka.


Do siego roku, raz jeszcze :))

28 komentarzy:

  1. Całusy dla Was - Mój chłop też jeszcze śpi;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla Was również :*** :))
      Mój teraz już się wygrzebał i robi obiad :))

      Usuń
  2. Kropelka - modelka wyszła pięknie! :)
    My dzisiaj też zalegamy w pościeli i też odpoczywamy po szaleństwach sylwestrowych :) Ale dobrze jest tak wejść energetycznie w ten Nowy Rok, a więc życzę aby dobra energia pozostała z Wami do następnego Sylwestra .... a potem będziemy martwić się o jej pomnożenie :))))
    Miłego Pierwszego Dnia Roku! :) :******

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Emko :)) Dobrej energii nigdy za wiele, niech więc z nami wszystkimi zostanie i pomnaża się przez dzielenie :)

      My już wstaliśmy, pogoda robi się coraz ładniejsza, trzeba spokojnie i bez pośpiechu wrócić do normalności :)

      Usuń
  3. Baaardzo energetyczny post, dodaje sil na wlasciwe rozpoczecie nowego roku i oby byl on pod kazdym wzgledem lepszy od poprzedniego, czego zycze Tobie, sobie i wszystkim :)))

    OdpowiedzUsuń
  4. Niech się Wam dobrze dzieje!!!
    (czy jakuś tak) ;))

    OdpowiedzUsuń
  5. Ach, jak mnie kiedyś ciągnęło na takie imprezy, dwa razy pojechałam nawet 300 km. Ale od kilku lat z zaciętością odmawiam wyjścia gdziekolwiek, końcówka roku to dla mnie bardzo wyczerpujący czas. Z huty wróciłam o 17 zajechana, jak koń po Wielkiej Pardubickiej, jeszcze tylko skoczyłam do Pysi, żeby zobaczyć, jak maluszek się miewa, potem wanna i pozycja horyzontalna. Północ przespałam, oko jedno otworzywszy na życzenia. Szampan stoi w lodówce- nie został otwarty. Wiesz, jak mi dziś dobrze? Snuję się powolutku i marzę, żeby ten 2014 nie był taki pędzący, jak 2013, czego i Tobie życzę, bo chyba nikt nie lubi tego pędu, co to nas otacza.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pęd jest zabójczy, więc spowolnienia trzeba sobie jak najbardziej życzyć :)
      Jakbym miała taką pracę, to pewnie też nie w głowie byłyby mi bale i imprezy, padłabym jak kawka i łomot za ścianą ( niech go trafi szlag) w ogóle by mi nie przeszkadzał. Jak się człowiek wyspał, ma wolne, głowa nie boli to czemu nie ma być dobrze? ;)

      Usuń
  6. Miło poczytać o tym jak ktoś się fajnie pobawił:-)). A casting na kierowcę wygrać, toż to prawdziwy fart! Bo teraz może się człowiek prawdziwie zrelaksować, bez leczenia bólu głowy tudzież (również tego moralnego) kaca:-).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :)) W sumie nikt z nas dzisiaj nic nie leczy, bo nie ma czego ;) nawet obtartych stóp ;) :)) Na szczęście, bo takie zmulenie na drugi dzień jest mało fajne.

      Usuń
  7. Mój znów śpi. Mnie jakoś nigdy nie ciągnęło do takich imprez, byłam coś ze trzy razy w życiu. Po stokroć wolę powygłupiać się w gronie znajomych, którym chce się do nas przyturlać.
    Orszulka jest na ojczyzny łonie i może nie ma dostępu do kompa. Zresztą zapewne ma inne zajęcia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie nie ma dostępu, a zajęć dosyć, żeby siedzieć przed kompem ;)

      Niech się chłopak wyśpi ;) Może kiedyś, gdy będę miała swój dom, to zdecydowanie preferować będę "domówkę", cokolwiek by to nie miało być ;) A tu - za ścianą napierdala chamska muza, dwa piętra wyżej grajek pitoli na maksa na syntezatorze, że u nas wszystko drży - no sorry, ale wolę wyjść i tego nie słuchać, tylko wybrać sobie swój hałas. Wrócić, kiedy się to uspokoi.

      Usuń
  8. Najlepsze noworoczne życzenia na 2014 rok !!!

    OdpowiedzUsuń
  9. Dzięki za dawkę optymizmu i równowagi na rozpoczęcie Nowego Roku:)) Cieszę się, że miło spędziliście czas, przy takich imprezach za ścianami to po prostu mus wyjść. Nigdy w bloku nie mieszkałam i chyba się cieszę...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma sprawy, Miko :)) Jeśli tylko mogę, to się optymizmem i równowagą dzielę, a przynajmniej staram się :)
      Ciesz się zdecydowanie, jeśli nie lubisz, a z pewnością nie lubisz ;) łupiącej muzy, czy tego, że słyszysz każdy dźwięk niemalże, dochodzący z mieszkania sąsiadów. Fakt jest taki, że jestem po tych latach mocno przeczulona i czasem niepotrzebnie tracę nerwy ,zdaję sobie z tego sprawę.
      Ale zaczęłam pracować nad tym tematem ;) to moje noworoczne postanowienie.
      W każdym razie, bloki to nic fajnego moim zdaniem, dla takich jak ja, chyba,że sobie człowiek porządnie mieszkanie wygłuszy, jeszcze przed wprowadzką.

      Usuń
  10. Ależ Twój mąż ma szczęście, że casting wygrał:D:D:D:D:D:D:D dziś kaca nie musi leczyć:) A tak poważnie to cieszę się, że imprezka się udała i Ty zadowolona i cała;) Pozdrawiam w Nowym Roku:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :D:D:D ja też nie musiałam, ale wolałam nawet po tej mikroskopijne dawce alkoholu za kierownicę nie siadać, za duże ryzyko. Swoją drogą, ciekawe, ile tych mikropromili mi nad ranem zostało, moze nawet nic :)
      Pozdrawiam również :))
      O, nowy awatar :)

      Usuń
  11. Ani razu nie byliśmy na takim "wyjściowym sylwestrze" :), zawsze domowa imprezka była. Nawet mieszkając w blokach mieliśmy szczęśćie do sąsiadów. A teraz to" wolnoć Tomku w swoim domku". No i psiaków bym nie zostawiła samych, nie boją się huku ale wolę mieć na nie oko :)
    Uwielbiam Twoje wpisy, są takie pełne życia i z poczuciem humoru. A mi jakoś ostanio jakaś "czarna dziura" dopadła i taka ze mnie małpa , że nawet zażyczenia nie podziękowałam. Trzeba się w tym nowym roku za siebie wziąć porządnie :)
    Całuski przesyłam i życzę samych wspaniałości :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo są domówki i "domówki", takie walenie, jakie miało miejsce za ścianą i dwa piętra wyżej do miłych nie należało, nawet w Sylwestra. Może później się wyciszyli, bo jeśli byli goście, to nie da się przy czymś takim pogadać.
      Mniejsza o to, zresztą. Nas już nie było przy tym.

      Miło mi czytać, że komuś się wpisy podobają :))) Staram się wznosić na wyżyny moich umiejętności i dać komuś radość i przyjemność czytania :)
      W tym roku "czarna dziura" była obok mnie i z lubością wyciągała do mnie swoje pazury. Czasem udało się jej mnie dopaść, ale czasem dostawała ostro po nosie ode mnie. Zresztą, to moja stała towarzyszka życiowa :P, ale od jakiegoś czasu i mimo wszystko, piłka jest częściej po mojej stronie :)
      Rozumiem zatem wszelkie doły, dołki, dziury i dziurzyska, w jakie inni wpadają.
      Mirko, mam nadzieję, że się wygrzebiesz z tego niebytu :) Życzę Ci tego bardzo :))
      Serdecznie pozdrawiam i życzenia odwzajemniam :))

      Usuń
  12. Fajnie, że zabawa się udała :)..Ja też nie narzekam, wyspałam się za wszystkie czasy ;)))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I to też jest bardzo dobra koncepcja na spędzenie Sylwka i Nowego Roku :)))

      Usuń
  13. Liduś, a wytańczyłaś się??? Nic o tym nie napisałaś, a ciekawam. I co do jedzenia na imprezie dawali? (ja jako niepoprawny zarłok, chociaz od nowego roku miała byc dietka, zawsze o jedzonku lubie pocztać!).
    Mysmy w łóżeczku spedzili wieczór, przysypiając, podjadając, popijając i katem oka na telewizor popatrując! Ot, para rozmemłanych staruszków! Ale dobrze nam było tak na leniwca i to sie liczy!
    Całusy noworoczne zasyłam!:-))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, Olu, tańce jak najbardziej :)) Nie ma innej opcji :) Nie lubię siedzieć przy stole na takich tanecznych imprezach. Większość kawałków była nasza, niektórych nie dało się tańczyć, to trzeba było je opuścić.
      A do jedzenia: najpierw był obiad, czyli frytki, pieczone ziemniaki,kluseczki z ciemnym sosem, różne rodzaje mięs np. dewolaje, schabowe, pieczony boczek, rolady z kurczaka, gotowane warzywa w rosole, różne surówki. Było też ciasto, mięsa w galarecie, galardy, gyros na zimno, a na wczesne śniadanie ryż z sosem czosnkowym, golonka, szaszłyk, kapusta z grzybami, barszcz czerwony. Sporo więc tego było i każdy mógł wybrać coś dla siebie i się najeść :))
      Dobrze, że jestem juz po śniadaniu ;)
      Czasem trzeba sobie poleżeć, poleniuchować, popatrzeć na telewizor, co z tego, że Sylwester ;) Mojemu mężowi też się taki marzył, ale nic z tego ;) nie w tym roku ;)
      Pozdrawiam serdecznie i noworocznie :)))

      Usuń
  14. Ja też wybrałabym spacer :)) a widać, że warto było. Wszystkiego najlepszego w tym Nowym Roku :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :)) Dziękuję za życzenia i oczywiście odwzajemniam :))

      Usuń

Bardzo miło mi, jeśli zostawiasz komentarz :) Każdy czytam i na każdy staram się odpowiedzieć.