środa, 14 maja 2014

Dla sosnowych i makowych wielbicielek ;)

Witam po przerwie :)

Jakoś nie mam weny do pisania ostatnio. Moje posty wydają się mi nędznymi wypocinami przy innych, chociaż trudno się do kogokolwiek porównywać, gdyż każda/każdy z nas jest inna/inny.

Będąc w zeszłym tygodniu bodajże, na kijkowym spacerze, zauważyłam kwitnące maki, zaraz obok mojego przejazdu kolejowego. Wyciągnęłam od razu komórkę i z trudem zrobiłam kilka zdjęć. Z trudem, gdyż wiał silny wiatr i zdjęcia wychodziły zamazane. Ale się udało i niniejszym pokazuję je Wam na blogu:





Piękne są w tej swojej delikatności i ulotności :)

Zdjęć natrzaskałam dużo więcej, rzecz jasna, ale nie wszystkie naraz ;) 

W sobotę pojechaliśmy do lasu wypróbować nowy aparat fotograficzny. Uczyniliśmy taki zakup albowiem, nie jest to lustrzanka, ale też nie mały kompakt. Taka hybrydka pomiędzy. Robi niesamowite makra, bo ma ich aż trzy opcje. Zdjęcia sosen wyszły również inaczej niż komórką.

Niesamowicie pachniało wtedy w lesie, sosny dokładały się do tej feerii zapachów, jak tylko mogły.
Oto one w nowym ujęciu - szczególnie dla Ciebie, Panterko, która nie ma ich w swoim otoczeniu :)





Wczoraj natomiast, poszłam pobiegać (!!!) i przy drodze zauważyłam je:


Myślałam, że są to ulubione przez Orszulkę wrotycze, ale nie. Jakieś podobne do nich, nazwy nie poszukałam jeszcze. Wrotycze wypuściły ogrom liści, póki co, a pomiędzy tymi liśćmi tkwią zeschnięte, zeszłoroczne badylki.

Trochę sobie biegam ostatnio - głównie po miękkim, oczywiście, bo w niedzielę jedziemy na zawody pod Poznań, na które zapisaliśmy się już dawno temu. Ja pobiegnę (!!) na ok.7,5 km - tzn. przemierzę ten dystans marszobiegiem, a mój chłop będzie tym razem kibicował. Zapisał się był na 20 km, ale na razie nie ma tyle sił jeszcze, żeby to przebiec. W jego imieniu pobiegnie jego znajomy.
Ale, ale - trzy dni temu, w niedzielę odbył się bieg Szpot w Swarzędzu, 10 km i chłop mój przebył go w niezłym czasie godziny 
i dwóch minut bodajże!
Startowało tam ponad 3 tysiące osób, najlepsi byli Kenijczycy, w liczbie dwóch, którzy dyszkę zrobili w ciągu ok. pół godziny. Szli jak burza. 
Mnóstwo ludzi ruszyło tyłki z kanap i foteli, a najbardziej niesamowici są seniorzy. W Swarzędzu startowały osoby z rocznika 36, 37,39 ... dostali chyba największe brawa od publiczności i prawie każdy z nas sobie zapewne pomyślał, że chciałby w tym wieku być tak sprawnym, jak oni.
Jeden z tych panów, zapytany dlaczego biega, odpowiedział ,że dla kasiory ;) bo odkąd uprawia sport, nie wydaje pieniędzy na lekarzy :)) I worka lekarstw też pewnie żaden z nich nie ma w domu.
To chyba najlepsza rekomendacja dla ruchu.

Zresztą sam widzę po sobie. Jak się ruszam, to wszystko jest ok. Tydzień temu musiałam trzy dni przysiedzieć przy komputerze 
i stole, bo miałam pilną pracę zleconą, a potem mi kręgosłup z lekka strzelił. Tzn. pojawiły się dawno niewidziane u mnie bóle tegoż. Dzisiaj jest już ok., wczoraj byłam na masażu, zapisałam się na kolejny i powinno pomóc. Podejrzewam, że zaległy stres też swoje dołożył.

Trzymajcie się zatem zdrowo, bierzmy przykład z tych kowali, które podejrzeliśmy w lesie i uwieczniliśmy na super makro ;)


37 komentarzy:

  1. To piękne - tylu ludzi doceniających wartość ruchu na świeżym powietrzu. Mój mąż też jest taki. Jeszcze dobrze po 50 startował w biegach terenowych na 25 km. Mimo, że jest doświadczonym biegaczem, to jednak trochę przesadził i podczas pewnego biegu miejskiego naderwał sobie ścięgna Achillesa. Wyleczył się, ale potem to raczej długie marsze uprawiał - są zdrowsze dla kręgosłupa i nóg. Niestety, teraz zaleczona dolegliwość powróciła i cierpi na bóle, które ograniczają jego możliwość chodzenia. A jeszcze w wieku 70 lat potrafił zrobić kilkunastokilometrowy spacer albo 60 km. na rowerze. W tej chwili twierdzi, że gdyby znowu był młody, to oczywiście na pewno by ćwiczył, ale jednocześnie bardziej by szanował swoje stawy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest, niestety pewien minus tego wszystkiego. Wystarczy chwila nieuwagi, albo przetrenowanie i pojawiają się problemy. Trzeba o tym pamiętać, cały czas i młodzieży do głowy kłaść, może dotrze.
      Kijki są na pewno dużo zdrowszą alternatywą, bo odciążają stawy, kręgosłup. Znalezienie złotego środka to podstawa.

      Usuń
  2. Jak tu wychodzic, kiedy stale pada? :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzeba przemykać między kroplami ;)
      Albo między jednym deszczem, a drugim.

      Usuń
  3. ale rewelacyjnie wyszły te robaczki na ostatnim zdjęciu! :) drzewa tez piękne :)
    a to, że małżonek Twój po tych przejściach zdrowotnych już w takiej formie jest to po prostu wspaniale!
    Pozdrawiam bardzo bardzo serdecznie :****

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak, robaczki są piękne, a w zieleni wyglądają bardzo malowniczo :) I niosą przesłanie: Kochajmy się :))

      Mąż się zawziął, że do formy powróci i wraca. Powoli, bo powoli, ale zawsze. Lekarz mu pozwolił i dodał skrzydeł ;)
      :*******

      Usuń
    2. Piękne to one może i są, te robale. Ale zżerają mi lilie! Żadna pokrzywa i inne czary-mary im nie szkodzą, a chemii nie używam. I tak się, kurde, romantycznie rozmnażają!

      Usuń
    3. Inne mam przesłanie! Kochajmy się NIE na moich liliach!

      Usuń
    4. Te ze zdjęcia to chyba lilii nie zżerają. One żywią się wyłącznie owocami lipy i jej suchymi liśćmi. Na liliach bywają podobne, ale nie te.

      Usuń
    5. Przykre co piszesz, Hano o liliach i robalach, które w nich zasmakowały... Oczywiście, kochajmy się, ale omijajmy lilie i wszelkie inne rośliny ozdobne, jak najbardziej.
      Może musiałabyś je wyłapać? Ja się ich bałam w dzieciństwie, a teraz już nie. Co mi tam takie małe robaczki ;)

      Usuń
    6. Jagoda mówi, że to nie te! Ale bardzo podobne! No dooobra, niech już im będzie...
      Próbowałam zbierać, ale one chyba pączkują.

      Usuń
    7. A może zrób im zdjęcie? Wrzuć na bloga i będzie studium porównawcze robali? ;)

      Usuń
  4. Odkłam forsę na nowy aparat taki pomiędzy :). Zdjęcia super i podziwiam biegaczy mój maż kilka lat biegał ja już dawno nie biegam, bo posiadam stawy. :)
    A pomiędzy kroplami deszczu się przemieszczam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedyś czytałam taki wierszyk o panience, która była taka chuda i mała, że pomiędzy kroplami deszczu się przemieszczała :))

      O stawach trzeba pamiętać, jak bolą, to kijki lepsze, zdecydowanie. A bieganie nie na siłę i najlepiej po miękkim :)
      Na szczęście te aparaty pomiędzy nie zwalają ceną z nóg, więc zbieranie trwa szybciej niż na lustrzankę np.

      Usuń
  5. Od kilku dni codziennie wieczorem spaceruje albo raczej przemykam bo ciagle pada i pada. Wracam zawsze pelna wrazen, bo podczas dreptania prowadze baczne obserwacje ;)
    Twoje maki, sosny i amorujace kowale - piekne. Na wrotycz poczekam jeszcze troszke ale jak juz bedzie to moje lapki beda sie rwaly do rwania go. Lubie jego zapach, chociaz niektorzy twierdza, ze smierdzacy jest ;)
    Czekam takze na krwawnik, dziurawiec i grajace swierszcze :)
    Poki co, kwitnie czarny bez, trzeba to docenic i zrobic cos dobrego do buteleczek :)
    Sciskam mocno

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, proszę już kwitnie, u nas jeszcze nie. Na czarny bez mówi się w Wielkopolsce hyczka :)) Mąż kiedyś usmażył kwiaty w cieście naleśnikowym - smak dość ciekawy, chociaż jak dla mnie to zbyt wydziwiony mają. Ale nalewka, czy sok na jesień - dobre :)
      Wrotycz ma faktycznie specyficzny zapach, ale ja wiem, czy śmierdzący ... kto, co lubi ;) Na spacerach widzi się różne, ciekawe rzeczy, jeszcze trochę dzikich miejsc u mnie jest, mimo zakusów deweloperskich. Oby jak najdłużej pozostały, bo znika kolejne, a na jego miejscu powstaną jakieś ohydne bloki :(((

      Odściskuję :))

      Usuń
    2. U nas też już kwitnie dziki bez . Jak byliśmy dziećmi to mama smażyła nam naleśniki z tym bzem , ja bardzo lubiłam , lubię także sok z kwiatów tego bzu .

      Usuń
    3. U Ciebie zawsze cieplej jest, muszę u nas poszukać :) Soku z kwiatów nigdy nie piłam, wszystko przede mną :)

      Usuń
    4. Lidia, sok z kwiatow bzu jest pyszny i bardzo zdrowy :) Polecam :)

      Usuń
    5. Może się skuszę :))

      Usuń
  6. Pacz i ja tam mam, co napiszę to bleeee, ale piszę:))) A co tam......

    Jak ja lubię zdjęcia na makro..........swojego aparatu jeszcze nie opanowałam a mam go juz lat 3, pewno nie opanuję do końca, ale makro bardzo lubię i takie z głębią ostrości, czyli obiekt wyraźny to, co za nim rozmyte..........

    Tęskno mi do kaczorówki ale choroba i pogoda uziemiły mnie w chałupie, a tam sosny czekają....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie tam się podobają Twoje wpisy :) I zdjęcia też. Ale masz rację ... co tam ;)

      Też mi się podoba takie super makro, z rozmytym tłem. Teraz mogę je trzaskać dowolnie, byle aparat był pod ręką ;) Ten nowy ma podobny układ jak stary kompakt, więc łatwiej go opanować. A resztę trzeba doczytać, albo sobie odpuścić ;)
      Na weekend starszą ulewami, więc kicha z wyjazdów, niestety. A Kórnik się mi marzy ..... zwłaszcza po Twoich rodondrenowych zdjęciach ....

      Usuń
  7. Odpowiedzi
    1. Bardzo lubię tam jeździć, nie tylko ja zresztą, mnóstwo osób z mojego miasta i okolic. W sezonie grzybowym ruch jak na autostradzie, niestety.

      Usuń
  8. Bardzo to jest pocieszające, że tyle ludzi biega rekreacyjnie i chodzi z kijkami. Ci starsi są naprawdę godni podziwu. A widziałyście w tv 104-letniego pana, który biega na setkę? Niesamowity był.
    Podziwiam również twego męża, że tak dzielnie i ambitnie się zbiera po chorobie. Piękne zdjęcia wychodzą z tego nowego aparatu. kowale prześliczne. Nigdy nie wiedziałam, jak one się nazywają i jeszcze takie podłużne, chude żuczki majowe (tak je zwę dla siebie).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja o tym panu piszę poniżej :)

      Usuń
    2. Chociaż u niektórych te kijki za długie i się plączą, ale najważniejsze jest wyjście z domu i chęci :)
      O panu nie słyszałam, zaraz go sobie poszukam i obejrzę.
      Już obejrzałam i wbiło mnie w fotel. Niesamowity gość :))) Z takich trzeba brać przykład :)

      Jak człowiek sobie w głowie poustawia pewne sprawy, to wszystko się udaje, chociaż niektórzy nie wierzą w powodzenie.
      Chude żuczki majowe - bardzo ładna nazwa :) Ciekawam, co to za jedne :))

      Usuń
  9. A mnie się bardzo podobają zdjęcia twoich sosen ,pod ciekawym kątem je zrobiłaś ,lubię sosny . Mój aparat ma dwie funkcje makro , ale jak chcę uzyskać bardzo małą głębię ostrości ,czyli bardzo rozmyte tło , to używam zoomu .
    W tamtym tygodniu słyszałam we wrocławskim radiu o biegu dla stulatków . Nie słuchałam uwaznie i nie znam szczegółów , mówili cos o stu czteroletnim dolnoślązaku ,który biegł na sto metrów .
    Mój kręgosłup nie pozwala mi na bieganie ,po prostu blokują mi się mięśnie nóg ,ale staram sie jak najwięcej chodzić ,także z kijkami .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) Jeśli lubisz sosny, Marija, to są i dla Ciebie :)) To drugie zdjęcie zrobiłam stojąc pod drzewami i zadzierając głowę i aparat ;) a reszta jakoś tak sama wyszła :) Jeszcze nie rozpracowałam wszystkich funkcji aparatu, spróbuję pobawić się tym zoomem.
      Znalazłam tego pana w necie, jest niesamowity :)) A kijki na bolący kręgosłup - jak najbardziej, mnie nic nie boli, nawet jak długo chodzę. Może łydki trochę, ale to mięśnie, a nie stawy.

      Usuń
  10. piękny ten las i piękne maki...

    OdpowiedzUsuń
  11. Lasy sosnowe tak cudownie pachna, brak mi tu tego..Mieszkalam prawie w lesie, ten poranny pierwszy oddech-po nocy, dzialal, jak najlepszy dopalacz;)
    My na te robale mowimy:tramwajarze, mnoza sie u mnie na potege.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie lepiej takie zapachy wpływają na człowieka niż jakieś syfy ze spalin, czy kominów ...... ehhh.

      Fajną nazwę wymyśliliście na kowale :)) W sumie i to i to ludzie pracy ;)

      Usuń
  12. Noo, mnie też jakoś pisanie nie idzie. Obrazki wstawiam na blog, walę parę durnych zdań i tym się zadowalam. Ostatnio zapomniałam wyłączyć makro w aparacie i robiłam zdjęcia na duży dystans. Ale wyszła chała.
    Dlaczego ten bieg nazywa się Szpot?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że wena kiedyś w końcu przyjdzie ;) zawsze można poratować się zdjęciami. Czasem zapominam w drugą stronę i np. na makro robiłam pociągi z większej odległości. Coś tam wyszło, ale takie sobie.
      Nazwa biegu pochodzi od nazwiska gościa, który zaczął go organizować. A Opel Szpot w Swarzędzu - może się Tobie skojarzy? Facet też biega, wspina się na najwyższe szczyty, nie samą robotą człowiek żyje, w końcu. Przynajmniej niektórzy.

      Usuń
  13. Ale, że maki już kwitną? jeszcze nie widziałam, ale u Ciebie bardzo chętnie je obejrzałam. Lubię te kwiaty!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas już tak :)) Na ogródkach też i te małe na łąkach. Mnie się też podobają :)

      Usuń

Bardzo miło mi, jeśli zostawiasz komentarz :) Każdy czytam i na każdy staram się odpowiedzieć.