Wczoraj pojechałam z moim ślubnym do stolicy Wielkopolski. Mąż miał coś do załatwienia tamże, a ja cóż - gdzie ty Kajus ...... , czy jakoś tak szło.
Jako, że do wyznaczonej godziny mieliśmy trochę czasu, bo pociągi wiadomo, jak jeżdżą, zwłaszcza w soboty i wakacje, poszliśmy sobie do Browaru, który dość wcześnie otwiera swoje podwoje dla zwiedzających, to znaczy kupujących ;)
I w jednym ze sklepów kupiłam sobie koszulkę, bardzo adekwatną ;) Do końca nie jest
w moim stylu, ale latem, czemu nie?
Mogę być dla siebie samej chodzącą reklamą ;)
Wróciliśmy zmęczeni jak po Wielkiej Pardubickiej, niby wielkich odległości nie pokonywaliśmy, ale zawsze. Poznań wyssał z nas prawie wszystkie siły ;)
Muszę je odzyskać i nazbierać dużo więcej, bo w środę czeka nas kolejny wyjazd do Poznania, tym razem chyba samochodem, który się w tej chwili reanimuje, bo z piątku na sobotę rozładował się nam akumulator.
Dziwna sprawa z tym rozładowaniem. Przyczyną było zostawienie w zapalniczce małego czegoś, co służy do podłączenia pendriva i można sobie muzyki słuchać. Takie badziewie, a problemu narobiło.
Ale za to badziewie do pendrajwa zaladowalo sie za wszystkie czasy, he he he!
OdpowiedzUsuńTakie to male, a juz prad kradnie!
Aż dziw, że nie pękło od nadmiaru prądu. Od małego dziadostwa się uczy ;)
UsuńPiekna z Ciebie rusaleczaka,Lidko. Fajnie, ze sie pokazalas.
OdpowiedzUsuńNa koszulce swietny napis, proponuje to zdjecie jako Twoj znak rozpoznawczy, chociaz kotek tez jest slodki:)
Dzięki, Ataner :)
UsuńTak się właśnie nad zmianą zastanawiam, zawsze mogę wrócić do koteczka :) Pewnie nie ma się co zastanawiać, tylko działać ;)
Zmieniłam kotecka ;)
UsuńZnów zmieniłam zdjęcie. Próba mikrofonu ;)
UsuńU mnie w obserwatorach caly czas jest koteczek:))) Cale zdjecie wstaw w tych zielonych okularach wygladasz oblednie i ten usmiech, ja mam podobne okulary w czerwonych oprawkach - uwielbiam je:))))
UsuńNa miniaturze mnie obcina, ale będę kombinować ;)
UsuńDziękuję za miłe słowa :) Mnie samej podoba się to zdjęcie, aż dziw. Może powinnam zawsze takie sobie robić - w ciemnych okularach i rozpuszczonymi włosami ;)
Zabawna koszulka, na lato i wakacje jak znalazł. Życzę udanego wyjazdu do Poznania :)
OdpowiedzUsuńDzięki :) Poznań jest totalnie rozwalony w wielu miejscach, więc koncepcja samochodowa moze upaść na rzecz kolejowej. Zobaczymy.
UsuńKoszulka rewelacja!!! Były takie w Krety???
OdpowiedzUsuńSłuchaj, Poznań zawsze nas wysysa;) a w Browarze bywam arcyrzadko, bo kiedyś zgubiłam tam auto, nie Miśka, ale zawsze auto;)
Badziewie takowe kiedyś w trasie przepaliło koledze bezpieczniki - wszystkie;) Problemów było co niemiara,bo to im gdzieś w Chorwacji chyba stało... Masakra...
W Krety nie widziałam, ale dam Ci niezwłocznie znać, gdy tylko takową zauważę.
UsuńMy też w Browarze jesteśmy rzadko, bo samo przejście z jednej strony na drugą jest męczące, a w sklepach - wiadomo. Drogo i niekoniecznie jest to, co się podoba. Teraz już się niby wyprzedaże zaczęły, ale ja tam nie mam siły i chęci na latanie po tym przybytku.
Tymi bezpiecznikami to mnie trochę wystraszyłaś. Za granicę się naszym maluchem nie wybieramy, ale w Polsce też może być problemem.
Co za cudna koszulka, Lidio! Zazdraszczam :))
OdpowiedzUsuńJedyna w swoim rodzaju i w sklepie. Leżała pod stertą innych i chyba na mnie czekała :)
UsuńKoszulka rewelka :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Z dumą będę ją nosić ;)
UsuńLidziu, gratuluję bloga i koszulki, brawo (y)
OdpowiedzUsuńŚciskam i pozdrawiam serdecznie :)
Witaj Mag :) Dziękuję i miło mi,że dotarłaś :)
UsuńI będziesz docierać ;)
Będę, będę, na pewno...:)
UsuńFajnie :)
UsuńPoznań zawsze wysysa, a Browar w szczególności, Kretowata ma rację. Nie byłam tam wieki całe i niespecjalnie mnie ciągnie. Czasem skusi mnie coś, gdzieś, czasem coś muszę kupić, ale to zauroczenie na 5 minut. Potem wieję na oślep i przed siebie! Jak ja mogłam tam żyć? Czy aż tak się zmieniło przez parę lat? Czy to ja się zmieniłam? Pewnie wszystkiego po trochę.
OdpowiedzUsuńKoszulka rewelka. MUSIAŁA czekać na Ciebie!
Pewnie tak jest jak piszesz, jeśli chodzi o zmiany. Człowiek żyje w wielkim mieście i musi się doń dostosować, do tego pędu, smrodu... Mieszkałam tam 5 lat w czasie studiów, jakoś dawałam radę, przestałam nawet czuć spaliny.
UsuńTeraz znowu je czuję.
A swoją drogą, zmieniłam się o jakieś, no może 160 stopni, w porównaniu z tamtym czasem :))
Ty, Hanuś, pewnie też, skoro już Ci te klimaty nie odpowiadają.
Ja o 360 stopni. Moje dzieciństwo to wieś, teraz wróciłam. Można by rzec, zatoczyłam koło. Wcześniej nie mogłam, bo dziecko/szkoła/praca na etacie i mnóstwo innych spraw. Decyzja do łatwych nie należała, ale była słuszna. Teraz moje 5 minut!
UsuńNajważniejsze, że jesteś z tej decyzji zadowolona. Ciężko się takie decyzje podejmuje, ale warto, jak się okazuje.
UsuńNiech to 5 minut zatem trwa :)
Trwa już 6 lat i mam apetyt na duuużo więcej! Dzięki!
UsuńLidka cześć :)
OdpowiedzUsuńMnie nie było a Ty tu pokazy fajne robisz , koszulka ekstra:)ino nie kumam do końca co tam pisze :) coś z blogiem na pewno :)
Świetnie wyglądasz :) i te odjechane okulary :)
Buziaki :)
Cześć :) Na koszulce zapytuję, czy czytasz mojego bloga? Jeśli dobrze zrozumiałam, bo z angielskim to nie bardzo mi po drodze. Może kiedyś jakaś klapka się otworzy i będę sprechać po brytyjskiemu, jak po polsku ;)
UsuńDziękuję za za miłe słowa, Ilonuś :) Buziaczki również :)