Mam nadzieję, że tytuł dałam dość intrygujący he,he ....
Zacznę od początku. Chłop mój pojechał lotać na Maratonie Solidarności w Trójmieście, tzn. trasa wiodła z Gdyni do Gdańska, w samym Gdańsku między innymi przez samą stocznię. Niestety, wczoraj chłodniej tam na Wybrzeżu nie było, wobec czego maratonu nie ukończyło około 400 osób - tak mi wyszło z obliczeń na podstawie listy wyników. Jakieś 1100 zaczęło, a ukończyło trochę ponad 700 osób, w tym Chłop mój, dla którego był to pierwszy występ w maratonie.
Wrócił cały i żywy, zadowolony, prawie nic go dzisiaj nie boli, odbił sobie tylko jeden z mniejszych paluszków u stopy ;) Pokazałam mu haniny patent na tę przypadłość, ale nie skorzystał :))
Dojazd pociągowy do Trójmiasta mamy taki sobie. Tzn. trzeba jechać do Poznania i tam się przesiąść, albo jakaś dobra dusza może nas zawieźć do Gniezna. W tamtą stronę, Chłop pojechał do Poznania, z powrotem natomiast, musiałam wyjechać po niego do Gniezna samochodem. Już z samej Gdyni pociąg ów wyjechał z opóźnieniem, po drodze go niestety nie nadrobił
i w efekcie do Poznania dojechał za późno, żeby Chłop zdążył na przesiadkę do nas.
Wszystko byłoby ok., gdyby nie wieczorna nawałnica. Z niepokojem obserwowałam ciemniejące niebo i mapy burzowe na przemian. Wszystko wskazywało na to, że będę musiała w tej nawałnicy jechać .... i co tu robić? Kazać Chłopu jechać do Poznania i stamtąd go odebrać? W końcu wymyśliłam - niczym pomysłowy Dobromił, że pojadę wcześniej, uciekając przed burzą i najwyżej przeczekamy ją w Gnieźnie - szła albowiem z południa. Kiedy wsiadałam do samochodu, zrobiło się już u nas ciemnawo, wiatr zaczął dość mocno wiać, jeszcze mi przejazd zamknęli, a tu z drzew lecą drobne gałązki, samochodem kołysze - nooo, komfortowo się nie czułam. Prosząc o wsparcie wszelkie dobre duchy, ruszyłam w końcu i szczęśliwie dojechałam na gnieźnieński dworzec.
Dawno już tam nie byłam, chyba niedawno zrobiono remont budynku dworca, nawet ładnie tam wygląda, weszłam do środka,
a tam na tablicy odjazdów i przyjazdów istne szaleństwo. Literki i cyferki przelatywały szybko z wielkim hukiem, w pewnym momencie ustawiły się jak trzeba, żeby po paru minutach znów zgasnąć, a po chwili wyświetlić się po swojemu. Niestety nie zrobiłam zdjęć, ale na tablicy pojawiły się dawne przyjazdy i odjazdy np. Jarocin, Września, Damasławek, Braniewo ..... tych połączeń od dłuższego czasu już nie ma.
Stwierdziłam, że to taka mała zemsta dawnych pracowników, nieżyjących już, którym nie podoba się ta cała kolejowa rozpierducha ;) A co - korzystając z burzy, duszki pobawiły się tablicami. Kto im zabroni?
Co tam zresztą tablice - mnie bardziej przerażał powrót w nawałnicy. A tu niespodzianka - po drodze padało, owszem,
w Gnieźnie również, ale burza jakby rozeszła się od mojego miasta na boki, wiatr też jakiś przesadny nie wiał.
Błyskało się po lewej i prawej stronie, w sporej odległości od nas, aż biało było, a my jechaliśmy w takim jakby korytarzu - wyglądało to dość niesamowicie. Co za ulga przy tym.
A dzisiaj już ciepło jest, Bonus siedzi w szafie, więc chyba będzie upalnie, ale najważniejsze, że w końcu popadało i podlało znękane rośliny.
Jutro natomiast, wybieramy się na kilka dni do Bornego, w międzyczasie będą tam militaria - dawno już na nich nie byliśmy.
Kot jedzie z nami.
Nie, żebym była jakąś fanką tego typu imprez, ale tak się w tym roku złożyło. Co innego planowaliśmy, co innego wyszło. Bywa.
Ktoś z Was się może tam wybiera? Dajcie znać, to jakieś spotkanie się zrobi :)
Miłej niedzieli wszystkim życzę :)
P.S. Mały bonus dla wszystkich, którzy przeczytali ;)
Czyja to łapecka?
Tak, tak, to Bonusik nasz, ubrania kłaczy ;))
Oj, u ns było gruuubo wczoraj... Gratuluję Chopu maratonu!!!!!! To znacznie podnosi pewność siebie biegacza;))) Moja Sisek biegła nawet z dzieckiem;))) - ale jeszcze sama o tym nie wiedziała;)))) Siostrzenica już w momencie urodzin miała zaliczony maraton;)))
OdpowiedzUsuńCzyli jej organizm miał w tym momencie największą wydolność.
UsuńDziekuje za gratulacje w imieniu Chlopa :))
UsuńNa pewno jeszcze bardziej podnioslo to jego pewnosc siebie- zwlaszcza w taki upal.
Siostrzenicy sie udalo- ciekawe,czy zalapie sportowego bakcyla?
Ona jest skazana genetycznie;))))
UsuńW sumie to nie ma dziewczyna wyjścia :)) i jeszcze ten maraton na starcie ;)
UsuńGratulacje dla Chłopa! Ja się nie załapałam (na obserwowanie). Duch wprawdzie ochoczy, ale ciało mdłe...
OdpowiedzUsuńDziekuje w imieniu zainteresowanego :)
UsuńMowil, ze w Gdansku byl niesamowity scisk. Chyba,ze na trasie gdzies bys stanela...
Ja podczas burzy biore przyklad z Bonusa ;) Siedze w szafie ale lapecek i wasikow nie wystawiam :)
OdpowiedzUsuńNiech dobre duszki towarzysza Wam podczas wyjazdu oraz beda z Wami zawsze i wszedzie :)
Pozdrowionka :)
Może niedokładnie się wyraziłam :) Bonus w czasie upałów zalega w szafie, albo jak się czegoś wystraszy. Burzy się nie boi, o dziwo :)
UsuńAle te wąsiki, Orszulko, powinnaś wystawić, koniecznie ;))
Za dobre słowo dziękuję bardzo ♥ z Wami rownież niech będą :)
Moja Psica podczas burzy wcisnęła się pod łóżko... szkoda że nie zrobiłam zdjęcia bo nawet mój małżonek własny nie wierzy, że ona się tam zmieściła ;)
OdpowiedzUsuńDla Małżonka Twojego oczywiście wieeelllkkkiiieee GRATULACJE! :)
Jak dobrze, ze wreszcie jest trochę chłodniej :) Nawet burzowe wybryki duchów nie zepsują raczej radości z ochłodzenia ;)
Buziaki :) :******
Dziękuję w jego imieniu :)
UsuńPsica miała motywację, to się zmieściła :))) U nas dzisiaj nadal duszno, ale fala burz zbliża się od zachodniej granicy. Zobaczymy, co z tego wyjdzie.
:*******
Lidka a myśmy z Orszulką w Jeleniej Górze na dworcu zachwycały się taborem Kolei Dolnośląskiej. Jechałam w obie strony własnie nimi i byłam bardzo,ale to bardzo pozytywnie zaskoczona, ino nie było czym zdjęcia zrobić ;))
OdpowiedzUsuńChłopu oczywiście gratuluję i wyniku i samozaparcia, niech się spełnia :))
Wasza podróż gdyby nie była taka straszna to można by się nią pozachwycać, bo na pewno bardzo widowiskowa była :)))
Czarne łapecki w szafie niezwykle wzruszające som, ja swoich szaro-burych do szafy nie wpuszczam ooooo !
Ten idiota Blogger nie wpuszcza mnie pod Wasze komentarze, dlatego przeczekuję ;)))
Dziękuję w imieniu Chłopa :)
UsuńTabor Kolei Dolnośląskich sobie kojarzę, a jakże. Te nowe pociągi są wygodne i klimatyzowane, do tego są kamery, więc same plusy. Szkoda, że we wszystkich tak nie ma.
Burze mnie zazwyczaj zachwycają, ale jak jestem w domu ;) Błyskało się pieknie, dobrze tylko, że w pewnej odległości od nas.
Czarne łapecki same wchodzą do szafy :) Odsuwają sobie drzwi i wchodzą. Co na to poradzę - nic po prostu, nic ;)
Blogger ma czasem takie odpały, nie ma wyjścia, przeczekać trzeba.
Moj inwentarz, podobnie jak ja, burzy sie nie boi. Czasem Kira trwozliwie sie rozejrzy, kiedy huknie blisko, ale bez przesady. Koty na ogol spia nieporuszone. Ja uwielbiam stac przy oknie i ogladac swietlny i akustyczny spektakl. W aucie natomiast czuje sie bardzo bezpiecznie, najwyzej zatrzymam sie tam, gdzie nie ma drzew i dachow. :)
OdpowiedzUsuńLaureatowi biegu skladam szczere gratulacje! Nie w kij dmuchal takie latanie w skwarze. :)
Dziękuję za gratulacje :)
UsuńTeż lubię oglądać burze, niektóre są naprawdę zjawiskowe, tylko bloki mi widok zasłaniają :(
Oj zazdroszczę deszczu i nawet burzy bo u mnie susza na całego !!
OdpowiedzUsuńGratulacje dla maratończyka !
Pozdrawiam
Dziękuję za gratulacje :)
UsuńI ulewy konkretnej życzę :)
Ma Chłop zdrowie i niech tak ma do końca świata! Miałaś szczęście, że ominęła Cię taka burza gdzieś pod drzewami. Nieciekawe doświadczenie.
OdpowiedzUsuńMiałam, naprawdę. Bo po drodze sporo drzew mijamy, w pewnym momencie piachem z pola też rzuciło - oj działo się, działo ;)
UsuńDaj Boże każdemu takie zdrowie :)
Gratulację dla Chłopa! W sumie jazda samochodem, gdy jest burza to nic przyjemnego, powiem Ci nawet, że od jakiegoś czasu się nawet boję wtedy jeździć. To wszystko przez kolegę z pracy, w którego piorun strzelił, a dokładniej w jego samochód....
OdpowiedzUsuńP.s. Pozdrawiam z burzowego Krakowa:)
Dziękuję za gratulacje :)
UsuńA mówi się, że jazda samochodem podczas burzy jest bezpieczna, bo samochód izoluje ....
:)
Boże, jak ja Ci zazdroszczę tej burzy...
OdpowiedzUsuńWy też się doczekacie w końcu :)
UsuńZa nic nie zgadnę, czyja to łapecka, za nic!
OdpowiedzUsuńMoze spróbuj? ;) Łapecka wyszła z szafy i leży z jej właścicielem na krześle pod stołem kuchennym :)
UsuńNie wiem, za nic nie zgadnę. Nawet nie będę szczelać.
UsuńNo szkoda, szkoda, bo wygralabs wakacje z Bonusem :))
UsuńNie mogę się nadziwić i napodziwiać, oj odwaga wielka i wytrzymałość, WIELKIE pełne podziwu gratulacje dla Chłopa przekaż koniecznie. :)
OdpowiedzUsuńA dla Ciebie i Bonusika buziaki i uściski :)).
Dziekuję za gratulacje, przekazuję, a Ciebie i zwierzyniec odściskuję :)))
UsuńCzekam na burzę. Może po niej się ochłodzi? Ma chłop kondycję, za nic bym nie lotała w tym ukropie..
OdpowiedzUsuńKiedys na pewno sie ochlodzi ... On zaryzykowal i jest z siebie bardzo dumny :)
UsuńU nas suchota nadal, ale trochę sie ochłodziło. Da sie zyc. A moze ja sie już do tych upałów przyzwyczaiłam? Podobne rzeczy, jakie w Gnieźnie wyprawiały sie z tablicami informującymi o przyjazdach pociagów obserwowałam kiedyś na lotnisku w Sydney. Burza jakaś była i wszystko szalało. Nawiasem mówiac podobno widok burzy z samolotu jest wspaniały, lepszy niż wszelkie efekty świetlne podczas Sylwestra.Ale ni było mi to dotąd dane.Może i dobrze, bo pewnie posikalabym sie ze strachu i nie byłoby miejsca na zachwyty!:-))
OdpowiedzUsuńMiłego wypoczynku w Bornym, Lidusiu!
Pozdrawiam Cię serdecznie!:-))***
Dziekuje, Olu :)
UsuńTakie widoki lepiej ogladac z bezpiecznego miejsca ;) a burza sobie lekko z tablicami poczyna,jak widac.
Tu w Bornym bardzo cieplo jest, trzeba nad jezioro jechac, troche sie ochlodzic.
:*****
Lidka wczoraj wysłałam @ .
OdpowiedzUsuńOdpowiedzialam :)
UsuńLidka, przekaż chłopu gratulacje. Człowiek ze stali!
OdpowiedzUsuńZ tymi tablicami to musiał być fajny widok. :)
Bonusik po kociemu organizuje sobie życie. :)
Dziekuje, przekazalam. Urodzony lekkoatleta i zmarnowany talent, niestety.
UsuńByl niesamowity, to Braniewo mnie szczegolnie zadziwilo.
Bonusik, to Bonusik ;)
Koty kochają szafy :-)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie tak :) te nasza sam sobie odsuwa ;)
UsuńGratuluję wyczynu w taki upał... podziwiam
OdpowiedzUsuńDziekuje w imieniu zainteresowanego :) ja tez go podziwiam :))
UsuńChlop Twoj dzielny jest, ze w taki upal wzial udzial w maratonie, a Ty Lidus, co? Nie kcialo sie, czy za dlugi dystans.
OdpowiedzUsuńNa duszki trzeba uwazac, bo zawsze moga jakiegos psikusa zrobic. Dobrze, ze to tylko napisy na tablicy a nie np. poprzestawiane tory:)
Milego wypoczynku, pozdrawiam:)
Zdecydowanie za długi dystans dla mnie. Bede szczesliwa, jak zaczne bez wielkiego zmeczenia na piec km latac ;)
UsuńJak sie tak porzadnie wkurza, to moga narozrabiac, ale proponuje im stolice i zarzady spolek, spoleczek i odpowiedzialnych za ten caly bajzel.
Pozdrawiam rowniez, serdecznie :)
Z tymi Duszkami kolejarzy to możliwe, a potem Was wsparły w drodze powrotnej dlatego że lubisz pociągi i robisz im dużo zdjęć,ot moja teoria ;)) To Borne mnie kusi od dawna, już pisałam ale póki co nie wiem kiedy uda się to zrealizować. Napisz na ten temat jak najwięcej. Bonus czarujący jak zwykle :)
OdpowiedzUsuńMoze cos w tym jest. Poza tym duchy wiatru i drzew, ktore to darze estyma od zawsze chyba.
UsuńO Bornym napisze po powrocie do domu, bo na tym sprzecie, ktory mam teraz, pisze sie mi niewygodnie, nie mowiac o dodawaniu zdjec ;)
Moze jesienia zrealizujesz ten plan?
Bonusik :*
Dla mnie Ktoś kto przebiegł maraton to bohater. Mi na samo słowo "maraton" robi się słabo :)
OdpowiedzUsuńAleż Ty masz "władzę" nad pociągami, nawet rozkład jazdy wariuje :)
Ciekawa jestem wieści z Bornego, i czekam na duuuużo zdjęć.
Serdeczności przesyłam
Fajnie byloby miec taka wladze ;)
UsuńJutro wybieramy sie na militaria i planujemy troche zdjec. Ale na blogu beda po powrocie.
Pozdrawiam rowniez :)
Pogratuluj mężowi takiego osiągnięcia. Przebiec maraton, to niezła sztuka! Pozdrawiam i zapraszam do siebie! :)
OdpowiedzUsuńPogratulowalam, dziekuje :)
Usuń