Komu nie podobają się niezapominajki? Chyba niewiele osób odpowiedziałoby tak.
Ja do nich nie należę. Miałam umieścić post wczoraj, ale nie dałam rady. Z powodu zlecenia na przedwczoraj, wczorajszy dzień
i pół dzisiejszego spędziłam przy komputerze, mózg się mi zlasował z tego wszystkiego, z ust mych nadobnych ;) wyrywały się co chwilę mało wybredne słowa, z bezsilności po prostu. Mało ciekawe przemyślenia przyplątały się przy okazji, a że pogoda taka sobie i ogólnie też tak sobie, to wrzucam zdjęcia tych pięknych kwiatków i na dzisiaj wystarczy:
Te są malutkie i drobniutkie, rosną sobie przy drodze i torach kolejowych. Ale dają radę.
A to niezapominajki rosnące pod sosnami w naszym lesie. Są wielkie, mają tam wspaniałe miejsce do rozwoju, bo zaciszne
i słoneczne, rosną więc jak szalone w sporych kępach.
Miłego weekendu Wam życzę, a przynajmniej spokojnego i wolnego od nadmiaru wody.
Za każdym razem, kiedy widzę, czy słucham relacji powodziowych, dziękuję moim przodkom, którzy ponad sto lat temu opuścili Opolszczyznę i swoje wioski leżące przy Odrze, przenosząc się do Wielkopolski. Znaleźli sobie miejscowość, w pobliżu której której nie ma żadnej rzeki, do jezior jest kawałek, o morzu nie wspomnę. Przez moje miasto przepływa niewielka rzeka, ale przed i za miastem ma sporo miejsca, gdzie może wylać, więc szkód nie narobi.
Trzymajcie się ciepło :)
„Jest taki kwiatek bladoniebieski
OdpowiedzUsuńA jego listki jak srebrne łezki
On się spod listka wychyla skromnie
I cicho szepcze: pamiętaj o mnie” :***
Kochanej Lidii na wieczną pamiątkę wpisała się Panterka :))
UsuńPamiętam. I bardzo piękny wierszyk z pamiętnika :***
Wydaje mi sie że na pierwszych dwóch zdjęciach ,to nie są niezapominajki . Ja też bardzo lubię te kwiatuszki
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o powodzie ,to bardzo duzo domów budowanych jest na terenach zalewowych ,nawet niektóre plany zagospodarowania przestrzennego nie biorą pod uwagę tego zagrożenia i tereny zalewowe wyznaczają pod zabudowę . Bardzo dobrym przykładem na to jest wrocławski Kozanów .
Toście mnie zaskoczyły, że to nie są niezapominajki :)) Zgłębię ten temat. Takie same kwiatki mam na balkonie, zresztą, kupione na zieleniaku.
UsuńW Twoim mieście faktycznie dano popis kompletnej bezmyślności i debilizmu wręcz, oraz chciwości deweloperskiej. A potem mnóstwo osób przeżyło dramat i do dzisiaj pewnie żyje w stresie.
Duzo w moim ogordzie niezapominajek - samosiejek. Bardzo je lubię i cieszę sie, gdy co roku usmiechaja sie do mnie błękitnie. W ogóle lubie rosliny wieloletnie. Znikają na chłodne pory a potem nagle pojawiaja sie, niezniszczalne i optymistyczne.
OdpowiedzUsuńA co do zagrożenia powodziowego, to na szczęcie mieszkam na szczycie góry, wiec nas tu nei zaleje. Nawet nie mamy piwnicy (co jest swoja droga dziwaczne, ale poprzedni wasciciel domu nie wybudował jej i tyle) a wiec nie ma jej co zalać, ale i ziemniaków nie ma gdzie trzymać. Trzymamy je w drewutni a tam rosna na całego!
Dziesiec kilometrów od nas płynie San. Nie wylewał juz od dawna, bo jest zapora na Solinie i w Myczkowcach. Dzisiaj jednak dowiedziałam sie ,ze wylał i to sporo. Ale nie dziwota, skoro momentami ten deszcz wygladał, jakby tysiące wanien z nieba oprózniano!
I ja zycze Ci dobrego weekendu. Ze słonkiem i beztroskim, zasłuzonym odpoczynkiem od pilnych prac zleconych!
Całusy serdeczne zasyłam!:-))
Te w lesie też rosną jak szalone, pewnie ktoś je kiedyś posadził i trafił w ich gust ;)
UsuńCoś za coś, Olu z tą piwnicą. Odpadło Ci kolejne miejsce podatne na zalanie, a z drugiej strony czasem ta piwnica bywa przydatna.
Czyli na Sanie przydałaby się jeszcze jedna zapora, zapewne, tylko kto i za ile? Lepiej nowe stadiony budować, czy utrzymywać zgraję darmozjadów na Wiejskiej.
Dziękuję za życzenia, słonka to u nas chyba nie będzie, deszcze spore zapowiadają, zobaczymy, co będzie.
:******
A ja widzę, jak Ci makro w aparacie piękne zdjęcia robi.....te malutkie przy torach to nie są niezapominajki chyba, ale też nie wiem, co. Lubię niezapominajki, to wdzięczne i urodziwe kwiatuszki. Ja od poniedziałku wracam w miejsce, gdzie musk lasuje się już na samym wejściu. Ałaaaaaaa.
OdpowiedzUsuńNo, piękne :) Sama jestem nimi zachwycona i mogę zaszaleć teraz z fotografowaniem małych obiektów.
UsuńSprawdzę, co to za kwiatuszki, bo identyczne mam na balkonie.
W związku z tą moją pracą, myśli, które mnie opanowały miały związek właśnie z miejscami podobnymi do Twojego, od którego musk się "lansuje".
Ale o tem, potem, może.
Jeszcze nigdy nie widzialam niezapominajek w lesie, do dzisiaj oczywiscie ;)
OdpowiedzUsuńZawsze niezapominajki wreczalam Mamie 26 maja i w tym roku tez tak bedzie, taki bukiecik jest najcudowniejszym podarunkiem :)
Lidia, mam nadzieje, ze jutro i pojutrze Twoj mozg sie zregeneruje tzn odzlasuje,odlasuje... czy jak to ma byc ?
Panterka piekny wierszyk Ci przeslala :) Sciskam :)
Ja też chyba nie widziałam. Podejrzewam, że ktoś je tam wysadził i się przyjęły. Bukiecik niezapominajek jest na pewno fajnym prezentem :)
UsuńMusk się już trochę odlasował - ciekawe słowo, swoją drogą. Gorzej z plecami, które mnie bolą z powodu długiego siedzenia i napięcia. Masaż mam umówiony jednakże na poniedziałek, jakbym coś przeczuwała, że będzie potrzebny.
Piękny wierszyk, zgadza się :) :*****
Przepiękne zdjęcia... naprawdę śliczne niezapominajki :)
OdpowiedzUsuńu nas na szczęście też nie ma "wielkiej wody" ... to szczęście .. :****
Dziękuję, Emko :)
UsuńTo naprawdę wielkie szczęście, nie doceniamy tego na co dzień, dopiero widać to w sytuacjach takich podbramkowych
:*****
Ja też nie wiedziałam, że istnieją leśne niezapominajki.
OdpowiedzUsuńMusk się odlasuje, muski tak majo, spoko.
Mnie też zdziwiła ich obecność, widocznie ktoś je tam posadził i sobie rosną :)
UsuńJuż się z lekka odlasował, gorzej z bolącymi plecami, ale damy radę.
Jakaś "dziwność" z tym lasowaniem mózgów,bo mój lasuje się już dość długo( i zawiesza się dodatkowo...)
OdpowiedzUsuńDobrze,że szalona przyroda na moim "dzikim wschodzie" raduje duszę.Jak zamykałam niedawno garaż świerszcz jak szalony gdzieś obok cykał,jakiś ptak świergolił.Rano zapewne żurawie będą krzyczeć i bocian zaszumi skrzydłami tuż nad moją głową niosąc w dziobie posiłek dla bocianowej wysiadującej jajko/a. Może jak będzie cieplej,słoneczniej i mniej mokro to i mózg zadymi pełną parą...?
Hmmm....mimo odmóżdżenia chyba z sensem napisałam?
Z sensem, jak najbardziej :))
UsuńTakie tam lasowanie i zawieszanie to normalne. Gorzej jest w takich własnie sytuacjach, kiedy lasuje się nei w tę stronę co trzeba.
Przyrody Ci zazdroszczę ..... kurczę. Ten bocian nad głową, żurawie, świerszcze .....
Lubię niezapominajki. U mnie na Ursynowie jest ich sporo, rosną błękitnymi kępami :)
OdpowiedzUsuńJak nie miasto, ten Twój Ursynów, Aniu :) Drzewa, niezapominajki, mnóstwo zieleni ....
UsuńU mnie Warta za płotem;))) Ale w tę stronę jeszcze nigdy nie poszła;) - trzymajcie kciuki;)))
OdpowiedzUsuńTrzymamy :) Warta w Pyzdrach, czy raczej pod Pyzdrami zazwyczaj sie wylewa, więc u Ciebie traci już pewnie chęci. I skoro nie poszła, to pewnie nie pójdzie.
UsuńTak, jak Orszulka, rwalam je na Dzien Matki:)
OdpowiedzUsuńKochalam je od pierwszego spojrzenia. Wiadomo-niebieskie:))
Pozdrawiam cieplo:)
Pasują do Twojego obecnego miejsca na Ziemi, te niebieskości, Kasiu :)
UsuńWokół mnie ich za dużo nie było, więc nie rwałam. Były inne kwiaty, bzy, piwonie, irysy, tulipany .....
Kochane są te kwiatki uwielbiam je.Buziaki.
OdpowiedzUsuńDokładnie, małe, niepozorne, a w gromadzie robią wrażenie :) :***
UsuńKto che parę milionów niezapominajek? :) Podmokły u nas teren, niebieską działkę mam cud że coś oprócz nich rośnie tam. :)
OdpowiedzUsuńNiezpominajkowo serdecznie pozdrawiam Lidko.
Jakbym miała gdzie je powsadzać, to chętnie :) Ale za bardzo nie mam. Widocznie lubią podmokłe tereny - w sumie tak, lubią, bo często rosną przy strumykach, to dziwne nie jest, że u Ciebie, Elu się tak rozpleniły.
UsuńPozdrawiam równie serdecznie :)
Ładne zdjęcia:)
OdpowiedzUsuńDziękuję :))
Usuń