środa, 31 lipca 2013

Powrót i odwołanie jesieni

Wróciliśmy cało  i zdrowo, aczkolwiek z lekko nadszarpniętymi nerwami. O ile nad morze jechało się gładko i sprawnie, tak droga powrotna była jej dokładnym przeciwieństwem. Napięcie rosło z każdym kilometrem, proporcjonalnie do gęstości samochodów na jezdni.
Nie wiem, czy planety tak się jakoś dziwnie ustawiły, czy niechęć do powrotu to wszystko sprawiła, a może wszystko po trochu.
No nic to. Udało się bez żadnej kolizji, jakkolwiek to rozumieć ;)

I niniejszym odwołuję ponure wieszczenie bliskiej już jakoby jesieni! 
Jechaliśmy przez Borne Sulinowo, które to jest zagłębiem wrzosowym i tam nie widziałam kwitnących wrzosów.

Spokojnie zatem, możemy rozkoszować się latem :)
Czego i Wam, i sobie życzę.

17 komentarzy:

  1. Uspokoiłaś mnie z tym wrzosem ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To dobrze :))
      Musiałam dać takie uspokajające wieści. Po dzisiejszej podróży są mi potrzebne ;)

      Usuń
    2. Podaj trasę, którą trzeba omijać, bo narobiłaś mi apetytu na to morze...

      Usuń
    3. W sumie nam się spierniczyło od Wągrowca, nie ma reguły, trzeba liczyć na szczęście. Po prostu drogi są do kitu, wąskie, dziurawe, tiry - zamiast na tory, to rozjeżdżają te bardziej boczne trasy, bo autostrady drogie, do tego ciągniki ....
      Nie wiem, co się wczoraj działo.
      Jesli ma się taką możliwość, to najlepiej jechać w tygodniu. I rano. Myśmy jechali przez Gryfice, Płoty, Resko, Czaplinek, Borne, Wągrowiec, Gniezno.
      W tej chwili jazda to jest jak wygrana w totka. Wymaga spokojności i refleksu.
      Ale może się Tobie uda przemknąć bez żadnych zakłóceń.

      Usuń
    4. Ostatnio też wracałam przez Gniezno, żeby ominąć Poznań;) choć do mnie prosto 11-tką można - niby;)

      Usuń
    5. Jak się trafi. Poznań chyba lepiej ominąć, chociaż sama już nie wiem po tym wczorajszym ;)

      Usuń
  2. A nie mówiłam, że to wydmowe wypierdki?
    Kurcze, w sobotę jadę w kierunku Słupska, do doliny Charlotty (Santana!), to którędy jechać?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A mówiłaś, mówiłaś :)) Że to wypierdki.
      W moim "tajnym" miejscu, jeszcze bliżej wydm, też nie kwitną.

      O koncercie słyszałam :) Może zajrzyj na strony typu - jak dojechać bezkolizyjnie nad morze? Niestety, jak widzisz, nie ma reguły. W sobotę trzeba liczyć się ze wzmożonym ruchem - też jeździliśmy o tej porze, to wiem na pewno. Omijać lepiej wtedy Wałcz, jak się da, bo miasto jest wąskim gardełkiem wtedy.
      I trzeba dać sobie dużo czasu i spokojności.

      Usuń
    2. Pewnie i tak będzie hardcore, trudno, trzeba wrzucić na luz. Mam nadzieję, że Santana da czadu i wynagrodzi mi trud podróży.

      Usuń
    3. PS. Na morze też zamierzam skoczyć!

      Usuń
    4. Z pewnością tak będzie - z tym czadem :))
      Też bym skoczyła, jechać tak daleko i nóg nie pomoczyć?

      Usuń
  3. Witaj Lidko w domu :))
    No i super mamy lato , o wrzosach możemy pogadać we wrześniu :)))
    Buziaki :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A witam, witam :))
      U nas coś pochmurno jest, zobaczymy, jak dalej pogoda się rozwinie.
      Wrzosy uwielbiam, więc na pewno powrzucam mnóstwo zdjęć z poprzednich lat i wydmowego wypierdka. Ale to później.
      A próbowałaś miodu wrzosowego? Dla mnie pycha :))
      :*

      Usuń
  4. No i pożegnałaś sie niestety juz z morzem Lidko!Niech wspomnienie o nim zagłuszy niemiłe wrażenie z powrotu do domu. Bo chyba warto było wytrzymać te trudy podrózy by obcować z potęgą fal, zapachem wody, krzykami mech, chrzęszczeniem ciepłego piasku pod stopami, obeserwacjami odległego widnokręgu i statków jak zabaweczki w oddali.
    Nad polskim morzem nie byłam juz bardzo, bardzo długo. Ale wciaz mam w pamięci te cuda. Natomiast o tragicznych dojazdach zapomniałam. To troche tak, jak z porodami. Ich ból jest bez znaczenia w zetknięciu z radością i cudem jakim jest przyjście na świat dzieciątka.
    Uściski serdeczne Ci przesyłam i wielu jeszcze okazji w sierpniu do obcowania z cudami natury!:-))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Olu za miłe życzenia :)
      Mam nadzieję, że tych okazji nie braknie, bo miasto wysysa jednak z człowieka siły i chęci do życia. Nawet takie mniejsze, jak moje.
      To wszystko, co wymieniłaś było moim udziałem, będę starała się przywoływać te wspomnienia, zdjęcia, by nie zaniknęły jak sen złoty ;) w codzienności.
      Bóle porodowe na szczęście prawie minęły, bardzo trafne porównanie, Olu :)

      Usuń
  5. O i Ty bidoku już po urlopie, czyli jest nas coraz więcej.....
    Ale ja jeszcze tydzień w sierpniu, tylko, że fal morskich nie zobaczę. W te tłumy to i wołami mnie nie zaciągną:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety, ktoś wraca, żeby ktoś inny mógł wyjechać ;)
      Tłumy są męczące, wiem coś o tym, dlatego my zwiewamy od nich jak najdalej. Teraz też byliśmy w agroturystyce 8 km od morza.
      W sierpniu też się nam mały "wyjazdek" kroi. I też na tydzień.

      Usuń

Bardzo miło mi, jeśli zostawiasz komentarz :) Każdy czytam i na każdy staram się odpowiedzieć.