Piekarnik nasz ma jakieś 9 lat. To zwykły sprzęt Amiki, wbudowany w meble, z osobną płytą gazową. Od samego początku miewał fochy, przypalając pieczone w nim potrawy, a ostatnio nic nie szło w nim upiec bez stresu i odskrobywania przyjaranych kawałków. O pieczeniu ciast to już dawno zapomniałam - przytyłam bez tego, tak, czy tak zresztą ;)
Osobiście mogę obejść się bez piekarnika, ale mój Chłop już mniej. W grę wchodziło zatem kilka wariantów postępowania: wyrzucenie starego sprzętu i kupno nowego, wezwanie fachowca do naprawy starego lub próba samodzielnego naprawienia. Chłop wybrał wariant numer trzy.
Największym wyzwaniem było wyciągnięcie całej "klofty" spod szafek. A potem poszukanie termostatu, którego niedziałanie było najprawdopodobniej przyczyną przypalania się potraw. Żeby wydobyć termostat, Chłop musiał użyć siły i wyciągnąć panel,
w którym są pokrętła. Nie było to łatwe, oj nie. Istniały albowiem obawy, że panel ów ulegnie wygięciu i niemożliwym będzie ponowne jego wkręcenie na stare miejsce. O pierdylionie śrubeczek, które przy okazji trzeba było poodkręcać nie wspomnę. Koniec końców udało się.
Wyciągnięcie termostatu było już zabawą, jeszcze tylko pstryknięcie zdjęcia kabelkom i .... można było udać się do wybranego sklepu w celu zakupu nowego.
Na szczęście okazało się to możliwe i za złoty trzydzieści, piekarnik nasz otrzymał nowiuśki termostat, który po doczepieniu go do odpowiednich kabelków, oraz wykonaniu czynności zamykających go w bezpiecznym pudle z metalu i szkła, oraz włączeniu zegara ( bardzo ważna czynność!), ruszył do pracy :)))
Chłop wynalazł przepis w necie na ciasto o nazwie Leśny Mech i dzisiaj je zrobił. Oto ono:
Zielony kolor pochodzi od ...szpinaku:
Na wierzch ubita śmietana z cukrem:
Do tego lekko stężała galaretka. Żeby to wszystko utrzymało się na cieście, dołożyliśmy zamiast fixu śmietanowego - żelatynę:
E włala:
To zielone na wierzchu to pokruszone ciasto, odkrojone wcześniej z wierzchu i pestki granatu, których nigdy jeszcze nie jadłam. Uważam, że ciasto prezentuje się wspaniale :) Na razie znajduje się w lodówce, żeby mogło dojść do siebie ;) I faktycznie wygląda jak mech. Nie wiem jeszcze, jak to wszystko razem smakuje, jutro się przekonam.
Najważniejsze, że piekarnik działa, a termostat musiał mieć od nowości jakiś felerny. Bywa.
Spokojnych snów wszystkim życzę i miłej niedzieli :)
Szpinak i ciasto ciekawe:) Pozdrawiam i zapraszam na nowego bloga http://widzenienaopak.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńZwłaszcza wygląd :) Na bloga zajrzę, oczywiscie :)
OdpowiedzUsuńAleś mi apetytu narobiła. Ten Twój Chłop to prawdziwa złota rączka.:))
OdpowiedzUsuńJak to: pestki granatu? To jest jadalne?
UsuńZ granatu je się tylko i wyłącznie pestki - też o tym nie wiedziałam, bo i skąd ;) Jak dla mnie, to smakują trochę jak świeży, zielony groszek z ogrodu i nie są twarde, tylko można je pogryźć. Człowiek całe życie się uczy, a może óczy? ;)
UsuńKolorek jak na ciasto taki lekko niecodzienny ,ale końcowy efekt wizualny piękny :))) Ciekawe jak będzie smakowało ?
OdpowiedzUsuńWszechstronnego masz Chłopa i piekarnik zreperuje i ciasto upiecze ,w korcu maku go chyba znalazłaś :))) Pozdrów go ode mnie :))))
On mnie w Internecie znalazł ;))
UsuńCiasto jest dobre w smaku :) Taki miks szpinaku, jajek, cukru, bitej śmietany i galaretki daje niezły efekt :) A Chłopa oczywiście pozdrowię, serdecznie dziękuję :*
Ojesssssuuuu!!!!!! Nie umiem opisac, pod jak wielkim jestem wrazeniem!!!
OdpowiedzUsuńLidus, powinnas codziennie do kosciola latac i nowenne recytowac za to, ze Ci los TAKIEGO Chlopa podeslal. Oesu!
Nie dosc, ze piekarniki sam umie reperowac, to jeszcze ciasta w nich piecze. Oesu!!!!!!!!
Ja też jestem pod wrażeniem, bo Chłop mój twierdził cały czas, że on ciast piec nie umie. A okazuje się, że umie :)
UsuńZaskakuje mnie non stop ;) Do kościoła codziennie latać nie będę, ale o wdzięczności pamiętać na co dzień jest wskazane :))
Ja wymiekam... :) U Ciebie Lidia takie piekne ciacho, u Mnemo nalewka lawendowa, a u mnie chrupki kukurydziane... :)
OdpowiedzUsuńCiasto pieknie sie prezentuje, na pewno bedzie pyszne :)
Wasz piekarnik dostal drugie zycie i niech Wam juz nie wywija zadnych przypalen :)
Usciski :***
Mam nadzieję, że nie będzie już nic kombinował, widocznie ten termostat taki jakiś trefny był od początku.
UsuńA płatki kukurydziane zawsze możesz wykorzystać do zrobienia czegoś pysznego :) Albo w ogóle coś upiec, ugotować fajnego :))
Swoją drogą, nalewka lawendowa zrobiła na mnie duże wrażenie :)
Ściskam :*****
A u mnie to w ogóle nic! Nawet internetu prawie cały dzień nie było! A teraz paczę tu i tam i tylko szarlotki widzę, mchy i inne mufinki. Zmówiły się, czy co?
OdpowiedzUsuńJak netu nie było, to kiepsko ..... ale bywa, niestety.
UsuńTaki czas, ciemno, zimno, ponuro, to człowiekowi chce się czegoś słodkiego :) Najwyraźniej panuje jakaś zmowa na pieczenie i Chłop mój w niej uczestniczy hrehrehre .....
Napisz koniecznie jak smakuje! Już nie raz chciałam je piec :))
OdpowiedzUsuńCiasto jest dobre :) Szpinaku w ogóle nie czuć, jedynie wczoraj, na świeżo trochę było można wyczuć, że jest w cieście, dzisiaj już nie. Wygląda poza tym jak z obrazka, więc jeśli masz ochotę je upiec, to do dzieła, Gosiu :)
Usuńjestem niezwykle ciekawa czy to się da jeść :)))) daj znać jak smakuje ;)
OdpowiedzUsuń:***
Już Gosi wyżej napisałam, że jest dobre :) Jak najbardziej da się zjeść :))
Usuń:***
Ciekawe, czy po jego zjedzeniu ci, którzy je konsumowali, też będą musieli dochodzić do siebie w lodówce...
OdpowiedzUsuń:)
Myślę, że nie ;)
UsuńPrzepiękne to ciasto! Tak sliczne, że aż szkoda je naruszać i jeść! Toż to kawałek lata w domu! Mysle, że i smak będzie bajeczny! A męza masz utalentowanego i pracowitego. Oraz rzecz jasna, bardzo kreatywnego! Szczęściara z Ciebie Liduś!:-))*
OdpowiedzUsuńP.S.
Nam sie pralka automatyczna zepsuła i teraz Cezary ma przy niej dłubanie a ja jak na razie pranie ręczne!: (
Ktoś, kto je wymyślił, miał naprawdę przebłysk geniuszu, bo wygląd ciasta jest niesamowity :) Smakuje też dobrze, aż zazdraszczam tej osobie, która opracowała ten przepis ;)
UsuńKreatywność przydaje się, jak widać, w każdej dziedzinie zycia :)
Mam nadzieję, że Wasza pralka szybko ruszy, bo pranie ręczne to trochę upierdliwe i czasochłonne jest, niestety :( A my nieprzyzwyczajone do prania w balii, czy nad rzeką ;)
Mam podpsuty piekarnik.Niby działa,ale niekoniecznie tak jak powinien.Nie wypieka dokładnie ciasta pośrodku blachy. Fachmaster oglądał i nie wynalazł wady.Piekę na termoobiegu co nie jest wskazane przy niektórych wypiekach.
OdpowiedzUsuńI nie piszę tego z myślą o wynajęciu Twego Chłopa.Chociaż wiele bym dała,by mieć tak samo sprawny piekarnik jak przed awarią.
A ciasta jestem bardzo ciekawa.Tzn jego smaku.Też czasami robię eksperymenty smakowe ;)
Pozdro niedzielne :)
Ciasto wyszło bardzo dobre :))
UsuńA Twojemu piekarnikowi na pewno coś dolega, tylko fachmajster na to nie wpadł, bo czasem potrzebna jest iskra geniuszu, która naprowadzi na właściwy trop.
Mój to żaden naprawiacz piekarników, czasem miewa przebłyski owego geniuszu ;) Do Was trochę daleko mamy ;) aczkolwiek pociąg bezpośredni do Białegostoku z mojego miasta jedzie :) Tylko do Twojej miejscowości jeszcze kawał drogi jest ;)
Moze w necie znajdziesz odpowiedź, co może Twojemu piekarnikowi dolegać?
Na razie kombinuję by piec to co wypieka się w nim dobrze.Odpowiedzi nie chce mi się już szukać.W necie są ciekawsze "rzeczy" do szukania ;)))
UsuńA do Białegostoku jest od mego domu 110 km drogą asfaltową.
Jak byś blisko była to zapraszam pod swą strzechę ;]
Pewnie, że są ciekawsze rzeczy do poszukania w necie ;) Tak mi się wydawało, że około stówki jest do Ciebie z Białegostoku. Na pewno się do Ciebie zgłoszę, jeśli w pobliżu będę :)
Usuńubolewam ze tu nie mam piekarnika..
OdpowiedzUsuńW sumie można bez niego żyć, ale czasem go brak.
Usuńoj brak.... i to jeszcze jak...
UsuńTaki chłop to skarb! Ciasto wygląda pysznie, a ja akurat mam ochotę na coś na słodko:)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że nie mieszkasz w pobliżu, to bym Ci podesłała, albo na to słodkie zaprosiła :)
UsuńW zyciu nie slyszalam, zeby ktos mech w piekarniku piekl. a jednak;)
OdpowiedzUsuńFajne to ciasto, pestki granatu, pyszne sa i strzelaja w zebach:)
A meza-podziwiam. Moj przy trzeciej srubce, rzucilby wsio w diably:)
Ano można piec mech w piekarniku :)) Pierwszy raz jadlam granat i nawet mi smakował :)
UsuńMój jest cierpliwy, więc dał radę.
Ale, ze co? Na slodko, to ciasto i ze szpinakiem? Bo nie kumam:))
OdpowiedzUsuńNa ciastach sie nie znam wiec moze tak sie robi.
Lidus, a Chlopa masz zdolniache i moj tez z tych, co wszystko potrafi zrobic i naprawic - pozdorowienia dla malzonka.
Na słodko i ze szpinakiem, tak jest w przepisie :) Poszukaj sobie pod nazwą Leśny Mech :)
UsuńDobrze jest umieć samemu coś zrobić, albo mieć kogoś, kto potrafi :) Dziękuję za pozdrowienia, przekażę, pozdrów swojego p. :)
Jakoś tak mam odczucie, że zamiast napisać pean pochwalny na cześć zdolnego męża i jest nader sprawnych paluszkach to ty zniesmaczona jesteś nieco że kurna no zrobił, naprawił starego, a szkoda mógł być nowy lśniący i pachnący. Dobrze że chociaż to ciasto zrobił to odrobinę Cię przebłagał :)
OdpowiedzUsuńWitam i pozdrawiam :)
Aleś wymyślił ..... ja jestem z pokolenia naprawiaczy, a nie wyrzucaczy.
UsuńBardzo ładnie wygląda ciasto, poszukam w necie. Lidko masz zdolnego chłopa naprawić co zepsuto na starcie nie jest łatwo.
OdpowiedzUsuńDlatego wielkie wielkie brawa i koniecznie napisz czy smakowało a najbardziej te pestki granatu. Dodam zaraz szybciutko że jeśli ktoś ma wysokie ciśnienie to pijąc sok z granatu, pieruńsko szybko je sobie obniży. :)) A leśny mech, idę szukać bo szpinak bardzo lubię i dodam jeszcze, że często łączę smaki, podobno w każdej potrawie musi być słodkie kwaśne gorzkie i słone. :) Serdeczności.
Zdolny jest, nie da się ukryć :))
UsuńW tym cieście jest kilka smaków, więc powinno Ci, Elu smakować. Może słonego brak, ale słodkiego i kwaśnego nie brakuje. Gorzki - szpinak?
O tym soku nie wiedziałam, warto pamiętać, w razie czego ;)
Pozdrawiam Cię serdecznie :)
Co za ciasto! Bajeczne, dziwne, takie ciasto to wyzwanie, aż skusze sie, by spróbowac i olśnić siostry tudziez rodzinę dalszą, krewnych i znajomych królika! Dziękuję za inspirację;)
OdpowiedzUsuńJeśli nie znają, to pewnie olśnisz, albo zaskoczysz przynajmniej :)) Przepisów w Internecie na to ciasto jest sporo, różnią się składem ilościowym, mąż trochę sam kombinował ;)
UsuńJestem pełna podziwu:)
OdpowiedzUsuńTo podziwiamy się nawzajem :))
UsuńDobrze, że na bieżąco odpowiadasz, bo już się bałam, że Wam to ciasto zaszkodziło...;o)
OdpowiedzUsuńNie zaszkodziło. Nie ma takiej opcji.
Usuń