Przez kilka dni, odcięta praktycznie od netu - był to mój własny wybór, pławiłam się z Chłopem mym w nadmorskich klimatach, marznąc od czasu do czasu w podmuchach zimnego wiatru i uciekając przed ulewami. Długi łykend nie udał się albowiem pogodowo, ale nie żałuję ani minuty naszego wyjazdu.
Mieliśmy cały czwartek na plażowanie. Resztę dni spędziliśmy na łażeniu po plaży, jedzeniu gofrów, tudzież odwiedzinach rodziny mieszkającej w okolicy.
Czas szybko przeleciał i wczoraj pod wieczór wróciliśmy do domu, pokonując część drogi w strugach deszczu, które to doleciały
i do naszego miasta, koniec końców.
I teraz trochę zdjęć. Najpierw panoramy morskie oraz portu w Mrzeżynie, który przechodzi gruntowną rewitalizację :
Ta wieża z oddali to latarnia morska w Niechorzu, w czwartek było ją nieźle widać i na zbliżeniu zrobiłam takie zdjęcie:
Mrzeżyno:
Przez to, że w porcie pobudowano chłodnie, przy nabrzeżu stoi sporo kutrów - widok dawno tutaj nie widziany. Rano można kupić świeżą rybę:
Takich glap u siebie nie widziałam, a tutaj zleciały się stadkiem na plażę:
Mewy też nie dają za wygraną:
Dzięki dużemu zbliżeniu, mogłam dopaść bieguski, nie płosząc ich:
Wrzosy, wrzosy, wrzosy ......
Komentarz jest, zdaje się, zbędny ;)
Na trzebiatowski targ, przyjeżdża gość, który handluje "czaczem". Czasem coś ciekawego się u niego wygrzebie. Nie inaczej było teraz. Chłop mój dorwał zegarek od pulsomierza, jakiś firmowy za pięć złotych, a mi w rękę wpadł pamiętnik - sztambuch, znaczy się, z lat 40/50. Właścicielką była Irene z Berlina. Przejrzałam kilka wpisów, zapaliłam się do kupna, ale zrezygnowałam po usłyszeniu ceny. Dwa dni później byliśmy znowu na targu, sztambuch jeszcze był do kupienia, zamoczył się trochę, bo chwilę wcześniej spadł ulewny deszcz. Doszliśmy z właścicielem stoiska do porozumienia w sprawie ceny i pamiętnik jest nasz. Wysuszyłam go chusteczkami higienicznymi, zamierzam pokazać na blogu, tłumacząc przy okazji niemieckie sztambuchowe wierszyki.
Ciekawe, co stało się z jego właścicielką. Mężowi mojemu przyśniła się bowiem uśmiechnięta starsza pani na zdjęciu. A w tym śnie mąż wiedział, że do owej pani należał pamiętnik i jakieś dokumenty. Dość niesamowite, prawda?
Trzymajcie się ciepło :)
P.S. Dziękuję za komentarze pod poprzednimi wpisami. Na te pod ostatnim - odpowiedziałam.
Koniecznie pokaż;) Gofry cudowne;)!!!
OdpowiedzUsuńJuż podczas kupna myślałam o blogu ;)) Gofry były pyszne ..... ciekawe, że w domu nie mam ochoty ich robić ;)
UsuńCiekawe co za Łasuchy siedziały przy tym stoliku...;o)
OdpowiedzUsuńA takie tam ;) Zrobiliśmy te zdjęcia, kiedy na chwilę odeszły od stolika ;))
UsuńŚwietnie się spisuje ten twój aparat ,piękne zdjęcia ,szczególnie panoramy mnie urzekły .Jakoś nigdy nie robiłam panoram .
OdpowiedzUsuńCzyżby goferek z bitą śmietanką był twój ;))
W sumie panoramy robił Chłop swoją komórką - lepiej wychodzą niż aparatem.
UsuńCo do goferka, to Hana ma rację - śmiętankę zjadł był Chłop. Ja nie lubię, bo w dzieciństwie kilka razy mnie zemdliło po "Śnieżce" i unikam od tej pory.
Nie, Marija. Goferek ze śmiętanką na pewno zjadł był Chłop.
OdpowiedzUsuńŚliczne zdjęcia i miłe widoki - jak bardzo zmieniają się krajobrazy nadmorskich kurortów. Do niedawna tylko obleśne budy stały.
Bardzo, bardzo jestem ciekawa sztambucha.
Ty to masz wyczucie, Hanuś :)) Oczywiście, że Chłop zjadł :)
UsuńTak z jednej strony szkoda mi trochę ciut tamtego Mrzeżyna, ale z drugiej - teraz ładniej to wygląda.
Sztambuch jest ciekawy, na pewno go pokażę :)
Bardzo mnie zainteresowalas tym pamietnikiem!
OdpowiedzUsuńDelektuje sie takze morskimi krajobrazami, bardzo lubie i tesknie do nich. :)))
Będzie :)
UsuńNadmorskie krajobrazy są piękne i nostalgiczne.
Ryby i gofry, jesooo, jade!
OdpowiedzUsuńA z tym sztambuchem, to trzeba uwazac, bo Artenka gotowa szukac Irene:)
:)) Nazwisko tej pani też znam, więc Arteńka miałaby pełne pole do popisu :)))
UsuńA ja kiedyś znałam takiego Krzysia z Piły.... na koloniach go poznałam, mieszkał na Ossolińskich.....niestety nie pamiętam nazwiska.....pewna jestem, że jakby Arteńka wzięła sprawę w swoje ręce.......
UsuńAle tam biało nad tym morzem.......
Biało niczym na południu ;)
UsuńCo do Krzysia z Piły - może Arteńka weźmie na niego zlecenie i chłopaka odszuka ;)) Kurczę, moze poprzypominam sobie znajomych z wakacji ;)
Chciałam właśnie napisać, żebyś wysłała Arteńkę do Berlina...
UsuńFajnie nad tym naszym morzem:))
Zobacz wcięło mój komentarz.
UsuńTo teraz krócej. Śliczne fotki, panoramiczne naj. Smaczny goferek , chcę tego bez śmietany.
Ciekawa jestem pamiętnika i dlaczego cenę miał dużą jak inne rzeczy było prawie za darmo.
Pozdrawiam
Miko, zaproponuję może ;)
UsuńIzo, ja też wolę bez śmietany, zazwyczaj kupuję z owocami - te mi najbardziej smakują. Co do pamiętnika, to może facet myślał, że jacyś Niemcy go kupią i stąd taka cena?
Cudowne widoki Lidko! Tak sie na Twoje zdjęcia zapatrzyłam, ze az słyszę krzyk mew, czuję zapach morza i powiew wiatru oraz woń boskich gorfów! Fajnie, ze odsapnełaś od codziennosci i z nami sie swymi przezyciami morskimi podzieliłaś!:-))*
OdpowiedzUsuńTe wszystkie widoki i dźwięki mają w sobie coś przyciągającego, wyciszającego, za czym człowiek tęskni mniej lub bardziej świadomie.
UsuńPrzynajmniej większość ludzi.
Ale Wam było dobrze. Spacery i delicje gofrowe. Pogoda wcale nie musi być piękna, by się pięknie wypoczęło.
OdpowiedzUsuńPokaż sztambuch. Uwielbiam takie pamiątki. Ciekawa jestem tez pisma. Czy juz takie bardziej współczesne, czy poczciwy i ładny Sütterlin. Pozdrowienia serdeczne
Byle by nie lało, reszta może być. Nie muszę całego dnia spędzać na leżeniu i opalaniu ;)
UsuńCo do pisma - jest różne. Zobaczysz, zresztą :)
ślinka mi cieknie na myśl o świeżutkich rybkach prosto z kutra... uwielbiam!
OdpowiedzUsuńCieszę się, że wyjazd sie udał! :****
Ja też lubię :)
UsuńNa szczęście się udał :))
:******
Morze a mnie morze w tym roku nie grozi polecę nad Północne co prawda plaży tam nie ma ale jest morze może? Bardziej zatoka.
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia drugie od góry cudne napatrzeć się nie mogłam.
:)
Północne to chyba też morze, więc chyba się załapiesz na pobyt tamże ;) Szkoda tylko, że plaży nie ma, ale trudno - widać nie można mieć wszystkiego ;)
UsuńTo drugie zrobił mój mąż :) Cieszę się, że Ci się podoba :))
Piękne fotki:)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo :))
UsuńJeszcze tak niedawno słyszałam szum fal morskich i krzyk mew i rybitew...
OdpowiedzUsuńTen pamiętnik to z pewnością ciekawa rzecz - czekam na informacje co w nim jest.
A takie gofry to pożeram na okrągło niezależnie od tego gdzie jestem.
Pozdrawiam.
Czas szybko leci, niestety i rzeczywistość staje się wspomnieniem tylko.
UsuńGofry to dobra rzecz, nie da się ukryć ;))
Pozdrawiam również :)