Szybko mi ten czas imprezowy przeleciał. Bardzo, bardzo szybko - o dziwo, bo zazwyczaj takie nocne zabawy, czyli wesela najczęściej dłużą się mi straszliwie ;)
Najpierw jednakże chciałam podziękować Wam za miłe komentarze pod poprzednim postem :) Odpowiedziałam na nie zbiorowo, a tutaj trochę temat rozwinę.
Cóż, fajnie było. Najpierw musiałam dotrzeć do Posen naszego roz ....... kopanego, a potem dojechać do domu koleżanki,
w którym miałam nocować.
Stojąc na przystanku, zadarłam głowę w górę, a tam cztery odrzutowce śmigały po niebie na południe. Potem uświadomiono mnie, że to nie jakieś wojskowe manewry były, jeno Mistrz nasz Kamil odbywał w jednym z nich przejażdżkę (?). Szkoda, że wcześniej o tym nie wiedziałam, to życzliwiej bym na nie spojrzała. Wniosek - nie uprzedzać się na zapas ;)
Jak pisałam w poprzednim poście, dopadła mnie trema przed spotkaniem. Wiadomo, jak to jest i nie muszę tego rozwijać.
Na szczęście minęła, nie miałam problemów z rozpoznaniem koleżeństwa, gorzej było z dopasowaniem imienia do twarzy, ale dotyczyło to osób, z którymi nigdy w grupach nie byłam i mało styczności miałam. Dużo nas bowiem było na roku. Ale od czego tablo?
Potem już poszło. Dali coś do jedzenia - szału nie było, wegetarianie np. nie najedliby się, ale ja głodna nie wyszłam. Widocznie małe zapotrzebowanie miałam ;) Był też młody DJ za konsoletą, czyli tańce przewidziano. Większość osób wolała posiedzieć przy stole, pogadać, wypić niż szaleć na parkiecie. Muzyka była dość cienka. Chłopaczek stwierdził widocznie, że takim lamusom trza weselny repertuar zapodać i będzie dobrze. Nie było, ale jakoś dało się tego nie słuchać, wychodząc na zewnątrz.
Tak więc były rozmowy, wspominki, zdjęcia, śmiechy ..... Do tego zauważyłam, że sporo osób nigdy się nie zmieni ;) jako, że nie można było wnosić swojego alkoholu, a ten oficjalny na stołach szybko się skończył, to grupa kolegów - największych imprezowiczów, znikała na kilkanaście minut w pokojach hotelowych, a potem wracali coraz głośniejszą i weselszą gromadą :))) Kochane chłopaki nasze ;)
Niektóre koleżanki wyglądają teraz lepiej niż zaraz po studiach, inne nic absolutnie się nie zmieniły, innym trochę kilo przybyło, ale co tam ;) niewiele z nich wygląda gorzej, co oczywiście cieszy.
Zostałyśmy z koleżanką do końca, czyli po trzeciej wyjeżdżałyśmy spod restauracji. A tak nam nie chciało się jechać ...
Trzeźwieć nie miałam z czego i dobrze. Przespałam się kilka godzin i w przytomności do domu wróciłam. Chociaż teraz już mnie trochę spanie męczy.
W domu natomiast, mąż pomalował ściany w kuchni i pokoju na trochę inne kolory, niż mieliśmy do tej pory. Wygląda to nieźle, ale on sam trochę nawdychał się oparów - mimo, że farby nie są jakieś mocno woniejące i żołądek się odezwał. Tak myślę, że od tego. Mam nadzieję, że jutro będzie lepiej, a kolejne paćkanie trzeba robić w maseczce, niestety. Okna i balkon były pootwierane oczywiście, ale mimo to.
Do pierdolnika wzrok się mój przyzwyczaił, powoli się go zlikwiduje, Chłop mój też do pedancików nie należy, na szczęście - gdyby było inaczej, to musiałby sam sobie sprzątać, he, he.
Albo nie wyszłabym za takiego ;)
Spokojnego wieczoru Wam życzę i udanego poniedziałku :)
P.S. Ale mi się miło zrobiło :) Kazia obfociła wrocławskie tramwaje i o mnie też coś napisała :))
Skoro nie chciało sie jechać ,znaczy sie było dobrze :)))))
OdpowiedzUsuńCzęsto tak jest, zadziwia mnie to za każdym razem ;)
UsuńAle w druga strone , bywa podobnie;)
UsuńOczywiście, że bywa, chociaż u mnie ani jedna ani druga reguła nie znajdują często zastosowania. Dlatego staram się nie nastawiać na to, że jak się nie chce, to będzie fajnie i na odwrót ;) W sobotę, na szczęście wyszło dobrze :))
UsuńAle, ale, jaki Kamil na samolotowej przejażdżce?
OdpowiedzUsuńJa też przy okazji podobnego zjazdu stwierdziłam, że dziewczyny wyglądają lepiej, niż na studiach - to chyba kwestia większej dojrzałości i samoświadomości. A faceci wręcz przeciwnie...
Kamil Stoch :)) Chłopaki z Krzesin zrobiły mu przejażdżkę, a bardziej przelotówkę :)
UsuńCoś w tym jest, wielu chłopaków nie mogłam w pierwszej chwili poznać, dopiero za moment sie w głowie rozjaśniało. Cóż, fryzura dużo daje ;)
No i super, że się przełamałaś i bawiłas się dobrze.
OdpowiedzUsuńPozdrowienia dla Chłopa pracowitego :)
Dziękuję za pozdrowienia, Gosiu :) Przekażę.
UsuńCzasem warto się przełamać, poza tym nikt na siłę nikogo nie trzymał, więc w każdej chwili mogłam wyjść, do domu koleżanki daleko nie było, w tym samym kierunku. Nie można być takim dzikusem ;)
To miałaś fajną imprezkę.
OdpowiedzUsuńLecz, ejże, jaki mąż. "Chłop" trza mówić, jak się należ.:)))
:)) Używam tych określeń zamiennie, żeby nie powtarzać się w tekście ;))
UsuńI git, bedzie co wspominac.
OdpowiedzUsuńCholibka, farby faktycznie, moga byc toksyczne.
Niby toksyczne nie są, ostrzeżeń na pudełku nie widziałam, ale uważać trzeba. Po tych marcowych przejściach to już przewrażliwiona jestem.
UsuńA zdjecia jakies porobilas? Wiesz, ja mam juz takie skrzywienie zdjeciowe. :)))
OdpowiedzUsuńJak nie z balu, to chociaz z remontu. :)))
Tak, chociaz z remontu :) Dla mnie z drabina w tle, jesli taka byla ;)
UsuńNie robiłam :) Na bal nie chciało się mi tachać torby z aparatem, mam nadzieję, że ktoś przyśle ;) A z remontu też nie, ale jeszcze mogę pierdolnik zrobić ;) I zrobić posta na zasadzie: "przed" i "po".
UsuńAle się zgrałyśmy, Orszulko :)) To zrobię z tego remontu, namówiłyście mnie :))))
UsuńZ drabiną będzie, jak najbardziej :)
Juz z gory dziekuje :) Zgrane z nas kobity Lidia, to fakt :)
UsuńLidziu fajnie, ze się dobrze bawiłaś . Takie spotkania , spędy są fajne byle nie za często. Nie wiem dlaczego?
OdpowiedzUsuń"Chłop" pracowity a dolegliwości to możliwe, że nie tylko farba ale tęsknota za Tobą i może samotne wspomnienia młodości :)
Dzięki Lidziu za to przekierowanie:) A faktycznie od kiedy zajrzałam do Ciebie takie mam skojarzenia z tramwajami i pociągami:) Ale przy tym uśmiech wiec dobrze mi to robi:)))
Pozdrawiam
Ja też nie wiem :)) Ostatnią taką imprezkę mieliśmy 10 lat temu i po tym czasie nabrałam ochoty na ponowne spotkanie.
UsuńZ tą tęsknotą może i masz rację, Izo ;) Ja tam nie wiem, co mu się w łebku kłębi. I nie było mnie tylko 24 godziny.
Fajnie, że masz takie miłe skojarzenia :) I super zdjęcia, jakie robisz przy okazji, a prawie każdy tramwaj jest inny.
Pozdrawiam Cię również :)
Wiedziałam, że będziesz się świetnie bawić! Też się podpinam pod pytanie: zdjęcia robiłaś?
OdpowiedzUsuńDobrze, że Wy miałyście dobre przeczucia i moze tym samym dałyście mi kopa do dobrego samopoczucia i zabawy :))
UsuńZdjęć nie robiłam, o dziwo, jakoś tak dałam sobie spokój ;)
Mowilam, ze trema szybko minie :)
OdpowiedzUsuńCiesze sie, ze i spotkanie sie udalo i remont do przodu. Lubie remonty :)
No mówiłaś :) I dobrze, że miałaś rację :)))
UsuńJa już dawno w remoncie nie uczestniczyłam, więc trochę mnie przytłoczył ogrom prac, ale z drugiej strony muszę częściej wyobrażać sobie, że już jesteśmy po, zbędne klamoty powywalane, przemeblowanie wyszło na dobre i jest fajnie :)
O! To jest dobra mysl :) Czesciej wyobrazac sobie, ze jest sie po :)
Usuń;) tylko na razie wyobraźnia mi nie działa :(
Usuńno to po przyjemnościach ... ;)
OdpowiedzUsuńteraz czas do roboty! :)
miłego ogarniania... nie zazdroszczę sprzątania po malowaniu :) :***
Teraz czekają mnie przyjemności związane ze sprzątaniem i przemeblowaniem ;) Bałaganu na szczęście dużego nie ma, bo te wszystkie niekapiące farby i wałki jednak dają radę :)
Usuń:***
Fajne sa takie spotkania po latach. Tak jak piszesz niektorzy w ogole sie nie zmieniaja bez wzgledu na wiek, mam tu na mysli kolegow kolegow ktorym trunkow brakowalo.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)